_Domi_

Idealne partnerstwo

49 postów w tym temacie

Chce poruszyć temat partnerstwa .

Jak powinny wyglądać ogólne relacje w partnerstwie , na czym polegają te relacje .

-Rozmowy

-Sex

-Obowiązki

-Poczucie bezpieczeństwa

-Zrozumienie

Kiedy potrzebny jest specjalista , co można zrobić by było lepiej jak się wydaje ze już nie ma sensu dalej być ze sobą , jak odszukać w drugiej osobie coś co pozornie umarło .

Dlaczego brakuje wspólnych rozmów, zrozumienia , wspierania .

Dlaczego pojawia się zazdrość o osoby, rzeczy ,prace.

Kiedy w partnerstwie jest rywalizacja i dlaczego oraz jak ją zdiagnozować .

Co jeśli jedno z nich widzi że coś jest źle i chce poprawy ,a druga osoba nie widzi problemu i obarcza drugą osobę o ewentualnie problemy,oskarża , nie chce osób trzecich np. do pomocy ,unosi się i broni .

Czy można mówić ze są związki że ktoś na kimś żeruje ?

Rozpoczynam temat takim początkiem .

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Co do zazdorści: to może oznaczac, że się dalej kocha, albo najzwyczajniej w świecie jest się osobą zaborczą.

Rywalizacja, cóż czasem i w związku jest porzebna, bo człowiek jest takim stworzeniem że musi poczuc się lepiej, ale to sprawka tEGO jak podchodzimy do tematu ;)

Co do widzenia prze dwie osoby swojego związku, ktoś kiedyś powiedział, że dwoje ludzi może stac w tym samym miejscu i jednocześnie patrzec na dany obiekt i będą one wówczas widziec niby te same rzeczy, ale jakże różne... i tak jest z problemami, dla jednego coś może byc problemem, a dla drugiej strony może to byc tylko zwykła sprawa, ot taka codzienna. Moim zdaniem to kwestia dogadania się.

Pomoc osób trzecich:

...unosi się i broni
zakładam że mówimy o mężczyźnie/partnerze/mężu, cóż faceci tak są skonstruowani, że ich "chora" ambicja, nie pozwala na szukanie pomocy u specjalistów, nie godzą się z założenia...
Czy można mówić ze są związki że ktoś na kimś żeruje ?
cóż jest to smutne ale z moich obserwacji wynika, że czasem zdarzają się takowe związki...i to jest żałosne. Najgorsze są związki mające przynieśc różnego rodzaju korzyści jednej ze stron, i nie ma mowy wówczas o miłości...szczęściem jest, jeśli z biegiem czasu okazuje się, że "udawacz"/pazerniak pokochuje drugą stronę, i w miłości zwraca dług zaciągnięty wcześniej.

Słowem związek powinien byc dla mnie, splotem czystych relacji w partner i trzeba sobie powiedziec, że to jest nasz związek i to od nas samych zależy jaki on będzie. Za to co w nim się dzieje odpowiadamy m y sami w 100 %, a nie tylko w częściach ułamkowych. A to, że się nie układa w związku może oznaczac, że partner/ka nie jest idealny/a...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Co do zazdorści: to może oznaczac, że się dalej kocha, albo najzwyczajniej w świecie jest się osobą zaborczą.

A dlaczego wiec powstaje ta zazdrość ? i w jakim stopniu jest uznana za zdrową ?

-w partnerstwie nie powinno czuć się obaw, coś jest nie tak gdy jest zazdrość taka że staje staje się problemem .

Spotkałam się ze stwierdzeniem że osoba która czuje zazdrość nie ufa ,a że nie ufa to znaczy że nie kocha i nie wie co miłość , miłość nie zna strachu a zazdrość to pewna forma strachu i obaw ,więc tu jedno drugie wyklucza . Kiedyś usłyszałam takie stwierdzenie " Bóg kocha wszystkim , zaufał i dał wolną wole ,nie czuje zazdrości" wiec ludzie zazdrośni nie umieją kochać a kierują się strachem i nie ufają i nie ma tu Boga .

Co do widzenia prze dwie osoby swojego związku, ktoś kiedyś powiedział, że dwoje ludzi może stac w tym samym miejscu i jednocześnie patrzec na dany obiekt i będą one wówczas widziec niby te same rzeczy, ale jakże różne... i tak jest z problemami, dla jednego coś może byc problemem, a dla drugiej strony może to byc tylko zwykła sprawa, ot taka codzienna. Moim zdaniem to kwestia dogadania się.

Tu się zgadzam ,ale nie jest to w niektórych przypadkach do wytłumaczenia . Co jeśli ktoś nie potrafi zrozumieć punktu patrzenia drugiej osoby , choć by była opisana i przedyskutowana godzinami ,otrzymujemy wciąż słowo "nie", bo prawda jest jedna i punkt patrzenia jeden .

P.S. Moje wypowiedzi maja na celu dojścia do pewnego rozwiązania - oczywiście troszkę prowokuje swoimi wypowiedziami i o tym co ja uważam na razie nie piszę .

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Spotkałam się ze stwierdzeniem że osoba która czuje zazdrość nie ufa ,a że nie ufa to znaczy że nie kocha i nie wie co miłość , miłość nie zna strachu a zazdrość to pewna forma strachu i obaw ,więc tu jedno drugie wyklucza . Kiedyś usłyszałam takie stwierdzenie " Bóg kocha wszystkim , zaufał i dał wolną wole ,nie czuje zazdrości" wiec ludzie zazdrośni nie umieją kochać a kierują się strachem i nie ufają i nie ma tu Boga .

no ok, to ja powiem tak, że zazdrośc zazdrości nie równa. I tak np. zazdrośc, która towarzyszy pożądaniu, chęci posiadania drugiej osoby na własnośc, nie jest za fajna. Rodzi szereg podejrzeń co do drugiej strony, a tym samym powoduje zagrożenie... Natomiast drugi rodzaj zazdrości, to taka, jest naturalna w partnerstwie, zdrowa, nieszkodliwa, np. nasz facet wybierze się z kumplami na piwo, do klubu ze striptizem, lub sytuacja odwrotna kobieta wzdycha do wizerunku super modela, któreg zobaczyła na wybiegu, lub aktora.... i ta zazdroścs, jest chyba jak najbardziej normalna. I co jeśli czuje się tą naturalną zazdrośc, to będzie oznaczało, że nie można kochac ? ;)

Co jeśli ktoś nie potrafi zrozumieć punktu patrzenia drugiej osoby , choć by była opisana i przedyskutowana godzinami ,otrzymujemy wciąż słowo "nie", bo prawda jest jedna i punkt patrzenia jeden .
tak, prawda jet jedna, i jeśli jedna ze stron będzie się upierała przy swoim stanowisku, to znaczy że nie umie dojśc do konsensusu z partnerem/ką i nie zależy tej osobie na dobrych relacjach, na tyle aby zrezygnowac z siebie... tzw. kompromis.
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ok , moim zdaniem to nie oznacza ze się nie kocha .

A co jeśli zazdrość wynika z braku rozmów , z robienia tajemnic ,z zainteresowanie innymi osobami i poświęcania im więcej czasu niż tej drugiej połówce , co jeśli dowiadujemy się pewnych rzeczy od osób trzecich lub sami odkrywamy prawdę a gdy chcemy o tym porozmawiać jest kłótnia i oskarżenie o brak miłości ,bo przecież nie można mieć obaw gdy się kocha -zdaniem Pana/Pani X .

Na ile można poświęcić by sprawdzić drugiego człowieka ile jest wart , czy nas nie kontroluje . Czy narażanie swojego zaufania poprzez rozmowy z innymi w sposób jednoznaczny dla kontroli drugiego człowieka - czy taka postawa jest godna zaufania i taka osoba może o sobie powiedzieć że kocha i ufa .

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ouuu... Partnerstwo, ciężka sprawa... ;)

- nooo ... nareszcie Ktoś chce porozmawiać o Ego... a nie się "kłócić"... :) ;)

- no, ale moje zdanie na temat Ego i tak jest wiadome... więc nie będę "zaśmiecał" tematu... ;)

--- pozdrawiam... infe7 :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No takk...dla mnie bardzo wazne w związku jest poczucie bezpieczeństwa jak tego nie ma to pojawia się niepewność i to mi najbardziej przeszkadza.

Moje malżeństwo jest po przejściach na samym poczatku...miala być sielanka, a bylo szambo. W ciągu roku przeżylismy tyle co nie jeden przez kilka lat. Nie powiem, że wina lezala po jednej stronie, bo tak nigdy nie jest. Nie bedę opisywać szczegółow, bo mimo to że minęlo od tamtej pory prawie 7 lat to często mi w głowie powraca i zakłóca spokój i tu właśnie też zawsze wtedy pojawia się niepewnośc...zamiast zapomnieć boję się, że tamto powróci i zaufanie...tego na dlugo nie da się odbudować i też ciężko z tym zyć obojgu.Probujemy z dobrym skuptkiem nasz związek dojrzewa, transformuje, jest rożnie ale nie ma walki o swoje (takiej walki że moja tylko racja)jest kompromis a to buduje.

A zazdrość moim zdaniem "zdrowa" motywująca do dzialania zazdrość jest nieodłącznym aspektem życia razem. Pod warunkiem, że nie staje się zaborczym wyrywaniem siebie.

A kontrola może nie kontrola a czujność, bo to różnica poniżające i paskudne jest grzebanie w rzeczach osobistych , telefonie itd. Trzeba z tym walczyć.

ja po 11 latach małżeństwa a 17 spędzonych razem ciągle motywuje do rozmów, rozmów i jescze raz rozmów...my panie jesteśmy raczej wylewne a panowie skryci mówią, że jest ok i nie potrzebują roztrząsania pewnych spraw a i malo domyślni są trzeba im mówić prosto z mostu o co chodzi a nie odwracać się i obrażać.

Obowiązki tez fajnie jest jak dzielimy sie nimi w sposob naturalny nie, że ja kobitka to do dzieci i garow a on pan to smieci i odkurzacz.

Pozdrawiam :)

nie wiem czy o to chodzilo

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Szacunek, tolerancja, poszanowanie odrębności i inności, wzajemne wsparcie w trudnych chwilach, plus przyjęcie partnera takim jakim jest, bez chęci zmieniania w nim czegokolwiek. I tak winno być z obu stron. To idealny przepis na idealny związek i wiecie co? Takie związki nie są tylko fikcja literacką. Istnieją naprawdę.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

- Szacunek, tolerancja, poszanowanie odrębności i inności, wzajemne wsparcie w trudnych chwilach, plus przyjęcie partnera takim jakim jest, bez chęci zmieniania w nim czegokolwiek. I tak winno być z obu stron. To idealny przepis na idealny związek i wiecie co? Takie związki nie są tylko fikcja literacką. Istnieją naprawdę.

- Nooo? ... owszem Szepcie w teorii jest O.K., wszystko pięknie i ładnie... tylko problem w tym, że z praktyką jest już dużo gorzej ... ;)

- a szczególnie jak Jedno jest "zaślepiony/a Ego"... a drugie nie, i co wtedy ?

- sama dobrze wiesz... że nie jest łatwo do Takiego dotrzeć, a może znasz jakieś "sposoby" lub metody...?

--- pozdrawiam... infe7 :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

- Przesadzasz, ja takiego mam.

- Ojjj... nie przesadzam... TOBIE się akurat poszczęściło... ;) :)

- a ilu jest Takich... którzy nie mieli szczęścia ?

- choć istnieje pogląd... że dopiero po kilku związkach, człowiek jest w stanie "załapać" o co chodzi... ;)

- ale oczywiście... to dotyczy tej "większości"... bo są i wyjątki i oby coraz częstsze... ;) :lol:

- bo szczęściem jest mieć kogoś Takiego już "gotowego"... najgorzej jest sobie kogoś takiego "wypracować"... ;)

--- pozdrówkooo... infe7 :lol:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

To nie jest kwestia szczęścia, ale podejścia do związku. Obie strony powinny do tego podejść stosownie. Najgorzej jak sie chce partnera zmienaić według własnego schematu.

w ksiażce "Rozmowy z Bogiem" jest to świetnie ujęte:

"Jeśli świadomie przyjmiecie, że jesteście ze sobą nie dlatego, że się do tego zobowiązujecie, ale ponieważ chcecie zapewnić sobie nawzajem możliwość ? możliwość tworzenia Jaźni, wznoszenia swego życia na wyżyny waszego potencjału, uleczenia fałszywego czy niskiego mniemania o sobie i przez bliskie obcowanie waszych dusz, złączenia się z Bogiem ? jeśli to sobie będziecie ślubować zamiast składać zwyczajowe śluby małżeńskie ? wówczas wasz związek ma szansę powodzenia. Rozpoczął się w dobrym duchu. (...) Oczekiwania niszczą związki. Powiedzmy, że ludzie przeważnie widzą w sobie to, co my w nich dostrzegamy. Im łaskawszy nasz wzrok, tym większa u nich ochota uwidocznienia tej ich cząstki, którą myśmy im wskazali.

Czy nie na tym polega sekret szczęśliwych związków? Czy nie do tego sprowadza się uzdrawianie ? na mocy którego dajemy ludziom bodziec do porzucenia wszelkich kłamliwych myśli na swój temat"

Dlatego tak wazna jest akceptacja. Kochajmy i wskazujmy nasyzm bliskim to, co w nich najpiękniejsze, bo to ich pzrebudzi, otworzy i sprawi, ze obdarzą nas tym samym. Tolerujmy i akceptujmy ich zawody, wychowanie itd.

Nie mówię tu, że nie należy jedno drugiego czegoś uczyć bo włąśnie nawzajem sie uczymy. Ale nie zmieniajmy nikogo na siłę.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

- Tolerujmy i akceptujmy ich zawody, wychowanie itd.

Nie mówię tu, że nie należy jedno drugiego czegoś uczyć bo właśnie nawzajem sie uczymy.

- Ale nie zmieniajmy nikogo na siłę.

- Nooo właśnie... świadomość Ego NIGDY nie zmieni się na siłę, gdyż walka tylko mobilizuje ja do "dalszej walki" i to jeszcze bardziej zaciekłej... ;)

Tolerujmy i akceptujmy ich zawody, wychowanie itd....

- dla świadomości Ego... jest to bardzo ciężkie do zrealizowania, chyba ze nastąpi "przebudzenie"... ;)

--- pozdrówkooo... infe7 :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Czy ja wiem Infe, ja tam mam ego niezłe a jakoś żyje mi sie harmonijnie ;)

Ego jest potzrebne i nie bedziemy tu o nim dyskutować. Czasem męczysz już tym wkłądaniem swojego Ego (choć Ty go nie widzisz) w każdy post i temat. Ale To Twoje Ego.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Czy ja wiem Infe, ja tam mam ego niezłe a jakoś żyje mi sie harmonijnie ;)

Ego jest potzrebne i nie bedziemy tu o nim dyskutować. Czasem męczysz już tym wkłądaniem swojego Ego (choć Ty go nie widzisz) w każdy post i temat. Ale To Twoje Ego.

- Aaaa skąd wiesz "ze nie widzę" ?... zgadzam się To moje Ego (w Twoim rozumieniu)... ;)

- bo w takim rozumieniu, to Wszyscy mają Ego... bo wg. Ciebie Ego=JA niezależnie od poziomu Świadomości... ;)

- a czymże jest wzrost i rozwój Świadomości ?... właśnie przejściem ze "Świadomości Ego" do Świadomości WJA... (w moim rozumieniu)... ;)

- wiec aby mogło zaistnieć Partnerstwo... nasze dążenia i cele nie mogą być egocentryczne czyli tylko "moje"... gdyż muszą wyjść ponad To... bo muszą brać na równi dążenia i cele drugiego człowieka stać nie "ponad nie" ale "na równi" z nimi... gdyż tylko wtedy jest możliwy Szacunek i Tolerancja oraz pełna jego akceptacja... :)

- jeśli ktoś jest w "świadomości Ego"... to jest zdominowany tylko na "JA", czyli jego JA jest tylko zawładnięte przez Ego (cień naszej świadomości)...

- wiec wg. tego co piszesz uważam, że Ty już dawno jesteś poza "świadomością Ego"... bo Twoja Świadomość już nią nie jest, gdyż jest "otwartością" na innych co uwidacznia się chęcią zrozumienia i poznania drugiej osoby a nawet jej pomocy...

- uważam, że w "świadomości Ego"... trudno szukać takich przymiotów, gdyż one nie są przymiotami Ego... jako "cienia"... ;)

Czasem męczysz już tym wkładaniem swojego Ego (choć Ty go nie widzisz) w każdy post i temat.

- hmm... przecież brak Partnerstwa jest wynikiem "zdominowania" jednej osoby przez drugą... a jak myślisz co jest powodem dominacji ?...

- wiec jak chcesz rozmawiać o "chorobie"... bez omawiania przyczyn ?

- owszem... można skupić się tylko na "skutkach"... tylko co z tego, przecież to tylko skutki... a nie przyczyny... ;)

- ale O.K. ... skoro bawią Was tylko skutki... to już się nie wtrącam... :lol:

---pozdrawiam z szacunkiem... infe7 :lol:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

a ja właśnie mysle, że wązne są skutki w partnerstwie

nie wiem gdzieś to ostatno przeczytalam i może własnie tu na forum, że jeśli coś kochasz daj temu wolność jak wroci to znaczy, że jest Twoje a jak nie to nigdy nie bylo.

Zycie powinno uczyć nas pokoru, szacunku do siebie i innych czyńmy innym tak jakbysmy chcieli aby nam czyniono niby proste....

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
a ja właśnie mysle, że wązne są skutki w partnerstwie

nie wiem gdzieś to ostatno przeczytalam i może własnie tu na forum, że jeśli coś kochasz daj temu wolność jak wróci to znaczy, że jest Twoje a jak nie to nigdy nie bylo.

- zgadzam się w zupełności... :)

- bo Partnerstwo... jest właśnie taką Wolnością, tzn. jesteśmy razem ale szanujemy na wzajem nasze "inności", wiec nie traktujemy tej drugiej osoby jako "tylko moją własność" ale kogoś kto chce być z nami całkowicie dobrowolnie i to z czystych intencji... a nie chęci "wykorzystywania" nas, czyli dominacji ... a wiec i Ona również ma prawo do własnego widzenia i postrzegania... gdyż jest Taką sama równoprawną Istotą jak my, a nie nasza własnością... którą koniecznie musimy dopasować do własnych potrzeb...

Zycie powinno uczyć nas pokory, szacunku do siebie i innych czyńmy innym tak jakbyśmy chcieli aby nam czyniono... niby proste....

- noo właśnie ?... skoro proste, to dlaczego "niby"...?

- ano dlatego ze... wcale takie proste nie jest, a szczególnie dla tych co żyją w "świadomości Ego"... ;)

]a ja właśnie mysle, że wązne są skutki w partnerstwie

- noo... tak, ważne są skutki i owszem... ale żeby je zmienić bo są "złe"... to musimy poznać ich przyczyny... a one są w Nas czyli naszej Świadomosci... ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Myślę, że nie ma idealnego partnerstwa. Często pragniemy idealnego ale czy to możliwe?

Na swoim przykładzie powiem, że w zasadzie sprowadza się do jednej prostej prawdy- Akceptacja inności.

Kobiety mają to do siebie, że mają poczucie misji w zmianach swego Partnera. Zaczyna się od prania skarpetek a kończy na zmianach osobowości. W zasadzie nawet do wszystkiego co się w nim nie podoba. Dlaczego tak jest? dlaczego nie potrafimy zaakceptować wad partnera czy partnerki?

Ze swego skromnego doświadczenia wniosek mi się nasuwa taki, że często chcemy pozbyć się wszystkiego co w samych sobie nie akceptujemy. Lub też pewne cechy przeszkadzają w nam w życiu. I tak po nitce do kłębka zaczyna się swoista cicha walka.

Czy warto "urabiać" wg siebie? Czy można zaakceptować pewne rzeczy na rzecz innych? Wszystko zależy od nas samych. To my tak naprawdę wiemy czego chcemy.

Jeśli zaakceptujemy u siebie swoje wady to łatwiej nam będzie zaakceptować wady u innych.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

no, skoro nam coś nie pasuje w drugiej osobie i nie możemy przejśc nad tym do porządku dziennego, to powinniśmy zastanowic się nad sobą, co w nas jest i czy aby problem nie wyłazi od nas samych...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Myślę, że nie ma idealnego partnerstwa. Często pragniemy idealnego ale czy to możliwe?

Na swoim przykładzie powiem, że w zasadzie sprowadza się do jednej prostej prawdy- Akceptacja inności.

- Kobiety mają to do siebie, że mają poczucie misji w zmianach swego Partnera.

- Zaczyna się od prania skarpetek a kończy na zmianach osobowości.

- W zasadzie nawet do wszystkiego co się w nim nie podoba.

- Dlaczego tak jest? dlaczego nie potrafimy zaakceptować wad partnera czy partnerki?

Ze swego skromnego doświadczenia wniosek mi się nasuwa taki, że często chcemy pozbyć się wszystkiego co w samych sobie nie akceptujemy. Lub też pewne cechy przeszkadzają w nam w życiu.

- I tak po nitce do kłębka zaczyna się swoista cicha walka.

Czy warto "urabiać" wg siebie? Czy można zaakceptować pewne rzeczy na rzecz innych? Wszystko zależy od nas samych. To my tak naprawdę wiemy czego chcemy.

Jeśli zaakceptujemy u siebie swoje wady to łatwiej nam będzie zaakceptować wady u innych.

Hmm... nareszcie ktoś wyłożył "Kawe na Ławe"... :D

- a o czym ja pisałem wcześniej ?... przecież o tym samym ;)

- także Wielki Szacun Vani... i dzięki że Jesteś ! :D

- z taką jak Ty... "dogadać się" to byłaby "czysta rozkosz"... i w konsekwencji szczęście ;)

- Jaki z tego wniosek ?

- że do Tanga... trzeba dwojga, zgodnych ciał i CHĘTNYCH SERC !!!

http://www.youtube.com/watch?v=EiNeSB1jZJ4&feature=related

Na sali wielkiej i błyszczącej

Tak jak nocne Buenos Aires

Które nie chce spać

Orkiestra stroi instrumenty

Daje znak i zaraz zacznie

Nowe tango grać

Siedzimy obok obojętni

Wobec siebie jak turyści

Wystukując rytm

Nie będzie tanga między nami

Choćby nawet cud się ziścił

Nie pomoże nic

Chociaż płyną ostre nuty

W żyłach płonie krew

Nigdy żadne z nas do tańca

Nie poderwie się

Bo do tanga trzeba dwojga

Zgodnych ciał i chętnych serc

Bo do tanga trzeba dwojga

Tak ten świat złożony jest

Zaleje w końcu Buenos Aires

Noc tak gęsta jak atrament

A gdy przyjdzie brzask

Co było w naszych sercach kiedyś

Kiedyś jak świecący diament

Cały straci blask

I choć będą znowu grali

Bóg to jeden wie

Nigdy razem na tej sali

Nie spotkamy się

Bo do tanga trzeba dwojga

Zgodnych ciał i chętnych serc

Bo do tanga trzeba dwojga

Tak ten świat złożony jest

... Amen !

Vani... gratuluje "dobrego smaku" ;) :)

--- pozdrawiam ciepło... infe7 :) ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nie ma idealnego partnerstwa!

A i sama kwestia związku partnerskiego jest wielce zastanawiająca.

Piszecie, że łatwiej jest zaakceptować wady u innych mając świadomość tych własnych....czyżby?

Co z tego, że ja znam swoje wady i chyba naturalnie ich nie akceptuję bo niby czemu?

Widzę również wady partnera i wiem że mógłby być inny, lepszy bardziej mój....

Dlaczego więc skoro mam pewne oczekiwania wobec mężczyzny, co jest rzeczą absolutnie normalna nie miałabym ich egzekwować w myśl powiedzenia jak kocha to....

Miłośc to ustępstwa i wytwarzanie stanu, w którym ja bądź ta druga osoba poczuje się doceniona.

A co jesli ja się staram a ta osoba nadal tego nie dostrzega a moje działania nie są już motywujące dla niej?

Czy wtedy właśnie kończy się idealne partnerstwo? Czy to znak że miłośc minęła?

Wg mnie nie... Trzeba sobie tylko odpowiedzieć na pytanie na ile "nasze" ustępstwa i starania dają nam szczęście i partnerski związek. A to niestety wcale nie jest takie proste....

Gdzie jest granica? Czy naprawdę tak łatwo ją dostrzec i przekroczyć lub tez w odpowiednim momencie dać krok o tyłu? Cały czas się nad tym zastanawiam i ciagle tą granicę przesuwam... bo kocham!

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.