Isleen

Użytkownicy
  • Zawartość

    89
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Isleen

  1. żaden talent, dwie świece i dobry monitor komputera oraz zestaw ołówków i cierpliwości :D i zamiłowanie a ten mój ulubiony. nie wiem czemu, pod wpływem chwili, natchnienia i negatywu w Paincie. [attachment=0]cvb 007.jpg[/attachment]
  2. konwalie też ^.^ mają piękny zapach.
  3. A ja się nie zgodzę. To kolejna z tych umiejętności, które podchodzą pod definicję "szóstego zmysłu", trochę jak intuicja. Po za tym - to nie jest nic na życzenie, a widzenie przyszłości nie sprowadza się do latania wte i wewte po przejściu dla pieszych dla udowodnienia, że nie można jej zobaczyć.
  4. kocham róże. od dawien dawna. jak patrzę na pierwszą stronę słownika ortograficznego to widnieją na niej pierwsze dziecięce próby rysunku, przy czym róża przypominała bardziej piwonię. oprócz tego przepadam za zapachem fiołków. storczyki też lubię, ale bardziej pod kątem zasuszania płatków między kartkami słownika angielsko-polskiego ;)
  5. a ja bym raczej powiedziała, że to nasza podświadomość usiłuje przemówić do rozsądku. Oczywiście, wiąże się to i ze zdrowiem. Ale też i tym psychicznym. Zdefiniuj "piękno". Nie zawsze da się je określić. Śni się piękne sny, kiedy zachowana jest równowaga, w ciele i w duchu.
  6. dziwne? czemu? wcale nie dziwne. ja wpadam w trans za każdym razem jak słyszę coś, co lubię. Czasem to Closterkeller, Apocalyptica, Epica, w tym momencie Within Temptation. Znam kogoś, kto do snu włącza sobie Żywiołaka. Kto co lubi.
  7. dr. House. Jak by popularny nie był i co by ludzie nie mówili, jak lekko by go nie traktowali, uważam, że serial ma prawdziwą głębię. Jedni oglądają, bo to modne, inni, bo są fajne zagadki medyczne, jeszcze niektórzy dla samego aktora lub niebanalnego dowcipu. A ja... dlatego, że niemal każdy odcinek daje do myślenia. NIEMAL każdy, bo niektóre to czysta zapychanka, przejściówka do kolejnego odcinka, w którym znowu ktoś tyka długim kijem zjawisko moralności i etyki, wrażliwości, stosunków z innymi ludźmi. Oprócz tego może Chirurdzy, Ghost Whisperer (choć oglądam okropnie rzadko). Po za tym - jestem bardziej oświecona raczej w kwestii książek niż filmów.
  8. źródło: http://www.sny.net.pl/ Jakie były te drzewa? Po za tym, że piękne. Owoce to efekty, wynik jakiegoś działania. Być może podjąłeś jakieś działanie w wyniku którego sytuacja się wyklarowała, decyzję, przez którą twoje życie nabrało blasku. Więc siedzisz i delektujesz się efektami. jesteś w stanie wykrzesać z siebie cos więcej? to znaczy - chodzi mi o szczegóły. gdzie były te drzewa, czy coś oprócz nich tam jeszcze było, jakiego były gatunku? cokolwiek.
  9. pozwolę się skupić na symbolach, jakimi posługuje się Twoja podświadomość zamiast na sennikowych przepowiadankach typu "śnią mi się pieniądze to za rok wyjadę w delegację". woda jest odzwierciedleniem naszych emocji. Jeśli była ciepła, spokojna, przejrzysta - to bardzo dobrze. Oznacza to harmonię, pogodę ducha. Jeśli chodzi o zbieranie monet - czerpiesz radość i korzyści z tego, w jakim stanie teraz się znajdujesz . Z tego co wiem, piasek oznacza niestabilny grunt pod nogami, dlatego nie chcesz wypływać głębiej, bo już w tym momencie jesteś na granicy, za którą może Ci się wszystko wymknąć z rąk. Może wiesz, że to nie czas, żeby płynąć za tamtymi ludźmi, skoro jest dobrze tak, jak jest. Pomyśl, czym dla Ciebie jest piasek? symbolem przyjemności z relaksu czy niepewnego podłoża? czy nurkowałaś, żeby dosięgnąć tych monet? jeśli tak, to znaczy, że czerpiesz korzyści z zagłębiania się wgłąb własnej podświadomości i starania się zrozumieć siebie. trochę brak mi szczegółów o tych żyletkach. może tak - radzisz sobie z niebezpieczeństwem, dorosłaś do odpowiedzialności za coś (dziecku nie daje się nic ostrego do ręki, a tym bardziej nie kroi ono ogórków; nie dosięga do półek) a niektórzy (Twój chłopak?) wciąż troszczą się trochę za bardzo. Pamiętaj, że nie siedzę Ci w głowie, a tym bardziej nie znam sytuacji życiowej. Mogę podsunąć wskazówki jak interpretować niektóre symbole, ale to Ty je docinasz i dopasowujesz.
  10. źródło: http://www.centrummagii.fora.pl/ Uważam, że nie tyle ważne jest własne upodobanie ile wymagania samego czaru. Jedne odprawia się o zachodzie słońca, inne przed północą. Jedne odprawia się na dworze, inne przy trzech żółtych świecach i przed lustrem. Na wszystko są odpowiednie pory i przykazania.
  11. jak byłam mała ciągle była to woda. zazwyczaj w formie deszczu, burzy, kałuży, teraz co raz rzadziej i raczej jako basen lub inny stały zbiornik wodny. Jednak nasiliło się zjawisko występowania schodów... dziwnych, czasem zbudowanych z mebli i innych rzeczy, trudnych do pokonania, najczęściej schodzę nimi w dół, okropnie bojąc się że spadnę i zwykle tym się kończy.
  12. Oo nie. ja się sprzeciwiam. zioła, kadzidełka, świece zapachowe, jak najbardziej. ale ten zapach (będąc grzeczna nie nazwę tego smrodem) prześladuje mnie po nocach, czuję go na sobie jeszcze trzy dni po.
  13. albo heretyk ("co ty za bzdury gadasz, jaka energia wszechświata? magii szatańskiej się zachciało?") Być może masz rację. Ale jeśli chodzi o mityczne pary - właśnie o to mi chodziło. Nie jestem w stanie ubrać Bogini w sukienkę i nadać jej imienia, nie istnieje dla mnie w ten sposób. Tak samo, jak nie mogę się modlić do Jezusa czy do świętego Krzysztofa, patrona kierowców. Bóg tym dla mnie nie jest - to wiem na pewno. Nie nosi sukienek i nie ma pomocników patronujących kierowcom, uczniom, samotnym matkom i wariatom. Dlatego chyba trudno nazwać mi Go "Bogiem osobowym". Ale co by się nie powiedziało, zawsze się będzie miało dylemat, czy się wysłowiło w należyty sposób, bo każdy patrzy przez pryzmat tego, w co sam wierzy.
  14. hah, pewien katecheta poruszył właśnie tą sprawę. "dlaczego warto wierzyć? bo wierzący nigdy nie traci" a argumentował to tak, że jeśli ktoś nie wierzy, a po śmierci okaże się, że Bóg istnieje, to ma przesrane. Jak Boga nie ma, to trudno, wychodzi na zero. Jeśli ktoś wierzy, to jeśli Bóg istnieje, to ma nagrodę i wycieczkę do Egiptu, a jak Boga nie ma, to i tak nic nie straci, tylko też wyjdzie na zero, a dodatkowo zostanie zapamiętany jako "dobry człowiek". Zapomniałam się z nim pokłócić, czemu niewierzący nie miałby zostać zapamiętanym jako dobry człowiek oraz czemu (w wypadku, gdyby istniał Bóg) nie mógłby dostać nagrody, skoro Bóg taki litościwy i kochający, to nie powinien się przejmować, czy wierzy się w Niego czy nie, tylko czy było się dobrym człowiekiem.
  15. Całe życie wychowywałam się w bądź co bądź katolickim kraju, w rodzinie w teorii katolickiej, chodziłam do szkoły katolickiej, z Kościołem jednak nigdy nie czułam specjalnej więzi. Coś mi w tej religii zwyczajnie nie gra. Księża mogą mówić o niej jako o objawionej - "Jezus umarł za nasze grzechy i tego nie znajdziecie w żadnej innej religii". Ludzie mogą mówić, że każdy Bóg jest tym Jedynym. Wierzę w to, ale czemu w takich razie są takie różnice w wysławianiu Go? I tak, od niepojętej energii stworzenia Bóg ewoluował do postaci Trójcy Świętej. Ludzie ewoluują czy ich wyobraźnia? Nie jestem w stanie uwierzyć w Chrystusa, Maryję, całą tą szopkę bożonarodzeniową i paradę Świętych. Mam taką wewnętrzną blokadę, a co. Wiem, że żaden zapalony katolik nie uzna takiego argumentu, będzie pytał "Ale co ci nie pasuje?" Przechodziłam przez to, kilka razy. Zawsze wtedy się pytałam "a co tobie pasuje?" Pomińmy fakt, że od zapachu kadzideł mam ochotę zejść z tego świata. Pomińmy mój pogląd na chodzenie do kościoła. Pomińmy wreszcie nawet historię chrześcijaństwa oraz do dziś często a gęsto obecny fanatyzm. Może rzeczywiście religia jest niektórym potrzebna jak bat, żeby nie przestać być człowiekiem. Ale... czemu do rozgrzeszenia potrzebny jest mi pośrednik? Nie chcę pośredników między mną a Bogiem. Nie ufam im. Czuję wewnętrzną blokadę, kiedy mam się spowiadać. Czemu jakiś ksiądz ma prawo sądzić moje sumienie i kazać odklepać dziesięć "marysiek"? I... czemu modlitwa ma polegać na wyklepywaniu tych samych formułek? Jaki w tym sens? Dzieci uczą się tego na blachę, bez zrozumienia. Jeśli modlitwa ma być rozmową z Bogiem, to powinno się prowadzić ją od serca, swobodnie, a nie za pomocą szablonu, wypranego z emocji, intencji, myśli nawet. Myślę, że w modlitwie powinniśmy mówić do Boga, tak jak medytacja bywa nazywana "słuchaniem Go". Ale porządny katolik nie medytuje, bo to wbrew jego religii. Nie szanuje natury, bo Bóg kazał mu szanować ludzi, nie drzewa i koty. Nie modlę się. Nie lubię dużo gadać. Wolę słuchać, nawet, jeśli głosu, którego słucham, nie nazywam Bogiem. Wolę się trzymać z daleka od takich, dajmy na to, jak pewna pani, która namiętnie wciskała nam kit, opowiadając o symbolach szatańskich, wśród których był krzyż Ankh, pentagram, a nawet [sic!] jednorożec. naprawdę? spotkałam się z taką opinią, że reinkarnacja jest zbyt trudna dla zwykłego "chłopa", który pomyśli że może robić w tym życiu co chce, bo w następnym i tak to naprawi, dlatego ograniczono ludzkość do zaledwie "jednego życia", żeby bali się o konsekwencje swoich czynów już teraz, zamiast je odkładać na przyszłe wcielenie. I jeszcze jedno. Wiele razy spotykałam się z opinią, że nikt, kto w swej zatwardziałości nie ujrzał światła w chrześcijaństwie lecz nadal trwał w grzesznej wierze, nie dostąpi zbawienia. Znaczy, jeśli Żyd przez przypadek otarł się o księdza w sklepie zbawiony być już nie mógł - przecież otarł się o wiarę - tą jedyną, objawioną, zbawienną. Zastanawiam się, czemu ludzie nie rozumieją, że nie trzeba wyznawać Boga w ten jeden określony sposób, a jak nie to spadówa do piekła, przecież wystarczy, że będzie dobrym człowiekiem, a jeśli pomaga mu w tym wiara inna od chrześcijańskiej, to powtórzę się, "wszyscy Bogowie są Jednym". Amen.
  16. Zawsze mnie to frapowało. Niestety, jedyny myślący i inteligentny ksiądz, jakiego znam, do tej pory nie odpowiedział mi na pytanie czym jest pogaństwo - według stanowiska Kościoła oraz samego owego księdza. Należy pamiętać, że nazwa ta odnosi się w szczególności do kultów celtyckich - a może tylko ja odnoszę takie wrażenie, nigdy się bowiem nie spotkałam z poglądem twierdzącym, że np. muzułmanie to poganie. Nazwa może trochę negatywna - lecz jak inaczej można nazwać starożytne kulty Bogini, mające związek z okultyzmem, magią i tym podobnymi? Mogę siebie śmiało nazwać trochę ateistyczną poganką - bardzo bliski memu sercu jest dawniej kultywowany światopogląd, choć jakoś nie jestem w stanie uwierzyć w istnienie Bogini i Boga takich, jakich przedstawiano. Drażni mnie trochę to, że ruchy neopogańskie są traktowane jak ruchome wariatkowo. I swoją drogą niesamowite jest, że pamięć pozostała, nie jako wiedza, ale i wiara, osobiście nie słyszałam o żadnym innym ruchu, który by z podobną determinacją utrzymywał przy życiu religie inne niż wiara celtycka. Jednak każda religia kiedyś przeminie, nadejdzie "moda" na nową, zupełnie inną od współczesnego chrześcijaństwa i wtedy to katolicy staną się poganami, potępionymi i tępionymi.
  17. trzeba wziąć pod uwagę, że termin 'agnostycyzm' jest mniej wymowny niż 'ateizm'. czasem po prostu łatwiej nazwać się ateistą, bo to każdy zrozumie, bez wnikania w szczegóły światopoglądu, bo od razu mówimy 'nie mów do mnie o swoich bogach, ja w nich nie wierzę.'
  18. Pięć ramion oznacza harmonię czterech tradycyjnych żywiołów oraz światła, niekiedy przedstawianego jak ludzką świadomość bądź Boskiego ducha. Pentagram zamknięty w okręgu to symbol czysto ochronny. Niestety, dla większości ludzi to nadal znak szatański, dla tych chrześcijan, którzy kilka wieków wcześniej również go czcili. Znak Szatana, choć tak naprawdę ma on przed nim chronić...
  19. ORZECH źródło: http://www.sennik24.info.pl/content/view/111/63/ pozwoliłam sobie uzupełnić, jako celtycki orzech. Co do horoskopu - jestem zaskoczona, z całości nie zgadza się z moją osobą jedynie egocentryzm i agresja. Z tą inteligencją też nie przesadzajmy.
  20. a mnie najlepiej się medytuje a. w ciszy, b. przy tym, na co mam aktualnie fazę, b. przy nagraniach medytacyjnych, z ćwiczeniami, pomocne, gdy jest się trochę roztargnionym i trudno się skupić bez pomocy. O. świetny jest folk, np. Faun. Albo coś instrumentalnego - Apocalytica, jak ktoś lubi wiolonczele i hard rocka (uwielbiam medytować przy 'Farewell') , albo zwykłe soundtracki (tu polecam 'Lux Aeterna' Clinta Mansella z filmu Requiem for a Dream). Albo wstukujesz "odgłosy natury" w google i włączasz pierwsze z brzegu odgłosy deszczu, o tak, to też uwielbiam. Albo, jeśli Ci zależy na czymś naturalnym, wyjdź na dwór, do rezerwatu przyrody albo do lasu.
  21. Kielce. No cóż. można by się spodziewać większej ilości "czarownic" w okolicach Łysej Góry ;)