Gość Vayen

Potęga podświadomości.

51 postów w tym temacie

,,Emocje mają moc przyciągania. To, czego najbardziej się boisz, stanie się twoim doświadczeniem. Nie dzieje się tak przez przypadek. Nie ma przypadkowych zbiegów okoliczności we wszechświecie. Emocja to energia wprawiona w ruch, a gdy wprawisz energie w ruch, powstanie efekt. Jeśli wprawisz w ruch dostateczna ilość energii, stworzysz materie. Materia to zbita energia. Jeśli w odpowiedni sposób i wystarczająco długo poddasz energie obróbce, otrzymasz materie. Na tym polega alchemia wszechświata, sekret całego życia. Myśl jest energia. Raz pomyślana, myśl powstaje na zawsze twórcza. Jej energia nigdy nie zanika. Oddziela się ona od twej istoty i mknie w kosmos, w nieskończoność. Myśl nie ma końca. Lgną one do siebie, zbiegają się ze sobą, przecinając się wzajemnie w zadziwiającym labiryncie energii, przybierając coraz to inny wzór, niewymownie piękny i niewiarygodnie zawiły. Energia lgnie do energii pokrewnej i w ten sposób tworzą się skupiska podobnej energii. Skupiska te łączą się ze sobą, zaś do powstania materii potrzeba niewyobrażalnie wielkiej ilości tej energii. Ale mimo to materia powstaje z czystej energii; właściwie, tylko w ten sposób może powstać. Kiedy energia zamieni się już w materie, pozostaje nią na długo ? chyba że zaburzy jej strukturę jakaś przeciwstawna forma energii. Oddziałując na materie, ta odmienna forma energii w istocie ją rozbija, uwalniając pierwotną energie, z której się składała.''

Fragment zaczerpnięty z książki W.N. Donalda ,,Rozmowy z Bogiem''

Skoro mamy możliwość wpływania na materię, sami kreujemy swoje życie. Dlaczego więc tak mała grupa społeczeństwa jest tego świadoma? Większość z nas o wszystkie swoje wszelkiego rodzaju niepowodzenia obwinia Boga. Czy aby słusznie? Dlaczego nikt nie uświadamia nam prawdziwego sensu życia?

,,Uważaj na swoje myśli, one stają się słowami,

Uważaj na swoje słowa, one stają się czynami,

Uważaj na swoje czyny, one stają się nawykami,

Uważaj na swoje nawyki, one stają się charakterem,

Uważaj na swój charakter, on kształtuje twój los.''

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

,,Uważaj na swoje myśli, one stają się słowami,

Uważaj na swoje słowa, one stają się czynami,

Uważaj na swoje czyny, one stają się nawykami,

Uważaj na swoje nawyki, one stają się charakterem,

Uważaj na swój charakter, on kształtuje twój los.''

Czyli żyjmy świadomie.

Obudźmy się, przestańmy lunatykować, rzucać energią gdzie popadnie.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Hmm... noo TAK "obudźmy się" :lol:

- czyli znowu staje nam na drodze "Przebudzenie" A. de Mello... ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Nie tylko jego, idzie o masowe przebudzenie, o pracę nad sobąś, o pomoc innym w tej drodze.

Hmm... Auri... coś "chyba nie jarzysz" ? ;) :lol:

- przecież On napisał tą książkę właśnie dla innych, tych wszystkich którzy zechcą się przebudzić... :D

- i w ten sposób właśnie... innym pomaga :lol:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Aura po prostu nie trzyma się jednej ksiązki sztywno i jednego autora ;)

ma pogląd na coś innego szerszego ;)

chodzi jej o świat a nie o książeczkę

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Hmm... przecież ja tez mówię... że w tej książeczce także chodzi o Świat czyli Nas wszystkich... Ludzi ;)

- więc w sumie mówimy o tym samym... tylko inaczej ;) :lol:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

a ja chciałam spytać jak to sie ma wszystko do chorego umysłu ,chorego pod wzgledem nerwic depresji załamań nerwowych ,czy umysł w takim stanie jest zdolny do kreowania swojego zycia???///,własnie jednej troche pogubionej osobie poleciłam te ksiazke ,niewiem czy w tym stanie do konca ja pojmie ale mam nadzieje ze pomoze troche choć

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
a ja chciałam spytać jak to sie ma wszystko do chorego umysłu ,chorego pod wzgledem nerwic depresji załamań nerwowych ,czy umysł w takim stanie jest zdolny do kreowania swojego zycia???///,własnie jednej troche pogubionej osobie poleciłam te ksiazke ,niewiem czy w tym stanie do konca ja pojmie ale mam nadzieje ze pomoze troche choć

Hmm... myślę Ankh... że taka znerwicowana osoba, powinna sie właśnie w pewien sposób "przebudzić" , czyli "przejrzeć na oczy" to znaczy musi dotrzeć do jej Świadomosci że To ONA Sama jest PRZYCZYNĄ odbierania rzeczywistości tak a nie inaczej... ;) ... czyli w Negatywie... :(

- bo odbiera ją tak jak podszeptuje jej Ego(jako cień naszej świadomości)... słuchając tych "złych podszeptów" tEGO "diabełka" siedzącego w Nas... dajemy sie wciągnąć w matnie jEgo myslokształtów, które wuwołują w nas reakcje "obronne" w postaci atakowania "innych" bo wg. widzenia "pola myśli Ego", Nam zagrażają gdyż z Ego się identyfikujemy...

- dlatego powinna czytać książki... o tym mówiące... jeżeli jest jeszcze w stanie... :roll: ;)

- i rozmawiać z ludźmi... którzy wiedzą w "czym rzecz"... ;)

--- pozdrawiam ciepło... infe7 :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ankh, jeśli myślimy o tej samej osobie, to ta książka jest dobra, ale nie na samym początku drogi.... daj jej czas... na oswojenie się ze sobą, a jak trzeba to pożyczę jej książkę- ot, taka dobra będę :D i na tym kończę off top

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Podświadomość nasza to nasze życie , nasze wnętrze które kieruje nami na pewnej płaszczyźnie .Każdy ma własny wewnętrzny kod zakodowany w nas za sprawą zdarzeń , doświadczeń,zdarzeń następujących po innych zdarzeniach itd. oczekujemy , wierzymy aż w końcu realizujemy nasz podświadomy plan i nie mus on być pozytywny lub negatywny

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Od dwoch dni stosuje metody z ksiazki Murphego 'Potega podswiadomosci' Przed zasnieciem oczyszczam umysl z emocji potem powtarzam sobie w myslach ze jestem szczesliwy i zrelaksowany i tak az do zasniecia. Od dwoch dni rzeczywisice sie tak czuje, przedwczoraj przed zasnieciem mialem dziwna sytuacje. Najpierw siedzialem przed laptopem sporo czasu potem wlaczylem sobie radio internetowe open fm -kategoria dzwieki natury i przymknolem ekran laptopa ale tak zeby sie nie wylaczyl laptop zawsze lezy kolo mnie na lozku obracajac sie niechcacy tracilem go reka no i sie wylaczyl stwierdzilem ze juz mi sie nie chce go od nowa wlaczac polozylem sie i zaczelem sie relaksowac lecz chyba sam nie wiedzialem czego chce poniewaz czytalem tez duzo o OOBE i najpierw oczyscilem umysl z emocji i mysli trwalo to kilka minut potem zaczelem sobie wyobrazac ze jestem szczesliwy i zrelaksowany nastepnie staralem sobie wyobrazic widzacgo siebie jak leze tak jakbym mial lustro przed twarza porostu swoje odbicie tyle ze w myslach no i tak lezalem skupiony po chwili zaczelem wchodzic w dziwny stan nie wiem jak to opisac wszystko zaczynlo byc takie nie realne, no i do sedna moje wyobrazanie siebie przerwala taka oto sytuacja lap top sam sie wlaczyl obracam glowe patrza wlaczony.Moim pierwszym odruchem bylo odlaczenie go od pradu hehe strasznie mnie o rozproszylo juz nie myslalem za duzo i poszedlem spac. rano zastanawialem sie jak to sie stalo ze mogl sie sam wlaczyc probowalem nim poruszac itp i sie nie wlaczyl heh. Dzisiaj druga sytuacja leze sobie popoludniu i czytam ksiazke murphego totalny relaksik Nagle do domu wpada moja mama i zaczyna sie krzatac po mieszkaniu late ta i spowrotem , ide zobaczyc co robi

JA:co robisz?

MAMA(robi wszystko w biegu):szukam papieru z AOK(ubezpieczenia w niemczech)

Ja: po co ci?

MAMA: Potrzebuje bo bez niego nie dostane zwrotu pieniedzy

Ja: aha ok (Patrze jak szuka,chaotycznie Pacze pacze) po czym odwracam sie na piecie ide do drugiego pokoju i otwieram szafke i mowie zobacz tutaj za chwile mama znajduje wlasnie ten papier w tej szafce hehe koniec nie mam pojecia czemu akurat poszedlem tam do tej szafki rozne rzeczy tam s dokumenty tez tak jakos mnie natchnelo.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Czytać się tego nie da...

A poza tym, gratulacje. Używasz jednej z technik oszukiwania się i wmawiania sobie szczęścia. To przydatne.

Co do magicznych wydarzeń i przewidywania gdzie leżą papiery - Ja wyczuwam kanara w tramwaju gdy tylko do niego wsiada. Czy to czyni mnie magicznym?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

mam niemiecka klawiature i tu nie ma polskich znakow chyba ze chodzi ci o przecinki itp wybacz nastepnym razem bardziej sie postaram :D

Edytowane przez maniek
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Używasz jednej z technik oszukiwania się i wmawiania sobie szczęścia. To przydatne.

Znaczy się co, programowanie umysłu? Z oszukiwaniem wiele to wspólnego nie ma, pod warunkiem, że jeszcze jest się świadomym tego, że:

1. Gadanie do siebie to jeszcze nie programowanie.

2. Programowanie bez uzdrawiania (przerabiania "matryc" itd.) nic nie daje.

3. Praca nad sobą trwa lata, nie dwa dni. A to i tak dopiero początek.

4. Najważniejsze zaś to pamiętać, że programy i przekonania "pozytywne" to jedno, ale i tak życie ma różne barwy, więc nie można się zaślepić tylko pozytywnym myśleniem.

Koniec końców bowiem, praca z podświadomością, bo tak zręcznie się to na zachodzie nazywa, to nie kwestia przerobienia swojego życia co by nic złego się nam nie przytrafiało - to raczej kwestia znalezienia równowagi umysłowej i umiejętność pozytywnego myślenia nawet wtedy, kiedy nie wszystko idzie po naszej myśli. Właśnie dlatego, że życie ma różne barwy.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Winterstorm,

Ja mam do tego podejście w stylu chłopek - roztropek. Wychodzę z założenia, że szczęście i zadowolenie z życia powinno wypływać z psychiki, a nie do niej wpływać. Być może dlatego nie jestem fontanną życiowej euforii. W każdym razie proces powtarzania do lustra 'jestem taki szczęśliwy' po to by sobie po prostu to wkręcić uważam za oszustwo. Nie ma nic złego w oszukiwaniu własnego organizmu dla korzyści - sam piję kawe, energetyki i palę papierosy dla relaksu czy oszukania potrzeby snu. Ale daleko temu od jakiejkolwiek cudo-magii. A już na pewno nie zgodzę się z tym, że tego typu praktyki rozwijają w jakikolwiek sposób intuicję.

Za punkt czwarty - propsy. Lubię konkretne i rzeczowe podejście.

(cholera, tyle linijek i nikogo nie obraziłem, nikomu nie sugerowałem by zdechł..dziwne uczucie)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zgadzam się w pełni z opinią Winterstorma :) Zasadniczo całe to zdarzenie to wg mnie przykład, jak działa prawo przyciągania. Po dwóch dniach pozytywnego myślenia nie zmienimy całego życia na lepsze, ale z własnego doświadczenia wiem, że swoim nastawieniem można przyciągać tak złe, jak i dobre zdarzenia. Wiele osób wyśmiewa albo niedowierza temu, że pozytywne myślenie cokolwiek daje. Ja tam nikogo nie będę przekonywać - wiem, że działa. Tylko nie wystarczy myśleć sobie 'ale jestem szczęśliwy, jest cudownie' i wizualizować szczęście. Cała trudność polega na tym, by PRZEKONAĆ samego siebie, by uwierzyć, że to może zadziałać. By już się ucieszyć z tego, co nas spotka. Jak raz się 'połknie' tego bakcyla, to się zaczyna robić wesoło. Sam pomału zaczynam zbierać doświadczenia, które przyciągam swoim nastawieniem :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

@Knust,

Masz rację, szczęście wypływa z nas, nie wpływa do nas. Osobiście jednak wiem, że programowanie podświadomości przestawia psychikę - na takie tory, że zamiast skupiać się na tym, co złe, skupiam się na tym, co pozytywe. Ale jednocześnie nie robię sobie zaślepek na oczy i wykształcam sobie siłę na te gorsze momenty, bo i tak będą, nie ma co od tego uciekać. Pamiętam jednak siebie kilka lat temu i wiem jak zachowuję się teraz, widzę więc skuteczność w pracy z podświadomością. Jednakże moje "programowanie" nie polega na gapieniu się w lustro i wmawianiu w siebie "jest w porządku, jest w porządku" kiedy nie jest. Moje programowanie to analiza mechanizmów tkwiących w podświadomości, matryc zaprogramowanych przez społeczeństwo, a niekoniecznie będących zdrowymi i dobrymi dla mnie. To także zmiana własnych nawyków i reakcji na pewne sytuacje - np. kiedy dawniej na coś reagowałem agresją, dziś zachowuję spokój. Dany rodzaj sytuacji dalej się zdarza i nie wmawiam sobie, że go nie ma - po prostu uzdrawiając wcześniejsze mechanizmy i programując nowe zachowania (tak jak tworzymy nowe nawyki, po prostu) inaczej reaguję na ten sam rodzaj sytuacji.

I z takim zdrowym, aczkolwiek czasochłonnym podejściem do pracy nad sobą faktycznie widzę efekty we własnym życiu. Tylko właśnie trzeba pracować nad sobą, a nie zaślepiać się formułkami. Bo np. Joseph Murphy w swoich książkach naprawdę świetnie pisał - inspirująco :). Ale z książkami Murphiego już jest tak, że trzeba umieć je czytać, bo żadna formułka nie będzie przydatna, jeśli się jej nie zrozumie jako elementu większej całości.

---

Chyba kiedyś napisałem o tym artykuł - to jak ze słynnym "The Secret" - fajna książeczka/film, ale to dopiero podstawa podstaw. Praca z podświadomością - czy to wg. prostych ideii Murphiego, czy według nowożytnej Huny (bo nie ma co wciskać kitu, że to prehistoryczna wiedza), wymaga tego samego, co każdy inny system poważniejszego rozwoju wewnętrznego - to znajomość bhp ezoteryki, swoich ograniczeń, ludzkiej psychiki itd. Przede wszystkim to praca na długie lata - przynosi efekty, ale nie po kilku dniach. I nie można do tego podejść w stylu "a, fajna książka, zobaczę czy działa" bo po jednej książce to się jeszcze wiele nie umie.

No i musi to być zrównoważona praca - ja tam lubię Tao, szczęście pojawia się w momencie równowagi między Yin i Yang. Szczęście odnajduje się w sobie, żyjąc w świecie pełnym barw, nie zaś w świecie wypełnionym tylko światłem i miłością :).

A teraz zadanie domowe dla osób, chcących odkryć potęgę umysłu - stwórzcie prosperującą firmę, kochając jednocześnie ZUS - jak to osiągniecie, to świat padnie do waszych stóp.

Edytowane przez Winterstorm
1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Haha, zadanie domowe świetne Winterstormie. ;)

Ja już od jakiegoś czasu na potrzeby pracy magicznej nastawiony jestem zawsze pozytywnie. Życie nie jest dużo lepsze, ale wydaje się takie- nawet to co najgorsze przyjmuję na spokojnie, więc nie tracę ani chwili na żale. Mam więcej czasu na cieszenie się drobnostkami. Takie proste rzeczy mogą dawać radość, tylko trzeba zrobić temu szczęściu miejsce i nie pozwolić by żal je stłumił.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Grunt to pozytywne myślenie,moim zdaniem bez względu na dziedzinie życia do jakiej się odnosimy,pozytywne nastawienie zdecydowanie zwiększa nasze szanse na końcowy sukces. W kwestii tajemnej sztuki magi w grę wchodzą także inne czynniki,ale rzecz jasna podświadomość jest bardzo ważnym elementem.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nieświadomość Głęboka ,Podświadomość , Przedświadomość i Nad-świadomość - Transcendencja / Intuicja ( nasz wewnętrzny świat duchowy /umysłowy /psychiczny , to nasi Bogowie ,którry nas krztałtują od wewnątrz ,i dlatego -

Kontroluj swoje myśli ,bo przemienią się w słowa.

Kontroluj słowa twe ,bo w czyny / działania twoje przemienią się , a czy dobre czy złe czyny to będą , to zależy od stłumień twoich co w głębinach psychiki twej leżą uśpione - ( podświadomość i nieświadomość - metaforyczne piekło lub niebo , które emocjonalne impulsy ci dają co dnia ( metaforyczne - diabeł ,szatan ,demony lub bogowie , aniołowie lub archaniołowie .

Czyny lub działania twoje powtarzalne ,wnet nałogami /uzależnieniami twoimi się stają , który jest twoim charakterem, /osobowością , a osobowość twoja i charakter ,losu drogą twą się staje .

Alkohol ,mięki narkotyk przytępiający zmysły ,rozum i rozsądek , oraz zawęrzający świadomość i ograniczający normalne myślenie i ogląd rzeczywistości ,łatwo dostępny ,otwiera metaforyczne " wrota piekieł " czyli głębsze pokłady psychiki twojej , a promile zawarte w alkoholu ,to jak takie kwantowe , teleportujące w powietrzu i zarażające dusze i umysły złe duchy i demony w sprayu

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Człowiek rodząc się ,zawsze ma wybór co wybierze , dobro czy zło ,opowie się za życiem po stronie - dobra ,miłości ,altruizmu , bezinteresowności , bezegoizmu ,empatyczną troską o dobro bliźniego lub bliźnich - w myśli ,słowie ,czynach i działaniu , brakiem chciwości itp. ( czyt. pozytywne emocje/uczucia )

czy też zbuntuje się przeciwko naszemu kochanemu panu Bogu , opowiadając się po stronie czynów i działaniań złych i nagannych ,przepełnionych - pychą ,chciwością ,zachłannością ,egoizmem ,materializmem , pożadliwością ,pogardą dla bliźnich , itp. ( czyt. negatywne emocje /uczucia )

,nawet codziennie ,gdyż nasz kochany Ojciec Duchowy Bóg Stwórca ( stwórcza ,kreatywna ,artystyczna jaźń ,intelekt ) ,przez którego wszystko się stało ,co się stało od początków świata i wszechświata ( czyt. pełny ,oświecony ,dojrzały człowiek , który swoim kreatywnym /twórczym /genialnym umysłem ,zawsza wymyślił coś ciekawego dla ludzkości i przyszłych pokoleń ),zna nasze najskrytsze myśli (umysły ) i uczucia / emocje (serca ).

Tłumacząc - nasza psychika - jej nieświadoma głębia umysłu ( świat duchowy ) ,nasza prawa połowa mózgu ,zna i wie co czuje lewa logiczna połowa naszego mózgu - nasza świadoma część umysłu .

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Najtrudniejszą rzeczą do przepracowania w naszym rozwoju duchowym , osobistym samo-doskonaleniu ciała i samodyscyplinie wewnętrznej /Umysłowej -Ezoterycznej , czy codziennej higienie psychicznej , jest poznanie swojej duchowej natury / poznanie siebie , czyli rozpoznanie negatywnych emocji w sobie ,i ( nie ponowne ich tłumienie w głąb psychiki ) ,tylko przepracowanie ,zwalczenie ich , tzw. metaforyczne nasze demony - gniew ,pycha/wyniosłość ,lenistwo / zaniechanie / zaniedbanie ,pożądanie ,pogarda ,egoizm ,zazdrość , mania wyższości , strach ,lęk ,obawa ,paranoja , itp.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jak nazywa się zjawisko gdy ktoś jest raz miły, a za chwilę wredny. Trochę daje, a trochę zabiera i miesza tym w głowie? usłyszałem raz pytanie , więc odpowiadam ,to moje wieloletnie doświadczenie i obserwacja ludzkich zachowań ,obecnie znam ludzi ,lepiej niż oni siebie ( a psychika / duch to człowiek prawdziwy ,ten wewnętrzny .

To nie ktoś miesza nam w głowie ,tylko my tak podświadomie reagujemy na drugą osobę , mawiało się kto się czubi ,ten się lubi , rozum i logika mówi co innego drugiej osobie ,a serce i psychiika /uczucie czuje co innego ,bo prawdziwa miłość to proces podświadomy ,nawet całkiem nieświadomy , bo Złość , Nienawiść oraz Strach ,to druga nieświadoma strona Miłości ,Fascynacji Erotycznej i Seksualnego Oczarowania .

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Każdy niech doradza co chce - lekarze ,księża ,psycholodzy ,itp ,ale człowiek ma ostatnie zdanie i powinien przeczekać ,przeboleć ból spowodowany czyimiś raniącymi zdawałoby się słowami ( to Ego , Duma i Pycha dochodzą do głosu ,to tylko reakcje emocjonalne na czyjeś słowa ( długo pracuję nad swoimi emocjami ( 30 lat ) , taka auto-medycyna psycho-emocjonalna , 3 w jednym - Medytacja /Kontemplacja /Modlitwa - myślenie o tym , aby tyle nie myśleć , bo wszystklo co na nas działa /wywołuje naszą reakcję , to nasze stłumione cechy charakteru i negatywne emocje w głębi psychiki ( tzw. wewnętrzne demony ) - Gniew ,Zazdrość ,Pycha , Obawa ,Lęk ,Ignorancja ,Egoizm ,Pycha ,Samozadowolenie ,Strach ,Pogarda ,Nienawiść ,Głupota ,Upór ,Lenistwo , itp . antidotum / lekarstwem na nasz negatywny stan psychiczny / umysłowy / duchowy jest - Szczerość ,Prawda ,Cierpliwość ,Opanowanie ,Miłość ,Przyjaźń ,Braterstwo , Radość , Pozytywne Myślenie / Pogoda Ducha ( Wiara że będzie lepiej - bo dobre chwile jak i złe mijają zgodnie z cyklami kosmicznymi .

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Poznaj siebie ,swoje podświadome i nieświadome ,oraz nad-świadome wewnętrzne sub-osobowości -

1.Wewnętrzny lekarz ,

2.Wewnętrzny błazen ,

3.Wewnętrzna kobieta lub mężczyzna ( anima / animus ),

4.Wewnętrzny mag / wróżka ,

5.Wew. król / królowa ,

6.Wew. śmierć,

7.Wew. rodzina ,

8.Wew.mądrość /mędrzec ,

9.Wewnętrzny wojownik ,

10.Wew. psychoterapeuta / egzorcysta ,

11.Wewnętrzny męczennik ,

12.Wew. duchowa jaźń ,

13.Wew. krytyk ,

14.Wewnętrzny marzyciel ,

15.Wewnętrzne dziecko .

16.Wew.aktor ,

17.Wew. przyjaciel .

Oraz Swoje Pozytywne Emocje na które to Nasze Wewnętrzne Pod-osobowości z Głębi Psychiki mają wpływ - tzw. Bogowie -

1.Miłość ( Empatia ).

2.Pokora .

3.Pokój.

4.Cierpliwość .

5.Dobroć .

6.Szczerość .

7.Mądrość / Wiedza .

8.Opanowanie .

Negatywne Emocje - tzw. Demony -

1.Strach .

2.Zazdrość .

3.Duma .

4.Egoizm.

5.Pycha.

6.Pogarda.

7.Głupota .

8.Lenistwo .

9.Pożądanie.

10.Nienawiść .

11.Niewiedza .

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Skumulowane emocje pozytywne to Bóg /Ego /Jaźń ,A skumulowane emocje negatywne to Diabeł /ego / Nieświadomość ,Podświadomość i Nad-świadomość - bo człowiek pełny przechadza się z Bogiem ( czyt . Używa intelektu ,pamięci ,woli ,rozumu i rozsądku ) , i zmaga z Diabłem (czyt.jest nieświadomy wszystykiego co go spotyka i nie używa rozumu ,intelektu i rozsądku )

Oddziaływanie Bóstwa na nas możemy stwierdzić jedynie za pośrednictwem psychiki, przy czym jednak nie jesteśmy w stanie rozróżnić, czy oddziaływanie to pochodzi od Boga, czy od nieświadomości, tzn. nie możemy rozpoznać, czy Bóstwo i nieświadomość to dwie różne wielkości.

- Carl Gustav Jung

***

Wiedza nie opiera się wyłącznie na prawdzie, także na błędach.

- Carl Gustav Jung

***

doj­rzały krok, to porzu­cić siebie

by stać się dla siebie prawdziwym Niektórzy nie zdają so­bie spra­wy, że miej­sce gdzie obec­nie są jest ich azy­lem. Nie zaw­sze pot­rzeb­ny jest służbo­wy te­lefon, sa­mochód, kom­pu­ter, aby czuć się szczęśli­wym. Nasze miej­sce na ziemi może być bar­dzo blisko...

Funkcje archetypów w micie, literaturze i Tarocie w świetle koncepcji C.G. Junga

ROZWÓJ CZŁOWIEKA WG KONCEPCJI JUNGA

Kwestią naczelna dla zrozumienia rozwoju człowieka, w świetle koncepcji C. G. Junga, jest właściwe rozpoznanie więzi łączącej umysł jednostki ze sferą nieświadomości zbiorowej. Centralnym zaś zagadnieniem w obszarze nieświadomości zbiorowej jest archetyp, czyli potencjalna matryca strukturalizująca doświadczenie, będące mnemicznym osadem wspólnym całej społeczności, powstałym w wyniku kondensacji zbiorowego doświadczenia.

Jak pisze David M. Wulff, charakteryzując dorobek C. G. Junga:

„Z mroków prehistorii – pisze Jung – począł się wyłaniać niezwykły fenomen obdarzony nietrwałą egzystencją, niepewną nawet w obecnym stadium rozwoju gatunku ludzkiego. Fenomenem tym jest ludzka świadomość, osiągnięcie niezwykłe samo w sobie. Świadomość jest wiedzą o istnieniu, zdolnością poznania, że żyjemy i doświadczamy. Z owej wiedzy wyrasta ego, jądro świadomej osobowości, z którym rodzi się człowiek (1)”.

Jednak pod krucha powłoką świadomości, rozumianej bardziej jako czuwanie, kryje się nieświadomość, rozumiana jako matryca (swego rodzaju genotyp kulturowy), z której w kolejnych ludzkich pokoleniach powstaje i na nowo rozwija się świadomość. Pod tą warstwa jednak kryje się nieświadomość jednostkowa, określana przez przeszłość jednostki i powiązana z nieświadomością zbiorową. Owa nieświadomość daje o sobie znać w snach, skojarzeniach, w których pojawiają się obrazy i motywy mające źródła w przeszłych doświadczeniach jednostki. Ich treść jednak zawiera liczne podobieństwa do treści i wątków znanych z religii czy mitologii, co zdaniem Junga dowodzi, że w psychice ludzkiej istnieją pierwotne obrazy – archetypy, ukryte w najgłębszych warstwach psychiki (2).

Kluczowym elementem jest zrozumienie procesu indywiduacji opisanego przez Junga. Proces ów dzieli się na dwie fazy, które są związane z pierwszą i drugą połową życia człowieka. W pierwszej przystosowuje się on do tego co na zewnątrz i podporządkowuje wszystko celowi naturalnemu, czyli spłodzeniu potomstwa.

Dopiero w drugiej fazie życia człowiek może skierować swoją uwagę do własnego wnętrza i określić coś, co Jung nazywa „celem kulturowym”. Jednak nie wszyscy docierają do drugiego etapu. Według Junga, istnieje zestaw uniwersalnych praobrazów związanych z drugą częścią tego procesu:

„…związek współczesnej spontanicznej symboliki ze starożytnymi teoriami i wierzeniami nie występuje dzięki bezpośredniej czy pośredniej tradycji, a nawet dzięki tradycji tajemnej, jak to się często przypuszcza, a na co nie ma jednak żadnych dostatecznych dowodów. Najbardziej staranne badania nie wykryły takiej możliwości, żeby pacjent mój znał jakieś książki czy miał jakiekolwiek inne informacje o tego rodzaju ideach. Wydaje się, że jego nieświadomość działa w tym samym kierunku myślowym, który nieustannie manifestuje się w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat. Taka ciągłość może mieć miejsce tylko wtedy; gdy założymy istnienie określonych nieświadomych uwarunkowań jako dziedziczonych a priori. Oczywiście nie rozumiem przez to dziedziczenia wyobrażeń, co trudno byłoby udowodnić, jeśli w ogóle byłoby to możliwe. Przypuszczam raczej, że cechą dziedziczoną jest coś w rodzaju możliwości odnawiania tych lub podobnych idei. Możliwość tę nazwałem archetypem. Przez archetyp rozumiem zatem strukturalną cechę lub uwarunkowanie, które właściwe jest psychice związanej z mózgiem (3).”

Jung uważał, że przemiany w psychice człowieka są odpowiednio ukierunkowane i nie należy ich zaliczać do zjawisk patologicznych. W dodatku psychika jest totalna i sprzeczności powstające w trakcie tych przemian równoważą się. Problem polega tylko na tym, jak twierdzi Jung, że człowiek bardzo rzadko zdaje sobie sprawę z tego, iż może zrealizować tę totalność. Celem rozwoju jest chęć osiągnięcia pełni i zrozumienie tego, co jest świadome i nieświadome.

Archetypy znajdują swoje miejsce w głębokiej nieświadomości zbiorowej, pozostają ukryte. Ich treści mogą zostać poznane dzięki symbolom. Jung określił pewien zestaw archetypów, którym będę się posługiwał w mojej pracy, a który teraz pokrótce scharakteryzuję. Należy zaznaczyć, że te praobrazy mogą ujawniać się w formach osobowych, ale także przedmiotów, abstrakcyjnych kształtów i wydarzeń.

W procesie indywiduacji, czyli rozwoju osobowości od pojawienia się ego do jaźni, zdaniem C.G. Junga najczęściej ujawniają się tkwiące w nieświadomości, takie archetypy jak: cień, animus, anima, co znajduje potwierdzenie w wypowiedzi:

„Spośród archetypów najbardziej empiryczny charakter mają te, które najczęściej i najsilniej wpływają na ego bądź też zakłócają jego funkcjonowanie. Są to archetypy: cienia, animy i animusz (4).”

Rozpoznanie, a następnie zintegrowanie cienia wiąże się z samym początkiem indywiduacji. Ponieważ ego utożsamia się najchętniej z tym, co pozytywne, to wszystkie negatywne cechy są ukrywane lub projektowane na zewnątrz (na inną osobę czy sytuację). Zjawisko cienia jest związane bardziej z nieświadomością jednostkową, ale do jego cech należą także m.in. elementy odziedziczone po zwierzęcych przodkach, co wskazuje na pewien związek z nieświadomością zbiorowa. Jeśli cień nie jest jednostkowy i nie dotyczy osoby, a większej grupy ludzi, to mamy do czynienia ze zjawiskiem kozła ofiarnego, który zostaje obwiniony za wszystko, co złe. W mitologii odzwierciedleniem cienia będzie m.in. szatan. Może nim też być ambiwalentna postać trikstera, który łączy cechy negatywne z tymi pozytywnymi, które zostały stłumione w procesie socjalizacji.

Po uporaniu się z cieniem, można przejść do kolejnego etapu omawianego procesu. Teraz należy znaleźć się, według Junga, oko w oko z tym, co jest odpowiedzialne za projekcję, czyli z archetypem uosabiającym duszę. Dla mężczyzn jest to anima – wyobrażenie kobiecości, natomiast dla kobiet animus – wyobrażenie mężczyzny. Wiele mitów opowiada o tym, iż człowiek pierwotny był androgenem i stanowił połączenie kobiety oraz mężczyzny. Jednak od czasów, gdy odszedł on od początkowej doskonałości, w jego życiu manifestuje się tylko jedna płeć, zaś druga tkwi głęboko ukryta w nieświadomości. Należy zaznaczyć, że podczas gdy anima wyraża się jako postać kobiety o ambiwalentnych cechach, to animus jest czymś mnogim, przejawiającym się w nieskończonej liczbie postaci. Jung uważa, że zintegrowanie i rozpoznanie animy i animusa to kolejny krok w procesie indywiduacji. Równocześnie podkreśla:

„Działania animusa i animy mogą wprawdzie zostać uświadomione, jednakże one same stanowią czynniki przekraczające świadomość, niedostępne oglądowi i niezależne od naszej woli. Dlatego, mimo zintegrowania ich treści ze świadomością, zachowują one autonomię i z tej racji nie wolno spuszczać ich z oka (5).”

W mitologiach anima występuje np. jako księżniczka. Ślub z nią i wcześniejsze pokonanie potwora będzie rodzajem zjednoczenia z archetypem. Cechą charakterystyczną animy jest też ambiwalencja. Przykładem może być sytuacja, gdy dobra dziewczyna nagle zmienia się w starą wiedźmę. Anima ma związki z wiedzą tajemną. Często jest przedstawiana jako pary bóstw męskich i kobiecych (syzygie) lub jako zwierzę np. ptak, wąż, tygrys. Animus zaś to kochanek i uwodziciel, czasem nauczyciel, artysta, filozof; po prostu mężczyzna o wyrazistych męskich cechach charakteru i takichże przymiotach. Może być zarówno gwałtowny, okrutny, moralizatorski jak i czuły, mądry, dobroduszny. Czasem animus występuje także pod postacią grupy mężczyzn np. rady starców.

Stary Mędrzec i Wielka Matka to archetypy związane z osobowością maniczną, o której Jung pisze:

„Odpowiada ona pewnemu dominującemu czynnikowi nieświadomości zbiorowej, pewnemu archetypowi, który od niepamiętnych czasów wykształcił się w psychice ludzkiej dzięki odpowiedniemu doświadczeniu. Człowiek pierwotny nie analizuje i nie zdaje sobie sprawy z tego, dlaczego ktoś go przewyższa. Jeśli ten ktoś jest od niego mądrzejszy i silniejszy, to ma on właśnie manę, tj. ma właśnie większą siłę…(6)”

Mędrzec to personifikacja mądrości. Służy autorefleksji, ostrzega. W mitach może być pomocny bohaterowi, gdy ten nie wie jak postąpić. Przyjmuje rolę doradcy, wskazuje mu drogę. Archetyp ten to kwintesencja sprytu, intuicji oraz moralności. Może przybierać postać czarodzieja, kapłana, krasnala, zwierzęcia. W mitologiach odnaleźć można wiele przedstawień archetypu matki. Najczęściej spotykane to: własna matka, macocha, czarownica, teściowa. Praobraz Wielkiej Bogini to także: miasto, róg obfitości, księżyc, studnia, jaskinia, drzewo, raj, grób. Krowa, królik czy smok zaliczane są również do tego właśnie archetypu. Często matka jest przedstawiana w mitologii jako niebezpieczna bogini, która może uwięzić ludzi w swoim łonie.

Niezależnie od naszej wiedzy, jak twierdzi Jung, istnieje archetyp jaźni. Poprzez ten praobraz można złączyć aspekt świadomy i nieświadomy psychiki. Jej symbolem są przedstawienia abstrakcyjne. Wynika to z faktu, że ego uważa za jaźń to, co jest od niego większe, a przez to niemożliwe do pełnego poznania. Obrazem jaźni w snach czy mitach jest drzewo życia, pajęcza sieć z diamentowym pająkiem pośrodku, czwórca, król, wielki bohater, hermafrodyta oraz silne zwierzęta obdarzone władzą: smok, wąż, lew. Do najważniejszych przedstawień należy jednak mandala. Najczęściej składa się z kwadratu i okręgu, oznacza to co skończone, ludzkie i nieskończone, boskie.

Początek istnienia człowieka ujawnia się w symbolicznym przedstawieniu archetypu dziecka. Najczęściej przyjmuje on formę dziecka i dziecięcego bohatera. Bywa także karłem, elfem, małpą lub przedmiotem: klejnotem, złotą kulą, kielichem. Ten praobraz wyraża potrzebę samorealizacji.

Persona to ostatni z archetypów. Służy on do ukrywania prawdziwej natury i osobowości człowieka. Przyjmując maskę, tę sztuczną osobowość, chcemy uchodzić za kogoś innego niż jesteśmy w celu zachowania społecznego porządku, a przede wszystkim ochrony prywatności.

Według Junga, archetyp jest odziedziczonym po przodkach „systemem organizacji energii psychicznej”. Z jednej strony decyduje o tym, w jaki sposób wybrany proces mentalny będzie przebiegać, z drugiej zaś jakie formy czy też obrazy psychiczne zostaną ujawnione. Ten „obraz pierwotny” ma dojmującą moc sprawczą, tworząc podstawy wszelkiego przeżycia. Jest jednością, która dzięki czasowo-przestrzennej formule naszego doświadczenia rozpada się na nieskończoną ilość doznań i naoczności. Stanowi w końcu wyraz niejawnej mocy strukturalizującej materię, a także wyraz swoistej, absolutnej siły twórczej ducha (7).

Mnie interesuje jednak głównie aktywizująca i ukierunkowująca przemianę siła archetypów oraz jej wpływ na ewolucję tożsamości człowieka (bohatera mitu i bohatera literackiego). Aby ją unaocznić sięgnę do mitów zgromadzonych w jednym z największych eposów świata Mahabharaty (8) oraz do Kordiana Juliusza Słowackiego.

Mój wybór materiału do analizy z dwóch tak różnych źródeł kulturowych jest zamierzony. Myślę, że pozwoli mi to na znalezienie dowodów potwierdzającego słuszność tezy postawionej przez C.G. Junga, że:

„Umysł człowieka Wschodu jest introwertyczny, skierowany w głąb, w celu dokładnego poznania tajników i źródeł wszelkiego istnienia, zwrócony na własne życie psychiczne. Natomiast ekstrawertyczny umysł człowieka Zachodu jest pełen religijnej egzaltacji i skierowany na pociągający świat zewnętrzny (9)”.

Tym samym będzie można poznać, jaką funkcję pełną archetypy w rozwoju osobowości w kręgu kultury Wschodu, a jaką w kręgu bardziej nam znanym i bliskim to jest w kulturze Zachodu.

Wybór Kordiana Juliusza Słowackiego motywuję tym, że twórczość literacka okresu romantyzmu, tak pisarzy zachodnich, jak też krajowych jest mi szczególnie bliska i jak tego dowiódł sam C.G. Jung analizując utwory F. Schillera oraz J.W. Goethego, szczególnie przydatna do ukazywania procesu idywiduacji.

Próba określenia roli archetypów w opowieści o Ardżunie

Przedmiotem analizy będzie opowieść o Ardżunie (10) z Mahabharaty, której głównym wątkiem jest historia życia pięciu potężnych królów – Pandawów. Z wątkiem tym przeplatają się inne opowieści o mędrcach, królewskich wojownikach i wielu innych barwnych osobistościach. Nie chodzi jednak o analizę całej drogi życiowej Ardżuny, ani też o ukazanie już w pełni ukonstytuowanej osobowości, pod wpływem nauki Kryszny – Bhagawadgity, ale jedynie odcinka tej drogi, na której rozpoczyna on swoją inwiduację i zbliża się do podjęcia najważniejszego życiowego zadania – ostatecznej rozprawy z rodem Kaurawów. Za początek drogi można uznać sytuację braci Pandawów po pokonaniu Rakszasy – Baki i zamieszkanie ich u bramina, zgodnie z radą Wjasadewy (11).

Impulsem procesu jest pojawienie się w domu bramina wędrownego ascety, od którego Ardżuna i jego bracia dowiedzieli się o królewnie Draupadi, córce Drupady i o tym, że król szykuje dla niej swajamwarę (12):

„Pewnego dnia przybył pod dom bramina wędrowny asceta. Na zaproszenie gościnnego gospodarza zgodził się zatrzymać u niego na kilka dni. Powitany z należną czcią, gość zaczął opowiadać historie zasłyszane podczas swych wędrówek po świecie. Pandawowie, którzy siedzieli całą rodziną słuchali, dowiedzieli się, że w Kampiliji odbędzie się niedługo wspaniała swajawara dla córki króla Drupady. Asceta utrzymywał, że królewna Draupadi nie pochodzi od żadnej ziemskiej matki, ale że wraz z bratem Dhriszatadjumną przyszła na świat z ofiarnego ognia (13)”.

Asceta opowiedział nie tylko o cudownych narodzinach Draupadi i Dhrisztadjumny, ale także o urodzie królewny oraz, że jej brat ma zabić ukochanego nauczyciela Pandawów Dronę, w obronie którego już walczyli z oddziałami Drupady. W swoich wywodach zdradził też tajemnicę, że Drupada przed obrzędami, których konsekwencją były narodziny jego dzieci, wyraził prośbę, że gdyby miał córkę, to wydałby ją za Ardżunę, z rąk którego poniósł sromotną porażkę (14). Zawarł też pouczenie, że przed przeznaczeniem nie ma ucieczki.

Tym co zostało powiedziane, najbardziej poruszony był Ardżuna, ale zaintrygowało to także jego braci, szczególnie zraniła ich wieść o tym, że Dhrisztadjumna ma zabić ich ukochanego nauczyciela. Nie wiedzieli co z sobą zrobić. Wówczas matka (Kunti), która również słuchała opowieści zaproponowała by wszyscy następnego dnia udali się w drogę na swajamwarę Draupadi. Motywem działania braci jest z jednej strony zdobycie ręki królewny z drugiej gniew przeciw jej bratu, lub zapobieżenie zabójstwu Drony, a być może, także spełnienie przeznaczenia, o którym mówił asceta.

Postać starego ascety możemy potraktować jako archetyp Starego Mędrca, który pobudza ego Ardżuny, ożywiając w nim animę, której personifikacją jest Draupada oraz cień, mówiąc o jej bracie. Jeśli jednak cień potraktować zgodnie z określeniem C.G. Junga, jako problem moralny, który rzuca wyzwanie całej ego-osobowości, gdyż nikt nie potrafi zrealizować cienia nie rozwijając w poważnym stopniu stanowczości moralne (15), to wyzwaniem dla Ardżuny jest poradzenie sobie ze sprzecznościami: przeczuwaną miłością do Draupady i gniewu wobec jej brata. Można więc śmiało powiedzieć, że to właśnie te przeciwieństwa stanowią cień. Gdyż sam Jung, charakteryzując braministyczne rozumienie problemu przeciwieństw, przy odwołaniu się do komentarza Ramajany Kulluki, pisze, że wskazuje on na takie pary przeciwieństw, jak: „życzenie i gniew, miłość i nienawiść, głód i pragnienie, troska i szaleństwo, szacunek i hańba. „Ten świat stale musi cierpieć pod władzą par przeciwieństw”. A zatem istotne zadanie etyczne polega na tym, by nie ulegać wpływowi przeciwieństw (nirdvanda = wolny, niedotknięty przeciwieństwami), lecz by wznieść się ponad nie, ponieważ uwolnienie od przeciwieństw wiedzie do zbawienia (16)”.

Cień, o którym mowa posiada jednak charakter osobowy i zgodnie z opinią Junga (17) przy odrobinie samokrytycyzmu można go pojąć i przeniknąć bez większego trudu.

Ten rodzaj cienia na drodze indywiduacji naszego bohatera pojawi się jeszcze nie raz, zmieniając swoją postać. Z prawdziwą postacią cienia (18) naszemu bohaterowi przyjdzie się dopiero zmierzyć a drogę do jego przezwyciężenia, lub też raczej zrozumienia i zaakceptowania, a tym samym do samodoskonalenia się, objaśni mu Kryszna w nauce zwanej Bhagawadgita, czyli pieśń Pana. Ale, także z problemem radzenia sobie z tym cieniem niższej rangi Ardżuna nie pozostaje sam, gdyż pomaga mu w tym równie wielopostaciowy Stary Mędrzec oraz doświadczenie.

Ponownym przejawieniem się postaci Starego Mędrca jest wymiany już przeze mnie Wjasadewa, który pojawia się w drugim dniu wędrówki Panadawów na swajamwarę:

„Pierwszego wieczoru, gdy po całym dniu wędrówki siedzieli przy ogniu, zjawił się Wjasadewa. Pandawowie padli mu do stóp, po czym powstali z kornie złożonymi dłońmi, a mędrzec pobłogosławił ich. Kiedy już wszyscy usiedli, Wjasadewa zaczął:

„O rycerze, pogromcy wrogów, czy idziecie drogą cnoty, jak przykazują pisma? Czy czcicie braminów? Mam nadzieję, że okazujecie szacunek wszystkim, którzy nań zasługują.”

Riszi przemawiał w ten sposób przez pewien czas, a Pandawowie słuchali z uwagą. Na koniec poradził im starać się o rękę królewny Pańczali (19). Jej ojciec, pragnąc oddać córkę prawdziwie godnemu kandydatowi, obmyśla dla zalotników próbę strzelania z łuku. Ardżuna powinien stanąć do zawodów.

Z tymi słowami Wjasadewa wsatł i przyjąwszy jeszcze raz pokłony Pandawów zniknął w lesie (20).”

Wkrótce po odejściu mędrca Pandawowie zostaną poddani próbie, polegającej na konieczności opanowania gniewu i przeciwstawieniu się kusicielskiej propozycji Gandhawary Angaraparny (21). Gdy z tej próby udało się im wyjść zwycięsko Angaraparana zdradził Ardżunie, co pozwoliło mu pokonać jego, niebianina:

„Jesteś nie do pokonania, rycerzu, gdyż przestrzegasz ślubu wstrzemięźliwości. Gdyby do walki z Gandharwami, i to w nocy, stanął wojownik, który nie odmawia sobie rozkoszy miłosnych, nie wyszedłby z tego żywy (22).

W konsekwencji Angaraparna jest także przejawieniem się Starego Mędrca, udziela bowiem Ardżunie pouczenia i daję radę:

„nawet wojownik, który, nie zachowuje ścisłej wstrzemięźliwości, będzie w stanie pokonać najpotężniejszego wroga, jeśli ma ze sobą bramina-kapłana […] weź sobie dobrego kapłana za przewodnika (23).”

Bracia posłuchali rady. Ich przewodnikiem zgodził się być, mieszkający w leśnym aśramie Dhaumji. Z nim, przebrani za braminów, przybywają na swajamwarę Draupadi. Możemy więc powiedzieć, że ego Ardżuny przybiera postać persony (24).

Nierozpoznany przez nikogo Ardżuna przystępuje do zawodów, polegających na trafieniu strzałą z magicznego łuku w cel i przestrzelenie krążka:

„Biorąc siostrę za rękę, Dhriszatadjumna obwieści donośnym głosem: „Ta oto królewna przypadnie dzisiaj temu, kto zestrzeli cel”. Tu królewicz wskazał na olbrzymich rozmiarów łuk leżący na złotym stole. „Oto łuk i strzały, którymi macie się posłużyć. Ogłaszam uroczyście: ktokolwiek przestrzeli krążek i trafi w cel, zdobędzie rękę Draupadi. Dokonać tego zdoła tylko mąż wysokiego rodu, o wyjątkowej sile i zręczności (25)”.

Po odniesionym zwycięstwie przez Ardżunę, Pandawowie zostają zaatakowani. Walce stara się przewodzić Karna, wołając:” Kszatrijowie nie powinni atakować braminów, ale skoro ci sami stają z nami do walki, możemy podjąć wyzwanie”. Gdy Ardżuna skutecznie odpiera ataki, zdaje sobie sprawę, że nie uda mu się zyskać przewagi, zaprzestaje walki i składa pokłon tajemniczym braminom. Rozstrzygniętą już swajamwarę, kończą ostatecznie, obecnego na niej, słowa Kryszny: „O monarchowie – powiedział – ten bramin zdobył rękę królewny w sposób tyleż uczciwy, co godny podziwu. Dalsza walka jest bezcelowa. Nie kalajmy tej świętej uroczystości niepotrzebnym rozlewem krwi, i to bramińskiej”.

Przestawiony proces indywiduacji osobowości Ardżuny, możemy jednak nazwać jedynie procesem wstępnym, odbywającym się wciąż pod opieką matki Kunti i braci, stąd też można powiedzieć, że w znacznej mierze jest on zdominowany przez archetyp dziecka (26).

Drogę w podróż wiodącą w sferę własnej jaźni oraz w sferę innych światów, a więc dla prawdziwej, lub inaczej indywiduacji drugiego stopnia otwiera Ardżunie z jednej strony sytuacja w jakiej znalazł się po zdobyciu ręki Draupadi, z drugiej strony przypadek.

Po powrocie z turnieju Ardżuna oznajmił matce, że wraca z niego z najcenniejszą jałmużną. Kunti odpowiada mu by podzielili się wszystkim, co zdobyli. Matka nie wie, że prawdziwą zdobyczą jest królewna, gdy ją zobaczyła znalazła się w zakłopotaniu: Co robić. Jako kobieta prawdomówna nie mogła jednak cofnąć swojej decyzji. W kłopotliwej sytuacji znaleźli się także bracia, ale Judhiszthira przypomniał słowa Wjasadewy:

„Prawda, mędrzec radził Ardżunie stanąć o królewnę do zawodów, zarazem jednak zdawał się wskazywać, że ma ona zostać żoną ich wszystkich. Takie małżeństwo, choć niewątpliwie rzadkie, niekoniecznie musiało być grzechem, jeśli sankcjonował je swym autorytetem Wjasadewa – tym bardziej, jeśli miało posłużyć wypełnieniu religijnego nakazu. Jeśli Draupadi poślubi tylko jeden z nich, poczną się zwady i rywalizacja. Także słowa Kunti okażą się fałszem. Widocznie sam Bóg chce tego małżeństwa.

Judhiszthira podjął decyzję: „Wszyscy pojmiemy błogosławioną Draupadi za żonę (27)”.

Zaproszony do domu Pandawów mędrzec Wjasadewa, będąc sam na sam z Drupadą wyjawia jej, że w przeszłych życiach była córką risziego i modliła się pięciokrotnie do Sziwy o potężnego męża, a Sziwa jej odparł: Skoro poprosiłaś mnie pięć razy, w następnym wcieleniu będziesz mieć pięciu mężów (28).”

Tak też się stało. Mędrzec Narada, zalecił jednak braciom, by unikali zazdrości. Królewicze przyjęli układ, że jeśli któryś z nich ujrzy Drupadi z innym, ten uda się na wygnanie do puszczy.

Przypadek sprawił, że gdy Judhiszthira przebyła z Draupadi, Ardżuna usłyszał krzyk bramina, że jacyś łajdacy rabują dom. Pobiegł po broń, do pokoju, w którym właśnie przebywał brat z ich wspólną żoną. I chociaż zapewniali go, że ich zachowanie było bezgrzeszne i w niczym im nie przeszkodził, to on postanowił dotrzymać przyjętej zasady:

„Ardżuna jednak był nieugięty. „O mój panie, słyszałem z twych ust, że cnotę należy praktykować bez ociągania się i wykrętów. Nie odstąpię od prawdy. Prawda to mój oręż, a cnota to moja siła. Pozwól mi odejść, jeszcze dzisiaj chcę wyruszyć do lasu (29)”.

Na nic się zdały prośby pozostałych braci. Ardżuna był nieugięty. Można więc powiedzieć, że tym razem wyraźnie dało znać o sobie jego ego. Tak też rozpoczął się nowy etap jego indywiduacji, charakteryzujący się: odejściem, inicjacją i powrotem do świata rzeczywistego. Przyczyną odejścia jest wola pielęgnowania cnoty. Etap odejścia wiąże się z wyzwoleniem z dziecka i z rozpoczęciem okresu inicjacji. Pozwala on bohaterowi zdobyć samodzielne doświadczenie, zmagać się z przeciwnościami, nauczyć się rozumieć sprzeczności i wznosić się ponad nie. Poznaje groźne aspekty animy, spotyka się z nowym rodzajem cienia, z wyższym aspektem Starego Mędrca, wyrażającego ukryty wymiar duchowej aktywności psychicznej. Zwieńczeniem tego okresu będzie apoteoza i osiągnięcie ostatecznej nagrody, będącej w rzeczywistości trwałym mostem w centrum jego świata wewnętrznego. Ostateczną nagrodą będzie żywy kontakt z nieświadomym obszarem istnienia – czyli w myśl psychologii Junga, bezpośredni kontakt z bohatera Jaźnią.

Etap trzeci, to powrót do królestwa po przejściu ostatniego progu doświadczenia, jako człowieka pełnego, gotowego do działania i przemiany – do walki ze światem i dalszego zmagania się z samym sobą – dalszego doskonalenia.

Ardżuna zrozumiał, że skoro raz mimo woli złamał zasadę, to nie znając do końca siebie, ani przeznaczenia, może w każdej chwili zejść z drogi cnoty. Takie doznanie – jak pisze J. Prokopiuk, za Jungiem należy do sfery numiosum. Jest ona jednak początkiem drogi, bądź to do zniszczenia osobowości, a nawet śmierci, bądź też do obudzenia archetypów i możliwości zintegrowania ich ze świadomością, a tym samym wyrwania jednostki z izolacji i włączenia jej w wieczysty proces kosmiczny (30).

Wędrówka jaką zaplanował Ardżuna przypomina zasadę poruszania się w kręgu mandali co by oznaczał, pojawienie się archetypu jaźni (31).

„Królewicz powędrował pieszo na północ. Postanowił najpierw pójść w górę Gangesu ku Himalajom, potem skręcić na wschód, dotrzeć do oceanu i pójść jego brzegiem. Zatoczywszy w ten sposób wielkie koło, trafi w końcu z powrotem do Indraprasthy (32)”.

W drodze towarzysz mu myśl o Krysznie jako o ukochanym kuzynie i ukochanym druhu. Słucha też mędrców wg których Kryszna jest wiecznym, nienarodzonym Bogiem, Najwyższą Osobą i że zstąpił na ziemię (33). Powoduje to, że jawi się on jako osobowość maniczna, archetyp Starego Mędrca.

W swych podróżach Ardżuna urządza ofiary ogniowe na cześć Wisznu i bogów. Kąpiąc się w Gangesie (34) zostaje siłą wciągnięty w głębiny. I tak dostaje się na dwór króla Nangów Kaurawji, gdzie zostaje rozpoznany jako animus księżniczki Ulupi, pragnącej go poślubić. Nie chcąc by wymówił się, uprzedza go, że wie o ślubie jego i jego braci z Drauapadi. Tłumaczy jednak, że reguła którą przyjęli bracia, nie zabrania mu obcowania z inną kobietą. Grozi samobójstwem jeżeli jej odmówi. Ardżuna zrozumiał, że Ulupi szuka u niego pomocy i zgodził się z nią obcować. Po uczcie legli na złotym łożu w pałacowej komnacie i spłodzili dziecko (35).

Nazajutrz Ulupi zabrała go poprzez Ganges do miejsca gdzie się spotkali i przed rozstaniem udzieliła mu błogosławieństwa: „Będziesz nie do pokonania w wodzie, poradzisz sobie z każdym wodnym stworzeniem (36). W ten sposób posiadł nową moc.

Później podążał przez Himalaje do pustelni słynnego mędrca Wasiszty. Po kąpieli w świętym jeziorze na zboczu zwrócił się na wschód, zostawiając Himalaje za sobą, odwiedził las Naimiszaranja, o którym mędrcy mówią, że leży w samym środku wszechświata.

Przepłynął przez święte rzeki i stanął na granicy państwa Kalinga. Po minięciu góry Mahendry przybył do krainy Manipur, w której złożył wizytę królowi Czitrawahanie w mieście Manalur. Tu został rozpoznany przez księżniczkę Czitrawahnie. Rozpoznając ją jako swoją animę, poślubia ją a ona rodzi mu syna, którego ten oddaje teściowi, by Manipur nie został bez następcy tronu. Obiecał jednak, że wróci po żonę i zabierze ją do Indraprasthy.

Dalsza jego droga wiodła wzdłuż brzegu oceanu w kierunku południowym i tak dotarł do Prabhasy do cudownego miasta wzniesionego przez Krysznę – Dwaraki. Tu ujawnia się, że myśli on o ożenku z siostrą Kryszny Subhadrą, która jawi się jako jego anima.

Starszy brat Subhadry zamierza ją jednak, ku niezadowoleni Kryszny, wydać za Durjodhanę. Kryszna nie może się tej decyzji sprzeciwić, chociaż jest przychylny Ardżunie, gdyż Balarama jest starszym bratem, a ponadto ojcem miasta. Radzi Ardżunie uzbrojenie się w cierpliwość oraz by nie zdradzał swojej tożsamości. Tak więc by zbliżyć się do ukochanej Pandawa przebiera się w sannjasina i w takiej postaci zostaje zaproszony na dwór na posiłki, w czym odczytujemy personę.

Subhadra domyśla się kim jest i rozpoznaje w nim ukochanego – animusa. Spotkania trwają parę tygodni aż przyszła pora podjęcia decyzji o zamążpójściu. Wówczas Kryszna poradził Ardżunie, żeby rycerskim zwyczajem porwał księżniczkę. Ten bojąc się otwartej wojny, postanowił uzyskać zgodę na taki czyn swojego brata Jadhiszthiry. Kryszna zaś obiecał mu, że postara się udobruchać Balaramę. W dniu uroczystości, w którym miały być ogłoszone zaślubiny Subhadry sannjasin zrzucił swoje szaty i przybrał zbroję. Wsiadł na rydwan przygotowany przez Krysznę, a gdy dostrzegł ukochaną w gronie przyjaciółek przy świątyni Wisznu, poderwał konie do galopu, podjechał do niej i porwał do rydwanu, tak ujawniło się uzbrojone ego. Po zaślubinach, ponieważ, równocześnie minął czas koniecznego rozstania z Draupadi Arżuna z Subhadrą powrócił do domu (37). Tak zakończył się cykl indywiduacji bohatera, lecz to jeszcze nie koniec tego procesu. Trzeci i najtrudniejszy cykl rozpocznie się w czasie przygotowań do ostatecznej walki z Kaurawami, gdy Ardżuna stojąc naprzeciw oddziałów Kaurawów: „przeraził się, patrząc na krewnych i przyjaciół ustawionych naprzeciwko niego w szeregach. Serce jego przepełniło się współczuciem. Jak mógł pragnąć zabić członków swojej rodziny i przyjaciół? Poczuł, że opuszczają go siły i przemówi do Kryszny drżącym głosem: „Mój Panie, na widok krewnych i przyjaciół stojących przede mną w nastroju walki, trzęsą się moje kończyny i wysychają usta (38)”.

Ten etap procesu indywiduacji bohatera wymaga jednak odrębnej analizy.

Proces Indywiduacji w Kordianie Juliusza Słowackiego

Powyżej przedstawiłem proces indywiducji zachodzący w psychice introwertycznego człowieka wschodu. Aby przedstawić różnice w samym procesie dochodzenia do jaźni, która symbolizuje cel ludzkiego rozwoju, całkowitość człowieka (39) pomiędzy osobowością introwertyczną wschodnią, a zachodnią ekstrawertyczną przytoczę postać Kordiana.

Warto też zaznaczyć, iż dobór dwóch bohaterów: Kordiana, Juliusza Słowackiego, oraz Ardżuny z Mahabharaty jest o tyle istotny, iż obie te postacie symbolizują mit ducha narodu.

W akcie pierwszym dzieła, mamy do czynienia z integracją cienia bohatera, czyli uświadomieniem sobie tych cech, które mówią o słabości, niepewności, jaskółczym niepokoju (40). Na proces ten wpływa postać przyjaciela Kordiana, który zabija się z powodu nieszczęśliwej miłości (41) oraz sama niemogąca się dopełnić miłość bohatera do jego uświęconej Animy (42).

Aby wzbudzić w Kordianie zespolone ego i doprowadzić do końca integracji cienia, pojawia się archetyp Starego Mędrca, pod postacią sługi bohatera, Grzegorza. Postać ta opowiada Kordianowi różne przypowieści, pierwszą z nich jest bajka o Janku, który psom szył buty. Przywołany w niej archetyp dziecka, zostaje odrzucony przez bohatera. W opowieści drugiej o Kazimierzu, Grzegorz wzbudza się cień Kordiana (43) i zapowiada zachodzący w nim proces inicjacji, mający na celów wyłonić świadome ego. W akcie pierwszym dzieła mamy do czynienia z integracją cienia bohatera, uświadomieniem cele dojrzewającej osobowości.

W części następnej (scena II) widzimy pojawiające się symbole inicjacji drogi duchowej pod postacią ciał astralnych: gwiazdy, księżyc w pełni (symbol rozwoju i pełni) oraz zintegrowany, uświadomiony cień (44). Wszystkie wymienione symbole i archetypy doprowadzą do świadomego wyboru bohatera i zarazem duchowej transformacji, której zapowiedzią jest końcówka aktu I, dopełni się zaś w Akcie II na górze Mont Blanc.

W akcie I, za sprawą Wioletty, następuje rozprawienie się z Animą przez świadome ego:

Kordian

Ewo moja! Adama zastąpią ci drudzy,

A ja cieszę się z serca, że gdzieś moi słudzy,

Wygnani z willi, z czołem spuszczonym ku ziemi

Pójdą tą samą drogą, za ślady mojemi,

I będą zbierać złoto, tam gdzie łzy upadną (45).

Na skutek czego, zgodnie z opinią Junga (46) pojawia się osobowość maniczna, ponieważ stanowi ona czynnik nieświadomości zbiorowej, to pojawia się jako archetyp mężczyzny, występującego w postaci bohatera, np. naczelnika plemienia, znachora i świętego, władcy ludzi i duchów. Kordian pojawia się jako Polak, tak bowiem jest zapowiedziany na audiencję u Papieża przez Szwajcara, gdy ten mówi:

Graf Kordian, Polak (47).

Kordian potwierdza poczucie się naczelnikiem plemienia, gdy zwraca się do Papieża:

W darze niosę ci, Ojcze, relikwiją świętą,

Garść ziemi, kędy dziesięć tysięcy wyrżnięto

Dziatek, starców i niewiast… Ani te ofiary

Opatrzono przed śmiercią chlebem eucharisti;

Złóż ja tam, kędy chowasz drogie czarów, dary,

W zamian daj mi łzę, jedną łzę…(48)

W Papieżu możemy rozpoznać archetyp ojca, któremu Kordian rzuca wyzwanie. Ten oczekuje od niego i wszystkich Polaków pokory i zdania się na wolę bożą:

…Jutro z majestatu

Dam wielkie przeżegnanie Rzymowi i światu,

Ujrzysz, jak całe ludy kornie krzyżem leżą;

Niech się Polaki modlą, czczą cara i wierzą. (49)

Kordian odrzuca pouczenie Papieża:

Rzucam na cztery wiatry męczenników prochy!

Ze skalanymi usty do kraju powrócę….(50)

Nie traci jednak poczucia mocy. Wspina się na szczyt góry Monte-Blanc, a będąc już na nim Oświadcza:

Jam jest posąg człowieka na posągu świata. (51)

i wyraża swoje pragnienie:

O, gdyby tak się wedrzeć na umysłów górę,

Gdyby stanąć na ludzkich myśli piramidzie

I przebić czołem przesądów chmurę,

I być najwyższą myślą wcieloną….

Pomyśleć tak – i nie chcieć? – o hańbo!

O wstydzie!

Pomyśleć tak – i nie móc? W szmaty podrę łono!

Nie móc? – to piekło!

[………………………………………………………….]

Mogę – więc pójdę! Ludy zawołam! Obudzę! (52).

Będąc świadomym swojej mocy dokonuje rozrachunku z minionym etapem życia:

Uczucia po światowych opadały drogach…

Gorzkie pocałowania kobiety – kupiłe….

Wiara dziecinna padła na papieskich progach…

Nic – nic – nic – aż w powietrza błękicie

Skąpałem się….i ożyłem,

I czuję życie! (53).

Na nowym etapie życia – idywiduacji cieniem staje się problem utraconej wolności, Animą Polska – Ojczyzna. Sytuacja ta wymaga zderzenia się ja bohatera z jaźnią, to jest nieświadomością narodową, którą intuicyjnie zgaduje, stawiając sobie za cel: przebić się czołem przez przesądów chmurę. Naprzeciw jego woli wyjdzie archetyp Starego Mędrca – Winkelrida. Idei Polski Chrystusa narodów, przeciwstawi idę Polski Winkelrid narodów!

Ludy! Wikelrid ożył!

Polska Winkelriedem narodów (54).

Identyfikując się z Winkelridem staje się persona – uzbrojonym ego i takim się zjawi na zebraniu spiskowców w podziemiach katedry św. Jana, gdzie stanie oko w oko z jaźnią, którą zaakceptuje lub odrzuci.

„To, co tak naprawdę legło u podstaw podmiotu – pisze Jung – to znaczy Jaźń – jest czymś znacznie bardziej rozległym niż „ja”, ponieważ ogarnia nieświadomość, podczas gdy „ja” w zasadzie stanowi centrum świadomości. Gdyby „ja” było tożsame z Jaźnią, to niepodobna sobie wtedy wyobrazić, w jaki sposób byłoby możliwe, byśmy niekiedy pojawiali się w marzeniach sennych w całkiem innych formach i znaczeniach” (55).

Treści nieświadomości zbiorowej reprezentowane są w świadomości przez wyraziste skłonności czy ujęcia, znajdują więc swój wyraz w stanowiskach, poglądach ludzi nawet jeśli są nieświadomi źródeł ich pochodzenia. Z tymi właśnie formami spotka się Kordian podczas spotkania spiskowców. Z jednej strony będzie to stanowisko Prezesa i Księdza odwołujące się do wiary i tradycji narodowej i z tych powodów negujące konieczność zabicia cara, z drugiej strony myśl rewolucyjna, jako pieśń bluźniercza Nieznajomego, w której możemy odczytać przejawienie się archetypu szatana:

Śpiew Nieznajomego

Pijcie wino! Pijcie wino!

Nie wierzycie, że to cud,

Gdy strumieniem wina płyną,

Choć nie sadzi winnic lud.

Pij, drużyno!

Lecz się będzie świt promienić,

Trzeba wino w krew przemienić,

Przemienione wino pić. Pij, drużyno!

Chrystus wodę mienił w wino,

Gdy weselny słyszał śpiew,

Gdy wesele było w Kanie….

A gdy przyszło zmartwychwstanie,

Chrystus wino mienił w krew….

Jutro błyśnie jutrznia wiary,

Pijcie wino! Idźcie spać!

My weźmiemy win puchary

By je w śklanny sztylet zlać.

Niech ten sztylet silne ramię

W piersi wbije i załamie…

Pijcie wino! idźcie śnić (56).

Obie te koncepcje są obce Kordianowi, ale przecież są w nim samym identyfikującym się nie z nimi, lecz z postawą Winkelrida – utożsamienie ego z personą. Powoduje to, że Kordian nie podporządkowuje się wyrażonej w głosowaniu woli spiskowców. Pomimo braku zgody na zabójstwo cara, podejmuje się tego wyzwania. Podczas drogi do komnaty cara dochodzi do zderzenia instynktu upersonifikowanego przez Słowackiego jako Strach i archetypów w osobie Imaginacji (57). Ego Kordiana musi podjąć walkę z tymi dwiema siłami. Nie może pozostać obojętne wobec obrazów wskazywanych mu przez Imaginację, ani też z wizjami rodzonymi przez Strach (58), w konsekwencji bohater pada zemdlony przed drzwiami komnaty cara.

Do tego, co się przydarzyło Kordianowi możemy odnieść wypowiedź A. Moreno:

Dla rozwiązania konfliktu konieczne jest zrozumienie, że nasza „przeciw-wola”,(w sytuacji Kordiana, ta przeciw-wola jest ukazywana z jednej strony przez obrazy posuwane przez Imaginację, z drugiej strony przez Strach) – nieświadomość, również jest aspektem woli Bożej. Jest to zdanie heroiczne, a często tragiczne; porównać je można z torturą inicjacji. Nie jest to jednak po prostu kara, ale niezbędny środek wiodący człowieka ku przeznaczeniu. Stąd pociąga za sobą cierpienie, a każdy krok naprzód na ścieżce indywiduacji dokonuje się kosztem intensywnego cierpienia duchowego, męki ego z powodu gwałtu zadawanego mu przez jaźń (59).

Stąd indywiduacja jest niebezpieczna, a jej niebezpieczeństwo tkwi w ogromnej sile archetypów, które świadomość musi sobie przyswoić. Kordian jednak posiada wiedzę, z której wynika, że na przeszkodzie do odzyskania niepodległości Polski stoją przesądy, to one stanowią podłoże nieszczęść narodowych, dlatego postawił sobie zdanie: przebić się przez przesądów chmurę – być myślą wcieloną. Praktycznie podczas narady spiskowców poznał, że jest to niemożliwe. Stanowił o tym wynik głosowania odrzucający czyn spiskowy. Nie domyślał się jednak, że tak złożona świadomość narodowa jest „zapisana” w nim samym, w jego nieświadomości. To zostało mu dopiero ujawnione przez Strach i Imaginację. Nie zgadzając się z nimi, nie mógł zaakceptować jaźni. Jego osobowość została rozbita, co doprowadziło go do szpitala wariatów. Tu poprzez osoby, ich postawy i poglądy poznamy dalsze aspekty tego rozbicia, ale proces indywiduacji Kordiana zakończy się niepowodzeniem.

Wnioski dotyczące indywiduacji

Z analizy wybranych rozdziałów Mahabharaty wynika, że na pierwszym etapie procesu indwiduacji dochodzi do wyraźnego wyodrębnienia „ja” bohatera, tak samo zresztą dzieje się w sytuacji przedstawionej w Kordianie. Wyjście poza obręb archetypu dziecka i konieczności poszukiwania własnego „ja”. To „ja” daje wyraźnie o sobie znać w chwili zetknięcia się z nową formą cienia, zmuszającego bohatera do obrania nowej drogi.

W przypadku Kordiana, będącego osobowością ekstrawertyczną, proces indywiduacji zakończy się niepowodzeniem na drugim etapie, kiedy „ja” bohatera stanie na przeciw jaźni, lub też używając określenia Karla Jaspersa, znajdzie się w sytuacji granicznej (60) i przyjmie wobec niej postawę osobowości demonicznej, czyli takiej, która z jednej strony nie wierzy w rozwiązanie problemu granicznego w ramach postulowanych światopoglądów, z drugiej zaś strony nie usiłuje tych problemów „unieważnić” poprzez wzniesienie się w przeżyciu mistycznym, na poziom na którym ten problem nie obowiązuje, lub jego rozwiązanie jest od niego niezależne. Wg Junga ekstrawertyk nie potrafi zrozumieć, że stanowiska subiektywne mogą być nadrzędne wobec sytuacji obiektywnej (61), zderzenie ego z jaźnią może skończyć się dla niego katastrofą.

W przypadku Ardżuny jego osobowość na drugim etapie indywiduacji zostanie wzbogacona. Wejście w krąg mandali spowoduje, że stanie się osobowością maniczną. Na tym etapie „ja” bohatera stanie także naprzeciw jaźni. Od momentu pojawienia się w domu Kryszny, ten na poprzednim etapie archetyp Starego Mędrca, stanie się swoistym przejawieniem się jaźni, posiada on bowiem wiedzę i moc, której nie posiada „ja”. Naprzeciw niego jest ono czymś ograniczonym i ułomnym. Dowodzi to tego, że nasz bohater (reprezentujący Wschód) jest introwertykiem, znajdującym się pod wpływem nieświadomego kompleksu Mocy (62).W końcu dochodzi do mniej lub bardziej nieświadomego utożsamienia „ja” z jaźnią i w tej sytuacji znaczenie jaźni (autorytetu Kryszny) zdaje się być zdegradowane, jakby to powiedział Jung, do zera, co powoduje, że „ja” wzbiera ponad wszelką miarę (63). Jest to chwila, którą ukazałem w części analitycznej jako zamknięcie drugiego etapu. Chwila przed ostateczną walką, w której cień jest tak potężny, że niweluje całe dotychczasowe doświadczenie i z całą mocą czynnika subiektywnego wydaje się określać losy świata. W tej sytuacji jaźń zostaje wtłoczona w „ja”. W warunkach osobowości ekstrawertycznej – jak podaje Jung (64) – prowadziłoby to do postawy wyrażającej aroganckie roszczenia do władzy; wręcz infantylnego egocentryzmu, lub do rozbicia osobowości, tak jak w przypadku Kordiana. W sytuacji Ardżuny prowadzi do lęku o los przyjaciół i bliskich, którzy stanęli naprzeciw niego w gotowości do walki – o skutki rozlewu „bratniej krwi”.

Opisywany moment oznacza kryzys równy niemalże śmierci nie tylko Ardżuny, ale także Kryszny. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest znalezienie drogi odrodzenia. Tę właśnie drogę otworzy Kryszna, który stanie na nowo naprzeciw cienia, jako Stary Mędrzec, uświadamiając istnienie jaźni wyższej i zachowania się wobec niej „ja”:

Przedmiotem wed jest świat trzech gun (65)

Ty natomiast uwolnij się od trzech gun,

Ardżuno!

Wznieś się ponad pary przeciwieństw,

Stale obecny w sattwie (66).

Tarot – ikonografia archetypów do indywiduacji człowieka

Jeżeli przyjmiemy, iż Wielkie Arkana Tarota, „magiczne” 22 karty, są obrazem drogi człowieka idącego przez życie, to otrzymamy zobrazowanie procesu indywiuacji wraz z ikonografią Jugnowskich archetypów. I tak pierwsze siedem kart to pierwszy etap wędrówki młodego człowieka mający na celu wydobyć świadome uzbrojone Ego.

Karta Głupiec przedstawia: wędrującego błazna w kolorowym stroju, z laską podróżną w prawej ręce, kijem na lewym ramieniu, na końcu którego przywiązane jest zawiniątko. Kij przytrzymywany jest lewą ręką. Nad wędrownikiem, po lewej, księżyc w aureoli. Błazen stoi nad krawędzią przepaści, z której wyłania się głowa smoka i kryształ. Jego prawą nogę gryzie lampart w innej wersji kart pies. Twarz z przymrużonymi oczami, zwrócona ku górze, symbolizuje zamknięcie się we własnym świecie, świecie marzeń i ideałów, do tego stopnia iż, nie rozróżnia pory dnia, nie czując przed sobą zagrożenia rozpoczynającej się nocy, którą symbolizuje obraz bladego słońca i odznaczonym półksiężycem prawie w prawym górnym rogu karty. Strój pstrokato-zielony z mnóstwem dzwoneczków – odwieczny symbol błazna, ale także dziecka z zabawkami. Głupiec symbolizuje nieświadomą siebie, niewinną, wchodzącą w życie jednostkę (67) z jednej strony więc pojawia się pod archetypem wiecznego dziecka, osobowości która nieświadomie przechodzi przez życie, jest również początkiem istnienia, lub dzieciństwem człowieka i ludzkości (68). Zawiera w sobie chaos pierwotny, oraz aspekt zbiorowej nieświadomości. Karta druga z kolei – Mag, przedstawia postać młodzieńca odzianą w purpurowy płaszcz z kapturem, przepasany pasem, spiętym okrągłą tarczą z wyrytą „Gwiazdą Dawida”. U pasa sakwa. Pod szyją płaszcz spięty klamrą. Na piersi, na łańcuchu, opada krzyż Ankh – symbol mądrości Starożytnego Egiptu, słynny krzyż życia, krzyż Nilu, dający ochronę przed złymi mocami, ale i wprowadzający adepta w świat intuicyjnego poznania. W prawej ręce, wyciągniętej ku górze, trzyma strzałę o dwu ostrzach. Lewa ręka opuszczona ku dołowi. Twarz skupiona. Wzrok skierowany na przedmioty magiczne, znajdujące się na stole. Na głowie kapelusz z szerokim rondem, przepasany, po prawej z piórem. Cała postać otoczona poświatą, poza którą znajduje się dłoń trzymająca strzałę. Na stole złoty kielich, pentakl, miecz, liliowy kielich kwiatu, którego pęd wije się spod nóg stołu. Nad postacią z prawej i lewej kiście granatowych winogron. Jedna z nich w świetlistym kręgu otaczającym postać. Młodzieniec, najprawdopodobniej przy pomocy atrybutów magicznych, pragnie opanować świat zewnętrzny i jego żywioły. Mag Oznacza pojawienie się samoświadomości (69) jest to ten etap w życiu, w którym rozpoczyna się proces integracji archetypu cienia, gdy mu nie podołamy przekształcimy swą postać w kuglarza, oszusta bądź iluzjonistę. Pod kartami następnymi tj. Arcykapłanką (70) i Papieżem (71) odnajdziemy archetypy Animy (lecz też osobowość maniczną reprezentowaną przez archetyp Matki) oraz Starego Mędrca, para kart: Cesarz (72) i Cesarzowa (73) ukażą animusa i animę, ale też ten okres dla danej płci, w którym umocni się ego. Szósta karta Kochanków (74) żąda od mężczyzny, by okazał swą męskość, żarliwość (75) pojawia się tu ten etap w którym projekcja animy przekształca się i ugruntowuje, znika obraz animy matki pojawia się natomiast obraz, młodej dziewczyny, ukochanej, tej której będzie szukał przez resztę życia.

Rydwan kończy niejako pierwszy cykl, jest w Tarocie kartą transformacji, jego ikonografia przedstawia: Tło karty granatowo-błękitne. Rozjaśnione pośrodku. Rozpędzony powóz-rydwan ciągnięty przez białego (z prawej), czarnego (z lewej) konia. Konie o ludzkich twarzach. Głowy okryte chustami w złocistobłękitne poprzeczne pasy, nadają im wygląd sfinksów. Nogi zakończone palczastymi łapami. Na przedzie rydwanu rozświetlona lampa. Nad nią tarcza rozpięte skrzydła połączone pierścieniami. Dach rydwanu – błękitna płachta. W powozie groźnie wyglądająca postać mężczyzny-rycerza (może króla), ubranego w złotą zbroję. Na głowie korona, której trzy szpice zakończone iskrzącymi się gwiazdami. W lewej dłoni dzierży, skierowany ostrzem ku górze, płonący miecz. W prawej złote berło – cienką laskę zakończoną kulą z ostrym stożkiem, jakby grotem. Obraz pełen jest dynamizmu – ruchu. Spod nóg ciągnących go istot wydobywają się bryzgi wody. Można by zaryzykować stwierdzeniem, że karta przedstawia uproszczone ujęcie „rydwanu Bożego” opisanego przez Ezechiela (Ez. 1, w.4-28). Rydwan oznacza pełne ukonstytuowanie się ego, zdecydowaną jego manifestację. To Ardżuna jadący Rydwanem by porwać i poślubić siostrę Kriszny, księżniczkę Subhadrę. W tym sensie karta jest symbolem rozwoju, ekspresji, niezależności w praktycznym działaniu. Płonąca lampa i rozpięte skrzydła tarczy z przodu pojazdu wskazują, że jeździec panuje jednakowo nad sferą subiektywności, jak i nad zewnętrznymi zdarzeniami. To samo mogą oznaczać trzymane w dłoniach atrybuty. Pancerz chroniący pierś wskazuje na ugruntowanie osobowości, chroniącej ego. Pułapką może być jednak dynamizm (ruch gwałtowny, pędzenie jakby na oślep), może to oznaczać zbytnią pewność siebie a nawet bezwzględność i egocentryzm.

Karta Sprawiedliwości jest przedsmakiem karty Eremity (76). Sprawiedliwość oznacza świadome cele i założenia, umiejętność rozsądzania i osądzania. Eremita jest ostatnim etapem pierwszej części wyprawy. Bilansem własnego okresu dojrzewania i przygotowania się do zaistnienia w strukturach społecznych. W skomplikowanym świecie rzucającym ciągle nowe wyzwania. Nie sprostanie zadaniom tego etapu może oznaczać powrót do punktu wyjścia, pozycji Głupca podobnego w swej samotności, naiwnego w działaniach. Stojącego ciągle nad jakąś przepaścią. Narażonego na ataki nie tylko dzikich zwierząt, ale i ludzi, a także na śmieszność. Eremita symbolizować będzie nie tylko archetyp Starego Mędrca (obraz Wjasdewy w historii Ardżuny), lecz także zaczątek jaźni. Koło Fortuny (77) przytoczy nam obraz rozumienia świata i jego tajników, pokonania żywiołów ziemskich i splecenia ich w swoistą mandalę życia. Karty Moc i Wisielec symbolizują próbę ujarzmienia własnej osobowości przed trudnym okresem transformacji głębokiej, którą symbolizuje karta Śmierci. Śmierć w Tarocie i to co po niej następuje oznacza ten moment w którym znalazł się Jung po odejściu od Freudyzmu – okres wewnętrznej niepewności czy wręcz dezorientacji (78), kryzys pojawiający się przed dojściem do w pełni wykształtowanego archetypu jaźni. Następujące po niej karty odwołują się do próby odnalezienia harmonii w świecie (Umiarkowanie), Wieża i Diabeł symbolizować będą okres ponownego uderzenia cienia i przewartościowania wartości, pojawiająca się następnie karta Gwiazdy (79) będzie powrotem do archetypu animy, Księżyc, stanowiący kontynuację wejścia w ciemność, (…) jest próbą samotności, kiedy władze zmysłów zawodzą, a wszystko wokół wydaje się iluzją. Karta ta, oznacza bliski kres przemian. Niebezpieczeństwem tej fazy jest śmiertelny urok Luny. Jeśli Eremita u kresu prób podda mu się, nie ujrzy nigdy światła dnia, pogrążając się w niekontrolowanym świecie własnej imaginacji, destruktywnej strony nieświadomości. Po karcie lunarnej pojawia się jasna solarna, karta Słońce reprezentuje pojednanie opozycji i informuje o bliskości mistycznego centrum; informuje o odzyskanej niewinności i możliwościach dalszego rozwoju. U junga oznacza zdolność korzystania ze świadomości i inteligencji zbiorowej. Jest zapowiedzią nowego świata, w którym ludzie wyzwoleni z iluzji, znajdą raj, gdzie panuje całkowity spokój. Jest równocześnie archetypem Dziecka. Ostatnia karta Tarota Świat przestawia jajowaty wieniec, upleciony z liści i kwiatów czerwonych, żółtych, niebieskich. W jego środku tło: u dołu zarys brązowej półkuli (jakby bieguna ziemi). Nad nim jaśniejący horyzont, przechodzący ku górze w błękit nieba. Pośrodku postać przykrytego szarfą hermafrodyty z odsłoniętymi kobiecymi piersiami, o rozwianych złocistych włosach, biegnącego lub tańczącego. Stopa prawej nogi dotyka bieguna kuli, nadając jej ruch (z prawej ku lewej). Lewa noga ugięta w kolanie, podniesiona jak w biegu lub w tańcu. Twarz radosna, poniesiona ku górze. W dłoniach trzyma strzałki zakończone grotami (przemiennie w górę i w dół) czerwonymi i niebieskimi. Nad nim (w kolorze niebieskim) gołąb z rozpostartymi skrzydłami. Wokół korpusu gołębia, białawo-świetlista poświata (nimb) /całość tworzy wizerunek jakby boskiego trzeciego oka Śiwy/. Zewnątrz wieńca (w czterech rogach), na ciemnym, niemal czarnym tle wyobrażenia: uskrzydlonych głów: człowieka, lwa, byka i orła.

Obraz Świata nawiązuje do motywu Kosmicznego Jaja, wewnątrz którego chaos przekształca się w regularność i uporządkowaną strukturę. Znajdujący się pośrodku hermafrodyta może być wyobrażeniem znanego z Rygwedy Puruszy, Kosmicznego Człowieka, po złożeniu którego w ofierze przez bogów, narodził się Indra, Agni i Waju, powstały: przestrzeń podniebna, niebo i ziemia, strony świata, zwierzęta, ptaki i człowiek. Można też ją identyfikować z tańczącym Śiwą-Nataradżą „Panem pląsów” – tancerzem uosabiającym energię przejawiającą się we wszechświecie w pięciu rodzajach działalności – emisji stworzenia, jego zachowania i niszczenia, ukrycia natury boga przez proces istnienia świata. Świat symbolizuje w pełni zintegrowany archetyp Jaźni.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.