Duch

Pakt z Bogiem na zycie.

15 postów w tym temacie

Tutaj chciałbym opisać moje pewne przemyślenie, na które zwróciłem uwagę w temacie o czwórpodziale. Obiecałem napisać to proszę...

Naturalnie, geneza tego też wzięła się z rozmyślań nad czwórpodziałem. Kiedy obmyśliłem całą tą teorię zastanawiałem się również nad innymi znaczeniami tej symboliki. I znalazłem, wg mnie najlepszą tutaj. Najprawdopodobniej zdemotywuję połowę forum ale cóż, jeżeli dobrze to przeczytacie to będzie optymistyczne przesłanie.

Chciałbym podziękować tylko jednej wspaniałej osobie za natchnienie jakie otrzymałem, a było to wczoraj. No to zaczynamy:

Kiedy zobrazowałem sobie tą teorie w postaci rysunku (czwórpodział), zacząłem szukać innych znaczeń. Zacząłem myśleć nad życiem. Najpierw rozważałem jak dopasować życie do tych czterech ścieżek. Niestety nie wyszło. Potem jak dopasować do koła, też lipa. Główka pracowała. 2 pudełka "delicji" potem zauważyłem coś.

Postawiłem się w środkowym punkcie całego rysunku, i wyobraziłem sobie linie proste między ścieżkami, coś jak taki "X" na "+". I nie wiem, coś mnie natchnęło, ale założyłem że każde ramię tego "X" to wybór. Wybór jednej z możliwych dróg:

- Ścieżka światła i życia - kiedy to byśmy zrobili "dobrze" i byłby przy tym plony, na przykład pomogli sprzątać dom rodzicom, czy coś.

- Ścieżka światła i śmierci - kiedy byśmy pomogli koleżance mówiąc o tym ze jej facet ją zdradza, i by z nim skończyła związek.

- Ścieżka mroku i życia, czyli tzw: "czasem trzeba zrobić nie to co najlepsze, ale to co trzeba", czyli sytuacja tzw. poświecenia (siebie lub innych), by stało się coś dobrego, kiedy zaszkodzimy komuś lub innym, by jeszcze inni mieli lepiej, np.: zabić seryjnego zabójcę.

- Ścieżka mroku i śmierci, kiedy to nasze działania zaszkodzą innym lub nam samym, przy tym szkodząc otoczeniu, np.: wojna.

Skoro już to rozpisałem. Każda z nich znajdowała się właśnie między np.: życiem i światłem. Wiec mamy pierwsza fazę teorii. A właściwie pierwsza filozofię. Filozofia decyzji:

"Paktem z Bogiem o życiu jest to, że dał nam możliwość podejmowania decyzji, dał możliwość kreowania całego świata, na skalę większą niż sami byśmy przypuszczali. Dał nam możliwość doświadczania. Można wiec powiedzieć, że ten kto się godzi na życie, godzi się na podejmowanie decyzji, tych mniej i bardziej ważnych, tych złych i dobrych, tych niosących szkody i ratunek, tych dających wiarę i brak wiary".

Tak właśnie sformułowałem pierwsza część tej teorii, a właściwie jedną z tych dwóch filozofii.

Prawdą jest to, że nawet już nauka sama w sobie udowodniła że to my jesteśmy tzw.: "kreatorami", czy jak kto woli "bogami". Mówię tutaj o sławnej fizyce kwantowej. Z góry zaznaczam że nie, nie za wiele czytałem czy oglądałem, ale dostatecznie dużo by to tutaj opisać. W ciekawym filmie: "What the Bleep do we know" (był wspominany przez Szepczącą, polecam) oraz po rozmowie z moim nauczyciele fizyki, który zajmuje się fizyką kwantową zostało mi idealnie pokazane to, że to my, nasza świadomość, nasze decyzje, nasze słowa, my sami tworzymy ten świat. To my wpływamy na innych, a inni na nas. Niektórzy mogą się z tym nie zgodzić, ale krótko postaram się to wyjaśnić:

Jeżeli jedna osoba zacznie dbać o środowisko to będzie to sukces. Jeżeli zauważy to kolejna osoba i zacznie robić to samo, to będzie postęp, bo za tymi dwoma pójdą już inni, a za innymi reszta. Chodzi mi o naszą świadomość. Większość z was myśli "a ja tutaj nic nie znaczę, moje decyzje nie są niczego warte". Mylicie się. Tutaj posłużę się "Rozmowami z Bogiem". Są dwie ścieżki - strach i miłość. Rozwijając to dalej i dalej można dojść do jednego z wniosków: "Żyj tak, abyś w nigdy niczego nie żałował". Jeżeli nie spróbujemy zmienić tego świata, nie ruszymy się sami, to tak, dalej będziemy trwać w świecie pełnym głodu, morderstw, katowania itd.

Przykre nie? Zawsze znajdzie się taki łoś jeden z drugim którym o byle równo zechce się wojny. Nie chce tutaj nikogo obrażać, ale niczego nigdy się walką nie rozwiąże.

Zboczyłem z tematu, wiem. Ale zmierzam do jednego. Właśnie do tego, że Bóg nie bez powodu dał nam taką możliwość kreowania świata, nawet pojedynczą myślą na niego wpływamy, pod warunkiem że wierzymy. Przykład: prawdziwi katolicy (stereotypowi katolicy na wymarciu). Dla wielu to głupcy którzy wierzą w "ograniczonego Boga". Lecz mimo to są tacy co się modlą, szczerze i uczciwie do Boga. Modlą się, proszą by było lepiej. Niewielu to potrafi. I oni właśnie już pomagają, bo sama myśl, samo kształtowanie, chęć zmian już wzmaga jakiś proces. Proces który pomaga. A im więcej ludzi, tym ten proces staje się co raz bardziej widoczny.

Jest ten sławetny 2012. Na niego nie przewiduje się już zagłady a nowej ery. Co nagle tak wzmaga te zmiany? Wiara innych. Nioby nic, durne gadanie New Age. A ludzie naprawdę wierzą i chcą by było lepiej, by się zmieniło. Jest co raz większe zainteresowanie w ezo, reiki, medycyną naturalną, filozofią itd. Coś w ludziach, na skutek wiary zaczyna się budzić. I nie powiecie że nie, ezo towarzystwo się powiększa.

Powracając do tematu.

Kontynuując moje rozważania filozoficzne... doszliśmy do wniosku że życie to decyzje. Ja pomimo wniosku doszukiwałem się w tym jeszcze czegoś innego. Czegoś co było już na wierzchu, a ja nie widziałem. Postanowiłem narysować ten rysunek jeszcze raz, i jeszcze raz, po kolei analizując każdy krok. Natchnęło mnie kiedy prawie skończyłem rysunek: narysowałem same koło i pionową linię przebiegającą przez centrum (światło/mrok). Zobaczyłem wtedy po raz pierwszy "krąg decyzji". Czym on jest? To bardzo proste.

Okrąg nie zatacza się, a startuje z czubka, z obu kierunków, na dół, i wraca na początek przez środek. Wtedy ramiona okręgu to decyzja: światło i mrok, które podejmujemy od życia, do śmierci. Ten krąg nazwałem san sobie: "krąg dwóch ścieżek" albo "krąg doświadczeń i reinkarnacji". No, samemu można sobie tutaj już wymyślać. Generalnie w tej drugiej filozofii chodzi o to że:

"Życie to cykl, w którym poprzez decyzje doświadczamy mroku lub światła, dobra lub zła, przy tym kreując nasz świat. Będziemy się odradzać do puki, do puty nie zbierzemy odpowiedniego wachlarzu doświadczeń. Inaczej, to jest plan Boga wobec nas zobrazowany najłatwiej jak można."

Z tego płynie niby ta sama filozofia, że Bóg dał nam zdolność podejmowania decyzji i kreowania, ale to tutaj pokazuje że pewne doświadczenia są nieuniknione, że w końcu doświadczymy zła. Pytanie jakiego zła? Cóż... to zależy od decyzji innych. Ale tutaj powracamy do górnego: jeżeli nasze decyzje wpływają na innych, a inni na nasze, to jaki w tym sens? Bo niby tak: mamy jakieś tam określone doświadczenia do przerobienia, ale z drugiej strony to my o wszystkim decydujemy. Nastaje konflikt.

No to na tym kończę. Z góry mówię: na samym końcu sam się pogubiłem i to nie jest w 100% to co chciałem napisać, więc jak sobie przypomnę to napiszę. Przepraszam za błędy, itd. Ten tekst to moje przemyślenia z kiedyś z małą dozą tego co jest dzisiaj. Co wy o tym myślicie? Pozdrawiam.

P.s. za niedługo rysunek.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Są dwie ścieżki - strach i miłość. Rozwijając to dalej i dalej można dojść do jednego z wniosków: "Żyj tak, abyś w nigdy niczego nie żałował".

Ty wiesz, kto mi tak powiedział ostatnio.

I dlatego właśnie moja główka zaczęła nad tym poważniej myśleć. Tylko jak ciężko jest żyć jednostajną drogą.

Bo i owszem ja bym taką chciała. Drogą światła i miłości. Pracuję nad swoimi lękami. Bo wiem, że lęk niszczy. Nie pozwala ruszyć dalej.

Po przeczytaniu Twoich wypocin, mam pewne rozmyślania, ale na dzień dzisiejszy nie potrafię ich zebrać w całość.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Albert Einstein, kiedyś powiedział "Każdy z nas ma dwie rzeczy do wyboru: jesteśmy albo pełni miłości... albo pełni lęku." Ja swój lęk staram się przezwyciężyc i kroczyc ścieżką miłości, choc nie zawsze się tak da. Wtedy przypominam sobie słowa bardzo mądrej kobiety, i staram się iśc do przodu...za co jej serdecznie dziękuje.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Chyba wszyscy znamy tą kobietę, o ile dobrze myślę. Myślę że artykuł coś wniósł, bo sam się pogubiłem.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

niech sie przyzwyczai, bo to nie koniec wynoszenia jej na ołtarze ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Hmmm

Mogę tyulko dodać od siebie jedno- cokolwiek wybieramy - lek czy strach jest to tylko wybór. Doświadczenie. Jedno nas buduje, umacnia inne sprawia, że uciekamy. Od nas zależy czego chcemy i potrzebujemy.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

O ile wybieramy to świadomie :D jednak najczęściej łapiemy się leku jak ostatniej deski ratunku ;) zauważcie jak wiele osób nauczyło się żyć z lękiem i nie potrafi uwolnić się od swoich obaw. Nawet nie ma świadomości albo bardzo małą że lęk ich ogranicza, za to wolność jawi im się jako przerażająca.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Nawet nie ma świadomości albo bardzo małą że lęk ich ogranicza, za to wolność jawi im się jako przerażająca.

Bo boją się życia, brania odpowiedzialności i podejmowania decyzji. Nikt tego nie zrobi za Nas ;)

Czas się ogarnąć!!

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nieraz się nie wie, że to jest lęk. Spycha się głęboko w nieświadomość i uznaje za normalność...

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Chyba nadszedł czas abym ja coś napisala na ten temat o wyborach bo generalnie jestem właśnie na etapie- poznawania własnych wyborów, które mówiąc ściśle nie były dykotwana miłością a lękiem.

Zacznę od tego wątku Van: ?

Z tego płynie niby ta sama filozofia, że Bóg dał nam zdolność podejmowania decyzji i kreowania, ale to tutaj pokazuje że pewne doświadczenia są nieuniknione, że w końcu doświadczymy zła. Pytanie jakiego zła? Cóż... to zależy od decyzji innych. Ale tutaj powracamy do górnego: jeżeli nasze decyzje wpływają na innych, a inni na nasze, to jaki w tym sens? Bo niby tak: mamy jakieś tam określone doświadczenia do przerobienia, ale z drugiej strony to my o wszystkim decydujemy. Nastaje konflikt.
?

Hmm ja myślę w ten sposób, że za nim będziemy na ziemi, decydujemy o tym co chcemy osiągnąć, czyli wybieramy jakąś drogę i decydujemy o tym i o tamtym. Kiedy już przyjdzie nam doświadczać, pojawiają się drogi dodatkowe to wybory, które mówią o miłości lub lęku zależnie jakiego wyboru dokonamy. Ty natomiast mówisz o konflikcie w wypadku kiedy ludzie wpływają na nas a my na nich. Ja widzę w tym inny sens. Bo gdyby tak patrząc z tej strony ludzie nam są potrzebni by doświadczać. Ja to widzę jako łańcuch czy naczynia połączone. Jedno wynika z drugiego itd.

Przykładów mogę mnożyć ale spojrzę teraz na siebie. Jestem w trakcie pewnego procesu, który wymaga zmiany matryc.... Popatrzmy na to z tej strony. Do tej pory było życie w lęku tak? Dokonane wybory świadomie nie były dyktowane miłością a podświadomym lękiem. Wreszcie któregoś dnia Vanilia postanowiła to zmienić miała dość tego życia. Pewnie wywołała podświaodmie ludzi, którzy mogą jej w tym pomóc. Ci, którzy mi pomagają (dziękuję za nich Bogu) realizują się w tej pomocy a ja w zamian zmieniam siebie. To taka wymiana na poziomie jakiego jeszcze nie rozumiem. W sumie jestem kluczem tu jestem ja, jako osoba doświadczająca, a zamkiem życie po śmierci, kiedy dowiem się co udało mi się osiągnąć a co nie. A doświadczane zło? Zabójstwa? Krzywda ludzka itp.? Są wynikiem lęku złości i nie świadomości... Tak to czuję. Cóż to chyba tyle Szizi możesz mnie zjechać za moje wypociny...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Tak to czuję. Cóż to chyba tyle Szizi możesz mnie zjechać za moje wypociny...

Osoba która pozwala na to staje się mniej ciekawym obiektem. Wole dzialac z zaskoczenia ;)

odebrałaś mi radość :( :cry:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żyjemy na ziemi ,po to aby dawać ,dzielić się ,a nie brać ,chcesz poznać ludzi ,prawdziwymi ,takimi jacy są naprawdę  ,to patrz na to co robią ,a nie słuchaj tego co mówią , i odchodź z tego świata /umieraj ,w ten sposób ,aby twoja śmierć , wywoływała uśmiech na twarzach ludzi /pogodę ducha ,najwyżej uczczenie tego minutą ciszy ,zadumę  ,a nie płacz i lament .

żebyś na końcu swej podróży życiowej mógł powiedzieć do siebie |( taki sąd ostateczny /sąd Boży ), -Boże zrobiłem wszystko co mogłem w tym moim wcieleniu ,w moim  życiu ,wiele mnie nauczyłeś ,dawałem wiele ,wiele dobrego zrobiłem , mogę odejść do następnego życia z czystym sumieniem .

Więc siadam ,zamykam oczy i opuszczam swoje ciało .

A tytuł jest nie trafiony ,bo pakt /cyrograf to można zawierać z diabłem /ludźmi ,a z Bogiem /swą duszą /sumieniem  .sobą ,to  można tylko być w zgodzie .

Jesus Chrystus powiedział przed 2000 lat -Nie płaczcie na de mną ,płaczcie nad sobą .

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.