Lama

Moderatorzy
  • Zawartość

    383
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Lama

  1. Wrzesień jeszcze nie wiem, ale w październiku sugeruję jednak tydzień wcześniej, ponieważ ze względu na wspomniane sąsiedztwo z terminem "grobbingu" i "halloween" może być ciężko. Podejrzewam, że nie tylko ja nie będę miała wtedy czasu ;)
  2. będę
  3. nie chcę tu wprowadzać zamieszania, ale wtrącę swoje 3 grosze. M-B-100, oczywiście w Twoim przypadku sny o krwi zbiegły się z nieprzyjemną sytuacją w pracy, ale nie generalizowałabym. Miałam kilka indywidualnych interpretacji snów z krwią, które nie wiązały się przyszłymi złymi wydarzeniami, zwłaszcza w sferze zawodowej. Częściej takie sny związane były z uczuciami, a wypływająca krew z obawami o utratę tych uczuć, ale w fazie wewnętrznych, podświadomych obaw. Dlatego w interpretacjach snów nie przepadam za sennikowymi znaczeniami czy generalizowaniem symboli i znaczenia elementów snu. W snach, które nie są stricte prorocze, częściej pojawiają się sprawy z naszego "życia wewnętrznego". To takie moje 3 grosze, także dla wiadomości innych
  4. Szepcie! bardzo, bardzo Ci dziękuję za życzenia widzę, że poetycka wena trzyma Ci się od pamiętnego DWPa ;) życzenia są piękne, wiele z nich ambitnie się spełnia, więc widać, że mają moc dziękuję jeszcze raz
  5. Myślę, że 600 zł za 5 dni bez materiałów też jest przesadą, zwłaszcza, że w ogłoszeniu jest informacja o tym, że warsztaty są dofinansowane. I to ma być jeszcze cena specjalna, wyjątkowa i urodzinowa? Chyba, że noclegi są w 5***** hotelu, all inclusive, a certyfikaty drukowane są złota farbą. Wg mnie przegięcie.
  6. Może to oznaczać, że podoba Ci się jakiś ministrant. Może to też oznaczać, że czasami chodzisz do kościoła, w którym jest dużo bodźców, włączając w to ministrantów. Na moje oko ten sen był uporządkowaniem i odreagowaniem Twojego umysłu - pierwsza i podstawowa funkcja snu.
  7. Może być i to, skoro ten stres i nadwrażliwość nazywasz demonem to może to być także to zło, o którym mówiłam - tak jak Ci pisałam - sama znasz siebie najlepiej i wiesz co w Tobie siedzi, inni mogą tylko gdybać. Jakby nie było - chodzi o fakt, że czegoś w sobie nie akceptujesz... i wydaje mi się, że ten sen to taka wskazówka... może zamiast "egzorcyzmów" przydałaby się akceptacja? Wiesz, nawet stres i nadwrażliwość można jakoś okiełznać i przekuć na coś wartościowego w sobie. życzę powodzenia masz podświadomość, która chce z Tobą współpracować, chociażby przez te sny - wykorzystaj to
  8. Szepcie, jak masz jeszcze te przepisy to wrzuć tutaj proszę
  9. Nie zajmuję się profesjonalnie interpretacjami, ale czasem niektóre sny wydają mi się jaśniejsze niż inne i akurat Twój sen odbieram jako jeden wewnętrzny konflikt/szarpaninę o swoje "wewnętrzne ja". Mam wrażenie, że to dziecko to właśnie Twoje wnętrze, którego bronisz przed kimś obcym, przed jakąś ingerencją, na którą się nie zgadzasz... topienie w mętnej wodzie mówi samo za siebie. Potem cyganka, która każe Ci czytać o dziecku w księdze, ze stronami za szybkami. Czyli jakbyś szukała informacji o sobie na zewnątrz (wróżby?), ale ta wiedza nie jest Ci bliska, te szybki to chyba jakiś dystans. Egzorcyzmy - tak jakbyś podejrzewała u siebie jakiś "zły" aspekt, coś "mrocznego", czego nie akceptujesz i chcesz się pozbyć, zamiast poznać i zaakceptować. Motyw "czy u księdza czy nie" jakby na potwierdzenie skonfliktowanego wnętrza. to tak na szybko moje wrażenia, bo były intensywne, jak czytałam ten sen. edit: jak zwykle dodam - zachęcam do próby samodzielnego "rozkminiania" snów. Moje wrażenia mogą Cię na coś naprowadzić, ale nie muszą pokrywać się z Twoimi skojarzeniami i powiązaniami symboli z rzeczywistością.
  10. Dawno temu zrobił na mnie ogromne wrażenie dramat Ibsena "Dzika kaczka"... to między innymi o relatywizmie "prawdy". moja, mojsza, najmojsza... czy zawsze najlepsza? i czy zawsze ponad wszystko? Życie świetnie to rewiduje.
  11. Bez doświadczenia i wiedzy faktycznie lepiej nie dyskutować, ale poczytać uważnie wypowiedzi np. Elwingi nie zaszkodzi. Pomijając jędzowaty charakter wypowiedzi ;) , dają dużo do myślenia, zwłaszcza jeśli zamierzasz zajmować się magią, która nie jest zabawą w wyciąganie królika z kapelusza, żeby zaimponować rówieśnikom. No i wiedzy odmówić jej nie można.
  12. hehehe.. może nie aż najlepszy, ale na pewno ważny, bo łączący nas z naturą i kobiecością... czyli taka podstawa istnienia ciała. wiadomo, że to wymagający czas, ale jest sporym kawałkiem życia kobiety i chyba warto to zaakceptować... może wtedy będzie mniej bolesny i męczący
  13. Krwawnik to kolejne ziele, które znalazłam kwitnące koło domu. Pamiętam z dzieciństwa, że na wiosnę babcia kazała zbierać krwawnik, drobno siekać i podawać małym gęsiom i indykom, a czasem sama jadła posiekany na chlebie z masłem. Oto garść ciekawostek na temat tej rośliny, jak się okazuje, potwierdzających także praktykę mojej babci: Już w XIX wieku wiedziano, że krwawnika działa podobnie jak rumianek i surowce te mogą się zastępować nawzajem. Zauważono jednak, że krwawnik oddziałuje silniej stymulująco na procesy trawienne, pobudza wydzielanie soków, poprawia strawianie; natomiast rumianek silniej oddziałuje uspokajająco na układ nerwowy. Oba surowce działają rozkurczowo na mięśnie gładkie. Młode listki krwawnika zjadano na wiosnę, przy kuracjach wzmacniających, odtruwających, przy cierpieniach wątroby, trzustki, śledziony, żołądka i jelit. Wierzono, że krwawnik wspomaga leczeni gruźlicy oraz usuwa objawy blednicy u kobiet (niedokrwistość, bladość powłok skórnych, zimne i mokre dłonie oraz stopy, omdlenia). Sok z ziela podawano z miodem i mlekiem jako środek wybitnie odżywczy i wzmacniający. Drobno siekane listki wiosenne krwawnika spożywano na kromce z masłem. Sporządzano z nich również herbatki czyszczące krew i posilające. Krwawnik siekany podawano zwierzętom gospodarskim w celu usunięcia pasożytów przewodu pokarmowego. W XX wieku, w większości krajów zaczęto polecać oficjalnie krwawnik jako środek aromatyczno-gorzki, pobudzający wydzielanie soku żołądkowego, jelitowego, trzustkowego i żółci. Potwierdzono naukowo działanie bakteriobójcze, przeciwpasożytnicze i przeciwzapalne wyciągów krwawnikowych oraz samego olejku krwawnikowego. Za granicą można kupić błękitny lub niebiesko-zielony olejek krwawnikowy, np. w Bułgarii, Szwajcarii, Belgii i Francji. Olejek ten działa rozkurczowo, uspokajająco, silnie przeciwdrobnoustrojowo, rozkurczowo (przeciwkolkowo), antyhistaminowo i przeciwzapalnie. Olejkiem można smarować wypryski, ropnie, liszaje, trudno gojące się rany i owrzodzenia. Oliwa, olej lniany, maści zawierające 5% olejku pomocne są w leczeniu trądziku i atopowego zapalenia skóry, pokrzywki i stłuczeń (kontuzje z wybroczynami, wysiękiem, bólem i obrzękiem). Wyciągi z krwawnika są pomocne w leczeniu stanów zapalnych przewodu pokarmowego, nieżytu żołądka i jelit, hyperaciditas (zgagi, nadmiernej kwasowości żołądka), alergii, choroby wrzodowej i infekcji układu pokarmowego. Krwawnik wpływa też korzystnie na układ oddechowy, działając odkażająco, rozkurczowo i przeciwkaszlowo (polecam przy nieżytach górnych dróg oddechowych). Niektóre osoby są uczulone na olejek krwawnikowy i wówczas nie mogą stosować przetworów krwawnikowych. Wyciągi alkoholowe można sporządzać z suchego lub świeżego surowca. Do ekstrakcji polecam używać wódkę czystą 40-60%. Proporcje 1:3 lub 1:5. Dawka 5-10 ml w 100 ml wody. po rozcieńczeniu do przemywania skóry przy stanach zapalnych i łojotoku oraz jako środek antyseptyczny. Podobne zastosowanie ma napar z ziela krwawnika świeżego lub suchego, albo z samych kwiatów. Intrakt (Intractum Millefolii) na gorąco (surowiec świeży zalać gorącym alkoholem) wydaje się być silniejszy i bardziej zasobny w składniki aktywne. Napar (Infusum Millefolii) z 1 łyżki na szklankę wrzątku można pić kilka razy dziennie po 100 ml. naparem płukać włosy przy wypadaniu, stanie zapalnym skóry, przetłuszczaniu się i braku połysku. Sok z krwawnika – Succus Millefolii zażywać przez 3-5 dni po 1 łyżce 4 razy dziennie jako środek wzmacniający i odtruwający, żółciopędny. Macerat ze świeżego ziela – Maceratio Millefolii (pół szklanki zmielonego surowca na 1 szklankę wody letniej przegotowanej, odstawić na 8 godzin) pic przez 3-5 dni po 100 ml 2 razy dziennie jako środek czyszczący krew i wzmacniający. Ciekawy jest również ziołomiód: 1 łyżeczkę zmielonych świeżych listków zalać 1 łyżeczką wódki lub rumu i 1 łyżką miodu spadziowego, wymieszać. Zażywać 1 raz dziennie po 1 łyżce dla poprawienia trawienia i wzmocnienia i jako środek immunostymulujący. 3 razy dziennie po 1 łyżce przy kaszlu, przeziębieniu i grypie. informacje pochodzą ze strony: dr Różańskiego Ten ziołomiód mnie zainteresował. Oby pogoda była ładna na zbiory.
  14. Zbliża się letnie przesilenie i może niektórzy z Was maja w zwyczaju świętować to wydarzenie. Jakie zwyczaje, rytuały związane z tym czasem przetrwały? kilka ciekawych słów o kupale znalazłam na Tarace: KUPAŁA
  15. Nie smutaj się, zbiorę więcej to się podzielę w zeszłym roku się zgapiłam, to aż z Francji do mnie przyjechał. Też byłam zaskoczona, że tak wcześnie kwitnie, zwłaszcza, że ostatnio pogody na dojrzewanie/zbiory nie było, bo codziennie jakiś deszcz się pojawiał. A poczytałam dzisiaj, że olej i nalewka najlepsze na świeżym zielu. Na sprawy wątrobowo-żołądkowe zawsze herbatka na suszu mi pomagała.
  16. U mnie w rodzinie napar i nalewka dziurawcowa też zawsze służyły jako ratunek na "przejedzenie" albo niedomaganie pokarmowe, zwłaszcza wątroby. Warto rozejrzeć się teraz za kwitnącym dziurawcem, bo jego zwyczajowa nazwa to "ziele świętojańskie" i nadchodzi czas zbiorów pod Wrocławiem już zaczyna przekwitać
  17. znalazłam dzisiaj przy wejściu do domu kwitnący wrotycz, warto chyba go trochę wykorzystać ;) podaję przepisy na specyfiki z wrotyczu: Napar: 2 łyżki kwiatów lub ziela zalać 1-2 szkl. wrzącej wody; odsta­wić na 20 minut; przecedzić. Pić 2-3-4 razy dz. po 100 ml; dzieci ważące 20-25 kg - 28-35 ml, 30-35 kg - 42-50 ml, 40-45 kg - 57-64 ml, 3-4 razy dz. W ostrych stanach (wysoka gorączka, pasożyty układu pokarmowego) wypić 150 ml naparu 3 razy dz. lub 1 raz dz. - 200 ml na czczo. Stosować do płukania włosów, przemywania skóry, płukanek i okładów. Nalewka wrotyczowa - Tinctura Tanaceti: 1 szkl. ziela lub kwiatów zalać 500 ml wódki; wytrawiać 14 dni; przefiltrować. Zażywać 3 razy dz. po 2 łyżeczki lub stosować zewnętrznie do przemywań i pędzlowań: opryszczek, pryszczy, ropni, liszajów, liszajców, wyprysków, oparzeń, owrzodzeń i in. We włosy wcierać nalewkę 2 razy dz. po czym nakryć je folią na 3 godz., umyć szamponem i wypłukać w mocnym naparze wrotyczowym. Olej wrotyczowy - Oleum Tanaceti: pół szkl, świeżego ziela lub samych kwiatów (w ostateczności mogą być i suche) zalać 150 ml oleju lub oliwy i temp. 60 stopni C; wytrawiać 14 dni; przefiltrować. Stosować do wcierań leczniczych (nacierać całe ciało, oprócz głowy) przy chorobach zakaźnych, przeziębieniu, zmarznięciu, zapaleniu mięśni, nerwów i ścięgien oraz przy stawobólach i nieżytach układu oddechowego. Gazę zmoczoną w oleju wrotyczowym przykładać na ropnie, owrzodzenia, suche wypryski i rany ropiejące. UWAGA! Przedawkowanie przetworów wrotyczowych objawia sie nudnościami, wymiotami, odbijaniem, biegunką, zaczerwieniem twarzy, kichaniem, zawrotami głowy, wzdęciami, poceniem się (lejący się pot), częstomoczem i charakterystycznym biciem serca. Po godzinie od spożycia nadmiernej dawki wodnego wyciągu i po 20 minutach od spożycia alkoholowego wyciągu rozwijają się halucynacje (omamy). W moczu pojawia sie białko i krew. Objawem jest też częstomocz. Osoby wrażliwe zapadają w śpiączkę z objawami drgawek. Zaburzenia akcji serca mogą być niebezpieczne. Nalewka wrotyczowa może spowodować uzależnienie. Mleko, potrawy tłuste i olej rycynowy przyśpieszają wchłanianie składników terpenowych wrotyczu. Nie podawać kobietom ciężarnym i kobietom karmiącym (laktacja). Wrotycz powoduje poronienie. Składniki czynne wrotyczu przechodzą do mleka. źródło, więcej informacji i przepisów na: IGYA.PL
  18. Nie znam naukowych podstaw, ale z dzieciństwa jeszcze pamiętam takie opinie, że niewielka ilość jaśminu faktycznie pomaga zasnąć, bo delikatnie uspokaja (co może wpłynąć na łatwiejsze zapamiętanie marzenia sennego). Trzeba uważać tylko, żeby nie było go za dużo ;)
  19. że ktoś chciał pistolet, a w gratisie elementarz dostał i może z nudów między strzelankami poczyta? okej, czaję, bo mi to spać nie dawało
  20. Szepcie, ale w ten sposób patrząc - dlaczego te pistolety sprzedawane są w gratisie do elementarzy na allegro? To, że runy są potężne - zgodzę się, ale nie każdy kto rozkłada runiczne karty jest przedszkolakiem. Bo to jednak takie generalizowanie. Wiesz, na zasadzie - książka z dołączonymi kartami - to pewnie jakaś ezobzdura, bo kto widział karty runiczne?!
  21. Spoko, świat idzie naprzód, na wojnach nie walczymy już toporami i dzidami, tylko całkiem skomplikowanymi karabinami, na imprezach wino podajemy w kieliszkach a nie rzeźbionych rogach, tak samo runy niektórzy rozkładają w postaci kart zamiast rzucać drewienkami (co jak dobrze doczytałam historycznie jest wspomniane, ale nie szczegółowo udokumentowane). Przeczytałam książkę, byłam zaskoczona rozkładami kart (na które nie było mnie stać), nie wgryzałam się w intencje autora, ale jeszcze raz utwierdziłam się w przekonaniu, żeby przed rozpoczęciem jakiejkolwiek praktyki poznawać jak najwięcej z jak największym dystansem, który pozwoli odsiać wartościowe dla mnie rzeczy, a jednocześnie uczy tolerancji dla tych, którzy odsiali dla siebie coś innego.
  22. hehehehe no fakt - Szept i karty Ale każdy ma swoją ścieżkę, a nawet nasz "runiczny guru" też swoją książkę wydał z kartami i rozkładami do nich, a nie z kamieniami, drewienkami czy choćby instrukcją a'la ikea jak zmajstrować swój pierwszy futhark ;) chodzi chyba o podejście, a materiał można jakoś przeskoczyć. Ale ja się uczę, więc tak tylko główkuję ;)
  23. problemu chyba nie ma, bo jak ktoś wierzy, że ma czakrę 3 oka i poważnie chce nad tym pracować, to nie idzie do bierzmowania ani nie podstawia czoła katolickiemu księdzu na katolickim obrzędzie. A jak ktoś biegnie w środę popielcową, żeby mu ksiądz popiołem czoło zaznaczył to chyba wyklucza wiarę w czakry. Czy się mylę?
  24. Religia jest owszem osobistą sprawą, ale jeśli masz zamiar należeć do jakiejś religijnej wspólnoty (chrześcijanie, buddyści, poganie itd.) to musisz przestrzegać ich zasad. Inaczej nie możesz nazywać siebie chrześcijaninem, chyba, że żyjącym w permanentnym grzechu. Jak już wcześniej parę osób tutaj wykazało - katechizm zabrania zajmowania się ezoteryką i mało ważne jest, co kiedyś księża robili czy co prywatnie o tym sądzą. Na dzień dzisiejszy kościół bardzo wyraźnie określa swój stosunek to ezoteryki. Poza tym kościół katolicki nie daje Ci swobody decydowania o tym co jest grzechem-masz to wyraźnie powiedziane i Twoje sumienie ma według tego działać. Jak nie działa, jak uważasz że wiesz lepiej co jest grzechem a co nie jest - to znaczy, że nie możesz do końca identyfikować się ze wspólnotą.