Szept

Chrześcijaństwo

65 postów w tym temacie

Wielkie religie świata - Chrześciajństwo

Chrześcijaństwo

Religia monoteistyczna i uniwersalistyczna, powstała w I wieku. Obecnie jest religią najbardziej rozpowszechnioną. Liczy około 1,855 mld wyznawców (ok. 1/3 ludzkości), wśród których ok. 1,040 mld stanowią katolicy, ok. 570 mln - protestanci, ok. 175 mln - prawosławni i członkowie Kościołów orientalnych oraz ok. 70 mln - anglikanie.

Pojęcie chrześcijaństwa wywodzi się od tytułu Chrystusa (gr. Christos i łac. Christus) odniesionego do konkretnej postaci historycznej, Jezusa z Nazaretu, uznanego za Pomazańca i Syna Bożego, Mesjasza i Zbawiciela ludzkości, zgodnie z wyznaniem wiary złożonym przez Piotra: Tyś jest Chrystus, Syn Boga Żywego (Mt 16,16). Około 43 r. w Antiochii Syryjskiej wyznawców Jezusa Chrystusa nazwano christianoi (Dz 11,26). Określenie to pochodziło prawdopodobnie z kręgów pogańskich i początkowo miało wydźwięk negatywny. Przejęte przez wyznawców nowej religii zaczęło wyrażać ich odrębność i tożsamość.

Kanwą powstania chrześcijaństwa był judaizm; zgodnie ze starotestamentowym przymierzem Izraelici byli dziedzicami Bożych obietnic, a także głównymi adresatami objawienia. Jezus Chrystus miał świadomość, że jest oczekiwanym przez Izraela Mesjaszem; wypełnił więc starotestamentowe Prawo, a zarazem w imieniu Boga zawarł z ludzkością nowe przymierze. Życie i nauczanie Jezusa Chrystusa było swoistym protestem przeciwko legalizmowi wiary, akcentującym miłość i miłosierdzie Boga wobec wszystkich ludzi.

Rozwój chrześcijaństwa w antycznym świecie religii politeistycznych wynikał m.in. z radykalizmu i uniwersalizmu nauki i dzieł Chrystusa, wiary w jego zmartwychwstanie czy świadectw męczenników. Istotne znaczenie miało wyrażenie treści doktryny chrześcijańskiej w języku starożytnych kierunków filozoficznych. Na rozwój chrześcijaństwa wpłynęła przede wszystkim działalność misyjna apostołów i ich współpracowników oraz terytorialno-kulturowa jedność cesarstwa rzymskiego. Pierwsza gmina chrześcijańska powstała ok. 30 r. w Jerozolimie. Ekspansja chrześcijaństwa objęła początkowo Żydów w Palestynie, potem w diasporze, była skierowana także do wyznawców innych religii, wśród których odnosiła największe sukcesy, głównie dzięki św. Pawłowi.

W I w. chrześcijaństwo istniało już w:

1. Azji Mniejszej,

2. Syrii,

3. Grecji,

4. Italii,

5. Egipcie.

W II wieku :

1. Galii,

2. Afryce Północnej.

Mimo niesprzyjających warunków historycznych (prześladowania chrześcijan za panowania Nerona, Domicjana, Trajana, Marka Aureliusza, Decjusza, Dioklecjana) do IV w. w wielu prowincjach rzymskich religię chrześcijańską przyjęła niemal połowa mieszkańców cesarstwa. Już pod koniec III w. chrześcijastwo zaczęło się rozwijać poza granicami cesarstwa rzymskiego w:

1. Armenii,

2. Gruzji,

3. Persji.

W IV w. - wśród niektórych plemion arabskich oraz w Etiopii. Po edykcie mediolańskim cesarza Konstantyna Wielkiego (313) nastąpił dalszy rozwój chrześcijaństwa, a za czasów Teodozjusza I Wielkiego stało się ono religią państwową (380); pod koniec V w. istniało już we wszystkich prowincjach cesarstwa rzymskiego.

We wczesnym średniowieczu obszar oddziaływania chrześcijaństwa przemieścił się z rejonów wokół basenu Morza Śródziemnego do Europy Zachodniej, ponieważ najstarsze centra chrześcijaństwa (Afryka i Azja Mniejsza) znalazły się pod panowaniem Arabów. Wędrówki ludów początkowo osłabiły chrześcijaństwo, jednak wkrótce zaczęło się ono intensywnie rozwijać na terenie:

1. Irlandii,

2. Hiszpanii,

3. Francji,

4. Anglii,

5. Niemiec,

6. Lombardii,

7. Skandynawii.

W VII - XI w. nastąpiła chrystianizacja Słowian obejmująca tereny:

1. Czech,

2. Polski,

3. Chorwacji,

4. Słowenii,

5. Słowacji.

W 754 powstało Państwo Kościelne. W IX - X w. nastąpił kryzys papiestwa, toczyły się spory i walki polityczne o władzę religijną i świecką między papieżami a cesarzami (cezaropapizm), co nastąpiło także w późniejszym średniowieczu. Właściwie już w XI w. zaczęto przeprowadzać reformy w chrześcijaństwie zachodnim (kluniacka, ale nie zdołały one zapobiec przyszłym rozłamom. Od IX w., na skutek splotu przyczyn politycznych, społecznych, religijnych i kulturowych, chrześcijaństwo zachodnie i chrześcijaństwo bizantyńskie coraz bardziej oddalały się od siebie, co doprowadziło w 1054 do powstania tzw. schizmy wschodniej i ostatecznego wyodrębnienia prawosławia. Próby unijne podjęte w Lyonie (1274) i we Florencji (1439) nie przyniosły rezultatów. Ustalone na soborze florenckim zasady jedności nie weszły w życie. Prestiż papiestwa został osłabiony przez schizmy zachodnie (niewola awiniońska 1378 - 1415).

W okresie renesansu nastąpiło znaczne zeświecczenie papiestwa. Liczne przyczyny doprowadziły w XVI w. do reformacji i rozłamu Kościoła zachodniego, a w konsekwencji do powstania protestantyzmu. Powstał wówczas Kościół ewangelicko - luterański (ewangelicko - augsburski), odwołujący się do teologii Martina Lutra (luteranizm) oraz Kościół ewangelicko - reformowany, wyrastający z działalności Jana Kalwina i Urlicha Zwinglego (ewangelicyzm reformowany). W tym okresie, po powstaniu na kontynencie Kościołów ewangelickich, narodził się niezależny od Rzymu anglikański Kościół (anglikanizm). Reformacja nie była ruchem jednolitym; już w XVI w., a szczególnie w wiekach następnych, zaczęły tworzyć się kolejne wspólnoty kościelne:

1. baptyści,

2. kwakrzy,

3. prezbiterianie,

4. metodyści.

Przełomową rolę w dziejach chrzecijaństwa odegrał Sobór Watykański II (1962 - 1965), który przyniósł nowe rozumienie tożsamości Kościoła katolickiego. Współczesny katolicyzm charakteryzuje się otwartością na świat, a zwłaszcza na dialog z pozostałymi wyznaniami chrześcijańskimi i innymi religiami, a także z niewierzącymi. O ile w przeszłości prawdy doktrynalne były przedmiotem licznych interkonfesyjnych sporów, o tyle od Soboru Watykańskiego II stały się one jednym z tematów dialogu ekumenicznego (powołano Sekretariat ds. Jedności Chrześcijan), który był i jest wspomagany ekumeniczną postawą samych papieży:

1. Jana XXIII,

2. Pawła VI,

3. Jana Pawła II.

Świętą księgą chrześcijaństwa, natchnioną przez Boga, jest Biblia składająca się z ksiąg Starego i Nowego Testamentu. Przekazują one chrześcijański depozyt wiary, będący normą dla powstających formuł wiary. W najbardziej elementarnej postaci doktryna została wyrażona w symbolach (wyznaniach) wiary:

1. nicejsko-konstantynopolitańskim,

2. apostolskim,

3. atanazjańskim,

Przyjmują je główne wyznania chrześcijaństwa zachodniego:

1. katolicyzm,

2. luteranizm,

3. ewangelicyzm reformowany,

4. anglikanizm,

5. baptyzm,

6. metodyzm.

Prawosławie przyjmuje jedynie skład nicejsko-konstantynopolitański.

Chrześcijaństwo jako religia monoteistyczna przyjmuje istnienie osobowego Boga. Wiarę w jednego Boga, Stwórcę i Zbawiciela ludzi, chrześcijanie podzielają ze wszystkimi wyznawcami religii monoteistycznych. Odróżnia ją od nich wiara w Boga w Trójcy Świętej jedynego: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Każda z osób Bożych ma tę samą jedną boską naturę i pozostaje we wzajemnej relacji osobowej na zasadzie pochodzeń: Bóg Ojciec stanowi zasadę pochodzenia dla Syna Bożego, a razem z Synem - dla Ducha Świętego. Bóg Ojciec, wraz ze swoim odwiecznym Synem i Duchem Świętym, jest stworzycielem świata (kosmosu) i człowieka, świata materialnego i duchowego. Bóg nie tylko stworzył świat, ale podtrzymuje go w istnieniu (creatio continua), dzięki czemu kieruje jego dziejami (opatrzność); wg tradycji chrześcijańskiej jest on nie tylko Bogiem filozofów (pierwszą przyczyną, pierwszym poruszycielem, podstawową racją istnienia świata), ale przede wszystkim Bogiem żywym, osobowym i miłosiernym.

Chrześcijaństwo uznaje człowieka, który jest istotą cielesną i duchową, ciałem mającym duszę, za stworzenie dokonane przez samego Boga na jego obraz i podobieństwo. Wskutek nieposłuszeństwa człowiek upadł i jako taki pozostaje w stanie grzechu. Bóg jednak nie pozostawił go samemu sobie, lecz zawarł z nim przymierze, którego celem jest przemiana świata i zbawienie ludzkości. W tym celu Bóg objawia się człowiekowi. Jego objawienia mają charakter historyczny i dokonują się poprzez dzieje i słowo. Pełne objawienie się woli Bożej (era mesjańska) dokonało się przez wcielenie Syna Bożego w naturę ludzką podczas historycznej egzystencji Jezusa Chrystusa. W osobie Jezusa Chrystusa Boża natura złączyła się z ludzką, bez zatracenia jednak odrębności każdej z nich. Jezus Chrystus przyszedł na świat w wyniku cudownego poczęcia z Ducha Świętego; narodził się z Marii Dziewicy, czczonej z tego powodu jako Matka Boża (Theotokos).

Doktryna chrześcijańska obejmuje także pneumatologię i eschatologię. Rolą Ducha Świętego jest uobecnianie Chrystusa w świecie, przypominanie jego prawdy, chronienie jej i pogłębianie jej rozumienia wśród wierzących. Stąd też łaska Ducha Świętego towarzyszy głoszonemu w Kościele słowu Bożemu, sprawowaniu liturgii i sakramentów. Jej skutkiem są również charyzmaty ubogacające działalność Kościoła. Duch Święty prowadzi Kościół ku czasom ostatecznym, kiedy dokona się zmartwychwstanie ciał oraz sąd ostateczny. Pytania o istnienie i znaczenie piekła, czyśćca czy o zakres ostatecznego powrotu stworzenia do Boga (apokatastaza) były i są różnie interpretowane przez Kościoły chrześcijańskie i poszczególnych teologów. Na ogół jednak nie odmawia się możliwości zbawienia członkom społeczności pozachrześcijańskim oraz osobom niewierzącym. Ich zbawienie dokonuje się jednak zawsze przez Jezusa Chrystusa, dzięki uniwersalnemu znaczeniu jego ofiary na krzyżu.

Rozwojowi chrześcijaństwa towarzyszyło powstanie trwałych struktur organizacyjnych. Kolegium Dwunastu Apostołów z Piotrem na czele, zgodnie z interpretacją katolicką, przerodziło się na zasadzie sukcesji w kolegium biskupów z zastępcą św. Piotra, czyli papieżem na czele. Na przełomie I i II w. ukształtowała się trójstopniowa hierarchia kościelna, którą tworzyli:

1. biskup,

2. prezbiter,

3. diakon.

W II i III w. zaczęła się tworzyć organizacja lokalna na szczeblu diecezjalnym (diecezja) i prowincjalna na szczeblu metropolitalnym (metropolia) oraz regionalna (patriarchat). Powstały patriarchaty w Rzymie, Aleksandrii, Antiochii, a nieco później w Konstantynopolu i Jerozolimie. Od końca III w. w Egipcie i na Bliskim Wschodzie, a w V - VI w. na Zachodzie zaczęto organizować parafie prowadzone przez prezbiterów (kapłanów).

Źródło: http://www.filozofiaczyreligia.yoyo.pl/p...ligie.html

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Witajcie,

dziekuję za dobre wprowadzenie :lol: Na pewno przyda się wielu wstęp tak szeroko opisany^^Nie wiem jak dla Was ale dla mnie cgrzescijaństwo jest czymś więcej niż tylko wiarą ale również ostoją w życiu.Nie ważne gdzie jestem i co robię Bóg mi towarzyszy.Nie jestem żadną fanatyczką a moja rodzina nie jest aż taka wierząca.Przyjmują Boga jednak nie praktykują tak mocno^^Niegdyś mialam z tym mal,o wspólnego..chyba poczęści zamykałam sieę na dobroć Stwórcy.Jednak to on podal mi rękę i do dziś mi towarzyszy w niezawsze łatwej i przyjemnej węrówce.Tą religię można postrzegac różnie.Ma swoich przeciwników jak i zwolenników.Każdy ma z nas wybór z czym sie chce utożsamiać i jak zyć.Piszcie kochani,bo warto.Myślę że to forum może odnieśc sukces a napewno każdy coś znajdzie tu dla siebie.Pozdrawiam

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

To ja może powiem tak.. Po co człowiekowi pośrednik w postaci religii ?

To jest wygodne bo ciężar za podejmowanie decyzji zrzucamy na religię.. jeśli co się nie uda, wina religii... Ja osobiście nie utożsamiam się z żadną religią , lub jak kto woli sektą ...

Sam tworze swój świat i świadomie i ponoszę odpowiedzialność za swoje myśli.. nie zasłaniem się religią ...

I jak by na to nie patrzeć każda religia ma ta samą ideę i przesłanie lecz ludzie źle to zinterpretowali..

Konwencyjność istoty Boga w pełni obnażył Bertrand Russel w swojej przypowieści o niebiańskim czajniczku

"Wielu ludzi wierzących mówi tak, jakby to na sceptykach spoczywał obowiązek udowodnienia nieprawdziwości głoszonych przez nich dogmatów, a nie na wierzących ciężar dowodu. Oczywiście, to pomyłka. Gdybym stwierdził, że gdzieś tam, pomiędzy Ziemią a Marsem, krąży wokół Słońca po eliptycznej orbicie porcelanowy czajniczek, nikt nie byłby w stanie zakwestionować prawdziwości tego twierdzenia (oczywiście musiałbym być wystarczająco przewidujący, by dodać, że czajniczek jest zbyt mały, by dało się go dostrzec nawet za pomocą najpotężniejszych teleskopów). Gdybym jednak obwieścił, że skoro moich poglądów nie można zakwestionować, to jest przejawem absurdalnych i nieracjonalnych uprzedzeń odrzucanie ich przez innych ludzi, uznano by ? skądinąd słusznie ? że prawię nonsensy. Jednakże, jeśliby istnienie czajniczka potwierdzały starożytne księgi, które jako uświęconą prawdę odczytywano by nam co niedzielę, i których treść wkładano by w dziecięce główki w każdej szkole, odmowa wiary w istnienie czajniczka uznana zostałaby za przejaw podejrzanej ekscentryczności, osobnika weń wątpiącego wysłano by zaś do psychiatry w czasach bardziej oświeconych, a oddano inkwizycji w epokach wcześniejszych".

I chodzi mi tu boga "osobowego" który tak bardzo ludziom się spodobał...

Osobiście wieże w "Boga" ale nie takiego jak przestawiają go chrześcijanie.

Dla mnie Bóg jest wszystkim , jest wszędzie , jest tu i teraz...jest energią.. dlatego nazywam go Kreacją ...Skoro Bóg jest wszystkim a my jesteśmy jego częścią to można pokusić się o stwierdzenie że my jesteśmy Bogiem..

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Anonimie, ale to dział o chrześcijaństwie nie New Age.

Nabruździłeś tutaj o chrześcijanach, którzy przykładowo muszą Ci udowodnić swoje dogmaty wiary, a do swoich nie dodałeś żadnych jednych. Brzmiało fajnie, ale to chyba tyle z merytoryki.

Poza tym, po Twojej wypowiedzi... Nawet letni chrześcijanin, jeśli będzie miał do wyboru dowodzenie oparte na tym, co mówi o Bogu Biblia o wielowiekowej przecież tradycji, a New Age'owskie (poruszające tłumy, a jakże) "Rozmowy z Bogiem", to raczej się skłoni do swojego dotychczasowego konserwatyzmu. A Twoja wypowiedź go zwyczajnie będzie obrażać.

Pozdrawiam.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

kantabra czemu od razu musisz selekcjonować i wrzucać to do worka z New Age ?

Nie wiem czemu ludzie muszą mieć takie podziały ... JA osobiście nie utożsamiam się z żadna grupą ani religią...

Owszem to jest dział Chrześcijaństwo masz racje :) ,ale ten dział to poddział działu "Światopogląd " a nie "religie" więc przedstawiłem tutaj swoje przemyślenia na ten temat , i wcale nikomu nie narzucam mojego światopoglądu ani go nie wyśmiewam z racji tego w jaką wierzy religie ;)

Każdy wierzy w co chce , ma do tego prawo , ma wolna wolę i szanuję to .

Nie chodziło mi o to żeby kogoś przekonywać w to co ja wierze....to są tylko moje przemyślenia...

I nie wiem po co chrześcijanie mieli by mi cokolwiek udowadniać >? 2000 lat już coś udowadniają i potrzebują dowodów ...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Anonimie, generalnie to się uniosłam i za to Cię przepraszam.

Co do selekcjonowania. No cóż, ja wierzę że się nie poczuwasz do żadnej plakietki, ale to nie zmienia faktu że wszystko to, co do tej pory napisałeś jak ulał pasuje do New Age, nie szukając długo - są to poglądy bezpośrednio ukazane w "Rozmowach z Bogiem", w kwestii potrzeby wiary/religii nad sobą - nawet z "Kymanicą". To akurat sztandary dokładnie tego światopoglądu i za to nie powinieneś się na mnie gniewać.

A nie plakietkowałam Ciebie, a to, co napisałeś. I w ten sposób nie chciałam ograniczać Ciebie jako człowieka.

Pozdrawiam i mam nadzieję, ze nie chowasz urazy. :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

kantabra. Nie masz mnie za co przepraszać ;) nie mam pretensji i nie chowam żadnej urazy :)

Fakt faktem czytałem RZB , ale to jest tylko jedna z nielicznych książek która miała wpływ na mój światopogląd... z czasem on się zmienia , dostrzega nowe rzeczy , do wielu dochodzę sam , drogą dedukcji lub też inną ;) ,czerpię wiedzę z różnych źródeł i od różnych ludzi których spotykam na swojej drodze.

Pozdrawiam :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
To ja może powiem tak.. Po co człowiekowi pośrednik w postaci religii ?

- I chodzi mi tu boga "osobowego" który tak bardzo ludziom się spodobał...

- Osobiście wieże w "Boga" ale nie takiego jak przestawiają go chrześcijanie.

- Dla mnie Bóg jest wszystkim , jest wszędzie , jest tu i teraz...jest energią.. dlatego nazywam go Kreacją ...Skoro Bóg jest wszystkim a my jesteśmy jego częścią to można pokusić się o stwierdzenie że my jesteśmy Bogiem..

- skąd to wiesz... :?: ... przecież to są moje myśli... :mrgreen: :)

- tak masz rację... "jesteśmy "Bogiem"... a ściślej mówiąc... to Jego Cząstką 8-) :) ...

- i cały sens naszego życia tkwi w tym... by JĄ w Sobie odnaleźć... :idea: :mrgreen:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

- i cały sens naszego życia tkwi w tym... by JĄ w Sobie odnaleźć... :idea: :mrgreen:

Masz racje Infe :) . możemy to odkryć podczas jednego życia lub poprzez wiele wcieleń ;) wszystko zależy od tego czego chcemy doświadczać i co nam jet potrzebne do rozwoju ;)

Widzę że masz podobny światopogląd :mrgreen:

Pozdrawiam.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

- i cały sens naszego życia tkwi w tym... by JĄ w Sobie odnaleźć... :idea: :mrgreen:

Masz racje Infe :) . możemy to odkryć podczas jednego życia lub poprzez wiele wcieleń ;) wszystko zależy od tego czego chcemy doświadczać i co nam jet potrzebne do rozwoju ;)

Widzę że masz podobny światopogląd :mrgreen:

Pozdrawiam.

- właśnie widzę, że jesteś "prawie" mną... :mrgreen:

- aaa no właśnie... odnośnie reinkarnacji ... czy też spotkałeś się na "swojej drodze" że była ona nauczana na początku (prachrześcijanie), tylko potem oczywiście z niej zrezygnowano... bo jakiś widać "wpływowy ludzik" miał swoje "widzimisię"... i tak już zostało... :shock: :roll:

--- pozdrawiam... infe7

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Hmm szczerze mówiąc nie słyszałem o tym ;) może dlatego że nie lubię czytać historii o chrześcijanach bo często jest zakłamana ;)

Widać ludzie zaczęli samodzielnie myśleć , a jak wiadomo w tamtych czas w sumie w dzisiejszych też myślący człowiek to zły człowiek ;) wiec domyślam się że wszytko co mogło posłużyć ludziom do odkrycia kim w istocie są i co tu robią zostało sprytnie utajnione i odsunięte od nich jak najdalej się tylko da i oczywiście tym tematom nadano miano bluźnierczych i grzesznych...a chęć ich poznania była karana.. tak więc wzbudzono w ludziach strach i można powiedzieć że im się udało aż do teraz ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
tak więc wzbudzono w ludziach strach i można powiedzieć że im się udało aż do teraz ;)

- noo i właśnie po to "zrezygnowano" z reinkarnacji... by wzbudzić w ludziach strach że maja tylko jedno życie...

- więc się bójcie... a jak ktoś się boi to wiadomo, jest manipulowany i chodzi jak po sznureczku... :roll:

- przecież już samo to że " Bóg karze"... jest absurdem i bluźnierstwem, bo jak może karać... skoro jest Światłem i Miłością Najwyższą... :roll: :shock:

---pozdrówkooo...infe7

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Masz racje , po co Bóg miał by karać swoje dzieło ? Po co miał by karać samego siebie ?

No to jest Absurd , jakże rzucający się w oczy , a spróbuj teraz powiedzieć to chrześcijanom -fanatykom zlinczowali by cię na miejscu ;) Oczywiście w chwili linczowania zapomnieli by o tym: "Szanuj bliźniego swego jak siebie samego" . Mam wrażenie że oni nie rozumieją przesłania swojej religii a nazywają siebie chrześcijanami , a pewnie nawet nie wiedzą co do końca oznacza to słowo..

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
... , a spróbuj teraz powiedzieć to chrześcijanom -fanatykom zlinczowali by cię na miejscu ;) Oczywiście w chwili linczowania zapomnieli by o tym: "Szanuj bliźniego swego jak siebie samego" . Mam wrażenie że oni nie rozumieją przesłania swojej religii a nazywają siebie chrześcijanami , a pewnie nawet nie wiedzą co do końca oznacza to słowo..

Hmm... noo taak...od razu skojarzyło mi się... ze zlinczowanym Chrystusem... :shock: ;)

- bo przecież zlinczowano Go za NIC... bo tylko za to, że był Miłoscią Sam w Sobie i dla Wszystkich... 8-)

- wiec dlaczego Go zlinczowano...? bo nie pasował do stereotypów ówczesnych ludzi... wiec tylko dlatego został "zdeptany" przez tych którzy uważali się za "mądrych i światłych"... :roll: :shock:

- szkoda tylko, że nie wiedzieli że... Światłość, nie ma NIC wspólnego z ICH mądrością... :idea: :mrgreen:

- tak dla jasności powiem tylko, że NIC nie mam przeciwko prawdziwym Chrześcijanom... ta religia miała być czymś pięknym i cudownym... tak jak jej Nauczyciel i Mistrz Jezus Chrystus. :)

- a czy jest... to już każdy ma Swoje zdanie na ten temat... :?: :roll:

---pozdrawiam...infe7

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ale to nie chrześcijanie zlinczowali Chrystusa :3

Generalnie nie wiem czy jego ukrzyżowanie można określić mianem linczu, w końcu był wyrok wydany przez osobę uprawnioną do wydawania wyroków... to że Piłat pękł pod presją to już inna sprawa.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Faktem jest że Jezus nie został zrozumiany przez ludzi w tamtych czasach..

Teraz ludzie uważają się za bardziej rozwiniętych pod każdym względem.. tylko że nadal są tacy którzy próbują przekazywać wiedzę - tak jak Jezus ,ale są nie rozumiani.. widać całe to nauczanie i mądrości poszły w las bo minęło 2000 lat i nic si ludzie nie zmienili ... historia się powtarza a ludzie dalej nie potrafią wyciągać wniosków...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Obecnie rozwijany wątek to ma tyle wspólnego z chrześcijaństwem co kwiatki w moim ogródku z trajektorią lotu UFO.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Faktem jest że Jezus nie został zrozumiany przez ludzi w tamtych czasach..

Teraz ludzie uważają się za bardziej rozwiniętych pod każdym względem.. tylko że nadal są tacy którzy próbują przekazywać wiedzę - tak jak Jezus ,ale są nie rozumiani.. widać całe to nauczanie i mądrości poszły w las bo minęło 2000 lat i nic si ludzie nie zmienili ... historia się powtarza a ludzie dalej nie potrafią wyciągać wniosków...

W książce D. Walsha "Rozmowy z Bogiem" jest takie zdanie, bardzo dobrze obrazujące to co napisałeś:

"Leży bowiem w naturze ludzi, że kochają, niszczą i na nowo kochają to, co cenią najwyżej."

Obszerniejszy fragment dotyczył drogi Miłości i pzowlę sobie go przytoczyć w całości:

Bóg posiada moc urzeczywistniania swych zamiarów. Jednak ty nie chcesz bądź nie możesz w to uwierzyć (mimo że twierdzisz, iż Bóg jest wszechpotężny), dlatego powołałeś do życia w swojej wyobraźni moc równą Boskiej, aby przeciwstawiła się woli Boga. Stworzyłeś mit ?diabła? i wymyśliłeś nawet, że Bóg prowadzi z nim wojnę (w przekonaniu, że Bóg rozwiązuje problemy na twój sposób). Wreszcie posunąłeś się nawet do przypuszczenia, że Bóg może przegrać.

Wszystko to jawnie zaprzecza temu, co jak twierdzisz, wiesz o Bogu, ale to nic nie szkodzi. Żyjesz swym złudzeniem i podsycasz swój strach, a wszystko to bierze się od zwątpienia w Boga.

A gdybyś podjął nowe postanowienie? Jaki byłby wynik?

Powiem ci: żyłbyś na podobieństwo Buddy. Jezusa. Każdego ze swych ukochanych świętych.

Ale nikt by ciebie nie zrozumiał, tak jak większości tych świętych. Ty próbowałbyś wytłumaczyć im, na czym polegają, odczuwane przez ciebie spokój ducha, radość, wewnętrzne uniesienie, a oni słuchaliby, ale w gruncie rzeczy nic by nie usłyszeli. Staraliby się odtworzyć twoje słowa i dodaliby sporo od siebie.

Dziwiliby się, jak osiągnąłeś to, czego oni sami nie potrafią. I tak zrodziłaby się w nich zazdrość. Zawiść przerodziłaby się w złość, a w swym gniewie usiłowaliby ci wmówić, że to ty nie rozumiesz Boga.

Staraliby się odebrać ci radość, a gdyby to się nie powiodło, w swej zajadłości nastawaliby na ciebie otwarcie. A gdybyś powiedział im, że to nie ma znaczenia, że nawet śmierć nie zakłóci twej radości ani nie zmąci twojej prawdy, z pewnością by ciebie zabili. Wtedy jednak, widząc, z jakim spokojem przyjmujesz śmierć, obwołaliby ciebie świętym i znów pokochali.

Leży bowiem w naturze ludzi, że kochają, niszczą i na nowo kochają to, co cenią najwyżej.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Całe życie wychowywałam się w bądź co bądź katolickim kraju, w rodzinie w teorii katolickiej, chodziłam do szkoły katolickiej, z Kościołem jednak nigdy nie czułam specjalnej więzi. Coś mi w tej religii zwyczajnie nie gra. Księża mogą mówić o niej jako o objawionej - "Jezus umarł za nasze grzechy i tego nie znajdziecie w żadnej innej religii". Ludzie mogą mówić, że każdy Bóg jest tym Jedynym. Wierzę w to, ale czemu w takich razie są takie różnice w wysławianiu Go? I tak, od niepojętej energii stworzenia Bóg ewoluował do postaci Trójcy Świętej. Ludzie ewoluują czy ich wyobraźnia?

Nie jestem w stanie uwierzyć w Chrystusa, Maryję, całą tą szopkę bożonarodzeniową i paradę Świętych. Mam taką wewnętrzną blokadę, a co. Wiem, że żaden zapalony katolik nie uzna takiego argumentu, będzie pytał "Ale co ci nie pasuje?" Przechodziłam przez to, kilka razy. Zawsze wtedy się pytałam "a co tobie pasuje?"

Pomińmy fakt, że od zapachu kadzideł mam ochotę zejść z tego świata. Pomińmy mój pogląd na chodzenie do kościoła. Pomińmy wreszcie nawet historię chrześcijaństwa oraz do dziś często a gęsto obecny fanatyzm. Może rzeczywiście religia jest niektórym potrzebna jak bat, żeby nie przestać być człowiekiem.

Ale... czemu do rozgrzeszenia potrzebny jest mi pośrednik? Nie chcę pośredników między mną a Bogiem. Nie ufam im. Czuję wewnętrzną blokadę, kiedy mam się spowiadać. Czemu jakiś ksiądz ma prawo sądzić moje sumienie i kazać odklepać dziesięć "marysiek"? I... czemu modlitwa ma polegać na wyklepywaniu tych samych formułek? Jaki w tym sens? Dzieci uczą się tego na blachę, bez zrozumienia. Jeśli modlitwa ma być rozmową z Bogiem, to powinno się prowadzić ją od serca, swobodnie, a nie za pomocą szablonu, wypranego z emocji, intencji, myśli nawet.

Myślę, że w modlitwie powinniśmy mówić do Boga, tak jak medytacja bywa nazywana "słuchaniem Go". Ale porządny katolik nie medytuje, bo to wbrew jego religii. Nie szanuje natury, bo Bóg kazał mu szanować ludzi, nie drzewa i koty. Nie modlę się. Nie lubię dużo gadać. Wolę słuchać, nawet, jeśli głosu, którego słucham, nie nazywam Bogiem.

Wolę się trzymać z daleka od takich, dajmy na to, jak pewna pani, która namiętnie wciskała nam kit, opowiadając o symbolach szatańskich, wśród których był krzyż Ankh, pentagram, a nawet [sic!] jednorożec.

- aaa no właśnie... odnośnie reinkarnacji ... czy też spotkałeś się na "swojej drodze" że była ona nauczana na początku (prachrześcijanie), tylko potem oczywiście z niej zrezygnowano... bo jakiś widać "wpływowy ludzik" miał swoje "widzimisię"... i tak już zostało... :shock: :roll:

naprawdę? spotkałam się z taką opinią, że reinkarnacja jest zbyt trudna dla zwykłego "chłopa", który pomyśli że może robić w tym życiu co chce, bo w następnym i tak to naprawi, dlatego ograniczono ludzkość do zaledwie "jednego życia", żeby bali się o konsekwencje swoich czynów już teraz, zamiast je odkładać na przyszłe wcielenie.

I jeszcze jedno. Wiele razy spotykałam się z opinią, że nikt, kto w swej zatwardziałości nie ujrzał światła w chrześcijaństwie lecz nadal trwał w grzesznej wierze, nie dostąpi zbawienia. Znaczy, jeśli Żyd przez przypadek otarł się o księdza w sklepie zbawiony być już nie mógł - przecież otarł się o wiarę - tą jedyną, objawioną, zbawienną. Zastanawiam się, czemu ludzie nie rozumieją, że nie trzeba wyznawać Boga w ten jeden określony sposób, a jak nie to spadówa do piekła, przecież wystarczy, że będzie dobrym człowiekiem, a jeśli pomaga mu w tym wiara inna od chrześcijańskiej, to powtórzę się, "wszyscy Bogowie są Jednym".

Amen.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ja dla odmiany z KK najbardziej lubię... zapach kadzidłą. Sama w domu stosuję kadzidło właśnie takie, na mirze i na żywicy. Oczyszcza fantastycznie.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Oo nie. ja się sprzeciwiam. zioła, kadzidełka, świece zapachowe, jak najbardziej. ale ten zapach (będąc grzeczna nie nazwę tego smrodem) prześladuje mnie po nocach, czuję go na sobie jeszcze trzy dni po.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Kwestia gustu. Ja właśnie tą żywiczna nute lubię. Sama w sklepie ezoterycznym kupuję sypkie kadzidło i rzucam na węgle rozgrzane do czerwoności. Świetnie oczyszcza mieskzanie, a miesznaki są różne. Czy to samo co w kosciele nie wiem ale to chyba żywica daje ten specyficzny zapach.

Ale koniec offtopu ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Szepcząca ja musze Ciebie poprzeć zapach kadzidła w kościele jest naprawde cudowny nawet moja córka tak uważa,chyba jest to jedna z niewielu rzeczy,która mnie tam przyciąga.

Jeżeli chodzi o oczyszczanie mieszkania to wiem,że można oczyszczać białą szałwią(sama stosowałam)

Czy tak samo można zastosoać to z mirry i żywicy?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Tak, można. Bialą szałwia jest rewelacyjna ale zapach ma nie koniecznie dobry. Podobnie jak zwykłą szałwia czy bylica lub czarcie ziele. Ale jzu zmieszana z żywicą i mirrą daje łądny aromat, ale temat nie tutaj, pzreniosę za chwilę.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

- aaa no właśnie... odnośnie reinkarnacji ... czy też spotkałeś się na "swojej drodze" że była ona nauczana na początku (prachrześcijanie), tylko potem oczywiście z niej zrezygnowano... bo jakiś widać "wpływowy ludzik" miał swoje "widzimisię"... i tak już zostało... :shock: :roll:

naprawdę? spotkałam się z taką opinią, że reinkarnacja jest zbyt trudna dla zwykłego "chłopa", który pomyśli że może robić w tym życiu co chce, bo w następnym i tak to naprawi, dlatego ograniczono ludzkość do zaledwie "jednego życia", żeby bali się o konsekwencje swoich czynów już teraz, zamiast je odkładać na przyszłe wcielenie.

Hmm... noo fakt, jeśli tak pomyśli to faktycznie jest "za trudna"... ;) :)

- ale Epoka "chłopa" była raczej za "Króla Ćwieczka"... wiec Dzisiaj każdy raczej już jest świadom WWWoli... wiec i woli dążenia do poznania "prawdy"... a nie "fałszu"... bo i możliwości ku temu są dużo większe ;) :roll:

- wiec raczej nie należy się cofać... a raczej iść naprzód... ;)

pozdrawiam... infe7 :lol:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Ale... czemu do rozgrzeszenia potrzebny jest mi pośrednik?

Pośrednik potrzebny jest nie tyle do rozgrzeszenia co do pomocy w rozeznaniu, w odniesieniu do którego rozgrzeszenie jest informacją dla osoby spowiadającej się (penitenta) o tym, czy przystępując do sakramentu pojednania podchodzi do niego szczerze i uczciwie, czyli zachowuje jedyną możliwą formę/postawę właściwą w dialogu z Bogiem, bo tym właśnie jest sakrament pokuty i pojednania zwany popularnie spowiedzią.

Nie chcę pośredników między mną a Bogiem. Nie ufam im. Czuję wewnętrzną blokadę, kiedy mam się spowiadać. Czemu jakiś ksiądz ma prawo sądzić moje sumienie i kazać odklepać dziesięć "marysiek"?

Nie ma pośrednika między Tobą a Bogiem. Wyznając swoje grzechy/słabości wyznajesz je bezpośrednio Bogu.

Ksiądz natomiast jest pośrednikiem, ale między Bogiem a Tobą. Nie sądzi on Twojego sumienia, bo do tego nie ma prawa ("Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni"), ale w modlitwie, odwołaniu się do Boga, prowadzi rozeznanie tego co mu powiedziałaś, po to aby dać Ci zwrotną informację, pomóc "ustawić nawigację" na Boga.

Dlaczego, po co?

Ano dlatego, że wiele osób potrafi mówić, ale nieliczni słuchać. Nie każdy jest w stanie zrozumieć odpowiedź lub pouczenie bezpośrednio od Stwórcy.

Dlatego ksiądz/kapłan, czyli osoba która otrzymała takie posłannictwo od Boga, posłannictwo głoszenia Jego słowa, jest tego Słowa "przekaźnikiem".

W jaki sposób? Czasem bardzo zaskakujący, jak choćby w tym przypadku: Jestem lektorem i kantorem. Dlaczego nie dostałem rozgrzeszenia?

I... czemu modlitwa ma polegać na wyklepywaniu tych samych formułek? Jaki w tym sens? Dzieci uczą się tego na blachę, bez zrozumienia. Jeśli modlitwa ma być rozmową z Bogiem, to powinno się prowadzić ją od serca, swobodnie, a nie za pomocą szablonu, wypranego z emocji, intencji, myśli nawet.

Modlitwa nie powinna polegać na odklepywaniu czegokolwiek.

Nie neguję jednak tym samym sensu istnienia wspomnianych przez Ciebie formułek, które same w sobie mają sens modlitwy kontemplacyjnej, a czasem nawet medytacji.

Dlaczego niektórych z tych "formułek" uczą się dzieci, a również i niektórzy dorośli się nimi posługują?

Choćby dlatego, że nie każdy, szczególnie na początku poznawania, potrafi sformułować, wyrazić swoje myśli. Praktycznie na każdej ścieżce edukacji człowiek zaczyna od elementarza i tym właśnie są modlitwy określone tu jako formułki.

To, że dzieci uczą się ich na pamięć i bez zrozumienia jest błędem bądź to katechety, bądź rodziców, którzy często nawet z dzieckiem nie rozmawiają na tematy duchowe, bądź jednych i drugich razem wziętych.

A modlitwa, tak jak napisałaś powinna być tą rozmową prowadzoną prosto z serca, ale do takiej modlitwy potrzebna jest jeszcze żywa wiara, a to już zupełnie inna historia.

Ale porządny katolik nie medytuje, bo to wbrew jego religii. Nie szanuje natury, bo Bóg kazał mu szanować ludzi, nie drzewa i koty.

Pytanie kto wg Ciebie jest porządnym Katolikiem? Ja tą uwagę odebrałabym raczej jako sarkazm :)

Co do natury, to człowiek dostał ziemię po to, aby się opiekował tym, co Bóg na niej stworzył, więc również drzewami i kotami (temat jeszcze z pierwszej księgi Biblii, czyli z Księgi Rodzaju) :)

- aaa no właśnie... odnośnie reinkarnacji ... czy też spotkałeś się na "swojej drodze" że była ona nauczana na początku (prachrześcijanie)' date=' tylko potem oczywiście z niej zrezygnowano... bo jakiś widać "wpływowy ludzik" miał swoje "widzimisię"... i tak już zostało... [/quote']

Wpływowy ludzik?

Jakoś te teorie spiskowe są słabo wykombinowane :)

Trudno nawet zakładać, że prachrześcijaństwo w jakikolwiek sposób nauczało o reinkarnacji skoro opierało swoje nauki o to samo źródło co judaizm, który w swoich podstawach głosi zmartwychwstanie umarłych w dniu ostatecznym (czyli jednorazowe przy końcu dziejów).

Wygląda na to, że w odniesieniu do chrześcijaństwa ktoś pokusił się o drobną nadinterpretację, dzięki której przerobił starotestamentalne zmartwychwstanie i dopasował je do wygodniejszych teorii, gdzie po "game over" mamy "try again" :)

I jeszcze jedno. Wiele razy spotykałam się z opinią, że nikt, kto w swej zatwardziałości nie ujrzał światła w chrześcijaństwie lecz nadal trwał w grzesznej wierze, nie dostąpi zbawienia.

Może raczej ten, który ostatecznie zaparł się Boga.

Trochę na ten temat jest w dokumentach Soboru Watykańskiego II, który w rozpatrywaniu tego problem dochodzi do bardzo głebokich subtelności wiary.

Z Panem Bogiem :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Religia nie jest urojeniem - jest wiarą. Tak jak ateizm :)/>

Ale napewno nie dzisiejsza ,wiem z doświadczenia ,więc nie zaprzeczaj i nie musisz mi wierzyć ,religia pierwszych chrześcijan przed wiekami , pl.wikipedia.org/wiki/Pierwotne_chrze%C5%9Bcija%C5%84stwo , dzisiejsze pseudochrześcijaństwo mało ma wspólnego z dawnym nauczaniem Jezusa Chrystusa ,i jest jak schizofrenia duchowa ,rozszczepienie osobowości od swojej duchowej /psychicznej połowy -

www.opoka.org.pl/biblioteka/I/IP/swieta_schizo.html

Duchowa schizofrenia

niedziela, 30 Niedziela Zwykła, rok C, Łk 18,9-14

Często myślimy, że owa choroba niespójności tego, co się mówi, z tym, co się robi, dotyczy tylko naszego czasu. Ale jak można to łatwo zauważyć w dzisiejszej Ewangelii, dwa tysiące lat temu, było całkiem podobnie.

Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.

1. Moda na niespójność

Jezus więc ostro piętnuje w dzisiejszym Słowie taką postawę życiowej schizofrenii, niespójności i kłamstwa, które są zaraźliwe jak niezdrowe powietrze. Chrystus chce nas przestrzec przed tym, jak bardzo dla chrześcijanina jest to niebezpieczne ? żyć w takim zakłamaniu.

Gdy popatrzymy na to, co najbardziej razi w naszych postawach, to właśnie jest to najczęściej ów brak pokrycia słów w czynach. Czy nie jest tak, gdy słyszymy księdza, głoszącego kazanie i mówiącego rzeczy, którymi sam nie żyje, a wymaga tego od innych? Czy nie drażni nas, gdy kolejny raz syn czy córka obiecuje poprawę, a nadal jest to samo i ciągle w kółko te same problemy? Czy nie irytujemy się, gdy mąż czy żona ciągle obiecuje, że się zmieni, a i tak z tego nic nie wychodzi? I moglibyśmy tak wyliczać i wyliczać. Człowiek bowiem tak naprawdę nie znosi kłamstwa i zafałszowania, ale z drugiej strony jest tak bardzo tym kuszony. Skąd więc to wszystko się bierze? Czy ja też mam z tym problem?

2. Pycha życia

Myślę, że jest to związane, a nawet zakorzenione w tym, co nazywamy pychą życia. Mieć ciągle więcej, mieć lepiej niż inni, wyjść zawsze na pierwsze miejsce i na czoło peletonu. Człowiek, stawiając sobie często bardzo egoistyczne cele, w pewnym momencie nie zauważa, że zachorował na wspomnianą dzisiaj przez Jezusa chorobę niespójności i brnie po równi pochyłej już ku nicości niespełnionych obietnic i niezrealizowanych marzeń. Ta pycha życia nakręca w nas też kolejny mechanizm, który nazwałbym spiralą egoizmu. Im bardziej bowiem ?zakręcimy? się wokół tego, by mieć więcej i znaczyć bardziej, tym w większą pychę wpadamy i jeszcze bardziej nakręcamy ową spiralę tego, że to ja jestem najważniejszy czy najważniejsza. Tych pierwszych miejsc księża żądają dla siebie od parafian, rodzice od dzieci, nauczyciele od uczniów, politycy od społeczeństwa. I tak powstaje wielka rzesza ludzi różnych stanów i profesji, gdzie wspólnym mianownikiem staje się owa schizofrenia życia.

3. Wyzwanie dla?

Stąd Jezus wzywa nas dzisiaj do odważnego powiedzenia sobie, że chrześcijanin to człowiek prawdziwy. Stawiając nam za wzór owego celnika, pokornego przed Bogiem, pokazuje, że chrześcijanin to nie ktoś, kto udaje kogoś innego niż jest w rzeczywistości, ale to ktoś, kto zna swoją wartość i nie musi udawać. Bóg zaprasza nas dzisiaj do odkrycia w naszym sercu tego, co mamy najcenniejsze ? życie z Ducha Świętego. Ponadto Chrystus chce, byśmy żyjąc w zgodzie z tym, co mówimy i co wyznajemy, stali się autentyczni dla otaczającego świata oraz atrakcyjnymi jako chrześcijanie. Gdy będziemy żyli prawdziwe, to wtedy świat zacznie zadawać sobie pytanie o sens takiego życia i w rezultacie o sens samej Ewangelii ? Dobrej Nowiny o Bogu Żywym. Jako dzieci Jezusa mamy szansę pokazać światu radość życia w prawdzie. Mamy szansę dać światu coś, co nie jest przemijające, ale jest stałe i prawdziwe. Mamy w końcu szansę na to, by idąc przez życie w zgodzie z tym, co mówi nam nasze sumienie, dostać się do upragnionego nieba. Obyśmy dzięki tej Ewangelii odkryli radość z życia ? prawdziwego życia.

wiem z doświadczenia że człowiek jedno myśli ,drugie mówi ,a trzecie robi :)/>

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.