Pentothal

Moderatorzy
  • Zawartość

    283
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Pentothal


  1. Bardzo długo odrzucało mnie od buddyzmu, kiedy czytałem spotykane w internecie opisy związane z tematem 'własnego ja'. Dopiero jak przeczytałem jedną z książek XIV Dalaj Lamy, to zrozumiałem (a przynajmniej mam taką nadzieję) tę subtelną różnicę, która jednak zmienia wiele.

    Buddyści wyznają doktrynę anatman, w przypadku której wiele zależy od sposobu pojmowania znaczenia słowa anatman, czyli braku "ja". Termin ten bywa używany w różnych kontekstach, co powoduje czasem pewne niejasności. Posługując się słowem anatman, nie mamy na myśli całkowitego braku egzystencji "ja" w ujęciu konwencjonalnym czy też nominalnym. Istnienie konwencjonalnego "ja" nie jest w żaden sposób podważane. Anatman zakłada nieistnienie takiego "ja", które byłoby w pełni samodzielne i nie miało nic wspólnego z "ja" nagromadzeń fizycznych.

    0

  2. Te wszystkie pseudoodmiany reiki mają jedną zaletę. Mogą śmiało stanowić natchnienie do tego, jak jeszcze można wykorzystać samo reiki :) Kto chce sobie wierzyć w te bajki o kilkunastu typach reiki - zdrowia, pomyślności. A pomysłowym, acz rozsądnym usui-reikowcom mogą ci kreatywni neo-ezo-super-reikowcy naprawdę podsunąć ciekawe pomysły :)

    2

  3. Nie chcesz palić - przestajesz i kropka.

    Mało dla kogo jest to tak proste. Tobie się udało, czego serdecznie gratuluję, ale wydaje mi się, że błędem jest pojmowanie, że to co jest dla nas łatwe, takież będzie dla każdego. Uzależnienie to złożony problem - ciało się domaga tego co mu odbieramy, umysł także.

    Jedyna rada - staraj się być ciągle czymś zajęta. Czymkolwiek.

    Bardzo słuszne spostrzeżenie! Ostatnio podkreśla się fakt, że gdy rzuca się nałóg, należy dać sobie coś w zamian. Natura nie lubi pustki, więc gdy coś sobie odbieramy, to zostaje wolne miejsce, które warto zagospodarować. Dużo łatwiej jest zamienić coś na coś innego, niż po prostu się czegoś pozbawić. Dlatego może nowe hobby, może odkładane od dawna lekcje hiszpańskiego, może zainteresowanie się malarstwem renesansowym - każdy sobie sam wybierze usmiech.gif Byle to było coś w miarę nowego w życiu i coś, na co ma się ochotę, co sprawi radość usmiech.gif

    Medytacja? Czemu nie, jeśli masz taką potrzebę i masz poczucie, że Ci to pomaga, to pewnie! A na dodatek możesz odkryć jakiś nieznany Ci dotąd fragment samej siebie, swojego umysłu :)

    0

  4. Oczywiście masz rację, Hrefno. Za dużo ludzi "wykręca" się ezo-bzdurami i nie bierze się zwyczajnie do roboty. Ale jednak afirmacje się przydają, gdy zakasanie rękawów i solidna praca to za mało w stosunku do oczekiwanego rezultatu. Grunt, żeby wszystko robić po kolei i z rozmysłem, a nie od razu sięgać po tak zwaną ezoterykę.

    0

  5. Po co karmić emocje? W bardzo prostym celu: aby wzmocnić afirmacje usmiech.gif Nie mam jakiś ogromnych doświadczeń w tym zakresie, ale tyle ile mi się zdarzyło popełniać afirmacje w celu osiągnięciu konkretnego celu, mogę powiedzieć, że wspomaganie ich pozytywnymi emocjami naprawdę pomaga. Bo bez tych emocji, to nie są afirmacje i wizualizacje, tylko 'pobożne' życzenia i marzycielstwo.

    0

  6. Pozytywne też należy kontrolować, chyba że chce się zostać obrzyganym, np. pchając się z sympatią tam, gdzie jest niechciana.

    Wszelkie emocje, które pojawiają się samoistnie i wzbudzanie ich w sobie czy "żywienie" jest bezsensem, należy kontrolować. To narzędzie. A każde narzędzie należy stosować z umiarem.

    Święte słowa! drinking25.gif

    Czy nie zabawnie jest przyglądać się, jak ktoś w swojej niechęci ku nam się napina i szuka coraz to nowych sposobów dogryzienia, podczas gdy to zachowanie nie robi na nas żadnego wrażenia, a w dodatku po odłączeniu od samej emocji jej treści i znaczenia, dodaje nam tylko sił?

    Dla mnie to nie zabawne, tylko obrzydliwe. Ale wiem, to było pytanie retoryczne oczko.gif

    0

  7. dejvitku, zważ na to, że nie wszyscy są zgodni, że Bóg/Absolut/Źródło odpowiada za stworzenie świata. Moim zdaniem (choć nie tylko moim) personifikacja absolutu to jeden z największych błędów w dziejach wierzeń ludzkości. Dlatego myśl buddyjska jest mi coraz bliższa, bo buddyzm zakłada brak takiej postaci, jak Deus Creator, czyli Bóg Stworzyciel.

    Zaś co do książki - dzięki za polecenie, jak się przekopię przez kolejną książkę Dalajlamy to może sięgnę po to :)/>

    0

  8. Wszystko zależy od sposobu patrzenia na świat, droga Hrefno. Jest takie powiedzonko (nie pamiętam co do słowa): Gdy darzysz kogoś nienawiścią, to tak jak byś wypijał truciznę i liczył, że ktoś od tego umrze.

    Według mnie każdy z nas ma prawo do negatywnych emocji, gdy są one odruchem, na przykład na czyjąś agresję. Gdy ktoś na ulicy będzie nas chciał uderzyć, a my się uchylimy, to mamy prawo być wkurzeni. Gdy szef na nas nawrzeszczy bez powodu - mamy prawo się zdenerwować. Ale temu ma służyć cały tak zwany 'rozwój duchowy', by się szybko z tych emocji otrząsnąć. Każda minuta spędzona na karmieniu niechęci, gniewu, czy nienawiści wobec innym, to wpuszczanie trucizny samemu sobie do żył. Takie jest moje zdanie :)/>

    0

  9. Z tego co wiem jednakże, afirmacje opierają się właśnie na skupianiu się tego, co chcemy przyciągnąć, zamiast na odpychaniu tego, czego chcemy uniknąć. A poza tym nad negatywnymi emocjami trudniej zapanować. Oczywiście mówiąc ogólnie - człowiekowi są potrzebne emocje zarówno pozytywne, jak i negatywne. Acz te drugie tylko po to, by ucząc się kontrolowania ich człowiek mógł lepiej poznać siebie, by się rozwijać.

    0

  10. Wiesz, sprawa z bezpieczeństwem hipnozy nie jest aż taka oczywista. Pamiętajmy, że o ile mózg można sprowadzić do systemu zero-jedynkowego, to umysł jest tworem dużo bardziej skomplikowanym i niejednorodnym. Jeśli hipnotyzer jest osobą dobrze znającą pewne mechanizmy działania ludzkiego umysłu, to może poddać sugestię, która może doprowadzić do przykrych konsekwencji. Hipnotyzer MOŻE manipulować ludźmi, którzy się poddali hipnozie. Ale faktem jest, że nie ma co demonizować samej hipnozy - narzędzie pracy, jak każde inne. Wszystko jest kwestią zaufania. Jakby komuś trzeba zrobić operację guza mózgu, to też by nikt nie chciał iść do 'partacza'.

    0

  11. Nasuwają mi się 2 możliwości.

    1. Gdy się zamyka oczy (zwłaszcza przy odcięciu dopływu światła dookoła), to w nagły sposób przestają docierać impulsy świetlne do siatkówki. Ta zaś działa, jak film fotograficzny i tak szybko nie znikają z niej "odciśnięte" przez promienie świetlne punkty. Na co dzień się tego nie zauważa, bo jedne impulsy są zastępowane przez kolejne. Ale gdy nagle z pełnego oświetlenia wejdziemy do ciemnego pokoju, wtedy ukazują się różne ciekawe świetliste kształty, tzw. powidoki. Dopiero po jakimś czasie bytności w ciemnościach powidoki ustępują.

    2. Przy relaksacji (a także na początku medytacji) gdy wyciszamy umysł (głównie mało wyćwiczony), to się on "buntuje". Stara się niejako zwrócić na niebie uwagę, więc podsuwa różne myśli (nieraz absurdalne), a także pojawiają się wrażenia wzrokowe, acz te najczęściej są ruchome. A to się coś kręci, a to pulsuje, a to jedno przenika w drugie.

    2

  12. Są ludzie (w tym naukowcy), którzy uważają, że wola ludzka ma siłę sprawczą. Ludzie ci także podnoszą kwestię istnienia świadomości zbiorowej. Choćby nawet takie akcje jak ta miały bazować na wytworzeniu egregora, to cel moim zdaniem jest tego wart.

    Temat ponownie otwieram, bo nie jest kretyński, a Knust nie stanowi wykładni co jest mądre, a co nie.

    1