Szept

Moderatorzy
  • Zawartość

    5 821
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Szept

  1. Robaczyca to choroba znajoma większości rodziców, gdyż pociechy przynoszą ją z piaskownic, przedszkoli i podwórek. Glistnica, zwana właśnie robaczyca jest przykrą dolegliwością, w której występują bóle brzucha, wymioty, nudności. Dotyka ona najczęściej dzieci, ale nie są od niej wolni tez dorośli. W naszym kraju mieliśmy eksperta w tej chorobie, nieżyjącego już o. Grzegorza Srokę, franciszkanina, ale przede wszystkim zielarza i propagatora leczenia ziołami. Poznał on niemal wszystkie tajemnice robaczycy, którą badał blisko 50 lat. To on jest twórca preparatu Vernikadis, którym skutecznie leczy się z tej choroby nie tylko dzieci i młodzież, ale i dorosłych. Poniżej podaję mieszankę ziołową ojca Grzegorza, skuteczną w walce z glistnicą (robaczycą) Liść borówki czarnej 100 g Owoc kminku 100g Ziele bylicy pospolitej 100 g Liść szałwii 50 g Koszyczek rumianku 50 g Ziele krwawnika 50 g Ziele dziurawca 50 g Szyszki chmielowe 50 g Zioła wymieszać, wsypać 4 łyżeczki na ½ l wody, ogrzać do wrzenia pod przykryciem, odstawić na 10 min. Dać do picia po pół szklanki, 2 razy dziennie, wszystkim domownikom Z kolei leczenie ludowe w robaczycy podaje się dzieciom przez 5 dni po łyżeczce oczyszczonej nafty (można kupić w aptece lub sklepach zielarskich) oraz sok z kiszonej kapusty z dodatkiem rozgniecionego kminku. Inna metoda to proszek ziołowy, pomocny zwłaszcza przy glistnicy jelitowej. Zmieszać po 5 g: Owoce czarnej borówki Koszyczek rumianku Korzeń omanu Zmieszać i podawać z łyżka miodu na czczo popijając szklanką wody mineralnej i stosować to przez 10 min. Po tygodniu przerwy kurację powtórzyć. Pestki dyni z uwagi na zawarte w nich składniki paraliżujące układ nerwowy pasożytów, to kolejny sposób na pasożyty, skuteczny zwłaszcza w przypadku wszelkich tasiemców, glist, owsików, tęgoryjca dwunastnicy. W kuracji zjada się łuskane surowe pestki dyni: 200 – 250 szt. osoba dorosła 50-100 sztuk dziecko Na Owsiki można robić lewatywę z wywaru ziołowego: Owoc obróbki 50 g Kwiat wrotyczu 30 g Łyżkę ziół zalać szklanka wody, gotować 3 min, ostudzić, przecedzić i wystudzoną robić lewatywy przez tydzień, co drugi dzień W tej samej dolegliwości pić należy Ziele piołunu 30 gr. Ziele centurii 20 gr. Łyżkę ziół zalać szklanką wrzątku, trzymać pod przykryciem 15-20 minut pić rano i wieczorem po pół szklanki przez tydzień. Lamblioza to kolejna pasożytnicza choroba i to dość powszechna. Można się kurować mieszanką ziołową: Ziele piołunu 30 g Ziele tymianku 30 g Liść orzecha włoskiego 30 g Liść szałwii 30 g Kłącze tataraku 30 g Łyżkę mieszanki zalewamy szklanką wrzątku. Odwar podajemy dziecku 3 razy dziennie po pół szklanki między posiłkami przez 10 dni, następnie przez 3 tygodnie podajemy dawkę o polowe mniejsza. W Lambliozie skuteczna jest też nalewka bursztynowa. Krople nalewki podajemy do ¼ szklanki schłodzonej wody w dawkach: - Dzieci od 6-12 lat 15 do 20 kropli 3 razy dziennie przez 14 dni - Dzieci od 12-16 lat 20-30 kropli 3 razy dziennie przez 14 dni - Młodzież od 16 roku życia od 30 do 40 kropli 3 razy dziennie przez 14 dni I jeszcze mieszanka na tasiemca dr Edwarda Wawrzynika, farmaceuty współpracującego z ojcem Klimuszko. Kwiat wrotyczu Koszyczek rumianku Ziele piołunu Zioła w równych częściach wymieszać, zrobić odwar z łyżeczki ziół na szklankę wody. Pic po pół szklanki rano i wieczorem przez 3-5 dni. ……………………………… Opracowano na podstawie miesięcznika „Poradnik Uzdrawiacza” nr 5/2010
  2. Krokodyl symbolizuje światło i cień, czas, noc. Księżyc; rzeki, moczary; potęgę, wta­jemniczenie; moce zła, piekło, diabła, Le-wiatana; śmierć; obłudę, fałsz; nieczułosc, złośliwość; złość, prześladowanie, wściekłość; chciwość, żarłoczność; żądzę, płodność; bez­radność; bezruch; niemotę; egzotykę; rozum; sędziego; wróżbitę; uzdrowiciela. Krokodyl w mitach — dźwigacz i podpo­ra Ziemi, bóstwo księżycowe i nocne, żar­łoczny jak Noc pochłaniająca zachodzące Słońce, pan prawód i Chaosu, łączący w so­bie symbolikę śmierci i zmartwychwstania, nocy i poranka, wcielenie transcendentnych sił. żywotnych, zob. Rak. i <br style="page-break-before: always;" clear="all"> Krokodyl nilowy w staroż. Egipcie, zwią­zany z wodą. Słońcem i wegetacją, bóstwo zarazem słoneczne i chtoniczne, mogące też być wcieleniem boga Ziemi i obrazem duszy odprowadzanej na tamten świat. Czczony jako symbol rozumu boskiego, gdyż, jak on, nie ma języka i, jak on, widzi z zamknię­tymi oczami (mowa tu oczywiście nie o za­mkniętych powiekach, ale o półprzejrzystej błonie ochronnej, jaką krokodyl może prze­słaniać gałki oczne). Jego oczy w sztuce egip. są emblematem wschodu i światła, szczęki — tortur, a ogon — zachodu i ciem­ności. Atrybut bogów zboża i płodności, boga świata podziemnego. Buto, i boga Setha (identyfikowanego z czasem z gr. de­monem Tyfonem, wcieleniem płodności, gniewu, złości i złośliwości). Sanktuarium boga krokodylowego, Sebeka, opiekuna kró­lów, pogrzebów, asystującego przy ważeniu dusz, pożercy dusz grzesznych, znajdowało się w prowincji Fajum, w bagiennej kotli­nie tektonicznej mrowiącej się od kroko­dyli, której stolica otrzymała nazwę Croco-diiopolis. Krokodyl — egip. symbol bezradności (z powodu nieruchawości i braku języka), podniesiony jednak do roli fallicznego emble­matu płodności na równi z bajecznym fenik­sem, gdyż odradza się z błota jak feniks z popiołów; symbol Egiptu, podobnie jak ichneumon (mangusta, „szczur faraonów"). „Wasz wąż egipski wylęga się z waszego mułu za sprawą waszego słońca, tak samo jak wasz krokodyl" (Antoniusz i Kleopatra 2,7 Szekspira, tł. L. Uiricha). Krokodyl, lilia i cibora papirusowa — emblematy egip. krainy zmarłych. Krokodyl — tyrania władzy; prześlado­wanie małych i słabych stworzeń zamieszku­jących rzeki. Jego wrogami miały b'yć man-gusty i delfiny. Liczba — 60, babilońska liczba astro­logiczna: krokodyl składa 60 jaj, które po­trzebują 60 dni, aby się otworzyć; życie kro­kodyla trwa najwyżej 60 lat. (Prawda jest oczywiście inna; np. samica składa od 20 do stu jaj; zwierzę dożywa niekiedy przeszło stu lat). Krokodyl u staroż. Żydów — zwierzę nieczyste, wcielenie Zła, Lewiatana. „Czy wyciągniesz Lewiatana wędą, a powrozem skrępujesz pysk jego?" (Hiob 40,20). <br style="" clear="all"> Krokodyl u dawnych Arabów — sędzia, wróżbita. Krokodyl w chrześcijaństwie — demon; mądrość, ostrożność, przewidywanie. Prze­widuje powodzie nilowe (jak rak i żółw). Atrybut św. Teodora (legionisty rz„ daw­nego patrona Wenecji, męczennika) przed­stawiany wymiennie ze smokiem, i św. Pa-chomiusza, 290—346, twórcy cenobityzmu chrzęść, (wspólnego życia zakonnego); wg le­gendy święty miał przepłynąć Nil na grzbie­cie krokodyla. Krokodyl w śrdw. — żądza, żarłoczność. W plastyce krokodyl ze związanym pyskiem był atrybutem Postu; występował też jako wierzchowiec — uosobienie Lubieżności. Ząb krokodyla — afrodyzjak, amulet. Łzy krokodylowe — obłuda, fałszywe współczucie; przysłowiowy zwrot gr.-łac. o ludziach współczujących bliźniemu w bie­dzie, której sami byli przyczyną; oparty na mniemaniu, że krokodyl płacze przed po­żarciem ofiary. W okresie wypraw krzyżo­wych spotkano się na Wschodzie z poglą­dem, że krokodyl płacze, aby wzbudzić litość, a zbliżającego się dobroczyńcę chwy­ta i pożera. Krokodyl — piekło. Wg pojęć lud. może on pochłonąć, jak piekło, całego człowie­ka. Jeden z potworów świata podświado­mości. Krokodyl — uzdrowienie. W folklorze różne części ciała zwierzęcia uchodzą za lek na wiele chorób. Krokodylowe łajno — odmłodzenie. Sma­rowały nim twarze i szyje stare kobiety, aby odzyskać gładką skórę. Krokodyl — niebezpieczeństwo; złośli­wość, zniszczenie; zasadzka. Podstępny spo­sób łowów na ptaki i ssaki: ukryty pod powierzchnią wody a. w błocie zwierz na­głym ciosem ogona a. pochwyceniem za nogę i szybkim obrotem dokoła osi przewraca ofiarę i topi. Krokodyl — władca sekretów życia i śmier­ci, symbol wtajemniczenia, wiedzy okulty­stycznej, światła i cienia; potwór-pożerca, najbliższy krewniak bajecznych smoków (a w rzeczywistości ostatnie żyjące ogniwo łańcu­cha ewolucyjnego łączącego nas z olbrzy­mimi gadami kopalnymi, a zarazem naj­bliższy krewniak ptaków!). Krokodyl — egzotyczne, nieosiągalni*, za­bójcze, szkaradne dziwo. Przysłowie: „Jeśli <br style="page-break-before: always;" clear="all"> nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby" (Zemsta 2,8 Aleksandra Fredry). W astrologii: znak Koziorożca. ........................................ Słownik symboli Władysława Kopalińskiego
  3. Terapia holistyczna ? jest terminem, z którym wiele osób już się zetknęło. Oznacza, że w leczeniu danej choroby uwzględnia się cały organizm, wpływ innych narządów na aktualnie chory organ. Organizm ludzki stanowi integralną całość. Prace poszczególnych narządów w organizmie jest w ścisłym związku przyczynowo-skutkowym, dlatego lecząc jeden narząd nie można nie uwzględnić wpływu pozostałych. Bywa i tak, że przyczyna choroby narządu, który najbardziej nam dokucza jest od niego odległa. Holistyczny sposób pojmowania choroby i jej leczenie pozwala znacznie w większym stopniu na leczenie przyczynowe. Jest to kolejny krok w rozwoju medycyny. Zjawiska patogenezy chorób somatycznych i psychosomatycznych są bardzo złożone, kompleksowe. Występują w trzech grupach: Biologicznej, fizycznej i chemicznej. Po poznaniu cząstkowym nadszedł czas na syntetyczne czyli holistyczne ujmowanie patogenezy chorób i terapię holistyczną. Ewolucja naukowo-techniczna to integracja rozmaitych specjalności, to dążność do koniecznych syntez w pojmowaniu zjawisk również na użytek medycyny. Podstawą holistyki ? terapii holistycznej ? jest międzydyscyplinarność, niezbędny warunek poznania przyczyn chorób. Badania procesów życiowych na pewnym etapie rozwoju chemii wyodrębniły z niej chemię organiczną, biochemię, biologię molekularną. Dalszy rozwój nauk przyrodniczych w tym fizyki kwantowej sprawiły, iż dotychczasowa interpretacja zjawisk życiowych jako zjawisk chemicznych stała się dalece nie wystarczająca. Reakcje zachodzące w żywym organizmie zaczęto postrzegać jako elektroniczne procesy kwantowe. Powstała więc bioelektronika ? nowy obraz życia (procesów życiowych) w wymiarze kwantowym. Bioelektronika na nowy sposób myślenia i interpretacje zjawisk materii ożywionej. Dziś procesy życiowe w kategorii zdrowia i choroby należy pojmować jako zjawiska na płaszczyźnie fizyki i chemii kwantowej. Nowe metody analityczne pozwoliły stworzyć kwantowo-elektroniczny model życia pozwalający wyjaśnić wiele subtelnych i istotnych procesów żywego ustroju. Rozwój wyżej wymienionych nauk, nowe interpretacje procesów metabolicznych sprawiają, iż medycyna przestaje być sztuką a staje się nauką. Lekarz współczesny jest biorcą (akceptorem) pomysłów od fizyków, chemików, inżynierów, wielkich firm oferujących urządzenia. Czym, że jest organizm ludzki, czym są nerki, krwinki czerwone, hormony, białka, enzymy, limfa itp. Co jest wspólnym elementem budowy? Czym w istocie jest metabolizm? W pojęciu biologicznym podstawowym elementem budowy organizmu jest komórka. Z punktu widzenia biochemii molekularnej każda komórka jest zbudowana z drobin białka, węglowodanów, tłuszczów. Schodząc na jeszcze niższe poziomy struktury stwierdzamy, że podstawowym elementem strukturalnym są atomy różnych pierwiastków. Jedne występują w skali makroelementów, inne mikroelementów. Dla prawidłowego funkcjonowania i rozwoju organizmu ważne są jedne i drugie, nawet te które występują w tak znikomych ilościach, że trudno je oznaczyć. Rola w organizmie niektórych z pierwiastków śladowych nie jest do końca wyjaśniona. Jedne z mikroelementów pełnią w organizmie rolę strukturalną wchodząc w skład molekuł inne są absolutnie niezbędne i warunkują przebieg bardzo złożonych reakcji bioenergetycznych zachodzących w cyklach metabolicznych pełniąc w nich rolę katalizatora. Metabolizm w każdym narządzie, tkance, organellach komórkowych jest nieco inny. Jest więc zapotrzebowanie na inne pierwiastki lub jego ilości. Prawidłowy skład atomowy ? pierwiastkowy cząsteczki, jej struktura określa właściwości fizyko-chemiczne cząsteczki, bioenergetyczne. Jej właściwości warunkują dalsze etapy przemian metabolicznych, zjawisk elektrochemicznych, fotodynamicznych, elektrodynamicznych, reakcje na środowisko zewnętrzne i wewnętrzne w szerokim rozumieniu, wymianę informacji np. między komórkami. Dynamika bioukładu jest bardziej złożona niż to wynika z reakcji chemicznych. Powstała nowa nauka bioelektronika. Przez kilkadziesiąt milionów lat (miliardów) istnienia życia i jego ewolucji przyroda nie tylko udoskonaliła formy życia, procesy życiowe stały się bardziej złożone, ale wypracowała również reakcje na sytuacje awaryjne. Znaczy to tyle, że w zaistniałych warunkach biomolekularnych w strukturę danej cząsteczki np. hormonu może być wbudowany inny pierwiastek chemiczny, który strukturalnie pasuje do cząsteczki. Powstaje w ten sposób cząsteczka, która strukturalnie nie odbiega od właściwej jednak jej biologiczne właściwości zmieniły się i mogą zmieniać się do tego stopnia, że cząsteczka taka staje się biologicznie nieczynna. Jeśli dotyczy to jednak gruczołu wydzielającego hormony to powstaje w tedy objaw, zespół objawów niedoczynności tego gruczołu. Jest to sytuacja pozorna, bo gruczoł produkuje w normalnej ilości tylko, że jest to wybrakowana produkcja. Zatem żeby usunąć objawy przyczynowo należałoby wyeliminować z cząsteczki pierwiastek zastępczy, czyli stworzyć sytuację by ten gruczoł mógł produkować cząsteczki strukturalnie i chemicznie prawidłowe. Można to uczynić ogólnie rzecz ujmując w różny sposób. Najpierw należy się zorientować w rzeczywistej sytuacji pierwiastkowej organizmu czyli zrobić ?remanent pierwiastkowy?. Da to nam informacje czy rzeczywiście jest to rzeczywisty niedobór pierwiastka czy jego blokada. W sytuacji blokady dalsza podasz pierwiastka, którego objawy sugerują niedobór (a w rzeczywistości jest jego nadmiar lub dostateczna ilość) nie ma sensu i może doprowadzić nawet do zatrucia. Np. anemia niedobarwliwa (niski poziom żelaza w krwinkach) wcale nie musi być wynikiem niedoboru żelaza w organizmie. Przyczyną może być niedobór innych pierwiastków (lub obecność pierwiastków toksycznych), które biorą bezpośredni udział w procesach syntezy hemoglobiny. W takiej sytuacji terapia polegająca na podaży różnych preparatów żelaza jest skazana na brak efektów leczniczych. Swojego czasu funkcjonowało pojęcie anemii opornej na leczenie żelazem. Takim samym przykładem może być osteoporoza. Odwapnienie kości nie oznacza jeszcze niedoboru wapnia w organizmie. Może to być wynik złego rozmieszczenia wapnia w tkankach, niedobór witaminy B itd. Niema prostych zależności w organizmie. Zrozumienie tego faktu pozwala na profilaktykę i w dużej mierze przyczynowe leczenie. Pierwiastki chemiczne są elementarnymi składnikami materii. Możemy je podzielić zgrubsza na biopierwiastki czyli pierwiastki życia i pierwiastki toksyczne. Jak każdy podział tak i ten nie jest doskonały, a to dlatego, że ten sam pierwiastek może być jednocześnie biopierwiastkiem w określonej ilości lecz kiedy uzyskuje w organizmie stężenie przekraczające normę staje się toksyczny, a nawet może spowodować śmierć. Duża względność charakteryzuje otaczający i poznawany przez nas świat. Badaniem które pozwala na wgląd w procesy biochemiczne organizmu często na wiele lat przed wystąpieniem objawów chorobowych jest ANALIZA MINERALNA WŁOSÓW. Badanie to jest w pełni wiarygodną, naukową, nieinwazyjną metodą oznaczania biopierwiastków i wykrywania obecności pierwiastków toksycznych w organizmie. Oznaczenie pierwiastków śladowych w obecnej dobie jest najlepsza drogą do odnalezienia czynników odpowiedzialnych za problemy metaboliczne oraz ekspozycji środowiskowej pierwiastków toksycznych. Prawidłowy poziom biopierwiastków, a także ich wzajemne relacje miedzy sobą są bardzo ważne, decydują o zdrowiu i chorobie, długości życia, zdolności uczenia się i koncentracji, funkcjonowaniu układu nerwowego, życiu seksualnym, wadach wrodzonych, płodności, przebiegu ciąży i porodu. Skomplikowany metabolizm człowieka ma ścisły związek ze spożywaniem pokarmów i wydalaniem zbędnych produktów przemiany materii. Urodzić zdrowe dziecko oznacza troskę o przyszłe pokolenia i jest nakazem moralnym. Ochrona kobiety ciężarnej jest bardzo ważna. Coraz więcej dzieci matek niewłaściwie odżywiających się w czasie ciąży, a więc matek w których pożywieniu brak jest potrzebnych mikroelementów, rodzi się np. z psychicznymi anomaliami lub innymi wadami wrodzonymi Statystyki podają, że ok. 1/3 rodzących się dzieci zdradza pewne objawy zatrucia ołowiem. Jest to sytuacja alarmująca. Ołów miedzy innymi blokuje enzymy ośrodkowego układu nerwowego, utrudnia wchłanianie jodu niezbędnego do prawidłowej czynności tarczycy, może być przyczyną kretynizmu wrodzonego. Przewlekłe zatrucie ołowiem może być przyczyną stanów agresji, nadpobudliwości u dzieci, nerwowości, niewyrównanego temperamentu. Szczególne narażone na działanie ołowiu są : wątroba, nerki, szpik, mózg. Ołów niszczy krwinki czerwone, wywołuje bóle stawowe. Mózg oseska wymaga zdrowego pokarmu matki karmicielki, a nie sztucznego pokarmu. Kobiety rodzą dzieci opóźnione w rozwoju psychicznym i fizycznym na skutek błędów dietetycznych oraz braku wiedzy czyli niskiej oświaty zdrowotnej. Do pierwiastków życia, których niedobór wyzwala ciężkie uszkodzenia mózgu w zyciu płodowym i w dzieciństwie należy jod wywołując wola połączone z kretynizmem. Od dawna wiadomo, że niedobór żelaza u ciężarnych kobiet wpływa na opóźnienie rozwoju mózgu i rozwoju umysłowego człowieka. Rozwijający się mózg płodowy jest szczególnie wrażliwy na zaburzenia procesów oksydo-redukcyjnych. Niektórzy przewidują, że osobnicy zrodzeni z anemicznych matek będą wykazywać dewiacje psychiczne. Potężną trucizną tkanki mózgowej w okresie rozwoju płodowego jest rtęć. Jednym z lepiej poznanych biopierwiastków jest magnez. Jego niedobór ma działanie teratogenne, wywołuje powstanie wad serca, rozmaite anomalie w przebiegu ciąży, tzw. Zatrucia ciążowe, nadmierne wymioty, obrzęki, pogotowie drgawkowe, rzucawkę porodową, poronienia zagrażające i nawykowe, porody przedwczesne. Niedobór magnezu może być przyczyną białaczki, może powodować tiki, napady tężyczki, stany lękowe, drażliwość, depresję, zaburzenia pracy serca. To tylko niektóre przykłady. Jasno z nich wynika jak ważną rolę odgrywają biopierwiastki w procesach życiowych. Określanie zawartości biopierwiastków i pierwiastków toksycznych w organizmie - analiza mineralna włosów - powinno stać się badaniem rutynowym tak jak morfologia, OB., analiza moczu. Wynik takiego badania umożliwia wczesne rozpoznanie chorób metabolicznych w tym także nowotworowych (już na etapie niepokoju komórkowego). W oparciu o taki wynik można prowadzić wczesna profilaktykę chorób, nowotworów, można przygotować biologicznie organizm kobiety do ciąży, a jej przebieg może być niezakłócony. W konsekwencji tego urodzą się zdrowsze dzieci, które mogą być pociechą rodziców. Wynika z tego bardzo ważny wniosek: do prokreacji rodzice winni się przygotować nie tylko psychicznie, ale przede wszystkim biologicznie. Zachwianie równowagi mikroelementów w organizmie może powodować zmiany w genach. Gdy pojawiają się problemy z zajściem w ciąże występują liczne poronienia (nawykowe) niewczesne porody czyli problemy z donoszeniem ciąży, dziecko rodzi się słabe biologiczne, chorowite, opóźnione w rozwoju, psują się zęby w czasie ciąży i w okresie karmienia piersią, wypadają włosy po porodzie, występują zatrucia ciążowe ? to jest sygnałem, że organizm kobiety jest biologicznie słaby i biologicznie nieprzygotowany do takiego dodatkowego obciążenia jakim jest ciąża. W dzisiejszych czasach, kiedy środowisko jest skażone ten problem jest bardzo ważny. Niedostrzeganie tego i lekceważenie stwarza wielu współczesnym rodzicom liczne problemy od momentu urodzenia dziecka przez bardzo wiele następnych lat. Jest to problem , który dotyczy nie tylko rodziców, jest to również problem społeczny. Produkty przemysłu farmakologicznego nie rozwiążą tego problemu. Aby mieć poczucie, że zrobiliśmy wszystko dla naszego potomstwa proponuje poddać się takiemu badaniu. Poprawiając kondycję biologiczną obojga rodziców zwiększa się szanse na wydanie na świat zdrowego potomstwa zdolnego do samodzielnego życia. Być może, że wzmożona agresja wśród dzieci i młodzieży, a także łatwość w sięganiu po narkotyki, alkohol ma także swoje uzasadnienie właśnie w przewlekłym zatruciu organizmu pierwiastkami toksycznymi i zaburzeniami równowagi biopierwiastkach. Przeprowadzone badania naukowe wskazują, że niedobory niektórych pierwiastków śladowych zwiększają podatność na uzależnienia od alkoholu i narkotyków. Nikt nie prowadzi badań ani statystyki jaki procent dzieci i młodzieży wchodzących w kolizje z prawem, popełniających przestępstwa kryminalne pochodzi z leczonych farmakologicznie niepłodności, podtrzymywanych ciąż, wykazuje przewlekłe zatrucia pierwiastkami toksycznymi. Trzeba wreszcie zrozumieć, że psucie się zębów i wypadanie włosów w okresie ciąży i karmienia piersią, to nie norma i ?taka uroda?, tylko jest to objaw chorobowy, którego można zapobiec i którego przyczynę można poznać i można usunąć. .......................................... Źródło: http://www.drkomanska.eu/index.php?go=artykuly&art=1
  4. Jakiś czas temu, wraz z przyjaciółmi wpadliśmy na pomysł napisania tego i owego o Króliczej Norze w formie dialogu. Ja, Madame Tusson i Van myśleliśmy nad pytaniami i wspólnie dochodziliśmy do odpowiedzi. Do tych rozmów dołączyła też też Domi. Teraz zachęcam i Was, byście zadawali pytania, i udzielali odpowiedzi. Kto wie, może z tych dialogów powstanie ciekawa książka wywiadu rzeki? Poniżej zamieszczam rozmowę o tym, czym dla nas jest Królicza Nora i jak do niej wejść. Mam nadzieję, że zachęcimy Was do zagłębienia się w nią i zadawania kolejnych pytań, oraz szukania odpowiedzi. Pozdrawiam Was serdecznie w imieniu swoim i przyjaciół oraz zachęcam do zapoznania się z treścią naszych rozmów. Szepcząca Co to jest Królicza Nora? Królicza Nora to takie magiczne miejsce, do którego trafiasz, gdy jesteś gotowa, aby poznać odpowiedź na pytanie, ?Kim w Istocie Jestem?? Bardzo dobrze istotę Króliczej Nory oddają dwie z przypowieści zebranych przez Anthonego de Mello w cykl ?Minuta Mądrości?: Mistrz rzekł do człowieka interesów: - Jak ryba ginie na suchym lądzie, tak i ty, gdy pochłaniają cię sprawy tego świata, umierasz. Ryba musi wrócić do wody - ty zaś musisz powrócić do samotności. Człowieka interesów ogarnęło przerażenie. - Muszę więc porzucić interesy i wycofać się do klasztoru? - Ależ nie. Zajmuj się nadal swoimi sprawami, i wejdź w siebie - w głąb swego serca! I druga: Uczeń prosił o słowo mądrości. Mistrz rzekł: - Idź, usiądź w swojej celi, a ona nauczy cię mądrości. - Ależ ja nie mam żadnej celi. Nie jestem mnichem. - Ależ masz ją. Wejrzyj w siebie! Zatem ?Królicza Nora? to serce. Serce i umysł. Ale też coś więcej. Królicza Nora to nasza dusza, jej najgłębsza głębia, do której musimy docierać krok po kroku, najlepiej stopniowo i powoli. I raczej w samotności. Dlaczego właśnie tak? Bo samotność sprzyja zanurzaniu się w siebie, w swoje Ja. Nic nas nie rozprasza, nic nie odciąga naszej uwagi od nas samych. A istotą Króliczej Nory jest właśnie poznanie siebie i przetransformowanie. Przetransformowanie? Dokładnie tak. Ten, kto decyduje się na wejście do Króliczej Nory, robi to, ponieważ chce poznać, Kim Jest w Istocie. Ale samo poznanie nie wystarczy, gdyż dusza raz obudzona będzie dążyła do samorealizacji, samoświadomości i samodoskonalenia. Po przebudzeniu w Tu i Teraz, nie będziemy tacy sami. Nawiązujesz cały czas do ksiązki ?Alicja w Krainie Czarów?, jednak o ile pamiętam Alicja pobiegła za Królikiem z ciekawości, nie z potrzeby serca. Biały Królik to symbol. Nikt poza Alicją go nie zobaczył, ponieważ nie był gotowy by go ujrzeć. A nawet, jeśli ktoś poza Alicją zobaczył królika, nie był zainteresowany ruszeniem w pogoń. Alicja jednak miała dość odwagi. Pobiegła za nim i co więcej odważyła się wejść do Króliczej Nory. Zagłębiła się w niej, odbyła podróż w głąb swej duszy i odnalazła ją. Wtedy się przebudziła. Stała się nową Alicją, ukształtowaną od nowa. Jak wejść do Króliczej Nory? Wejście do Króliczej Nory jest i łatwe i trudne. Wiemy już, czym jest Królicza Nora, więc teraz od nas tylko zależy wybór drogi, jaką do niej dotrzemy. A także decyzja, jak głęboko chcemy do niej wejść. Na pewno pomocna tu będzie medytacja. Wyciszenie i zagłębienie się w siebie, to dobry początek tej podróży. Polecam też afirmacje? Afirmację? Tak. Właściwie przeprowadzona afirmacja ułatwia wejście do Króliczej Nory. Afirmację powinno się prowadzić w ten sposób, że w specjalnie założonym zeszycie z jednej strony kartki piszemy afirmacje, a obok emocje i uczucia, jakie się przy tym pojawiają. To na nie trzeba zwracać szczególną uwagę, gdyż one wskazują nam, na istotę problemu, z którym powinniśmy się zmierzyć. I właśnie te emocje pomogą nam wejść do Króliczej Nory? Tak. Ponieważ, podobnie, jak w afirmacjach, wskazują nam istotę problemu, a często wydobywają na wierzch ukryte lub zepchnięte na dno duszy sprawy do przepracowania. A jeśli ktoś nie afirmuje? Jak ma wejść do Króliczej Nory? Jeśli nie afirmuje, zachęcam do tego by zaczął . A, co do sposobów na wejście do Króliczej Nory, jak powiedziałam wcześniej, każdy sam musi znaleźć dla siebie najlepszą metodę. Jest jednak kilka przydatnych do tego technik pracy ze sobą. Przede wszystkim powinniśmy zacząć od odpowiedzenia sobie, jak głęboko chcemy do tej Króliczej Nory wejść? I nie rzucać się w nią jak Alicja, ale wchodzić do niej powoli i stopniowo. A czy nie lepiej od razu wpaść do Króliczej Nory głową w dół, jak Alicja i mieć tę podróż za sobą raz na zawsze? Czy raz na zawsze, to się okaże z czasem. Bo w życiu bywa i tak, że się do Króliczej Nory wraca. A nawet idzie się dalej, jak nasza Alicja. Aż na drugą stronę lustra. Ale wracając do Króliczej nory, moim zdaniem nie warto wpadać na samo jej dno od razu, byle szybko, byle mieć to za sobą. Tym bardziej, że ta podróż bywa czasem dość bolesna i trudna. Dlatego zachęcam, by wchodzić w nią głęboko, ale stopniowo. Pamiętajmy, że to nie jest wymuszony podwieczorek w gronie nie lubianych cioć, który chcemy, mówiąc kolokwialnie ?odwalić? i mieć z głowy. To podróż w głąb siebie, oczyszczanie pewnych wzorców, zmiany matryc. Tu trzeba uwagi, skupienia i sumiennego przyłożenia się do wykonania misji, jakby powiedział mój syn . Co zatem polecasz na początek? Analizę siebie i odpowiedzenie sobie na pytania, co się nam w nas podoba, a co nie. I podzielenie tego na emocje i uczucia. Na pewne stany w nas. Warto spisać te emocje oraz uwagi, jakie się pojawiają w nas przy pisaniu. Pozwólmy myślom i uczuciom płynąć swobodnie i obserwujmy, gdzie nas prowadzą. Następnie na podstawie naszych notatek sporządźmy sobie listę zdań skojarzeniowych. Np. z zapisów wychodzi, że mamy kompleks niższości, formułujemy, więc zdania w stylu: 1. Kiedy patrzę w lustro widzę?? 2. Moje ciało jest?. 3. W pracy uważają mnie za 4. W szkole uczyłam się? 5. Jestem osobą o?. 6. Interesuję się?. Itd., itp. Lista takich zdań może, a nawet powinna być długa. Odpowiedzi zaś powinny padać na zasadzie właśnie skojarzeń, a nie dogłębnej analizy. Piszemy zdanie i pierwszą skojarzeniową odpowiedź, jaka przyjdzie nam do głowy. Następnie spokojnie analizujemy te odpowiedzi. Weźmy dla przykładu pierwsze zdanie i niestety możliwą i częstą odpowiedź: Kiedy patrzę w lustro widzę?. Brzydką osobę. Zastanówmy się, dlaczego udzieliliśmy takiej, a nie innej odpowiedzi. Co w nas postrzegamy, jako brzydkie? I dlaczego postrzegamy to w ten, a nie inny sposób. Od kiedy tak siebie postrzegamy, itd., itp. Przeanalizujmy bez krytyki każde ze zdań i odpowiedzi. I to pomoże wejść do Króliczej Nory? To pozwoli wejść do niej nieco głębiej. Bo w Króliczej Norze jesteśmy od dobrej chwili Czy możesz rozszerzyć ten swoisty dialog Alicji, podać więcej przykładów? Ja to nazywam ?Dialogami Emocjonalnymi?. Swoją podróż do Króliczej Nory zaczęłam od wypisania sobie kilku zdań skojarzeniowych odnośnie siebie samej. Odpowiedzi nie bardzo przypadły mi do gustu, jednak dały wstępny szkic, na co powinnam zwrócić uwagę. Następnie weszłam do Króliczej Nory i rozpoczęłam dialog sama ze sobą. Był to rodzaj wywiadu ze sobą. Zadawalam pytania i udzielałam odpowiedzi. Co ciekawe, choć miałam szkic pytań, podobnych do tych, które przytoczyłam wyżej, to w trakcie tej swoistej rozmowy wypłynęło na powierzchnie wiele innych spraw. Ktoś mi bliski, powiedział kiedyś, że jedno wynika z drugiego i właśnie wtedy zrozumiałam, co miał na myśli. ?Przepracowywałam jedno, a zaraz pojawiało się drugie coś. To jak w te związku przyczynowo skutkowego. Jedno wynika z drugiego. Jak prowadzić takie dialogi emocjonalne? Jak się chce ;). A całkiem poważnie, tu każdy musi znaleźć swoją metodę. Ja np lubię łączyć wizualizację z pisaniem. Zwykle wygląda to tak, że wizualizuję sobie ustronne i spokojne miejsce, moją własną Króliczą Norkę, cichą, bezpieczną i oddaloną od świata. Często wizualizuję sobie też jakiegoś rozmówcę i to on zadaje pytania, ja odpowiadam. Czasem rozmówca wytyka mi te rzeczy, przed którymi nie chciałam się przyznać. Potem spisuję te dialogi, w formie mini opowieści. W trakcie spisywania często pojawiają się jeszcze nowe pytania, wychodzą na jaw nowe rzeczy, nowe matryce do zmiany. I je także ?przepracowuję?. Spisywanie ma też tę zaletę, że łatwo do dialogu wrócić po czasie, przeanalizować go i uzupełnić. Pamięć zaś bywa zawodna, więc ja spisuję. Poza tym każdego dnia coś się w nas zmienia, my sami się zmieniamy, tym szybciej, im głębiej zanurzamy się w Króliczą Norę. Więc wracając do pewnych rzeczy po czasie, patrzymy na nie już innym okiem. Jednak w pracy ze sobą każdy sam musi znaleźć swoją złotą metodę. Bo każdy z nas jest inny, co dobre dla mnie, dla innego będzie raczej utrudnieniem lub rozproszeniem. Choć zachęcam by jednak te swoje dialogi spisywać, lub notować najbardziej istotne rzeczy i sprawy, jakie się ujawnią.
  5. Znaczenie: Cis Głoska: E - nie stosuje się do pisania) Symbol: brama do zaświatów Polaryzacja: aktywna Symbolizuje: syntezę jasnego i ciemnego, oś pionową łączącą obszar podniebny z obszarem podziemia, wiecznie trwajace zycie, czas jako energia, ktora powoduje zmiany SŁOWA KLUCZE cis, broń, magia, ochrona, siła, oświecenie, inicjacja, równowaga, zjednoczenie życia i śmierci, uświęcenie, wytrzymałosć, transformacja, samodyscyplina, łuk-strzała, drzewo zycia
  6. Wysoki Kamień Wiele osób intuicyjnie wyczuwa miejsca w których straszy. Nie wiedzą co, nie rozumieją dlaczego ale czują chłód obecności, nieokreślony paraliżujący lęk. Duchy mają swoje ulubione miejsca pobytów, które my określamy jako wyjątkowe. Występują przeważnie w opuszczonych domach, na cmentarzach, leśnych uroczyskach. Czerpią energię z błąkających się w pobliżu zwierząt, biegających dzieci lub wędrujących turystów. Zawsze czekają ? cierpliwe i nieustępliwe. W okolicach Barda istnieje kilkanaście takich miejsc. Wiele związanych z nimi opowiadań to mniej lub bardziej fantastyczne bajki o duchach, rusałkach, wampirach i różnych demonach. Wszystkie nieprawdopodobne i niewiarygodne. Wszystkie z wyjątkiem jednej. Pracując nad historią tego miejsca miałem wątpliwości czy wyjawić czytelnikom jego lokalizację. Moje wątpliwości wynikały z dramatycznych wydarzeń, jakie były związane z tą sprawą w minionych lat. Doszedłem jednak do wniosku, że każdy kto posiada umiejętność intuicyjnego wyczuwania takich miejsc lub więcej niż trochę odwagi, powinien mieć możliwość udania się tam osobiście i doświadczenia wszystkiego na własnej skórze. Oczywiście na własną odpowiedzialność. A jak się mówi: odwaga to nic innego jak sztuka zaciskania zębów w odpowiednim momencie. Gdzie więc znajduje się to miejsce? Otóż każdy, kto weźmie do rąk mapę Gór Bardzkich i spojrzy na ich Grzbiet Wschodni, z łatwością znajdzie na niej szczyt o nazwie Wysoki Kamień (niemiecka nazwa: Der Hohe Stein). Znajduje się on mniej więcej w połowie linii prostej między wsią Laskówka a Przełęczą Łaszczowa. Wierzchołek góry jest dość płaski i wydłużony z dwoma widocznymi niewielkimi wzniesieniami. Na jednym z nich znajduje się właśnie ?Wysoki Kamień? będący potężnym, wysokim i masywnym blokiem skalnym skrytym wśród drzew. Wokół niego, w promieniu kilku metrów, dookoła całego zbocza, znajduje się rumowisko mniejszych bloków skalnych tworzących jakby okręg wokół centralnego bloku. Wysoki Kamień byłby wymarzonym miejscem na spacery gdyby nie pewne wydarzenia z 1966 roku, które na zawsze odmieniły jego historię. Z rozmów ze świadkami, do których udało mi się dotrzeć i przeprowadzonej kwerendy w prasie z tamtych czasów udało się ustalić najważniejsze fakty. 16 lipca 1966 roku grupa czterech nastolatków, dla rozrywki, postanowiła przeprowadzić seans spirytystyczny i wywołać ducha. Podeszli do sprawy bardzo poważnie zgromadziwszy wszystkie potrzebne przedmioty i przestudiowawszy dostępną literaturę na ten temat. Na miejsce owego seansu wybrali szczyt góry Wysoki Kamień, z uwagi na aurę tajemniczości jaką roztaczało to miejsce wokół siebie i zupełne odludzie. Seans odbył się dokładnie o północy. Celem było wywołanie ducha, związanego z miejscem w którym się znajdowali. Byli pewni, że nie wyjdzie z tego nic oprócz dobrej zabawy. Przeliczyli się. Tuż po zakoszeniu seansu nagle ucichł wiatr. Letnie, ciepłe powietrze zamarło i zgęstniało. Nie poruszało się ani jedno źdźbło trawy, ani jedna gałązka. Nastąpiła głucha cisza. Ognisko, które rozpalili, zgasło nagle tak jakby po prostu ktoś je zdmuchnął. Przerażeni rzucili się do plecaków po latarki. W tym momencie usłyszeli szelest kroków. Coś lub ktoś zaczęło się poruszać biegiem, w szaleńczym pędzie, dookoła ich obozowiska. Łamiąc z trzaskiem gałęzie, poruszając krzaki, kołysząc mniejszymi drzewami. Świecąc latarkami w ciemnościach, w kierunkach skąd dobywały się te dźwięki widzieli tylko ruszające się gałęzie i drzewa. Spanikowali. Rzucili się do ucieczki na oślep w dół zbocza. Do najbliższej wsi, Laskówki, dotarło tylko dwóch. Byli wykończeni, przerażeni i cali pokaleczeni nocnym biegiem po lesie. Nikt nie chciał im uwierzyć w to co opowiadali. Od razu wezwano milicję. Rankiem, po dwóch dniach od zdarzenia, rozpoczęto poszukiwania dwójki, która była w noc wywoływania duchów na górze i nie wróciła do tej pory. Trwały one sześć dni. Sześć dni w czasie których przeczesano góry na całej szerokości, od Barda po szosę Kłodzko-Złoty Stok. Chłopaków nigdy nie odnaleziono. Zostali uznani oficjalnie za zaginionych. Po tym zdarzeniu cała dwójka, która pozostała, miała co noc koszmary senne o swojej śmierci. W każdym śnie występowała niewyraźna, wysoka postać o imieniu Aargaroth (pisownia zachowana według wywiadu jednego z chłopaków dla gazety), która, jak mówili nastolatkowie, patrzyła się jak umierają. Pierwszy z nich zniknął bez wieści 24 lipca, osiem dni po wydarzeniu, drugi zaś dwa dni później tj. 26 lipca 1966 roku. Nigdy ich nie odnaleziono. Od 16 lipca 1966 roku do czasów dzisiejszych istnieje łącznie osiem udokumentowanych przypadków zaginięć osób, które były w dni poprzedzające zaginięcie na Wysokim Kamieniu. W większości byli to pracownicy leśni. Obecnie zbocza Wysokiego Kamienia porasta najgęstszy i najbardziej niedostępny las w całych Górach Bardzkich. Ci, którzy wracają z góry, zawsze w dzień, opowiadają o niesamowitych rzeczach jakie dzieją się na samym jej szczycie. Jak do tej pory nikt nigdy nie zdecydował się zostać tam po zmroku. Mówią, że strach ma wielkie oczy ale na Der Hohe Stein czuć nie tylko jego wzrok na sobie ale także dotyk? Źródło: Bogusław Romaszewski, Ewa Pazdioara, Tomasz Karamon, "Legendy i opowieści ząbkowickie" (http://www.bardo.info.pl/niesamowitehis ... #hohestein) Gnomy - smutna prawda... Spytacie kim lub czym są gnomy? Skąd pochodzą? Tego niestety nie wiem. Ani ja ani nikt z moich rozmówców. W tytule tej historii użyłem określenia "gnomy" gdyż, według mnie, swoim wyglądem są najbardziej zbliżone do istot zwanych gnomami - opisywanych w bajkach i baśniach. Lecz ta historia wcale nie jest bajką, a tym bardziej baśnią... Z relacji świadków, jakie udało mi się zebrać wynika, że istoty te na pewno zamieszkiwały najbliższe okolice Barda. Z racji istnienia sporej ilości relacji zamieszczę tutaj tylko dwie wybrane. Poniższa, jest pierwszą relacją o zauważeniu takiej istoty, na jaką udało mi się natknąć. Pochodzi ona z 1978 roku. Jej autorką jest Katarzyna Wiącek. "...to było w lecie. Byłam wtedy jeszcze młodą dziewczyną. Wracałam już pod wieczór, ze studzienki, jak już zaczęło się na dobre ściemniać. Szłam drogą biegnącą za ?warszawianką? na ulicę Krakowską. Gdy byłam przed punktem widokowym ogarnęło mnie przeczucie, że ktoś za mną idzie. Przestraszyłam się wtedy nie na żarty. Nie zatrzymując się odwróciłam głowę do tyłu i wtedy go zobaczyłam. Jakieś dziesięć metrów za mną. Nigdy tego nie zapomnę! Był wysoki gdzieś tak do kolan. Miał małe, śmieszne grube nogi. Ubrany był w ciemnozielone zniszczone spodnie i sponiewierany brązowawy kaftan do pasa, z kapturem narzuconym na głowę. Ubrania miał zrobione z takiego grubego materiału z jakiego kiedyś szyto szaty mnichom. W momencie gdy go zobaczyłam zatrzymałam się. On też się zatrzymał. Mimo, że nie widziałam dokładnie rysów twarzy bo miał naciągnięty na głowę ten kaptur to jestem pewna, że się uśmiechnął. Uśmiechnął się i od razu skoczył w chaszcze po prawej stronie drogi i straciłam go z oczu..." Autorem drugiej relacji jest Jakub Sowiński. Zdarzenie to miało miejsce w 1995 roku: "...to był późny jesienny wieczór. Było już zimno, ciemno i wiał mocny wiatr. Ulice opustoszałe. Wracałem właśnie do domu, idąc w dół ulicą Męki Pańskiej. Gdy wyszedłem zza zakrętu, w stronę tego ronda za pierwszą kapliczką różańcową, zobaczyłem go. Był w połowie drogi po lewej stronie, między płotem, a tą dużą starą lipą, która rośnie na środku tego ronda. Szedł odwrócony do mnie bokiem, lekko zgarbiony, nie widziałem w ogóle jego twarzy bo miał naciągnięty na głowę kaptur. Wysoki był gdzieś na około 40 cm. Ubrany w starą zniszczoną opończę aż do ziemi, z kapturem z takiego grubego parcianego materiału. W momencie gdy go zobaczyłem on musiał mnie usłyszeć, bo rzucił się biegiem w kierunku prawej strony - jest tam strome pobocze, które wtedy było porośnięte gęstymi krzakami, tak, że straciłem go z oczu tuż za tą lipą w ciemnościach. Był cholernie szybki! Wydaje mi się, że wracał od kurnika, który był tuż za płotem po lewej stronie. Wcześniej pamiętam, jak rozmawiałem zupełnie przypadkiem z człowiekiem, który jest właścicielem tego kurnika. Był zły, mówił mi, że jakieś zwierzę, chyba lis, dobiera mu się ciągle do kur..." Im bliżej naszych czasów tym coraz mniej jest relacji osób, które widziały gnomy. Ostatnia relacja pochodzi z 1999 roku. Wydaje się, że wraz z postępem cywilizacyjnym, z niszczeniem naturalnego środowiska przez człowieka, zniszczyliśmy również te istoty. Gnomy nie mając szans na szybką adaptację do zmieniającej się radykalnie sytuacji, nękane głodem i innymi plagami prawdopodobnie wymarły. Być może istota widziana przez Jakuba Sowińskiego, wykradająca jaja z kurnika, była jedną z ostatnich. Być może głód zmusił je do tego by wejść do miast, zbliżyć się do siedlisk ludzi. W efekcie stało się to ich zgubą. Imiona i nazwiska świadków zostały celowo zmienione. (http://www.bardo.info.pl/niesamowitehis ... #hohestein) Płanetnicy Czy ktoś z was wie kim są Płanetnicy? Na pewno bardzo niewielu. A więc posłuchajcie... Kiedyś, dawno temu, świat nieskażony i rzadko zaludniony zamieszkiwały liczne duchy, duszki, demony i bóstwa. Gnieździły się właściwie wszędzie: w żywiołach - ogniu, wodzie, powietrzu i ziemi; w przyrodzie - w górach, skałach, jeziorach, lasach i drzewach. Obecne były w gwiazdach, w wietrze, w piorunach, niektóre wcielały się w zwierzęta i ptaki, a inne w ludzi. Zasiedlały ludzkie gospodarstwa i domostwa. Gdy do Polski przybyło chrześcijaństwo i okrzepło, zaczęło potępiać rodzime duchy, usiłując wtrącić je do panachrześcijańskiego piekła. Ale część z nich przetrwała w nazwach, przysłowiach, zwyczajach ludowych przesądach i legendach. Większość odeszła wraz z ostatnimi ludźmi którzy w nie wierzyli. Z wiary bowiem czerpały swoją siłę, ukazywały się bowiem tylko tym ludziom, którzy w nie wierzyli. Były jednak wyjątki. Do nich należą właśnie Płanetnicy. Na tę historię natknąłem się zupełnie przypadkowo i właściwie to ona właśnie zainspirowała mnie do stworzenia tego działu, poświęconego właśnie niesamowitym historiom. Ująłem ją w formie przejrzystej relacji dla lepszego zobrazowania wam sytuacji jaka wtedy miała miejsce. Chciałbym zaznaczyć, że powstała ona na podstawie rozmów jakie przeprowadziłem z dwoma osobami które były świadkami tego co się wtedy wydarzyło. O tej historii wie obecnie tylko paru mieszkańców Laskówki. Dlaczego? Powód jest prosty. Świadkowie tych wydarzeń nie opowiadali tej historii prawie nikomu sami nie mogąc uwierzyć w to co widzieli. Bali się, że "ludzie zaczną gadać, że są wariatami" i wyśmieją ich. Chciałbym również zaznaczyć, że spisanie tej historii było bardzo skomplikowane. Wiele czasu zabrało mi przełamanie bariery nieufności osób, jedynych żyjących jeszcze świadków całego wydarzenia i tych którzy znają pełną historię, a będących ludźmi już w bardzo podeszłym wieku. Mimo tego udało się. Efektem tego jest poniższa relacja, która ocala tę historię od zapomnienia... Laskówka, 14 lipca 1950 roku. Wczesnym rankiem Jan i Józef Leszczyńscy wybrali się do lasu na grzyby. Idąc lasem wzdłuż Gór Bardzkich dotarli w południe do wsi Laski. Tam postanowili, że wrócą do Laskówki drogą przez pola. Drogi było kawałek a znad zachodu, co się wcześniej nie zdarzało, właśnie nadciągnęły ciemne, niemal granatowe chmury. Deszcz zaskoczył ich nagle w połowie drogi. Schronili się pod jednym ze snopów siana, które stały na polach. Niebo było całe zasnute ciemnymi chmurami o fantazyjnych wybrzuszeniach i kształtach. Chmury wisiały tak nisko, że zdawało się iż niemal dotykają wierzchołków Gór Bardzkich. Co dziwne nie było burzy. Tuż przed tym jak spadł deszcz wiatr ustał zupełnie i zapadła niesamowita cisza. Nawet świerszcze ucichły. Ptaki się gdzieś pochowały. Przyroda zamarła. Powietrze zgęstniało i zrobiło się bardzo duszno. W końcu zaczęło padać. Deszcz wzmagał się z każdą minutą. W końcu padało tak mocno iż widoczność spadła zaledwie do paru metrów. Snop siana w którym się schronili przeciekał. Pole, z racji, że leżało w niewielkim zagłębieniu zamieniało się w malutkie, bagniste jezioro. Deszcz padał i nawet nie tracił na sile. Leszczyńscy, gdy woda sięgała już do kostek postanowili przenieść się do pobliskiego lasu, który z tego co pamiętali, chroniąc się pod snopem, leżał kilkanaście dobrych metrów od niego. Przodem szedł Jan. Widoczność z powodu ulewnego deszczu była niemal zerowa. Szedł starając się trzymać kierunek na las. Obaj byli cali przemoczeni. Deszcz nadal padał z wielką siłą. Szli tak przez dłuższy czas a lasu nadal nie było widać, chociaż powinni, jak im się wydawało, już do niego dotrzeć. W końcu Jan zauważył przed sobą jakiś zamazany kształt. Sądząc, że to drzewo, które mogłoby zwiastować, że zaraz zaczyna się las ruszył szybciej w tym kierunku. Józef aby się nie zgubić szedł tuż za nim krok w krok. Zbliżając się Jan zauważył, że to "drzewo" się porusza. Pomyślał, że to tylko przywidzenie ale gdy spytał Józefa co widzi ten również zauważył to samo. "Drzewo" wyraźnie się poruszało lub raczej powoli sunęło w ich kierunku, równolegle do nich w odległości paru metrów. Obaj byli przerażeni tym co po chwili zobaczyli. Nie było sensu uciekać gdyż widoczność była minimalna a poza tym pole po którym szli zamieniło się w bagnistą breję tak, że nogi zapadały się w błocie po kostki. Leszczyńscy stali skuleni i sparaliżowani strachem. Istota miała około trzech metrów wysokości. Była chuda i miała nienormalnie długie ręce i nogi, podłużną głowę. Poruszała sie powoli. Majestatycznie. Według Leszczyńskich najbardziej niesamowite było to, że była cała z wody. Wygladała jak przeźroczysty worek napełniony wodą o ludzkich kształtach. Żadnych rysów twarzy, włosów, kompletnie nic. Istota ta była stworzona z wody. Była wodą samą w sobie. Po chwili przemknęła obok nich i zniknęła za ścianą deszczu nie zwracając na nich najmniejszej uwagi. Po dłuższej chwili deszcz zaczął powoli ustawać, tak, że po kilku minutach przestało zupełnie padać. Po powrocie do wsi nie powiedzieli o tym zdarzeniu nikomu. W 1988 roku do Laskówki przyjechała wycieczka z Niemiec w skład której wchodzili nieliczni jeszcze żyjący mieszkańcy Laskówki sprzed 1945 roku. Opowiadali między innymi miejscowe legendy które usłyszeli od swoich babek i prababek. W tym te o diabłach, którzy pojawiali się podczas silnych ulew... Silne oberwania chmury przeszły nad Laskówką jeszcze w roku 1964, 1978, 1983 i w 1993. Do dziś gdy nadchodzi burza niektórzy żyjący jeszcze najstarsi mieszkańcy we wsi mówią "Idzie burza, przyjdą diabły". Czy mają na myśli Płanetników? Czy również Ich widzieli? Kim właściwie są te istoty przybywające na chmurach deszczowych? Tego pewnie nie dowiemy się nigdy? Imiona i nazwiska świadków zostały celowo zmienione. http://www.bardo.info.pl/niesamowitehis ... #hohestein
  7. ISA

    Znaczenie: Lód Głoska: L Symbol: jasnosć, przejrzystość Polaryzacja: aktywna Symbolizuje: trwanie statyczną energię jaka działa w śrdoku zimy, kiedy wszystko zostaje ścięte mrokiem SŁOWA KLUCZE lód, stałosć, spokój, uśpienie, piękno, stagnacja, medytacja, spowolnienie, czekanie, relaksacja, samoświadomosć, oczekiwanie, odpoczynek, zastój, wycofanie, czekanie
  8. E Aloha Mana Pono Tekst ten publikowany jest za uprzejmym zezwoleniem Aloha International Nazwa W mitologii starych Hawajow Kanaloa byl bogiem oceanu, bogiem, ktory uzdrawia i bliskim towarzyszem Kane, boga stworzenia. Podrozowali razem, dzielili swiety napoj 'awa i swoimi kijami uderzali w ziemie, aby wytrysnely zrodla wody. Rzadko spotykane posagi Kanaloa przedstawiaja go z okraglymi oczami, co odroznia go od innych bogow. Jak mowi dawna tradycja wyspy Kauai, jesli ktos spojrzay w oczy Kanaloa, wtedy zobaczy to, co znajduje sie na wyzszych poziomach. W jezyku hawajskim slowo "kanaloa" oznacza muszle morska; wczesny etap w rozwoju pewnego gatunku ryb; alternatywna nazwe wyspy Kaho'olawe; pewny, mocny, niezachwiany, ustalony, nie do zdobycia. Podstawowe znaczenie slowa ka-na-loa oznacza wielki spokoj lub wielka cisze. Slowo to kojarzy sie rowniez z calkowita poufnoscia. W tradycji ezoterycznej Huna Kupua, Kanaloa reprezentuje Rdzenna Jazn lub srodek wszechswiata, jaki nosimy w sobie. Symbol Jako calosc symbol ten reprezentuje Siec Aka lub Siec Zycia, symboliczne polaczenie wszystkich rzeczy ze soba. Gwiazda w centrum jest pajakiem / szamanem lub osoba swiadoma tego, ze jest tkaczem swojego zycia, tkaczem snow. Osiem linii przedstawia "mane" lub sile duchowa, poniewaz inne znaczenie slowa "mana" to "rozgaleziajace sie linie", a liczba osiem w hawajskiej tradycji jest symbolem wielkiej sily. Cztery okregi przedstawiaja "aloha" czyli milosc, poniewaz "lei" lub wieniec, symbol milosci ma ksztalt okregu i jest uzywany symbolicznie w jezyku hawajskim, aby nazwac okreg (jak w"Hanalei - okraglej zatoce), poniewaz slowo "ha" jest czescia slowa "aloha" i rowniez oznacza "zycie" i liczbe cztery. Razem okregi i linie przedstawiaja harmonie Milosci i Sily jako ideal godny nasladowania. Gwiazda sklada sie z kropki w srodku przedstawiajacej Aumakua lub Wyzsze Ja; kolo reprezentuje Lono lub Srednie Ja; siedem ramion gwiazdy to Siedem Zasad Huny; okrag wokol gwiazdy przedstawia Ku, Nizsze lub Podswiadome Ja. Jeden punkt gwiazdy jest zawsze na dole, polaczony linia prosta z siecia, przedstawia polaczenie wewnetrznego z zewnetrznym. Energia Symbol Oko Kanaloa generuje subtelna energie okreslana w jezyku hawajskim jako "ki". Ta energia moze byc uzywana do uzdrawiania, stymulowania zdolnosci fizycznych i mentalnych oraz do wielu innych celow. Wiekszosc ludzi odczuwa te energie jako mrowienie, prad, nacisk lub chlod podczas trzymania reki, palcow, policzka lub czola blisko tego symbolu. Symbol sam w sobie pomoze zharmonizowac fizyczne, emocjonalne i mentalne energie pomieszczenia lub innego miejsca. Z energii tej mozemy czerpac poprzez medytacyjne wpatrywanie sie w symbol lub trzymanie go blisko tego, co ma zostac zharmonizowane. Symbol moze rowniez rozwijac lub harmonizowac inne zrodla energii przez umieszczenie go przed lub za zrodlem. ................................................................... http://www.huna.net....cle-sid-57.html Specyfiką każdego systemu szamańskiego są amulety, talizmany i symbole. Ich dobór i częstotliwość zastosowania rysują w zasadzie podstawowy obraz danej tradycji. Widać to również we wszystkich religiach, partiach politycznych i innych grupach ludzi. Właściwe zrozumienie znaków danej kultury daje nam możliwość efektywnego działania na płaszczyźnie ludzi identyfikujących się z tą społecznością. Kilka miesięcy temu zobaczyłem wykonane ze srebra Oko Kanaloa. Symbol ten jest mi bardzo bliski, ponieważ opiera się na wielu zasadach Wiedzy. Ucieszyła mnie taka reakcje rynku świadcząca o tym, że producenci śledzą potrzeby nas - konsumentów. Oko Kanaloa - Znak ten wnosi harmonię i ład w otoczenie, ale oprzede wszystkim jest to symbol i tylko symbol. Ten prastary znak, według podań, emituje specyficzny rodzaj energii, która powiększa szczęście na wszystkich płaszczyznach istnienia. Jest również symbolem życia i połączeń wszystkich bytów ze sobą za pomocą mistycznych nici aka. Oznacza on również nasze najgłębsze Ja - tę cząstkę, która nigdy się nie zmienia i zmienia zarazem. To część wszechświata w nas. Kanaloa to ta część w nas o której mówimy "Ja". To miejsce w nas gdzie dochodzi do zjednoczenia z Bogiem i sobą samym. To znak zjednoczenia trzech jaźni w naszej istocie oraz symbol przypominający o najbardziej godnym zaufania Duchu Opiekuńczym. Jest uważany za kanał do przepływu błogosławieństw. Poszczególne części składowe Oka, również mają własne znaczenie: Okręgi - bezwzględna miłość ( Aloha - piąta zasada Huny) Linie proste - Boska siła (Mana - szósta zasada) Suma linii i okręgów wynosi 8 a cyfra ta na Hawajach oznacza dobrobyt i powodzenie (Pono - siódma zasada) Siedmioramienna gwiazda przypomina o spójności wszystkich zasad Wiedzy oraz i pochodzeniu człowieka i punkcie wewnętrznej ciszy. Znak ten wprowadzono, aby wspomagać transformację świata a działanie Oka jest nierozerwalnie związane ze spoglądaniem na nie (Maka - trzecia zasada). I tak, aby działał musi zostać na nim skupiona uwaga. Praktycznie więc powinien znajdować się w polu widzenia osoby chcącej doświadczyć harmonizowania siły i miłości. Dlatego właśnie noszenie go pod ubraniem jako amulet przeważnie nie przynosi efektu. Gdy zaś nosimy go jako wisiorek na wierzchu, korzyści odnosimy pośrednio, bo z otoczenia, na które działa znak. Jeśli chcemy by symbol działał na nas, powieśmy go gdzieś w zasięgu naszego wzroku. Wspaniałym ćwiczeniem relaksującym jest używanie Oka Kanaloa jak mandali. Po prostu usiądź wygodnie i wpatruj się w ten symbol, bez wysiłku, tak długo jak będzie to przynosiło ci satysfakcję. Nie wymuszaj ani nie kieruj energiami. Tak spędzone chwile pobudzą wiele korzystnych połączeń w twoim życiu na wszystkich płaszczyznach istnienia (w tobie, między tobą a otoczeniem, pomiędzy tobą a Uniwersum). Kończąc chciałbym podsumować: Symbol ten nie jest ani talizmanem ani amuletem, ponieważ sam z siebie niczego nie przynosi ani przed niczym nie chroni. Nie jest związany z promieniowaniem kształtów, gdyż działa równie dobrze narysowany patykiem na piasku jak i odlany ze złota. Nie jest również cudownym remedium na problemy, ponieważ sam za nas niczego nie zrobi. Harmonizuje jedynie i rozwija to, co już mamy choćby było to bardzo małe i słabe. Także nie zmieni on nikogo bez jego woli, gdyż nie działa bez naszego skupienia. Jednak zrozumienie jego istoty, zasad Huny i umiejętne posługiwanie się nim transformuje i harmonizuje nasze życie, naszą moc i miłość. ........................................ Źródło: http://symbole-znaczenie.blog.onet.pl/O ... 06-09-25,n
  9. VEGVISIR - znany jest takze pod nazwą Kompasu Wikingów. Jest pewnego rodzaju odmianą Aegishjalmura (Tarczy algizowej). Podobnie jak Aegishajlmur tak i Vegvisir tatuowano na czole. Początkowo miał on zapewnic bezpieczeństwo na morzu, chronił przed zgubieniem się. Z czasem jego moc rozszerzono. Obecnie Vegvisir jest uznawany za symbol chroniący przed zgubieniem sie tak w drodze po morzu, ladzie czy w powietrzu, jak i w drodze życia. Pomocny jest też osobom odbywającym podróże astralne, gdyż chroni przed zagubieniem się w tym dziwnym astralnym świecie. Podobnie jak Aegishjalmur dziś mozna go znaleźć na koszulkach, kubkach i tatuażach. Piosenkarka Bjork ma wytatuowany Vegvisir na ramieniu.
  10. Jest taka teoria mówiąca o tym, ze anioły od czasu do czasu postanawiają doświadczyć fizyczności i cielesności, toteż wstępują w cykl inkarnacyjny i przychodzą na świat, jako ludzie. Wejście w fizyczność powoduje u nich to samo, co u ludzi, czyli odebranie pamięci, Kim się jest w Istocie. I takie aniołki (nie tylko one, bo także duchy natury, żywiołów czy nawet demony) żyją sobie na tym świecie, nieświadome posiadania skrzydeł. Jakie są? I tu można się zdziwić. Bo okazuje się, ze ucieleśnione aniołki nie są "aniołami?, na co dzień. Często (zwłaszcza, jeśli jest to pierwsze anielskie wcielenie) używają życia i fizyczności na maksa. Nie czynią zła, ale doświadczają tych stanów, jakich nie daje im duchowość. Zabawa, sex, burzliwe życie pełne przygód, to niemal norma dla tych ucieleśnionych. Z czasem jednak, zwykle w kolejnych wcieleniach, zaczynają się wyciszać i uspokajać. Zaczynają za czymś tęsknić. Zaczynają czuć się jak nie z tej bajki. Powoli wkraczają na ścieżki rozwoju duchowego i przypominają sobie, kim są. A wtedy chcą juz wrócić do domu i leczą się z uzależnienia, jakim jest fizyczność. Co ciekawe ucieleśnione istoty mroku, demony, upadłe anioły, w życiu fizycznym często są doświadczone przez życie, choroby dziedziczne, bieda, brak miłości, to często dla nich norma. Mimo to one także uzależniają sie od fizyczności. Często to właśnie one są tymi przysłowiowymi aniołami pośród nas, zajmują się uzdrawianiem, szybko wchodzą w rozwoje duchowe i oświecenie. To one często są altruistami, pracują charytatywnie, budzą w sobie naturalne moce uzdrawiania (każda istota duchowa ma moc uzdrawiania ludzie tez), ale nie są radośni do końca. Też za czymś tęsknią i czegoś sie boją. W ucieleśnionych aniołach nie ma tyle lęku. Wynika to z faktu, ze dla istot mroku takie ucieleśnienie się w fizyczności i życie, jakie tu maja, prowadzi do powstania i powrotu w światło. Anioły z tego światła nie odeszły, tu zaś żyją doświadczając fizyczności, a z każdym wcieleniem znowu się wyciszają i wracają powoli do domu, czyli miejsca skąd przyszły. Ta teoria jest może szokująca dla, wielu, ale jak sie jej sama dobrze przyjrzałam to ma to ręce i nogi, i jest logicznym wytłumaczeniem. Wiadomo też, ze szamani często mieli w zwyczaju ściąganie na ziemię potężnych duchów natury i nie mam tu na myśli obrzędów typu VooDoo gdzie mamy krótkotrwałe opętania (też forma ucieleśnień), ale zwabienie takiego ducha by zechciał sie narodzić. Często dzięki temu plemię zyskiwało bardzo potężnego szamana czy wodza. Pewnikiem z aniołami jest podobnie, a dla demonów może to jedyna droga do światła? Jak myślicie? Tak pewnie wyglądają te ucielśnione
  11. W jakich miejscach stawiamy bańki? Stosując bańki tradycyjnie, czyli tak jak używały ich nasze mamy i babcie, stawiamy bańki na dużych powierzchniach (plecy, klatka piersiowa) szeregami w odległości 1 cm jedna od drugiej z zachowaniem szczególnej ostrożności w okolicy serca. Bańki stosowane zgodnie z zasadami Tradycyjnej Chińskiej Medycyny stawia się w punktach akupunkturowych. Są to biologicznie aktywne punkty na powierzchni ciała odznaczające się szczególnymi właściwościami. W podręcznikach chińskich wymienia się ponad 400 takich punktów. Lekarz wybiera najbardziej odpowiednie punkty w danej sytuacji, biorąc pod uwagę stan ogólny pacjenta (zgodnie z zasadą medycyny naturalnej - leczenia człowieka a nie choroby). W mięśniobólach, nerwobólach międzyżebrowych, rwie kulszowej wykorzystuje się do leczenia bańkami głównie te punkty i strefy wokół nich leżące, w których odczuwana jest szczególna bolesność ( punkty Ashi). Na ogół nie są to klasyczne punkty akupunkturowe. Zwykle nad miejscem chorym wykrywa się badaniem dotykowym kilka takich punktów. Gdzie nie można stawiać baniek ? Nie wolno stawiać baniek w okolicy serca, dużych naczyń krwionośnych, oczu, uszu, nosa, brodawek piersiowych, żołądka, żylaków, na skórę uszkodzoną lub zmienioną chorobowo, na znamionach barwnikowych oraz u kobiet ciężarnych na podbrzusze i w okolicy lędźwiowej. Przy jakich schorzeniach można stawiać bańki ? Najlepsze wyniki osiąga się w następujących przypadkach: ? zapalenie oskrzeli ? angina ? grypa ? zapalenie płuc ? silne przeziębienie Dobre wyniki osiąga się w przypadku schorzeń przewodu pokarmowego, nerek i dróg moczowych oraz zaburzeń czynności serca i układu krążenia. Często można dostrzec zaskakująco szybkie przeciwbólowe działanie baniek - także w przypadkach, w których zawiodły wszelkie inne środki lecznicze. Dotyczy to zwłaszcza przewlekłych bólów kręgosłupa, nerwobóli, bólów w przebiegu reumatoidalnego zapalenia stawów oraz bólów głowy spowodowanych napięciem mięśniowym. Osoby cierpiące na bezsenność po leczeniu bańkami mogły się wreszcie dobrze wyspać (lub przynajmniej spały znacznie lepiej niż poprzednio). Jak poprawnie postawić bańki dziecku aby nie zrobić mu krzywdy ? Część lekarzy nie zaleca stosowania baniek u dzieci młodszych niż 4 letnie. U dzieci poniżej 7 roku życia należy stosować bańki najwyżej przez 5 minut, a u 7 do 14- latków maksymalnie przez 10 minut. Bańki powinny być postawione słabo lub średnio. U dzieci poniżej 14 roku życia nigdy nie stosujemy silnego przyssania baniek. U dzieci łatwo może dojść do powstania silnego wybroczenia i powstania pęcherzy dlatego podczas trwania zabiegu bacznie obserwujemy stan małego pacjenta. Delikatny masaż po postawieniu baniek zlikwiduje napięcie i zrelaksuje malca, a następnym razem dziecko chętnie podda się terapii ponownie. W Chinach bańki stawia się w punktach akupunkturowych codziennie przez 10 dni. Na zachodzie zwykle bańki stawia się dzieciom raz lub dwa razy w tygodniu. W jakich odstępach czasu można stawiać bańki ? Rytm zabiegów ustala się indywidualnie, kierując się stanem ogólnym chorego, rodzajem i stadium choroby oraz stopniem tolerancji zabiegu. W chorobach ostrych bańki można stawiać co dwa dni przez tydzień. Najlepsze efekty uzyskuje się rozpoczynając zabiegi przy pierwszych zwiastunach choroby. W chorobach przewlekłych - raz lub dwa razy w tygodniu przez kilka lub kilkanaście tygodni. Profilaktycznie, uodparniająco u dzieci i osób często zapadających na infekcje dróg oddechowych stosujemy serię 10 - 12 zabiegów 2 razy w tygodniu. Kurację rozpoczynamy ok. 6 tygodni przed okresem wzmożonych zachorowań. Co wskazuje na właściwe postawienie baniek ? Jak wygląda skóra po zabiegu ? Niemal bez wyjątku podczas stawiania baniek po raz pierwszy powinny pojawić się podskórne wybroczyny (sińce) lub okrągłe ślady w miejscach gdzie znajdowały się bańki. Wielkość wybroczyn zależy bardzo od czasu trwania zabiegu i siły zassania bańki. Aby zmniejszyć ryzyko powstania zbyt dużych sińców należy zawsze zaczynać od stopnia zassania lekkiego lub średniego zwiększając podczas kolejnych zabiegów wielkość podciśnienia i czas trwania zabiegu. W miejscu stawiania bańki pacjent powinien odczuwać ciepło oraz rozciąganie, a nie ból. Jeżeli pacjent podczas zabiegu odczuwa ból należy natychmiast usunąć bańki. Nie należy stawiać bańki ponownie w miejscu gdzie powstał pęcherz aż do jego całkowitego wyleczenia. Ślady powstałe podczas zabiegu stawiania baniek znikają zwykle w ciągu tygodnia. W niektórych przypadkach (np. przy zbyt silnym lub za długim postawieniu baniek) na skórze mogą się pojawiać pęcherze. Należy wtedy natychmiast usunąć bańki i skontaktować się z lekarzem. Na ryzyko powstania dużych wybroczyn narażeni są szczególni pacjenci starsi oraz bardzo młodzi. Dlatego też należy monitorować stan pacjenta w czasie zabiegu. Jeżeli nie zauważy się powstawania pęcherza odpowednio wcześnie może niepotrzebnie powstać duża, otwarta rana. Po zakończeniu zabiegu może nastąpić krótki okres zwiększonej wrażliwości w miejscach gdzie stawiano bańki. Można delikatnie wymasować te obszary olejkiem do masażu i po okryciu pozwolić pacjentowi na odpoczynek. Po zabiegu może wystąpić obniżenie ciśnienia krwi z powodu efektu jaki wywiera na układ krążenia postawienie baniek. Szczególnie podatni na ten efekt mogą być pacjenci z niskim ciśnieniem krwi. Czy bańkami można zastąpić antybiotyki ? Postawienie baniek nie może zastąpić, rzecz jasna, niezbędnego leczenia konwencjonalnego, np. zabiegu operacyjnego czy stosowania antybiotyku w chorobach o ostrym przebiegu. W niektórych przypadkach, np. w ostrych chorobach bakteryjnych trzeba stosować antybiotyki. Jednak i wtedy bańki mogą odegrać niepoślednią rolę wspomagającą, bowiem powodują szybsze i silniejsze działanie antybiotyków, dzięki czemu skracają czas choroby i umożliwiają zmniejszenie ilości podawanych leków. Często same bańki wystarczą, aby zmniejszyć dolegliwości, a nawet je zlikwidować, lecz kiedy indziej, w takim samym na pozór przypadku, trzeba sięgnąć do innej metody leczenia jako terapii podstawowej, towarzyszącej lub uzupełniającej. Stawianie baniek nadaje się doskonale do łączenia z innymi metodami leczenia. Dlaczego lekarze tak mało wiedzą o bańkach ? W ciągu stuleci leczenie bańkami, zwłaszcza ciętymi (z upuszczaniem krwi), zostało zdyskredytowane przez ich nadmierne - i przez to szkodliwe - stosowanie. Jednak prace naukowe B. Ashnera, G. Bachmanna, J. Abelego, A. Biera, Ch. W. Hufelanda i innych nie potwierdziły szkodliwości stawiania baniek, o co przez długi czas obwiniano ten rodzaj terapii naturalnej. Warunkiem jest tylko prawidłowe stosowanie tej metody. Wymienieni autorzy potwierdzili natomiast korzystne działanie baniek, polegające na regulacji i wspomaganiu mechanizmów odpornościowych, a także przyspieszeniu procesu leczenia szeregu schorzeń. W wielu krajach obserwuje się w ostatnich latach wzmożone zainteresowanie medycyny oficjalnej naturalnymi metodami leczenia. Naukowe potwierdzenie prastarych doświadczeń medycyny naturalnej, świadczące o istnieniu odruchowych powiązań powłok skórnych z chorym narządem wewnętrznym, zawdzięczamy przede wszystkim badaniom następujących lekarzy: Mackenzie i Head (strefy Heada, okolice nadwrażliwe), Hansen i Von Staa (drogi odruchowe skórno-trzewne), Sheidt (odcinki przejściowe) i Pischinger (układ środowiskowo-komórkowy). Obecnie nie da się już zaprzeczać skuteczności metod alternatywnych wykorzystujących wspomniane zależności, gdyż jest ona faktem. Jak wykonuje się masaż bańkami ? Aby ułatwić przesuwanie bańki przed zabiegiem należy natłuścić skórę oliwką lub maścią. Następnie stawia się bańkę na skórze sposobem tradycyjnym, po czym przesuwa się ją po powierzchni ciała lub wykonuje nią ruchy okrężne. Zabieg powinien trwać 3 - 5 minut. Można go powtarzać co drugi dzień. Długość serii zabiegów uzależniona jest od charakteru choroby. W ostrych procesach chorobowych (np. zapalenia mięśni, nerwobóle) wystarcza zazwyczaj 1 - 3 zabiegów; w stanach przewlekłych 5 - 7 zabiegów. Prawidłowo wykonany masaż bańką wywołuje niekiedy tylko nieznaczne zaczerwienienie lub zasinienie, a czasami nie wywołuje żadnej reakcji. Nie należy jednak przekraczać zalecanego czasu. W jaki sposób stawiamy bańki w punktach akupunkturowych ? Stawiamy bańki w wybranych punktach na 3 do 5 minut, niekiedy do 10 minut. Jaki jest czas trwania kuracji ? W chorobach ostrych bańki można stawiać co dwa dni przez tydzień. Najlepsze efekty uzyskuje się rozpoczynając zabiegi przy pierwszych zwiastunach choroby. W chorobach przewlekłych - raz lub dwa razy w tygodniu przez kilka lub kilkanaście tygodni. Profilaktycznie, uodparniająco u dzieci i osób często zapadających na infekcje dróg oddechowych stosujemy serię 10 - 12 zabiegów 2 razy w tygodniu. Kurację rozpoczynamy ok. 6 tygodni przed okresem wzmożonych zachorowań. Czym różnią się bańki próżniowe od ogniowych ? Aby bańki mogły być postawione niezbędne jest wytworzenie w nich podciśnienia. W tradycyjnych bańkach wykorzystywało się do tego celu ogień. Watkę nasączoną spirytusem zapala się i wprowadza do wnętrza bańki. W bańkach próżniowych podciśnienie zostaje wytworzone przez wyssanie powietrza pompką. Wbudowany w bańki zawór jednostronny utrzymuje powstałe podciśnienie. Wbrew powszechnemu mniemaniu to podciśnienie, a nie temperatura jest czynnikiem leczniczym w zabiegu stawiania baniek. Czy występują skutki uboczne tej terapii ? Bańki to bardzo silny sposób oddziaływania na organizm. Dlatego przed ich zastosowaniem niezbędna jest konsultacja lekarska. W przypadku prawidłowego stosowania baniek nie odnotowuje się powikłań oraz skutków ubocznych. Należy jednak zwrócić uwagę na to że w niektórych przypadkach (np. przy zbyt silnym lub za długim postawieniu baniek) na skórze mogą się pojawiać pęcherze. Należy wtedy natychmiast usunąć bańki i skontaktować się z lekarzem. Co trzeba zrobić aby podciśnienie w bańce nie było zbyt duże ? Wyciągając z bańki powietrze należy obserwować stopień zassania skóry. U osób z delikatną skórą, cienką podściółką tłuszczową, u osób szczupłych i dzieci wystarczy gdy wybrzuszenie będzie wynosiło 3 - 4 mm. U osób o mocnej budowie ciała, ze skórą twardszą i z grubszą tkanką tłuszczową należy uzyskiwać większe podciśnienie, większy stopień wessania skóry do bańki. Należy pamiętać, by u osób w podeszłym wieku i niemowląt podciśnienie nie było zbyt duże bez względu na grubość podściółki tłuszczowej, gdyż naczynia krwionośne są u nich zazwyczaj bardzo kruche! W miejscu stawiania bańki pacjent powinien odczuwać ciepło oraz rozciąganie, a nie ból. Jeżeli pacjent podczas zabiegu odczuwa ból należy natychmiast usunąć bańki. Czy Bańki Bezogniowe należy przed każdym stawianiem zanurzać w wodzie ? Bańki przed każdym użyciem należy zanurzyć całkowicie w ciepłej wodzie. Podgrzane wodą bańki będą bardziej miłe w dotyku dla pacjenta. Nie należy ich przed stosowaniem osuszać ponieważ woda stanowi dodatkowy czynnik uszczelniający (bańki będą lepiej się "trzymać"). ....................................................................... Źródło: http://www.medplus.pl/index.php?str=faq Ja osobiscie uzywam właśnie takich baniek. I bardzo sobie je cenię. Mój syn także umei je juz stawiać, wiec w razie infekcji stawiamy sobie wzajemnie. To są chińskie bańki gumowe, które kiedyś kupiłam, niestety nie jestem z nich zadowolona. Te większe cieżko sie stawia, te mniejsze pojedynczo niewiele dają. Tradycyjne ogniowe są dobre to juz tzreba umieć stawiać. Mają jednak te wadę w stosunku do szklanych bezogniowych, ze nie bardzo mozna tu regulować "ssanie" :D w bezogniwych szklanych odsysamy powietrze specjalna pompką, co umozliowa regulowanie. Jest to ważne zwłaszcza przy stawianiu baniek małym dzieciom.
  12. W tym miejscu proponuję zamieszczać ciekawe filmy o tematyce ezoterycznej - różnorakiej - znalezione na naszym jutubie ;) Duża prośba, aby mialy choc napisy polskie, bo nie kazdy na forum zna języki obce. Ja na początek coś takiego: http://www.youtube.com/watch?v=PPnhiVe9B0A&feature=related
  13. Zioła cieszą się sporym zainteresowaniem, a kyracje ziołowe mają opinię bezpiecznych a skutecznych. Niestety z tym bezpieczeństwem w stosowaniu ziół bywa różnie. Dlatego lepiej zachowac umiar i konsultować z lekarzem ziołowe specyfiki, ajkie zamierzamy stosować. Niektóre zioła mogą blokować lub utrudniac wchłanianie niektórych leków, lub wykluczać się z nimi wzajemnie. inne powodują silne alergie, a jeszcze inne mogą być toksyczne, jeśli się je stosuje niewłaściwie. O ostrożności w stosowaniu leków ziołowych już rozmawialiśmy w temacie: Zakazany rumianek ale temat myślę, że wart uwagi. Kiedys napisałam artykuł o pewnych zalecancyh środkach ostrożnosci w stosowaniu ziół, który w całości jest na moim blogu "Szepcząca z gór sowich". Artykuł napisałam w oparciu o źródła książkowe, min "Zioła w Polskim Domu" D. Tyszyńskiej Kownackiej. Tu przedstawię tylko fragment o samych ziołach: ALOES – nie powinny go stosować (zwłaszcza wewnętrznie) kobiety w ciąży, a także osoby chore na nadciśnienie oraz te z osłabionymi i kruchymi naczyniami krwionośnymi. Poza tym przy długotrwałym stosowaniu aloesu lub jego preparatów można uszkodzić sobie wątrobę oraz spowodować niedobór kilku pierwiastków (m.in. sodu i potasu). CHRZAN - nie powinni go spożywać chorzy na marskość wątroby, a także osoby, u których wystąpiły stany zapalne układu pokarmowego i nerek. DZIURAWIEC – stosowany w dużych dawkach może spowodować oparzenia słoneczne i podrażnienia skóry. Dlatego należy go unikać w lecie, a jeśli kuracja jest konieczna unikać słońca. GŁÓG – jest raczej bezpieczny ale stosując go często (długotrwałe kuracje trwają nawet kilka lat) i w dużych ilościach działa ujemnie na organizm. JAŁOWIEC POSPOLITY – należy go dawkować bardzo ostrożnie, gdyż w dużych ilościach podrażnia nerki, a stosowany zewnętrznie może podrażniać skórę. JARZĘBINA - Zawiera kwas parasorbowy, który rozpada się pod wpływem wysokich temperatur i suszenia, dlatego nigdy nie należy spożywać surowych owoców jarzębiny – może się to skończyć biegunkami, wymiotami i osłabieniem organizmu. KRWAWNIK POSPOLITY – w dużych ilościach może być bardzo toksyczny. Niepożądane objawy to silne bóle głowy oraz stany podobne do oszołomienia. Czasem powoduje omdlenia. Stosować raczej według zaleceń specjalisty. MALINA WŁAŚCIWA - przy stanach zapalnych nerek lub u chorych na podagrę duże ilości malin mogą wywołać podrażnienia. Dlatego te osoby powinny spożywać ją ostrożnie. MIĘTA – Należy do często i powszechnie stosowanych ziół. Ale zalecam stosować ją z umiarem. Nigdy nie należy jej podawać niemowlakom, a małym dzieciom dopiero po konsultacji z lekarzem. MNISZEK - stosować ostrożnie, w dużych ilościach i spożywany często może zwiększyć liczbę białych krwinek. POKRZYWA - Nie powinny jej spożywać osoby z chorymi nerkami, a także przy cystach i polipach. Poza tym stosując kuracje pokrzywową należy raz na kilka dni zrobić sobie 2-3 dniową przerwę. SKRZYP POLNY - Stosując kuracje ze skrzypu (wewnętrznie) należy robić przerwy. Kilka dni przyjmowania skrzypu na kilka dni przerwy. Dotyczy to herbatek oraz innych preparatów. Skrzyp, przy skutecznym działaniu na wiele schorzeń, może wypłukiwać witaminy z grupy B z organizmu. SZAŁWIA – olejek szałwiowy może wywołać uczulenia. Ponadto szałwia nie zalecana jest dla kobiet w ciąży i karmiących matek. Nadmierne spożywanie szałwi i preparatów szałwiowych powoduje podrażnienie skóry, dlatego nie należy jej stosować przy silnym nasłonecznieniu. TYMIANEK WŁAŚCIWY - zawiera tymol, który w większych ilościach jest silnie toksyczny (trujący). Ponadto tymianku i preparatów tymiankowych nie wolno spożywać kobietom w ciąży oraz osobom z chorobami serca. ...................................... A z forum zielarskiego, podaję listę ziół wraz z ostzreżeniami Lippia trójlistna- uzywana przez dłuższy czas powoduje podrażnienie zołądka Chrzan - nie wskazany przy chrobach nerek Gorzyca- nasiona podrażniaja delikatna skórę Złocień dalmatyński - ekstraktowane i czynne składniki pyretyna i cyneryna śa trujace dla ludzi i zwierząt Fenkuł zwyczajny- wszelkie księgi mówią że nalezy trzymać się ustalonych proporcji ( nie przedawkować!) poneważ działa toksycznie. Poziomka pospolita- u niektórych osób uczula Wieczornik damski- duże dawki wywołuja wymioty ( czasem potrzebne) Hyzop lekarski- nie stosowac w czasie ciąży Szczaw zwyczajny- większe dawki uszkadzają nerki Ruta zwyczajna- Może wywołac mocne uczulenia skóry , zbroniona w czasie ciąży Santolina - nie stosować wewnętrznie Szaławia lekarska- nie wskazane jest długotrwałe stosowanie ziela Mydlnica lekarska - Korzenie mydlnicy są trujące , nie wolno ich stosować wewnętrznie Zywokost lekarski - zdania podzielone na temat zastosowan wewnetrznych Wrotycz- zakaz stosowania podczas ciąży , w wiekszych dawkach uczula ( dobry do aromatyzowania kiełbasek , ciasta z miesnym farszem , ,omletów) Kozłek lekarski- po 2,3 tygodniach zązywania obowiązkowa 2 tygodniowa przerwa Dziewianna pospolita - uzywac w małych dawka ze względu na długotrwałe podraznienia gardła Aloes- duże dawki powoduja wymioty Arcydzięgiel litwor- kontakt ze swieżą roslina moze wywołać reakcje alergiczną (zaczerwienienie , swedzenie) arcydziegiel zawiera furanokumaryny powodujace nadwrazliwość skóry na światło słoneczne.Podczas stosowania unikac opalań. Arnika- przedawkowanie- biegunka wymioty , zaburzenia rytmu serca, utrata przytomnosci, Nie powinno sie jej stosować w przypadku stanów zapalych zołądka i jelit , krwawienia z przewodu pokarmowego , stanów pozawałowych , podczas leczenia strofantyną i glikozydami naparstnicy , w ciąży.Arniki nie wolno stosowac na rany i ostre stany zapalne skóry . nalezy unikać przetworów o wysokim stężeniu (mogas doprowadzić do zmian martwiczych) Bez czarny- nie wolno stosowac bzu kiedy organizm jest odwodniony Berberys pospolity- nie wolno przyjmowac go zbyt długo ponieważ berberyna odkłada się w organizmie Biedrzyniec anyz- przedawkowanie olejku (doustnie) może spowodowac podrażnienie błony słuzowej żołądka ,i nawet odurzenie i drgawki Borówka czenica – napar z liści obniża poziom cukru we krwi – osoby cierpiące na cukrzyce powinny skonsultować się z lekarzem Obiecano tam uzupelnić listę o kolejne zioła, wiec jak się pojawi to dodam. Cały temat znajduje się na forum zielarskim pod adresem: http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=375.0 Pozdrawiam i czekam na Wasze informacje o ostrożności w stosowaniu ziół, tu uklon zwłaszcza w strone osób, które zajmują się uzdrawianiem.
  14. Energoterapie to coraz popularniejsze, a przy tym bardzo skuteczne metody pracy, pomocne nie tylko w uzdrawianiu. Osoby praktykujące Reiki czy Uzdrawianie Praniczne wiedzą, że ta forma praktyki pomocna jest także w szeroko rozumianym rozwoju duchowym, w pracy nad samym sobą, czy tym, co ja nazywam Króliczą Norą. Jednak i tu należy przestrzegać pewnych zasad BHP, ważnych zarówno dla nas samych, jak i osób, którym przekazujemy energię. Jeśli chodzi o same przekazy energetyczne to zasady są podobne w różnych systemach. Przede wszystkim zawsze przed i po zabiegach energetycznych myj dokładnie ręce i spłucz je pod strumieniem wody. Oczyszcza to aurę i energetykę rąk. Moja Mistrzyni Reiki zaleca nawet spryskanie rąk od dłoni do łokci płynem odkażającym do rąk. Można do niego dodać kilka kropel olejku rozmarynowego, albo herbacianego lub szałwiowego, które nie tylko odkażają, ale też oczyszczają. W tym stosuje się je do oczyszczania aury, a pamiętać trzeba, że w bezpośredniej pracy energetycznej stykamy się z aurą innej osoby. Taki płyn można nabyć w aptece. Nie ?strzepuj? też energii z dłoni na podłogę. Zwłaszcza podczas sesji uzdrawiania pranicznego, gdyż tym samym negatywne energie, jakie z kogoś lub z siebie zdejmujesz rzucasz na podłogę. Tak, jak nie rzucasz papierków, okruchów czy innych śmieci na dywan, tak i śmietnik energetyczny nie powinien tam lądować. Najlepiej wcześniej przygotuj sobie miseczkę z osoloną wodą i do niej wrzucaj energetyczne brudy. Kolejna ważna sprawą to uziemienie. Zawsze pracując z energiami (i nie tylko) pamiętać trzeba by się uziemić. Ja stosuję ?zapuszczanie korzeni?, czyli wizualizuję i wczuwam się energetycznie w stan, jakbym stopami wypuszczała korzenie, które wrastają głęboko w ziemię. Daje mi to stabilizację i prawidłowe uziemienie, ale tu każdy sam może znaleźć swój sposób uziemienia. Ważne by ono było. Podczas przekazywania sobie lub innym energii, czy też w pracy z energiami zdejmuj metalowe ozdoby, jak biżuterię, zegarki, a nawet okulary w metalowych oprawach. Zwłaszcza wszelkie koliste i zamykające ozdoby jak bransoletki, pierścionki, zegarki czy łańcuszki warto zdejmować, bo mogą blokować lub zakłócać przepływ energii przez nasze ciało. Unikaj bezpośredniego przekazywania energii na czakrę serca i okolice serca. Może to zbyt pobudzić serce, a nie zawsze jest to wskazane, jeśli już to raczej okolice serca, albo tylną czakrę serca. I najważniejsza sprawa, a mianowicie odcinanie się. Koniecznie po zakończeniu sesji energoterapeutycznej odetnij się mentalnie od Klienta. Możesz to zrobić choćby wizualizując odcięcie się, lub wykorzystać specjalne znaki (np. w Reiki służy do tego jeden ze znaków). Czasem wystarczy ?rozdzielenie? dłonią aury swojej i Klienta. Pamiętaj też, by przed przystąpieniem do pracy z energiami wyciszyć się i chwile pomedytować. A jeśli jesteś wzburzony(a) emocjonalnie, po prostu odpuść sobie pracę z energią. Negatywne emocje, złość, stres nie sprzyjają pracy z energiami, a do tego możesz te negatywne emocje lub własne brudy energetyczne przenieść na innych. Pozdrawiam
  15. Tekst pochodzi z Gazety Wyborczej Katarzyna Gryga 2011-03-21, ostatnia aktualizacja 2011-03-21 16:25:24.0 - Ze sklepów zniknie rumianek, melisa, mięta. Wszystko przez dyrektywę Unii Europejskiej - na stronach forach i stronach internetowych straszą internauci. Piszą to ludzie, którzy na oczy nie widzieli nowych przepisów - odpowiadają prawnicy. Tradycyjne zioła pozostaną dostępne Wszystko zaczęło się od niezrozumienia dyrektywy unijnej 2004/24/EC dotyczącej sprzedaży ziół i wprowadzającej obostrzenia w przypadku niektórych z nich. W internecie pisano protesty, spekulowano, kiedy wprowadzony zostanie zakaz sprzedaży rumianku. Tysiące ludzi obawiało się o dostęp do naturalnych form leczenia. Mięta bez zmian W dyrektywie unijnej znajduje się zapis, który na sprzedających zioła nakłada obowiązek zarejestrowania ich po uprzednim przeprowadzeniu szczegółowych analiz i badań, dokładnie takich, jakim poddawane są leki wchodzące na rynek. Koszt badania jednego produktu - ok. 500 tys. zł. Wstrząsnęło to wielbicielami ziół, ponieważ wyobrazili sobie, że na końcu to przecież oni będą płacić za badania. Czy cena mięty wzrośnie? Nic się takiego nie stanie. Dyrektywa zawiera bowiem także zapis, że nowe regulacje nie dotyczą "ziół wykorzystywanych jako tradycyjny produkt leczniczy". Oznacza to tyle, że w kulturze europejskiej jest mnóstwo ziół z potwierdzoną badaniami klinicznymi skutecznością, które nie potrzebują żadnej dodatkowej rejestracji. - Na naszą produkcję ta dyrektywa nie ma żadnego wpływu - mówi Jacek Sim, rzecznik prasowy Herbapolu. - Otrzymuję natomiast w ostatnim czasie dużą liczbę telefonów zaniepokojonych klientów oraz sklepów, czy coś się zmieni, czy cena wzrośnie, ale wszystko zostaje tak, jak jest, nie ma co siać paniki - uspokaja. Kogo dotknie ziołowa dyrektywa? Spokój przedstawiciela Herbapolu nie zmienia tego, że dyrektywa zrewolucjonizuje część rynku. Zapisy, które nakazują rejestrację ziół, uderzą przede wszystkim w małych dystrybutorów sprowadzających produkty np. z Ameryki Południowej, które są sprzedawane poza sklepami, np. na aukcjach internetowych. Kłopoty mogą mieć także dystrybutorzy produktów chińskiej medycyny naturalnej. Większość z nich sprzedaje się w tzw. systemie MLM. To sprzedaż bezpośrednia polegająca na handlu obnośnym, zazwyczaj po raczej wysokich cenach. - Te - nazwijmy to - garażowe firmy, jeśli faktycznie będą chciały sprowadzać i produkować leki na bazie ziół zupełnie nieznanych w Europie, będą musiały się zarejestrować, ale my nie posiadamy ani jednego produktu, który nie mieściłby się w kategorii tradycyjnego leczenia - mówi Jacek Sim. Czytanie ze zrozumieniem Sprawy związane z regulacją rynku Unii Europejskiej budzą zawsze ogromne emocje. Często wynika to z tego, że nie wszyscy dyrektywy czytamy, a jeśli już czytamy, to nie zawsze je rozumiemy. Informacje większość ludzi dostaje pocztą pantoflową, często jeszcze w trakcie prac legislacyjnych - tłumaczy dr Marta Sendrowicz, specjalizująca się w prawie UE. - Często wynikają z tego nieporozumienia. W ziołowej dyrektywie, która jeszcze przed wejściem w życie zdążyła poruszyć tłumy zielarzy, nie ma nic kontrowersyjnego. Wszystkie ziółka, których powszechnie używamy, są legalne i nie znikną nagle z rynku. Skończy się za to nabijanie klientów butelkę magicznymi ziółkami z Peru, Chile, Boliwii i innych tajemniczych stron świata. ..................................................................................................... Czytam i zastanawiam się, czy Ci ludzie mają nas za idiotów, czy ja naprawdę czegoś nie rozumiem? Rumianek i mieta to jedno, ale co z wieloma ziolami stosowanymi od lat, które w dalszym ciągu nie posiadaja atestu, a które sa skuteczne? Taka przytulia czy nawet jezówka w formie herbatek sypkich wciąz są sprzedawane jako zioła do kąpie...li, bo nie mają atestu. A jest takich ziół jest setki. Więc ja się pytam, czy skuteczność danego zioła wynika z pieczątki: ATEST na papierku i opakowaniu,czy moze z setek lat tradycji zielarskich i doświadzcenia w tej dziedzinie? Czy ziola z pieczątka nagle nabierają cudownych właściwości? Herbapol się nie obawia, ale jakoś też w ich asortymencie nie widać takich ziół i mieszanek jak ma np firma Dar Natury. A co z ziołami i mieszankami spzredawanymi pzrez Zakon Ojców Bonifratrów? Czy ich wiedza bez atestu to też ludowe bajanie? Czy moze wiele lat tradycji, badań i fachowej znajomości tematu zielarstwa. Nie podoba mi się też ostatnie zdanie, pełne szyderstwa :Magiczne ziółka z Peru, Chilie... Te "magicznne ziółka" to setki lat tradycji szamańskich, dobrodziejstwa ludzi zamieszkujacych tamte rejony. To leki z regionów, gdzie przyroda oferuje nam leki niemal na wszystko. Ilu ludziom uratowały te "ziółka" życie i przywróciły zdrowie można się domyślać. Ale nie mają peiczątki: ATEST, więc są złe. Unia Europejska... Miała być wolność i swoboda a jest wielkie G. Ciekawe kiedy za posiadanie "zeilska", ktore sama sobie nazbieram na ląkach, będę zatrzymana i potraktowana jak dealer narkotyków. Pewnie niebawem, bo przecież ośmielę się okradac koncerny farmaceutyczne z pieniędzy, nie kupując ich wyrobów.
  16. Kelpie - w folklorze celtyckim nadnaturalny wodny koń, zmieniający kształty, nawiedzający szkockie jeziora i rzeki. Na Orkadach podobne stworzenie nosi nazwę Nuggle, a na Szetlandach Shoopiltee. Pojawia się także w folklorze skandynawskim jako Bäckahästen ("koń potokowy"). Kelpie czasami ukazuje się jako brutalny i włochaty człowiek, który ściska i miażdży podróżników, jednak jego najczęstszą, powszechnie przyjętą formą jest łagodny koń, stojący przy strumieniu lub rzece. Jeśli ktokolwiek go dosiądzie, kelpie poszarżuje w najgłębsze partie wody, porywając ze sobą i zatapiając nieszczęsnego jeźdźca. Krzyżówki kelpie z koniem domowym są dobrymi końmi wierzchowymi. Kelpie ostrzegają swoim zawodzeniem i wyciem przed nadchodzącymi burzami. Stworzenia te są jednak rzadko łagodne. Folklorystyczna opowieść The Kelpie's Wife opowiada o jednym z tych stworzeń i jego żonie, żyjących w jeziorze Loch Garve w szkockim regionie Ross. utwór zepołu Jethro Tull "Kelpie" z wydanego w 1979 albumu Stormwatch opowiada o młodej kobiecie, skuszonej przez kelpie. Podobne stworzenie w celtyckiej kulturze, Each uisge (celt. "wodny koń"), nawiedza raczej słonowodne zbiorniki, a nie jeziora i rzeki z wodą słodką, z którymi kojarzy się kelpie. W Skandynawii Bäckahästen był jedną z transformacji wodnego ducha o kształcie człowieka, zwanego Nix. Często opisywany jest jako majestatyczny biały koń, który pojawia się niedaleko rzek, najczęściej podczas mglistej pogody. Każdy, kto wspiął się na jego grzbiet mógł już nigdy nie móc z niego zsiąść. W takim wypadku koń mógł wskoczyć do wody, topiąc jeźdźca. "Koń potokowy" bywa także widziany, jako zaprzężony do pługa. Może to być spowodowane tym, że koń chciał zmylić jakąś osobę, lub też komuś udało mu się go schwytać Najczęściej szkockie kelpie ukazywały się w postaci ludzkiej, jednak ich skóra miała niebieskie zabarwienie. Potrafiły także przyjmować kształty groźnych koni wodnych. W Szkocji wierzono kiedyś, że morskie sztormy powodowane są przez te złośliwe stworzenia. Niebiescy ludzie z cieśniny Minch u północnych wybrzeży Szkocji dbali, by morskie wody były tam ciągle wzburzone i w ten sposób skutecznie zmuszały żeglarzy do wybierania innych szlaków. Inne kelpie wzniecały sztormy tylko wtedy, gdy chciały przywieść kogoś do zguby. Wielu ludzi tonęło niespodziewanie po wejściu w pozornie spokojne wody szkockich jezior i rzek. Do innych ulubionych zajęć szkockich kelpie należało straszenie koni, tak by przerażone zrzucały z grzbietów swoich jeźdźców. Kelpie stanowiły zagrożenie także dla statków. Do przepłoszenia okrutnych stworzeń służyły specjalne wiersze i żeglarskie piosenki. Szkockie kelpie często uznawano za lokalną wersję bretońskich korrigan, jednak korrigan są przedstawiane wyłącznie jako kobiety Według Bengta Sjögrena, szwedzkiego autora i historyka przyrody, dzisiejsze wierzenia w potwory, żyjące w jeziorach np. Loch Ness, mają swój początek w starych legendach o kelpie. Sjögren twierdzi, że relacje o nich zmieniały się z czasem. Starsze doniesienia mówią o stworzeniach, przypominających konie, natomiast nowsze częściej wspominają o gadach i stworzeniach, przypominających wyglądem dinozaury. Sjögren wnioskuje, że legendy o kelpie rozwinęły się w dzisiejsze legendy o potworach, zamieszkujących jeziora. Istoty zmieniły tylko wygląd na bardziej realistyczny i nowoczesny, dzięki odkryciom dotyczących dinozaurów oraz wielkich gadów wodnych. Było to powodem "ewolucji" ich wyglądu z koniopodobnych wodnych kelpie do dinozaurów, szczególnie plezjozaurów. Ciekawostki Kelpie pojawia się w grze na konsolę PS2 "Drakengard 2" jako partner Hancha. Kelpie ma tu wygląd niebieskiego konia z dużym rybim ogonem i mierzy ponad 8 metrów długości. Kelpie to także imię konia Ciri z serii książek o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego. Kelpie to śmiercionośne rośliny hodowane na dnach oceanów w książce "Splątane Sieci" z serii Forgotten Realms. Potrafią przybierać kształt konia lub kobiety, zwabiony marynarz ginie pod wodą. Kelpie, jako jedna z wróżek mogących przybrać postać ludzką, pojawia się w japońskim anime Hakushaku to yōsei. Kelpie pojawia się w "Przewodniku terenowym po fantastycznym świecie wokół nas", który jest częścią serii Kroniki Spiderwick. Źródło: wikipedia
  17. Jakie ksiażki polecacie do nauki numerologii?
  18. Często zdarza nam się kupować w aptece różnego rodzaju preparaty ziołowe jak syropy czy nalewki. Wiele z nich jest przepisywana przez lekarzy jako środki lecznicze lub wspomagające leczenie. Znam kilka osób (jak choćby moją babcię), które nie wierzą w skuteczną moc herbatek ziołowych czy innego rodzaju ?specyfików? dostępnych w domowej spiżarni ale za to chętnie ?zalewa? wszystkie bolączki i dolegliwości eliksirem ziołowym z apteki. Bo tak radzi lekarz. Nie zastanawiają się też często, że właśnie te cudowne eliksiry są wytwarzane z ziół. Nie neguję oczywiście ich skuteczności. Są to preparaty bardzo pomocne w leczeniu wielu chorób i schorzeń. Są też zazwyczaj dosyć tanie i szybko dostępne, gdyż nie wymagają długotrwałego przygotowania (np. nalewki, soki, syropy). Można je też dostać w postaci granulatów czy słodkich syropów, co ma duże znaczenie zwłaszcza w przypadku dzieci, które niechętnie popijają ?gorzkie ziółka?. Jednak dla wielu ?ciekawskich? preparaty te mają jedną wadę. Otóż zazwyczaj producenci podają skład preparatu używając nazw łacińskich. Ma to też duże znaczenie w przypadku osób ze skłonnościami do alergii. Zdarza się bowiem, że na niektóre rośliny czy składniki możemy być uczuleni. Dlatego poniżej przedstawiam łacińskie nazwy roślin leczniczych, z którymi możemy spotkać się na opakowaniach leków. Teraz już będziemy wiedzieli co ?Łykamy?. Achillea Milefolium Krwawnik posoplity Acorus calamus Tatarak zwyczajny Adonis vernalis Miłek wiosenny Aesculus hippocastanum Kasztanowiec zwyczajny Agrimonia eupatoria Rzepik pospolity Agropurym repens Perz właściwy Alchemilla vulgaris silvestris Przywrotnik pospolity i leśny Allicum porrum Por Allium cepa Cebula zwyczajna, ogrodowa Allium sativum Czosnek Allium Schoenoprasum Szczypiorek Aloe ferox Aloes uzbrojony Ammi Majus Aminek większy Ammi visnaga Aminek egispski Ananas sativus Ananas jadalny Anethum graveolens Koper ogrodowy Anthemis nobilis Rumianek szlachetny Antricus cerefolium Trybula ogrodowa Antyllis vulneraria Przelot pospolity Apium graveolens Seler zwyczajny Arachis hypogaea Orzech ziemny Archangelica officinalis Arcydzięgiel lekarski Arcittum lappa Łopian większy Arctostaphylos uva uris Mącznica lekarska Armeniaca vulgaris Morela zwyczajna Arnica montana Arnika górska Aronia melanocarpa Aronia czarnoowocowa Artemisia abrotanum Bylica boże drzewko Artemisia absinthium Bylica piołun Artemisia vulgaris Bylica pospolita Avena sativa Owies zwyczajny Berberis vulgaris Berberys zwyczajny Beta vulgaris Burak ćwikłowy Betula verrucosa Brzoza brodawkowata Bidens tripartita Uczep trójlistny Borago officinalis Ogórecznik lekarski Brassica cauliflora Kalafior Brassica napus var. Rapifera Brukiew Brassica oleracea Jarmuż, Kalarepa Caledula officinalis Nageietek lekarski Calluna vulgaris Wrzos pospolity Capsicum annuum Papryka roczna Carum carvi Kminek zwyczajny Catharanthus roseus Barwinek różyczkowy Centaurea cyanus Bławatek, chaber Centauriumumbelattum Centuria pospolita Cerasus avium Czereśnia Chelidonium maius Jaskółcze ziele, glistnik Cichorium intybus Cykoria podróżnik Citrus limon Cytryna Citrus paradisi Grejpfrut Citrus recitulata Mandarynka Citrus sinensis Pomarańcza Citullus vulgaris Arbuz Cnicus benedictus Drapacz lekarski Convallaria majalis Konwalia majowa Corylus avellana Leszczyna pospolita Crataegus oxyacantha Głóg dwuszyjkowy Cucumis melo Melon Cucumis sativus Ogórek siewny Cucurbita pepo Dynia zwyczajna Cynara scolymus Karczoch zwyczajny Daucus carota Marchew siewna Digitalis purpurea Naparstnica purpurowa Eqisetum arvense Skrzyp polny Euphrasia rostowiana Świetlik łąkowy Fagopyrum esculentum Gryka zwyczajna Ficus carica Figa karyjska Foeniculum vulgare Koper włoski Fragaria grandiflora Truskawka Frangula Kruszyna pospolita Fucus vesiculosus Morszczyn pęcherzykowaty Galium verum Przytulia właściwa Ginko miloba Miłorzab Glycyrhiza glabra Lukrecja gładka Hedera helix Bluszcz pospolity Hedera terrestris Bluszcz kurdybanek Helichryzsum arenarium Kocanka piaskowa Herniaria glabra Połonicznik nagi Hordeum sativum Jęczmien zwyczajny Humulus lupulus Chmiel zwyczajny Hypericum perforatum Dziurawiec zwyczajny Innotus obliquus Huba brzozowa Inula helenium Oman wielki Juglans regia Orzech włoski Juniperus communis Jałowiec pospolity Lactuca sativa Sałata siewna Lavandula officinalis Lawenda lekarska Ledum palustre Bagno zwyczajne Leonurus cardica Serdecznik pospolity Levisticum officinale Lubczyk ogrodowy Lichen islandicus Plecha porostu irlandzkiego Linum utitatissimum Len zwyczajny Malus domestica Jabłoń domowa Marrubium vulgare Szanta zwyczajna Matricaria chamomilla Rumianek pospolity Melilotus Officinalis Nostrzyk żółty Melissa officinalis Malisa lekarska Mentha piperita Mięta pieprzowa Menyanthes trifoliata Bobrek trójlistkowy Musa paradisica Banan rajski Oenothera biennis Wiesiołek dwuletni Origanum vulgare Lebiodka pospolita Oxycoccus quadripetalus Żórawina błotna Passiflora incarnata Męczeninca cielista Peonia officinalis Piwonia lekarska Petroselinum sativum Pietruszka zwyczajna Phaselous vulgaris Fasola zwyczajna Pimpinella anisum Anyż biedrzeniec Pimpinella saxifarga Biedrzeniec mniejszy Pinus sylvestris Sosna zwyczajna Pirus communis Grusza pospolita Pisum sativum Groch okrągły Plantago lancelata Babka lancetowata Polygonum aviculare Rdest ptasi Polygonum bistorta Rdest wężownik Polygonum hydropiper Rdest ostrogorzki Populus nigra Topola czarna Potentilla anserina Pięciornik gęsi Potentilla Erecta Kurze ziele, Pięciornik Purnus domestica Śliwa domowa Purnus spinosa Śliwa tarnina Quercus robur Dąb szypułkowy Raphanus sativus Rzodkiewka zwyczajna Rheum Rabarbar Ribes nigrum Porzeczka czarna Robinia pseudoacacia Akacja grochodrzew Rosa canina Róża dzika Rosmarinus officinalis Rozmaryn lekarski Rubus ideaus Malina właściwa Rubus plicatus Jeżyna Rumex confertus Szczaw omszony Ruta graveolens Ruta zwyczajna Salix alba Wierzba biała Salvia officinalis Szałwia zwyczajna Sambucus nigra Bez czarny Saponarina officinalis Mydlinica lekarska Secale cereale Żyto Solanum lycoperssicum Pomidor jadalny Solanum tuberosum Ziemniak jadalny Solidago virgaurea Nawłoć pospolita Sorbus aucuparia Jarzębina Spinacia oleracea Szpinak warzywny Tanacetum vulgare Wrotycz pospolity Taraxacum officinale Mniszek lekarski Thymus serpyllium Macierzanka piaskowa Thymus vulgaris Tymianek pospolity Tilia cordata - parvifolia Lipa drobnolistna Tilia platyphyllos Lipa szerokolistna Trifolium pratense Koniczyna łąkowa Triticum vulgare Pszenica Tusilago farfara Podbiał pospolity Urtica dioica Pokrzywa zwyczajna Vaccinium Myrtillus Borówka czarna Vaccinium vitis idaea Borówka brusznica Valeriana officinalis Kozłek lekarski Verbascum thapsiformae dziewanna wielokwiatowa Veronica officinalis Przetacznik leśny Viburnum opulus Kalina Koralowa Vicia faba maior Bób wielkonasienny Vinca Minor Barwinek pospolity Viola tricolor Bratek, fiołek trójbarwny Viscum album Jemioła pospolita Vitis vinifera Winorośl właściwa Zea mays Kukurydza zwyczajna Przydatne skróty: Anth. - koszyczek Fl. - kwiat Fol. - liść Fruct. - owococ Hb. - ziele officinalis - lekarska (ie) Rad. - korzeń
  19. Technik dywiancyjnych w runach jest wiele. Pewnie każdy runista wypracowuje też swoje własne. Oosbiście nie podoba mi się, kiedy w ukłądach wróżebnych z run stosuje sie te same ukłądy co np w Tarocie. Ale to juz indywidualna sprawa każdego. Ponizej pzredstawiam tekst Tomasza Misterki, jednago z lepszych polskich runistów i autora ksiazki o runach: "Ścieżki i bezdroża runiczne" .................................................... Nieco historii i mitologii Pierwszą i najczęściej przytaczaną informacją związaną z "wróżeniem" z pomocą Run, jest fragment opisu Germanii, autorstwa Tacyta: "...Auspicia sortesque, ut qui maxime, observant. Sortium consuetudo simplex: virgam, frugiferae arbori decisam, in surculos amputant, eosque, notis quibusdam discretos, super candidam vestem temere ac fortuito spargunt: mox, si publice consuletur, sacerdos civitatis, sin privatim, ipse paterfamiliae, precatus deos coelumque suspiciens, ter singulos tollit, sublatos secundum impressam ante notam interpretatur...." Co (na podstawie angielskiego tłumaczenia), można przełożyć jako: "...Nikt nie poświęca tak wielkiej wagi wróżbom losowym, jak Ci ludzie (Germanie). Użycie losów jest proste. Kawałek gałęzi z drzewa owocowego jest ścinany i dzielony na małe kawałki; Te są oznaczane pewnymi symbolami i rozrzucane w pełnym skupieniu, losowo na białym płótnie (płaszczu/części ubrania). W problemach dotyczących społeczności, kapłan jej przewodniczący, w prywatnych pytaniach - głowa rodziny, wzywa Bogów i wznosząc oczy ku niebu, wybiera po trzy elementy i każdy(wszystkie) z nich interpretuje..." Cytat ten tyleż powszechny jest, co budzić może wątpliwości czy też owa metoda wróżenia, zresztą jak z dalszego wywodu Tacyta wynika, nie będącego w istocie samodzielną metodą (następnie potwierdzano jej poprawność czy to z zachowania konia, czy też z lotu ptaków), dotyczy bezpośrednio Run, czy też znaki ryte na tych tabliczkach mogą być zupełnie innymi symbolami. Wziąść wypada tu pod uwagę iż opis ten datowany jest na 98 rok naszej ery - czas gdy alfabet runiczny (Starszy Futhark) prawdopodobnie dopiero powstawał, nawet jeśli bazą dla niego był alfabet ludów Vinca, jego powszechność nie była wówczas wielka. Najstarsze inskrypcje jakie znamy datowane są na okolice 150 roku naszej ery (aczkolwiek granicę tę przesuwa brosza z Meldorf datowana na lata 50 I w.n.e.). Oczywiście jest możliwe iż nawet jeśli opis dotyczył jakiegoś innego systemu dywinacji, metoda ta została następnie przeniesiona na zestaw symboli runicznych. Kolejnym odniesieniem co do wróżenia, jest fragment sagi o Yngligach, gdzie król Granmar udaje się na święto do Upsalli. Tam też wróżbę otrzymuje. Trzecim, choć być może dalekim przykładem, dotyczącym "rzucania run" może być poemat runiczny związany z runą Pertho. Jak to z rozkładami było? Żadne znane mi historyczne źródła nie podają bezpośredniego sposobu wróżenia z run. Zachowane fragmenty informacji pozwalają co najwyżej na opracowanie własnego systemu - tym bardziej zadziwić może wielość i różnorodność spotykanych rozkładów runicznych. Niestety większość z nich powstała i powstaje poprzez przeniesienie rozkładów używanych w innym systemie wróżebnym - Tarocie, na runy. Dokonywane było to w większości w drugiej połowie XX wieku, gdy świat ponownie, po "zmowie milczenia" na temat run, spowodowanej ich wykorzystaniem przez nazistów podczas II wojny światowej, zinteresował się ich symboliką. Część rozkładów (jedna runa, trzy runy, siedem i dziewięć run etc. oraz wykładanie 24 run i porównywanie losowo wyłożonej runy z runą, która na tym miejscu być powinna w/g kolejności Futharku etc.) jest żywym przeniesieniem rozkładów z systemu Tarotowego. Inne są własną inwencją twórczą autorów, traktujących zazwyczaj runy jako "odmianę kart do wróżenia". Nie ma w takiej kreatywności nic złego dopóki nie jest jej przypisywana tradycja, a ta wskazuje na to iż jeśli przy użyciu run wróżono, czyniono to najprawdopodobniej rzucając je na białe płótno a nie rozkładając na stole jak karty do gry. Skoncentrujmy się więc wobec powyższych informacji, na metodach "rzucanych", służących do wróżenia, czy też raczej radzenia się Bogów z pomocą run - taką funkcję bowiem, po części religijną prawdopodobnie miały bowiem dawniej. Opisy "rzucanych" metod dywinacji, znalezione w literaturze: * W książce I. Warnecka "Świat Run", znajdujemy opis systemu "rzucania" run w kole z zaznaczonymi "żywiołami" oraz kręgiem wewnętrznym i zewnętrznym - Bardzo "przyjazna" metoda, zwłaszcza jeśli chodzi o początek pracy mancyjnej z runami i opanowanie ilości informacji dostarczanych przez Runy, podczas wróżenia (a jest ona większa niż w wypadku rozkładów "a la Tarot"). Być może niewiele w niej "tradycjonalizmu" tudzież rekonstrukcji poza samym rzucaniem, ale posiada niezbywalną wartość edukacyjną. * W książce E. Thorssona "Runecaster's Handbook: The Well of Wyrd ", znajdujemy aż trzy sposoby interpretacji "rzuconych Run" - w tym również metodę uzależniającą "pozytywne/negatywne znaczenie Runy" od kąta pod jakim upadła. Uproszczony opis tej metody, można znaleźć na stronie Sunnyway. * Ta sama strona oferuje opis innych metod "rzucanych" - tym razem zarówno na bazie publikacji E. Thorssona jak i Freyi Aswynn. * W książce Riga Svensona "Pierced by the light" znajduje się chyba najbardziej detaliczny i wyjaśniający "co gdzie jak i dlaczego" na bazie znanych informacji związanych z mitologią i wierzeniami dawnych Germanów, opis metody dywinacyjnej poprzez rzucanie run. Podsumowanie Dostępne źródła historyczne nie umożliwają dokładnego odtworzenia tradycyjnej metody wróżenia z Run. Być może, była ona zbliżona, do metod stosowanych przez finskich szamanów, wróżących z kostek owczych, lub "Słowianskiej metody wróżenia" za pomocą żołędzi, być może któraś z powyższych metod jest na jej tropie. Wszystko to są spekulacje a przy założeniu iż tradycje związane z runami były również tradycjami rodzinnymi i plemiennymi - możemy przyjąć ich pewną różnorodność i ewolucję w czasie. Nowomodne łączenie "rozkładów" tarotowo-karcianych, z wyrocznią runiczną zubaża tę ostatnią - wedle mojego doświadczenia. Rozkłady "rzucane" przekazują znacznie więcej informacji i (przynajmniej dla mnie) są czytelniejsze. Nie uwładczając Tarotowi, do którego żywie również wielki szacunek, zostawmy więc co Tarotowe - Tarotowi a co Runiczne - Runom (nie tylko w zakresie rozkładów). Osobnym problemem jest techniczne wykonanie symulacji takiego wróżenia na stronach Internetowych - i tu niestety, chcąc zachować wejściową zawartość serwisu, przynajmniej chwilowo jestem zmuszony do zaproponowania moim czytelnikom jedynie rozkładów "karcianych". Być może przyszłość okaże się na tyle łaskawa iż choćby uproszoną symulację takiego rozkładu "rzucanego" będzie można również na mojej stronie przeprowadzić. Zapraszam zatem do skorzystania z jednej z wróżb, mimo iż utrzymanych w konwencji współczesnej, pozwalających jednakowoż na znalezienie w sobie odpowiedzi na niektóre pytania. ..................................................... źródło: http://runy.net.pl/?q=node/4
  20. Obraz medytującej osoby, siedzącej w pozycji lotosu lub po turecku, o spokojnym obliczu, przymkniętych powiekach, na stałe zagościł już w naszej świadomości. I to na tyle mocno, że wiele osób uważa, że do medytacji potrzebna jest cisza, spokój, stosowna muzyka czy pozycja medytacyjna. Owszem, miło jest, kiedy mamy te wszystkie dodatki. Jednak ich brak nie wyklucza możliwości zagłębienia się w siebie. Nie sztuką jest medytować w ciszy, spokoju, niedziałaniu. Buddyjski mnich pogrążony w sobie, może się zanurzać we własnej duszy i w duszy wszechświata, bez ryzyka, że wyrwie go z tych głębin dziecko, telefon, obowiązki domowe. Taki mnich może sobie trwać w lotosie i medytować. A my? W wirze i natłoku codzienności, jaką mamy szanse na zagłębienie się w sobie? Mamy i to sporą. Medytacje rządzą się pewnymi regułami i zasadami, ale kto powiedział, że konieczny jest do tego buddyjski klasztor czy samotnia? Kto zabroni medytowania podczas mycia naczyń, prasowania, czy szorowania podłogi? My kobiety sporo czasu poświęcamy praca domowym. Dlaczego nie połączyć obowiązków z chwilą dla siebie? Pewne prace domowe wykonujemy machinalnie, automatycznie. Ten czas można spożytkować także na medytację. Szorując podłogę skup się na sobie i swoich uczuciach. Co czujesz odkurzając? Czy te domowe obowiązki sprawiają Ci przyjemność? A może przeciwnie, irytują Cię i robisz to, bo musisz? A jeśli tak, to czy naprawdę musisz? Co się stanie, jeśli raz nie odkurzysz? Nie umyjesz naczyń? Nie wypierzesz? Mąż będzie niezadowolony? Skąd masz taka pewność? Ponieważ raz jeden był? A czy tamtego dnia nie było innych czynników, które mogły spowodować jego niezadowolenie? A czy myjąc naczynia, piorąc, zanurzając ręce w misce z wodą, przy myciu podłogi, zastanawiałaś się nad istotą wody? Jak jest, czym jest, jakby było nią być? Analizowałaś, choć raz naturę kropli wody? A dlaczego by nie? Podczas codziennych obowiązków, zajęć, często zdarzają nam się chwilę, w których nie wymaga się od nas koncentracji i uwagi. Jadąc do pracy tramwajem czy autobusem, wykonując domowe zajęcia, leżąc wieczorem w łóżku, możesz swobodnie pozwolić płynąć swoim myślom. I tak to robisz, choć nieświadomie. Każdego dnia nasz mózg bombardowany jest milionami informacji, z których tylko około 2000 dociera do naszej pełnej świadomości. Reszta staje się ledwie dostrzegalnym tłem, paprochem w kącie za wersalką. Nasze myśli, płynące strumieniem cały dzień także w większości są niedostrzegalne. Czy kiedykolwiek wcześniej zastanawiałaś się, o czym myślisz myjąc naczynia? Gdzie jesteś Ty i Twoja dusza podczas szorowania toalety? Rejestrujesz zapach środków czyszczących, Twój mózg analizuje to i oświadcza, ze jest to miły zapach, lub drażniący. Twoje dłonie analizują przez skórę temperaturę wody, fakturę materiału, z jakim się stykasz. Ale ile razy robiłaś to w pełni świadomie, zastanawiając się nad tym. Ile razy tak naprawdę byłaś w pełni świadoma tego, o czym myślisz, co robisz, co czujesz, w danym momencie. W momencie wykonywania prostych czynności domowych, w drodze do pracy, myjąc się, zasypiając? Będąc kobietą, czy to młodą, jeszcze uczącą się, czy to mająca już swoją rodzinę, swoje niezależne życie i wynikające z tego obowiązki, nie musisz rezygnować z rozwoju duchowego, czy medytacji. Nie musisz mieć pieniędzy i usprawiedliwiać się brakiem czasu na odbycie podróży w głąb siebie. Masz go na to aż nadto. Wystarczy tylko chcieć. Mieć odwagę spojrzeć w duszę. Pamiętaj, to co jest ma wpływ na to, co będzie. Tylko od Ciebie zależy, jak wygląda i będzie wyglądać Twoje życie. Jesteś z niego zadowolona? Fantastycznie. Pobaw się więc, w filozofa i przeanalizuj naturę kropli wody, lub spienionych baniek płynu do naczyń. A może jednak coś w Twoim życiu nie jest takim, jakbyś chciała, aby było? Medytacja pozwoli Ci odnaleźć przyczynę usterki i da odpowiedź jak ją naprawić. A czasem pomoże odnaleźć w sobie odwagę by podjąć decyzję wprowadzającą zmiany. Tak czy inaczej medytować warto. Bo trzeba zrobić coś dla siebie. Bez tego wszak nie zrobi się nic dla innych. A i już nie możesz usprawiedliwiać się brakiem czasu czy pieniędzy. Rozwijać wnętrze, budzić duszę i medytować naprawdę można wszędzie. Trzeba tylko chcieć. Pozdrawiam Agnieszka "Szepcząca" Cupak
  21. W tym miejscu chcemy pokazać naszym Użytkownikom, co na dany dzień radzą nam Runy. Co prawda ja osobiscie nie korzystam z kart runicznych, a z tradycyjnego Futharku, ale wielu Runistów także siega po karty runiczne, stąd temat jest w dziale Kart. Runą na dziś, to jest na 22 listopada 2010 roku wyszła runa FEHU - pozycja prosta Dziś możemy liczyć na przypływ energii. Będziemy mieć sporo ciekawych pomysłów i wiele mozliwości. Takze tych finansowych, wiec to dobry dzień na zagranie w lotto, podjecie decyzji finansowych, załatwienie swoich spraw w Banku. Ale to też dobry czas na zastanowienie się nad swoim podejsciem do materialnej strony życia. Warto więc zastanowic sie czy pogoń za pieniedzmi nie przesłania nam istotnych spraw, własnej duchowości, rodziny, życia towrzyskiego. Dziś bedziemy mieć dosć sił na każde pzredsięwzięcie. Dla samotnych runa ta wskazuje nadchodzącą miłosć, moze wiec warto dziś mieć oczy szeroko otwarte, by nie pzregapić swej szansy. Dla szukajacych pracy jest to idealny dzień na jej szukanie, wiec właśnie dziś złóżcie oferty, wykonajcie odpowiednie telefony ;D Runa ta wskazuje też na zapoczątkowanie czegoś noiwego, wiec jeśli masz pomysł, to dziś zacznij go realizować, pzredstaw szefowi swój projekt, lub zainwestuj w coś nowego Pozdrawiam
  22. Anioła Stróża, czy jak wolą niektórzy, ducha opiekuńczego, ma każdy. Jacy Ci opiekunowie są to juz inna sprawa, ale generalnie każdy z nich pełni przy nas funkcje stróżująco opiekuńcze, co wynika juz z samej nazwy. Ale jak tą funkcję przy nas pełnią, to już zupełnie inna sprawa. Bo stróże nie są naszymi bodygartami i choć opiekuj ą się nami, i nie jeden raz wyciągają z poważnych opresji, to jednak nie uchronią nas przed każdym nieszczęściem. Zwłaszcza taki, jakie czasem fundujemy sobie na własne życzenie. Kiedyś miałam pretensję do swego opiekuna, że nie zauważył jak podeszła do mnie jakaś astralna paskuda, albo, że po domu kręcił mi się nieprzyjemny byt. Sporo czasu zajęło mi zrozumienie, ze te byty pojawiły się u mnie na własne życzenie i mój stróż choćby nie wiem jak chciał, nie mógł mnie przed nimi uchronić. Bo niewłaściwe zajmowanie się sferami ezo często prowadzi własnie do przyciągania takich paskud. I trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje czyny a nie pokładać nadzieję, ze stróż ochroni, zauważy itd. To są nasze doświadczenia, a nie jego. On jest tym, kto wyciąga w potrzebie pomocną dłoń, ale czasem o tę pomoc trzeba też poprosić. Porównuję to do płynięcia przez ocean. Kiedy nasze ramiona omdlewają ze zmęczenia nasz stróż zjawia się i podaje rękę, staje się tratwą na której możemy odpocząć zanim popłyniemy dalej. On nie przeniesie nas jednym pstryknięciem na bezpieczny ląd, ale właśnie da szansę by udało nam sie dobić do niego samodzielnie. Lubię mego stróża. Jest moim najbliższym przyjacielem. Pomaga mi w potrzebie i zna mnie jak nikt inny. Ostatnio pomaga zagłębić się w siebie, staje się adwersarzem mnie samej i tym sposobem pomaga poznać siebie i stworzyć siebie od nowa. Pomaga mi też zrozumieć pewne rzeczy i wskazuje słuszne drogi, ale ode mnie zależy czy tych rad posłucham. Wiem jednak, ze on nie przeżyje i nie doświadczy życia za mnie. jest częścią mnie ale to ja decyduję, ja wybieram. A dla Was Kim Jest Duch opiekuńczy?
  23. Kruk jest symbolem niepokoju; choroby; zepsucia; grzechu, herezji; wojny, śmierci, okrucieństwa; złości; drapieżności; chciwo­ści, plądrowania, łupów; rozkładu trupie­go; złych przeczuć, złej wróżby; fałszywości; bezczelności; diabła, duszy złej osoby; sa­motności; długowieczności; myśli, pamięci: wszechwiedzy, proroctwa; nadziei; opatrz­ności: światła, świtu. Słońca; symbolizował boga piekieł, sumeryjskiego Nergala o dwóch twarzach i wedyjskiego boga wiatru, burzy i wojny, Indrę. U wielu ludów Wschodu i Zachodu kruki uważane są za ptaki złowróżbne, żałobne, wieszczące nieszczęścia, choroby, zarazy, wojnę i śmierć prawdopodobnie ze wzglę­du na ich czarne oczy, błyszczące czarne pióra i skrzeczący głos, a także dlatego, że żywią się padliną, że ciągną gromadnie za wojskiem oczekując krwawego łupu. Bi blia traktuje kruka jako stworzenie nie czyste. Kruka nazywają złodziejem, gdyż, podob nie jak sroka, chwyta drobne przedmiot) odcinające się w jakiś sposób od otocze­nia (a więc niekiedy także błyszczące kosz­towności), a gdy są jadalne, chowa je po kątach i szparach, gdyż z powodu braku wola nie może się od razu najeść na za­pas. Dlatego też w średniowieczu symboli­zował grzech nieumiarkowania w jedzeniu i piciu. Niekiedy kruki uważane są (niesłusznie!) za wyrodnych rodziców, gdyż jakoby za­niedbują swe pisklęta. Biblijna Księga Hio­ba zapytuje: „Kto przygotowuje krukowi pokarm, gdy jego pisklęta wołają do Boga i tułają się bez pożywienia?" (38, 41). Jesz­cze dziś mówi się w języku niemieckim o wy­rodnym ojcu Rabemaler, a o nieczułej matce — Rabenmutter. Przypisuje się też krukom skłonność do samotnictwa, choć ptaki te trzymają się pa­rami przez całe życie i przez okrągły rok. Stąd kruk stał się wyobrażeniem dobrowol­nego odosobnienia, w chrześcijaństwie — herezji, odszczepieństwa, niewierzących, atei­stów, pogan. Żydów, oddzielonych od Arki <br style="" clear="all"> (tj. Kościoła), grzeszników, a nawet Szata­na, a prócz tego rozwiązłości, nieczystości i nieczułości. Kruk wiązał się w średniowieczu z hańbią­cą, ale bardzo często zadawaną śmiercią na szubienicy. Paść kruki znaczyło wisieć na szubienicy. Zwrot z piosenki Idzie żoł­nierz borem, lasem: „Rozdzióbią nas kruki i wrony" znaczy jednak ,,polegniemy na polu bitwy", gdzie kruki i wrony obiorą nas dziobami z ciała aż do kości, rozpo­czynając tę ucztę ze specjalnym apetytem od wydziobania oczu. Natomiast, jak twier­dzi przysłowie, „kruk krukowi oka nie wy­kolę", co znaczy, że swój swego nie ukrzywdzi. Literackie wyobrażenia kruka nie odbie­gają na ogół od tych wzorów. W islandz­kiej Opowieści o Njalu (Njalssaga, XIII w.) kruki towarzyszą mścicielom; u Szekspira Hamlet (3,2) powiada na przedstawieniu da­nym przez aktorów: „Już kruk krakaniem do zemsty daje hasło"; Otello (4,1) targa­ny zazdrością mówi: „Ta myśl krąży w mej duszy jak kruk nad domem dotkniętym za­razą". Na wieść o przybyciu posłańca tak zdyszanego, że brak mu tchu, aby obwieścić, że król przybędzie lada chwila. Lady Mak­bet powiada: „Ochrypł kruk nawet, który kracząc obwieszcza fatalne przybycie Dun-kana do mych bram" (1,5). U Mickiewicza (Dziady cz. III 1,506) pojawiający się Kon­radowi kruk olbrzymi, który ,,skrzydła ma czarne jak burzliwa chmura, a szerokie i dłu­gie na kształt tęczy łuku. I niebo całe za­krywa", jest zapewne wcieleniem Złego Du­cha, Szatana czyhającego na duszę Kon­rada. A zatem symbol zemsty, zarazy, złej wieści i diabła. Nie brak jednak i jasnych, pozytywnych wykładni w kruczej symbolice, a także wy­kładni dwuznacznych. Kruk idący za ora-czem czyści rolę z pędraków, kruk idący za siewcą pożera ziarno siewne, więc po­maga (?) i szkodzi. Prócz krakania kruk wydaje niskie dźwię­ki: „kork, kruk. klong", które starożytni Rzymianie rozumieli jako „cras, cras", co znaczy 'jutro'; dlatego, jak twierdzi Swe-toniusz, kruk był ptakiem nadziei. Ale we­dług św. Augustyna (Kazanie 83 IX 14 i 225 IV 4) to „cras" symbolizuje grzech i grzesznika, który ciągle odkłada na jutro nawrócenie albo skruchę. <br style="page-break-before: always;" clear="all"> Według opowieści żydowskiej Hagady pro­rok Eliasz miał dwa kruki; jeden przyno­sił deszcz, drugi suszę, jeden reprezento­wał życie, drugi śmierć. W Ewangelii wg Łu­kasza (12,24), kruki wyobrażają wiarę w Opatrzność boską: „Przypatrzcie się kru­kom, iż nie sieją, ani zna, nie mają spi­żarni ani spichlerza, a Bóg je karmi" (w Ew. wg Mateusza mowa jest w tym kontekście ogólnie o ptakach niebieskich). Kruk bywa też symbolem Opatrzności: z rozkazu Boga kruki karmią proroka Eliasza chlebem i mię­sem (3. Ks. Król. 17,4—6). Cud przyno­szenia chleba przez kruki powtarza się w ży­wocie św. Pawła Eremity w pustyni tebań-skiej, u św. Meinrada w środkowej Szwaj­carii, w miejscu, gdzie później powstało słynne opactwo w Einsiedein, u św. Bene­dykta na pustyni, św. Antoniego i wielu innych. Kruk jest więc żywicielem głodnych. Kruk oznacza też długowieczność, gdyż zdaniem niektórych, żyje on trzy razy dłu­żej niż człowiek. Hezjod uważał nawet, że kruk żyje 118 razy dłużej od człowieka. (W rzeczywistości stwierdzono, że pewien oswojony kruk żył 69 lat). W starożytności uważano, że kruk jest najinteligentniejszym z ptaków; stał się więc symbolem wiedzy, wszechwiedzy, ptakiem wróżebnym, proroczym, ptakiem świtu (kra­kaniem obwieszcza dzień), światła i Słońca. Poświęcony był wszystkim bohaterom i bo­gom Słońca, światła i wiedzy, jak Helios, Asklepios, Apollo, Kronos, Saturn, Eliasz, Noe, Odyn, walijski bóg Bran i in. Bystrość, spostrzegawczość, pojętność i oswajalność kruka uczyniły z niego posła bogów. Poetom, mędrcom i czarownikom podszeptywał natchnione pomysły. Według Strabona kruk, jako ptak Apollina, ozna­czał miejsce, gdzie znajduje się pępek świa­ta, omfalos, w Delfach, w ośrodku kultu Apollina i jego wyroczni. Także w starożytnej Persji kruki poświę­cone były bogu światła i Słońca; w związku z tym odgrywały rolę w kulcie Mitry. Kto osiągnął pierwszy, najniższy stopień wta­jemniczenia w mitraizmie otrzymywał nazwę Kruk. W mitologii skandynawskiej dwa kru­ki, reprezentujące Myśl (Huginn) i Pamięć (Muninn), siedziały na ramionach Odyna, władcy bogów i świata, boga poezji i mą­drości, i przynosiły mu wieści z Ziemi. Oba symbolizowały zasadę tworzenia, w przeci­ <br style="" clear="all"> wieństwie do dwóch wilków Odyna, wyobra­żających zasadę niszczenia. Kruk był ptakiem proroczym także w mi­tach celtyckich. Miasto Lyon w środkowej Francji to celtycko-rzymskie Lugdunum. Człon Ług- był już przez starożytnych wy­jaśniany rozmaicie: pseudo-Plutarch tłuma­czy tę nazwę jako 'Górę kruków', a więc w sensie bliskim naszego Krakowa 'grodu Kraka, czyli Kruka'; inni jednak odczytują to Ług- jako imię bóstwa, posła bogów, celtyckiego Hermesa-Merkurego. Rolę bystrego posła-zwiadowcy przezna­cza krukowi także Księga Rodzaju (8,7): Noe, aby się przekonać, czy potop się koń­czy, wypuszczał kruka z arki, a kruk wzla­tywał, znikał i powracał dopóki wody nie opadły i gdzieniegdzie ukazywać się zaczął ląd. Wtedy już nie wrócił, bo miał dość ścierwa i trupów do jedzenia. Dopiero wy­słana później gołębica powróciła z gałązką oliwną w dziobku, a Noe poznał, że „ustały wody na ziemi". (W micie babilońskim Utnapisztim wysyła kolejno gołębia, jaskół­kę i kruka, który nie wraca, dając tym znak, że potop się skończył). Kruk biblij­ny, niepowracający do arki, był dla wielu ojców Kościoła obrazem pogan gubiących swe dusze z dala od Kościoła (arki) albo wizerunkiem grzesznika oddanego rozko­szom świata, bezwstydnika. Uważano, że kruk dotychczas biały jak śnieg, wtedy wła­śnie sczerniał, symbolizując odtąd nieroz-proszone jeszcze ciemności Potopu, w prze­ciwieństwie do białej gołębicy, zwiastują­cej pokój boży. Również w micie greckim kruki były pierwotnie białe. Kiedy kruk-donosiciel przy­niósł Apollinowi wiadomość, że jego ko­chanka Koronis zdradziła go ze śmiertel­nikiem Ischysem, zabił ją, a potem, żału­jąc swego czynu, sprawił, że pióra kruka przybrały żałobną barwę. Biały kruk do dziś oznacza w głównych językach euro­pejskich rzadkość, wyjątek, indywidualizm, a przede wszystkim rzadką książkę. Już u Juwenala (Satyry 7,202) corvus albus ozna­cza człowieka zajmującego wśród współ­czesnych stanowisko wyjątkowe, mającego zdanie sprzeczne z opinią ogółu, U Burkar-da Waldisa (ok. 1490—1557) czytamy: „ein weisser rappen md. schwartzen schwan, wer mag den je gesehen han" ('któż kiedy wi­dział białego kruka i czarnego łabędzia?'). <br style="page-break-before: always;" clear="all"> W rzeczywistości białych kruków nie ma, ich barwa jest zawsze czarna, zarówno na śniegach Północy, jak i na pustyniach afry­kańskich, natomiast czarne łabędzie nie są dziś specjalną rzadkością. Bajka o kruku i lisie, którego pochleb­stwa sprawiły, że kruk chcąc się popisać pięknym głosem otworzył dziób i upuścił trzymany w nim kawałek sera zjedzony na­tychmiast przez lisa, zdradza niewielką zna­jomość kruczych możliwości, bo kruk z ła­twością, nie tylko na gałęzi, ale także w lo­cie, przekłada swą zdobycz z dzioba do pazurów i na odwrót, nigdy jej nie upuszcza­jąc. Kruk uchodzi też za emblemat autorów listów anonimowych. W heraldyce: człowiek zawdzięczający wszystko samemu sobie; odwaga (w związku z jego obecnością na polu bitwy). ........................................... Słownik Symboli Władysława Kopalińskiego
  24. Poniżej są dwa filmki o pozycjach dłoni w Reiki, na pewno osobom, które juz mają Reiki sie przyda ale i te, któe się dopiero przygotowują do Reiki może byc pomocne.
  25. O tym, ze amulety i talizmany trzeba energetyzować czy poświecić a wcześniej oczyścić, na pewno każdy słyszał. A jak się to robi? Podaję sposób zamieszczony na stronie: http://www.paranorma...sz...t5485.html Ponieważ sama z niego korzystam od lat, a jest tu całosć dobzre opracowana wklejam obszerny fragment: Wielokrotnie ludzie zadają pytania, dlaczego ich amulet nie oddziałuje na ich życie w żaden sposób, czy też co zrobić by amulet zaczął działać. Cały problem polega na tym, że umiejętny zakup amuletu, czy fetyszu to nie wszystko. Tu właściwie dopiero wszystko się zaczyna. Zakup amuletu. Szperasz po Allegro / w sklepiku ezoterycznym w poszukiwaniu amuletu o konkretnym zastosowaniu i nie masz pojęcia, co wybrać? Tak naprawdę nie jest ważne to, jaki wybierzesz sobie symbol, choć wiadomo, że te najsławniejsze właśnie przez swoją sławę są również najsilniejsze. Ważniejsze jest jednak to, aby amulet w jakiś sposób oddziaływał na Twoja podświadomość i abyś czuł/a, że to działa. Wspaniałym amuletem ochronnym może się przeciez okazać chociażby maskotka, którą darzysz specjalną sympatią ze względów sentymentalnych, czy estetycznych, jak również nie gorszym talizmanem na szczęście mógłby się okazać scyzoryk, którego używasz od lat. Także jest to kwestia indywidualna - warto się posłużyć intuicją, wybierając coś odpowiedniego dla siebie (; (...) Oczyszczanie amuletu. Osobiście nie lubię udziwnień, dlatego też preferuję dość łatwy sposób na oczyszczenie amuletów, czy innych przedmiotów. Jest to oczyszczanie przy pomocy wizualizacji i żywiołu, z którym czuje się największą więź. Najpierw 'uaktywniamy' symbolicznie żywioł, który bedzie nam pomagał, przykładowo - Ogień, zapalamy świeczkę. Bierzemy przedmiot, który chcemy oczyścić w obie ręce i trzymamy nad świeczką (w przypadku innych żywiołów postępujemy inaczej: Woda - wkładamy do wody, Ziemia - posypujemy ziemią, bądź zakopujemy, Powietrze - trzymamy w dymie kadzidełka, lub unosimy w górę, nad głowę, czując jednocześnie jak przedmiot smagany jest przez wiatr) i wizualizujemy sobie, że przedmiot oczyszczany jest przez żywioł - tak jakby cała energia z przedmiotu zostaje 'wysysana' z niego. Będziemy wiedzieć, że przedmiot jest oczyszczony w momencie, gdy będziemy czuli, że jest czysty, sterylny, niczym nie splamiony. Następnym krokiem jest jego wyświęcenie. Wyświęcanie amuletu. Kwestią sporną jest, czy fazy księżyca podczas wyświęcania przedmiotów magicznych mają wpływ na ich późniejsze lepsze bądź gorsze działanie. Osobiście zawsze staram się wyświęcać wszelkie amulety/przedmioty magiczne podczas pełni. Dla zainteresowanych - najlepiej wyświęcać podczas pełni, ewentualnie w okresie 'przybierania' księżyca, najgorzej zaś w czasie nowiu, czy też 'ubywania' księżyca. Sam proceder wyświęcania wygląda różnie - od fantazyjnych, szczegółowo dopracowanych rytuałów wyświęcających po skromne naenergetyzowanie danego przedmiotu. Osobom niezbyt zaawansowanym w robieniu tego typu rzeczy, proponuję nie cudaczyć, a zrobić to jak najprościej, jednocześnie przykładając wagę do dokładności. Przykład: Podczas pełni księżyca siadamy spokojnie, odprężamy się, rozluźniamy. Następnie nakreślamy wokół siebie (niekoniecznie fizycznie - można sobie zwizualizować) krąg magiczny (ja zazwyczaj zakreślam pentagram dewokacyjny), bierzemy owy przedmiot w ręce, zwracając uwagę na to, aby wszystkie palce były złączone ze sobą i aby przylegały do przedmiotu. Skupiamy się przez chwilę, a następnie wizualizujemy sobie czystą, neutralną energię wypływającą z naszych palców i zagnieżdżającą się w przedmiocie. Można uznać energetyzowanie przedmiotu za udane w momencie, gdy czujemy, że więcej się 'wtłoczyć' nie da. Pewnym ułatwieniem jest też podczas energetyzacji wyobrazić sobie termometr, którego temperatura wzrasta adekwatnie do poziomu naenergetyzowania przedmiotu. W momencie, gdy termometr będzie wskazywał na liczbę w przedziale od 80 do 100, należy zakończyć energetyzowanie przedmiotu. Po całym procederze najlepiej chwilę zaczekać, rozluźnić się (mogą boleć palce), zrelaksować. W ten sposób dobrany, oczyszczony i wyświęcony amulet nadaje się do użytkowania. Enjoy (; ............................................................... Tyle Enjoy Ja zas od siebie dodam, że jesli chodzi o kupowanie amuletów czy talizmanów w sklepach czy na aukcjach internetowych, to trzeba być ostrożnym. Symbole umieszczone na amuletach i talizmanach często mają bardzo dużą siłę energetyczną i nie koneicznie musi ona współgrać z naszymi wibracjami energetycznymi. Ja np, co juz gdzieś wspominałam, źke reaguję na krzyż ankh, który mnie rozstraja. Ubolewam zrestzą nad tym, bo kultura starożytnego Egiptu to moja wielka pasja, a tu nawet w formie ozdoby nie bardzo mogę ten znak nosić Ja sama jeśli juz się decyduję na kupny amulet lub talizman, musze go najpierw poczuc w dłoni. Zapoznać się z jego energią i wibracją. Wtedy dopiero, jeśli nie czuję dysharmonii czy nieprzyjemnego mrowienia, mogę kupić dany amulet. Dlatego osoby, które chcą kupić to za posrednictwem internetu, warto by wcześniej poszukały takiego amuletu lub talizmanu w sklepie gdzie mogą go dotknać, poczuć. Potem dany symbol mozna juz szukać w internecie, bo tam i ceny bywają nizsze i materiały na których wykonane, rózne. W wyborze amuletu czy talizmanu nie powinno się tez kierować modą. Swego czasu był to np słynny Pierścień Atlantów. Wiele osób kupowłao go bez zastanowienia, autorzy książek o tym robili majątki, opisując jego uniwersalność i cudowne działanie. Tymczasem są przypadki, ze pierścień atlantów wywoływał reakcje na skórze podobne do poparzeń i to bez względu na materiał z jakiego był wykonany, czy to złoto, srebra czy inne metale. Przy tym te same metale w zwyczajnych pierścionkach nie wywoływały takich reakcji. Dlatego tak ważne jest by jakiś czas popracować z danym symbolem, poczuć go i sprawdzić czy będzie z nami współgrał. Nie ma symboli uniwersalnych. Każdy indywidualnie musi sobie dobrać talizman lub amulet. Wybór jest duży, bo w dzisiejszych czasach mamy dostęp do symboli róznych kultur i tradycji, a każda wypracowywała sobie znaki ochronne, lecznicze, przynoszące szczęście czy miłosć. Tak więc mamy z czego wybrać, nie musimy kierować się modą lub tym co akurat popularne i znane. W wyborze amuletu czy talizmanu kierujemy sie intuicją i energią. I oczywiscie potrzebą, bo jeśli potzreba nam przyciągnać miłość, to nie korzystamy z amuletów ochronnych na zdrowie Ważne też jest by nie mieszać symboli. Kiedyś pamiętam na jakimś spotkaniu Wicca, przyszedł chłopak, od kórego z daleka czuło się choas energetyczny, on sam resztą sprawiał wrazenie chaotycznego, rozkojarzonego człowieka. Za to obwieszony był czym się dało. Pierścień atlantów na palcu, pentagram na szyi oraz kilka innych łąńcuszków z popularnymi amuletami: Ankh, Udżet, krzyż celtycki, młot Thora... Dużo tego było. Do tego coś na plakietce przypiętej do swetra, jakieś zapisy runiczne na plecaku. Każdy z symboli emonował inną energią i całosć wchodziła w dysonas. Dlatego tak ważne jest by nie pzresadzać w ilosci amuletów i talizmanów jakimi się obwieszamy. I jeszcze jedna wazna rzecz, warto coś wiedzieć o symbolu, jaki chcemy dla siebie nabyć. Jeśli nie rozumiemy znaku czy napisu, czasem lepiej jest "odpuścić" sobie kupno. Wielu niestety jest nieuczciwych producentów, którzy skopiują sobie takie i takie symbole, zrobią z tego czasem nowy znak graficzny, często jeszcze w negacji i spzredają jako amulety ochronne i talizmany na miłość. Tu trzeba uważać, zwłaszcza kupując tanie amulety nie w sklepach ezoterycznych.