Atheo

Nie Zawsze Na Wesoło

5 postów w tym temacie

Mmm... Postanowiłam się z wami podzielić kilkoma bazgrołkami ;)

"O smutnym Aniele"

Śnieg obielił szczyty gór,

Wprost z burzowych czarnych chmur,

W taki dzień jakich jest wiele,

Zrozumiałam co zrobiłam.

Ty nie byłeś ze mną nigdy,

Bo zaledwie Cię... Zmyśliłam...

Anioł skrzydeł pozbawiony,

Próżnie błaga o zbawienie,

Nie dla niego niebo, trony,

Lecz za miłość - potępienie...

Kochał mocno, lecz jednego,

Bóg wybaczyć nie potrafił,

I ukarał zazdrosnego,

Zabrał miłość, skrzydła stracił..

Błąka się posłaniec niebios,

Drogi które wspak przemierza,

Dojść do celu, nie dla niego.

Zgubił anioł klucz do nieba...

______________________

Oraz jeszcze jeden o całkiem innej nutce ;)

"Książe Ciemności"

Książe ciemności co w mrocznych tkwisz okowach

Przestań lizać zastygłe czasem rany.

Miast się zagłębiać w ciągle błędnych słowach

Zacznij los tworzyć co jeszcze nie spisany

Oderwij skrawek ciała i wyrwij pukiel włosów

Aby trwoge nieść niewiernym ścierwom,

A chór niech potępieńczych głosów

Z tronów zrzuci którzy władze dzierżą...

A ty jak pomnik niewzruszony

Trwać będziesz w łuny blasku

W pyle murów obalonych

Ciemnym nocy wiecznej brzasku...

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

"Imię Ciszy"

A przed świtem rozpłynę się we mgle...

Czy słyszysz? Słowa lekko płyną...

Nie... To myśli, we łzie...

Czekają aż przeminą...

Ulotne, dłoń wyciągasz, lecz złapać nie zdołasz,

Znikną, słoną zostaną chwilą.

A ja choć Cię zawołam,

To ciszy setką imion...

Walcz, bo co pozostało

Jest walką o to w tobie

Co czasom się nie poddało

I służy twej ozdobie...

Choć wołam, to próżne są moje wołania,

Bo noc owiała trwoge

A tą nocą niezdolne przetrwania

Co w dalszą wziąść mógłbyś droge...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

"Miłość Brzydkiej Kucharki"

Nad garnkiem zupy pochylona,

Łzy ukrywa w brudnej ścierce,

Przez nikogo nie wielbiona,

Dziewczyna z złamanym sercem...

Gulasz chochlą przemiesza,

Pieprzu doda, dosypie soli,

Zaszyje się w ciepłych pieleszach,

Nikomu nie powie że boli.

On w kuchni był pomywaczem,

A ona stała przy garnkach.

I chyba nie mogli inaczej;

Pomywacz i brzydka kucharka.

On jej nie trzymał za ręke,

Nie wplatał jej kwiatów we włosy,

Naczynia mył z głośnym brzdękiem,

Porannej nie zbierał dlań rosy.

Ona, płakała w ciszy,

Gdy on odchodził wieczorem,

Pewna że nikt nie słyszy,

Łzy ocierając z uporem.

Kradzione spędzali chwile,

W kątach zimnej spiżarki,

Lecz szybko zakończył się romans

Chłopaka i biednej kucharki...

Gdy on wyjechał za chlebem,

A ona w kuchni została.

Dlaczego? Nie pytaj, bo nie wiem.

Chociaż chłopca kochała.

I wciąż się nad zupą pochyla,

Łzy w brudną wyciera ścierkę,

Życie trwoni wciąż w chwilach,

Lecz nie kradzionych już więcej...

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

"Niepewna"

Dotykaj, pieść czule,

spraw aby jej ciało

drżało,

aby błagało o jeszcze,

spraw aby krzyczała że mało,

gdy rozkosz zdejmię ją dreszczem...

Zastygnij w niej lodem, rozpal płomieniem,

wnętrzności zalej ciekłym ołowiem,

daj jej chwilę na oniemienie

zanim ponownie

muśniesz ust chłodem.

Po raz się zanurzaj

w drżące wnętrzności

Rozpal! Ach rozpal ją do białości!

A gdy ciemności już was spowije

Zatęchła nocy czarna kurtyna

Spraw by wiedzieć nie mogła

Czy już jest dziwką

czy jeszcze dziewczyną...

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

"Upadek Pana Niebios"

Gdzie czas się zatrzymał, gdzie dzień wolniej płynie,

rzeki błękitem, lazurytem nieba,

tam w tej odległej zielonej krainie

taką opowieść mi szumiały drzewa...

Był ptak co wzlatał hen nad niebiosa,

nad słońcem mieniącym się w złotym żarze,

Gdzie nie dosięgał wzrok złota kłosu,

hen ponad tęczę! Dalej do marzeń!

Jak miał na imię? Nikt już nie wspomni,

wiatr jego skrzydeł już nie uniesie.

Kochał on swoje niebo ogromnie,

szum skrzydeł dudni, a serce rwie się!

Jakże był dziki! Jak lekko płynął!

Gdy z gardła nagły krzyk się wyrywał.

Lecz czas beztroski zbyt szybko minął;

gdy dnia pewnego niebo przeszywał,

wiatr który był dotąd jego kochankiem,

który go wspierał, w powietrzu trzymał,

wraz z niespokojnym, burzliwym porankiem

Targał nim w chmurach, gwałtownie wyginał.

Los więc przeklinał, skrzydła naprężał,

lecz zdało się jemu to wszystko na nic!

Bo każde siły, miecze, oręża

W ogromie natury są ledwie pyłkami...

I ból go okropny zdjęły i trwoga

gdy ciało bezwładnie runęło na ziemię,

tchnieniem ostatnim wzniósł lament do Boga

Nim słodkie opadło nań zapomnienie...

"Śmierć - myślał - Niechybna". Lecz po przebudzeniu

uznał że lepsza by była dla niego.

W żelaznym się biedak znalazł więzieniu,

w rękach osądu był człowieczego.

Targnął się zatem na pręty klatki

za nic bandaże mając i więzy.

I gdy krzyk wydał siły ostatkiem

Bólem opadłwszy w ciemności nędzy.

I tak mijały dni i miesiące,

rana zniknęła, zostały wspomnienia,

ostre jak noże, tak samo tnące.

I chociaż opuścił mury więzienia

w niebo nie wzleciał, tęczy nie mijał,

z piersi już nigdy nie dobył krzyku.

Patrzył jak jego życie przemija,

i on wraz z nim przemijał po cichu.

Dzień liczył ostatni, słońce wschodziło,

serce już gasło lecz oczy jaśniały,

gdy mu w tym świecie się życie skończyło,

w innym się lotem wzbił w niebo wspaniałym.

A gdy tak szybował poprzez błękity,

napotkał starca, a ten zasmucony

wskazał mu dłonią niebiańskie szczyty,

po czym powiedział doń rozżalony:

"Chlubą mój drogi byłeś dla nieba,

nosiłeś wolność całemu światu,

lecz gdy na Ciebie opadła bieda

rzuciłeś wszystko, zostałeś w strachu.

Dałem Ci skrzydła, pragnienie wolności,

ból jeno chwilę zawładnął twym ciałem,

jednak zabrakło Ci wytrwałości,

miałeś być wielki, zostałeś mały."

To rzecze więc starzec z bólem i żalem,

chwila nie mija, we mgłe się rozpływa,

a ptak przecina powietrze wspaniale!

Lecz krzyk rozpaczliwy ciszę przerywa.

Bo gdy zrozumiał że przez strach lata

chmury nie musnął, deszczem nie chłonął,

w niebo kochane z trwogi nie wzlatał,

postradał duszę, zmysły i honor...

Błąka się do dziś i niebem wzlata,

lecz lot jego pusty, a krzyk niesłyszalny.

Bo martwy za życia był już dla świata,

Po śmierci martwy i niedostrzegalny...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.