Atheo

Szklanka do połowy pusta, do połowy pełna.

13 postów w tym temacie

Gdy dnia dzisiejszego obudziłam się i zwlekłam z łóżka nie chciało mi się, ale raz obudzona nie potrafie ponownie zasnąć. Tak samo jak raz obudzone serce, raz przebudzona świadomość która zobaczyła blask słońca nie położy się świadomie do trumny... Ja od jakiegoś czasu zastanawiałam się jak ująć w słowa to co chce wam przekazać i jak mocno jest to mną, we mnie. Zaczne od tego że pokrótce streszcze wam kawałeczek mojego życia byście zrozumieli jak skomplikowana nieraz droga prowadzi nas do szczęścia o istnieniu którego nieraz nie mamy pojęcia.

Mam czworo rodzeństwa, dużo i mało zarazem. Dla rodziny klasy średniej niewiele, dla biednej zbyt wiele. Do ósmego roku życia trwała moja beztroska, żyłam jak wiele dzieci, ale już wtedy coś było nie tak i czułam to mimo całego dobrobytu. Nigdy nie usłyszałam od nikogo słów ''kocham Cię''. Rodzice, rodzeństwo, dziadkowie, ciocie, wujkowie. W mojej rodzinie słowo to nie istniało.

Wiele zawaliło się gdy przeszło mi osiem lat. Ojciec stracił prace, jedyny żywiciel rodziny, a potem zaczął pić. Zresztą tak samo jak matka. Od tej pory wizyty policji były częste, kłótnie, bójki, odseparowałam się od wszystkich ludzi dookoła, żyłam z dnia na dzień. Jako dziecko. Teraz z perspektywy czasu widze jak mocno czułam to co się dzieje, ale nie mam żalu do nikogo, do czego dojde.

Pierwszy raz obudziłam się w wieku lat dwunastu, po prostu wstałam rano i stwierdziłam że chleb pięknie pachnie a słońce świeci. Mój zachwyt trwał pół roku, jednak ciągłe powroty do domu i zastanawianie się czy dzisiaj nie dostane, czy rodzice się nie pobiją, czy będzie co jeść zabiło tego ducha życia którego w sobie wypielęgnowałam. Umarłam ponownie, i umierałam kilkakrotnie. Próby i myśli samobójcze, samookaleczanie. Jeden chłopak, miałam nadzieje wyrwać się z piekła domu, ale on zrobił mi kolejne piekiełko. Miałam 16 lat. Kolejny, to samo. Dość mocno już zraniona i zniechęcona wróciłam do domu próbując dogadać się jakoś z rodzicami których małżeństwo było już tylko papierową fikcją.

To mały kawałek, a teraz to do czego dąże. Czerwca tego roku dziwne zrządzenia losu doprowadziły mnie do miejsca które miało być nawiedzone. Takie też było, ale dopiero odchodząc stamtąd poczułam jak wiele złych duchów tam istniało. Na pociąg którym jechałam spadło drzewo, dokładnie w miejsce w którym stałam. Zrządzeniem opatrzności maszynista zdążył wyhamować, to mnie jako niedowiarka skłoniło do refleksji, bo mimo wszystko działo się wiele dziwnych rzeczy. Dziewczyna która ze mną i z kilkoma osobami odwiedziła to miejsce niebawem potem od jakiejś istoty dostała wiadomość że konkretnego dnia o dokładnej godzinie ma tam wrócić i umrzeć. To głupie, ale przemierzyłam pół polski dla niemal obcej mi osoby by do tego nie dopuścić. Zamiast niej zjawiłam się tam ja i dwie koleżanki. Co się wydarzyło pozostanie moim sekretem, lecz wróciłam wstrząśnięta, z pamięcią prośby by wszystkie anioły i dobre istoty zostawiły mnie bo jestem zła. Myślałam że tak się stanie, ale wracając pociągiem miałam dziwne zdarzenie. Wróżyłam kartami tarota gdy dosiadł się do nas pewien chłopak, krótko ostrzyżony metal w glanach. Bronił stanowiska kościoła, ale podróż niebawem się kończyła, a chłopak wydawał mi się bardzo bliski. Wysiedliśmy a on pobłogosławił mnie i dał pewien medalik mówiąc że gdy będe w potrzebie moge go mieć. I zniknął tak szybko jak się pojawił. Teraz wiem że to był anioł, byłam na rozdrożu i wyciągnięto do mnie dłoń. W tamtym momencie mój świat wywrócił się do góry nogami. Całe życie wpajałam sobie że nie potrafie kochać i nie pokocham, ale wtedy pozwoliłam sobie uwierzyć...

Działo się na przestrzeni czasu jeszcze sporo, dużo sama zaczynałam rozumieć, spotykałam wielu ludzi i nieraz moje zaufanie legło w gruzach. Teraz żyje, kocham tak mocno jak nigdy, to co się tli, ten żar nie ma granic, kocham wszystko co istnieje, i wszystko, każdą istote akceptuje. Pierwszą rzeczą jakiej chciałam się nauczyć na swojej nowej drodze to była właśnie taka uniwersalna miłość, i ona przyszła. I tak jak kiedyś byłam w stanie targnąć się na własne życie, tak teraz patrze na to postępowanie i nie moge uwierzyć jak byłam bezmyślna. Bo tak naprawde nie zmieniła się sytuacja w której jestem, ale zmieniłam się ja sama. Jestem po inicjacji reiki I-ego stopnia. Mam za sobą ciekawe przeżycia magiczne, duchowe, nieraz czułam namacalną obecność aniołów, ale wiem że gdyby nie to że zmiany zaczęłam od samej siebie, nieważne jak byłoby dobrze, ja nie doceniłabym nic. Przytocze pewne zdanie które otrzymałam od kolegi: "To cierpienie uczyniło mnie tym kim jestem, pozwoliło mi się rozwinąć". A ja sądze że to miłość która się w tym cierpieniu narodziła, ale której sam jeszcze nie dostrzegł, cierpienie było tylko katalizatorem potrzebnym do wyzwolenia tego co posiadał.

Bo mimo że doznałam wielu krzywd i zapewne doznam jeszcze więcej i to sama je sobie zafunduje znając życie, to wiem jedno. Doceniam wszystko co dostane od losu bo jest to pewien etap na ścieżce mojego życia i jeśli każdy kolejny przekrocze z tą miłością, wielokrotnie narodze się na nowo. Wszystko co przeżyłam zaprowadziło mnie aż tu, nauka wybaczania, nauka kochania, nauka samotności. A teraz mam w swojej piersi skarb tak silny i tak słaby zarazem że dziele się tym z każdym kto chce lub potrzebuje. Bo kochać wbrew pozorom wcale nie jest tak łatwo, szczególnie gdy ktoś nas stworzy, a potem zniszczy.

Dziele się tym z wami bo być może też stoicie na rozdrożu, być może ktoś wmawia wam że nie jesteście dobrzy. Otóż to nieprawda, bo tylko od nas zależy kim i jacy będziemy. Z całą miłością, ze wszystkim co można pojąć lub czego nie, życze wam byście dostrzegali na drodze życia tylko jej jasne strony, a ciemne traktowali jako niezbędną nauke.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ważne by pamietać jedno.

Nikt nie jest do szpiku kości zły. W każdym tkwi to ukryte dobro. Staram się to czuć. Patrzę sercem nie oczami. Staram się kochać nawet tych którzy wyrządzili mi jakąś krzywdę. Wybaczyłam temu co nie żyje, wybaczyłam paru osobom w rodzinie. Jeszcze mi zostało wybaczyć jednej osobie.

Może to kiedyś zrobię.

Co jest piękne, to że każdy z Nas ma różne doświadczenia, przeszłość, przeżycia. Jednakże wszyscy zawsze dochodzimy do jednego wniosku, że to MIŁOŚĆ jest najważniejsza. Nie ma nic cenniejszego jak miłość. Międzyludzka, miedzy jeszcze innymi. Milość do zwierząt, drzew, no wszystkiego. Uniwersalna miłość. Wiem, ze cieżko coś zapomnieć i popatrzeć na kogoś z miłością. Na tych co Nam coś zrobili albo na tych którzy mają jakąś zuą opinię. Patrzy się sercem ;) czuje się sercem a wtedy wszystko będzie dobrze!

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Atheo, dziekuję za te słowa. Pokazujesz nimi wiele.

Nie am co ocenaić innych, ocenaic siebie. Trzeba isć pzred siebie, byle do przodu. Masz w sobie potencjał dziewczyno ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nie kazdy ma tyle odwagi zeby opisac tak swoja sytuacje zyciowa, dzieki ktorej mozemy cos zrozumiec,

wyciagnac - nauczyc sie czegos na cudzym bledzie. ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Widzisz ten bol stal sie uzyteczny i mysle ze bedzie stawal sie uzyteczny, tym bardziej za zauwazasz wartosci ktorych w sumie czlowiek ktoremu w zyciu "dobrze" by nie zauwazyl :lol: Gratuluje i zycze powodzena, teraz powinnas stawac sie silna swiadoma osoba pozdrawiam

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

To są tylko pewne etapy na naszej drodze, a ja staram się konsekwentnie pokazywać sobie i innym że trzeba być wdzięcznym za wszystko co się posiada. A ja posiadam wiele, bo posiadam moją miłość i chyba nie oddałabym tego za zbyt łatwe życie, bo wtedy nie poznałabym tego co osiągnęłam przez ciężką prace nad sobą :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Atheo dziękuję za Twoje świadectwo dzięki takim slowom patrzę na swoje życie pod innym kątem,,,twoje slowa to nadzieja na lepsze jutro...powodzenia w życiu i dziękuję raz jeszcze :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
To są tylko pewne etapy na naszej drodze, a ja staram się konsekwentnie pokazywać sobie i innym że trzeba być wdzięcznym za wszystko co się posiada. A ja posiadam wiele, bo posiadam moją miłość i chyba nie oddałabym tego za zbyt łatwe życie, bo wtedy nie poznałabym tego co osiągnęłam przez ciężką prace nad sobą :)

Wlasnie za takie spostrzezenia ci tez gratuluje :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

oby każdy kto przeczyta twoje słowa, zatrzymał się na chwile, i popatrzył na swoje życie z innej perspektywy, i wyciągnął odpowiednie wnioski. Trzeba się cieszyc tym co mamy, bo jak to się mówi, "co nas nie zabije to nas wzmocni".

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Odważna z ciebie dziewczyna gratuluje ci tego z całego serca i podziwiam bardzo,drogi w naszym życiu bywaja rózne ,ale nic bez przyczyny się nie dzieje ,najwazniejsze żeby nie zatracić się w bezsilności i poddać .

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wiecie, piszecie takie miłe rzeczy że zapominam co chce napisać :lol:

W każdym razie ciesze się że zauważyliście główne przesłanie jakim była szklanka, do połowy pusta, do połowy pełna.

Tak jak ja kiedyś widziałam swoje życie jako szklanke do połowy pustą, pesymistycznie, a teraz nie zmieniło się ono przecież, przeszłość jest niezmienialna, ale mam inną skale.

Dlatego moje życie to teraz szklanka do połowy pełna. To powód dla którego staram się nie oceniać, bo ocena zależy od skali a ta jest ruchoma ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Dnia 18.10.2010 o 08:59, Atheo napisał:

To są tylko pewne etapy na naszej drodze, a ja staram się konsekwentnie pokazywać sobie i innym że trzeba być wdzięcznym za wszystko co się posiada. A ja posiadam wiele, bo posiadam moją miłość i chyba nie oddałabym tego za zbyt łatwe życie, bo wtedy nie poznałabym tego co osiągnęłam przez ciężką prace nad sobą :)

Atheo :),przecież ja od dawna jestem podobnego   zdania , tylko nie kieruje mną strach o utracenie Skarbów  Duchowych /Wewnętrznych  ,Boskich Darów Ducha Świętego ,gdyż  Boskiej  Miłości ,Wiedzy I Mądrości ,nie można  utracić ,ponieważ została okupiona ciężkim wysiłkiem ,potem , w znoju, cierpieniu ,chorobach i trudzie   .

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.