Hrefna

Użytkownicy
  • Zawartość

    545
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Hrefna

  1. Bo wszystko ma swoje powiązania z konkretnym momentem roku - czyli tym, co nazywam stanem świata. I nie jest to nicholsowo-gardnerowe ezoteryczne koło roku wcale. Dobra - może ze starych druidzkich przyzwyczajeń mocno bazuję na cyklach. Ale z (mojej przynajmniej) empirii wynika, że zarówno "duży" cykl - solarny, jak i "mały" - lunarny i ich wzajemne nałożenia, łącznie z tym "bardzo dużym" cyklem lunisolarnym mają mocne przełożenie zarówno na ludzkie życie, jak i na doświadczane w danych momentach stany emocjonalne. I na skuteczność różnych działań dopasowanych do odpowiedniej chwili. To nie znaczy, że takich działań nie można podjąć w dowolnym innym momencie. Ale są zarówno w cyklu księżycowym, jak i słonecznym takie chwile, w których osiągnięcie założonego efektu będzie wymagało włożenia dużo mniejszego wysiłku. Bo wtedy... no nie powiem, że cały świat sprzyja danemu działaniu, bo zabrzmi to potwornie (bueh...) ezo, ale mimo wszystko moment do ich podjęcia jest znacznie bardziej korzystny.
  2. No to mówię, że rosnący i malejący. Podobnie jak z sadzeniem, sianiem i cięciem w ogródku Tylko że to nie jest magia. To jest fizyka. Księżycowej grawitacji Aczkolwiek ja ziółka na czerep kładę przed pełnią, a tnę po, zwłaszcza, kiedy tnę porządnie i nie chcę żeby za szybko mi czupryna rosła - i też empirycznie sprawdzone ;) ale że generalnie staram się ciąć tylko wtedy, kiedy to konieczne, to przy strzyżeniu nie zwracam uwagi na fazy księżycowe.
  3. A ja dodam jeszcze wpływ dotyczący magii ogólnie. Zwłaszcza kobiecej magii, bo jak wiadomo - hm... pływy kobiecego organizmu, podobnie jak morskie, podlegają wpływowi Księżyca. Dotyczy to zarówno yyy... pływów tych stricte fizjologicznych, jak i emocjonalnych, które też przecież na fizjologii bazują, tyle że wiążą się z innymi hormonami (bo neuroprzekaźniki mają przecież strukturę hormonalną). Ale miało być o magii, a ona tu z jakąś fizjologią wyjeżdża. No wyjeżdżam. Bo kobieca magia mocno opiera się na emocjach i wiąże się z konkretnymi stanami organizmu. Mało tu wiedzy tajemnej, fizjologia i fizyka, po prostu. Tyle że organizm każdej z nas inaczej poddaje się księżycowym wpływom. Znaczy po prostu trzeba wsłuchać się w siebie i wiedzieć, który stan emocjonalny z większym prawdopodobieństwem występuje w której księżycowej fazie. Z większym prawdopodobieństwem emocje będą sprzyjały działaniom twórczym przy rosnącym Księżycu a destruktywnym przy malejącym, chociaż u niektórych wiedźm może być dokładnie odwrotnie ;) No i mechanizmy związane ze stanem świata tu dochodzą przecież, wykorzystywane i przez ogrodników (wcale nie ezo) - włosy tniemy kiedy księżyc maleje, a farbujemy kiedy rośnie... tylko to już nie jest magia. W pełnię łatwiej tworzyć, łatwiej znaleźć do tego siłę. Za to nów sprzyja zamykaniu czegoś i otwieraniu nowego - jest stanem dosłownie mówiącym, że "coś się kończy, coś się zaczyna"... ale w sumie można to też odnieść z dużo większą mocą do letniego i zimowego przesilenia... Zresztą cykl słoneczny mocno wiąże się z księżycowym i odrębne ich traktowanie ma niewielki sens. Generalnie fazy księżyca są dość znaczącym elementem stanu świata, tyle że trudno tu znowu generalizować, a i post wyszedłby kilometrowy, gdyby człowiek chciał wszystkie tego rodzaju zależności wyszczególnić... I nie da się tu sporządzić konkretnego zestawienia, jakiejś pełnej listy, nie wierzcie takim listom, jeśli je gdzieś przeczytacie, między innymi właśnie dlatego, że magia jest czasami bardzo silnie powiązana z fizjologią, zwłaszcza emocjonalną... A jeśli chodzi o zaćmienia - oprócz mocnych powiązań mitologicznych - dochodzi tu jeszcze jeden szczegół - Zaćmienie jest (technicznie) jakby przyspieszonym pełnym cyklem pełnia-nów-pełnia, w dodatku zawsze następującym przy pełni. Więc osoby wykorzystujące księżycową grawitację w różnych działaniach magicznych, same mogą sobie dopowiedzieć, jak bardzo ten moment jest szczególny i jak mocno można z niego skorzystać...
  4. A ja chciałam zwrócić uwagę na pewną różnicę między snami proroczymi, a (równie dotychczas niewyjaśnionym) zjawiskiem deja vú... No to życzę powodzenia w stosowaniu run. Przy okazji, w jaki sposób niewiedza miałaby wzmacniać ich magiczne oddziaływanie? Bo coś mi tu nie gra... albo wie się, po co się czegoś używa, konkretnie, dany środek do osiągnięcia konkretnego efektu, dokładnie zaplanowanego - a bez właściwej wiedzy się takiego środka nie da wybrać, albo się czegoś wcale nie rusza... Ale zapomniałam... runy to przecież takie nieszkodliwe znaczki... i działają przez sam swój kształt...
  5. Generalnie od pustynnych demonów ludzie strefy umiarkowanej powinni się z dala trzymać... nie ten klimat :D
  6. nieco... :D
  7. Pogadaj sobie z nimi... zobaczysz. podobnie niektóre demony imitują bóstwa, a wiele jest przesłanek wskazujących na to, że jeden z nich kazał pewnemu pustynnemu plemieniu nazywać się Bogiem Jedynym i zażądał wyłączności kultu. Nazywając się Tym, Który Jest, a jego imię jest zapisywane czterema hebrajskimi literami... Poza tym egregor to myślokształt, potrzebujący wiary swoich twórców, by istnieć. I wiele wskazuje na to że jednym z nich jest to, co Ty bogiem nazywasz. Prawdopodobnie zresztą nie jest wytworem jedynie Twojej własnej głowy, raczej wielu ezochrześcijan...tym lepiej jest wykarmiony i mocny...
  8. Niezależnie od czakr... pewne czynności rytualne są jednocześnie czynnościami magicznymi - i jeśli przyjmuje się je z wiarą i otwarcie, jest się na ów efekt magiczny podatnym. I niekoniecznie chodzi tu o jakieś trzecie oko, raczej na uniewrażliwienie na sprawy, którymi chrześcijanom zajmować się nie wolno. Środa Popielcowa - podkreślanie, jakim marnym prochem jest człowiek - ech, jedno z katolickich świąt, które dawno przestałam rozumieć...
  9. eeee... to będzie sprawa między Marcusem a tym bogiem, któremu będzie miał czelność powiedzieć w twarz, że jest egregorem :D Nas niestety widowisko ominie
  10. Nie mówię o egregorach. Znaczy mówię, w wypadku tego, co nazywasz tym jednym, bezimiennym Bogiem, Marcusie. Reszta to jak najbardziej namacalne istoty, a spróbuj powiedzieć, któremuś, że jest egregorem... poczekamy na reakcję :>
  11. Bogów na świecie jest wielu. I zapewniam Cię, że mają imiona - przynajmniej ci, z którymi ja mam do czynienia. I bardzo wyraziste osobowości. Niektórzy zresztą mają więcej niż jedno imię Zdaje się, że - jak większość ezochrześcijan - odnosisz się do produktu własnego umysłu, który nazywasz bogiem...
  12. Marcusie, jeśli masz sobie za nic prawo kościelne, jesteś heretykiem. I tym samym wyłączasz się ze wspólnoty wiernych, jak wykazał Szerszeń. Jest to zdecydowanie herezja formalna. I jak sądzę odmawiasz poddania swoich ocen osądowi Kościoła? W takim razie tracisz łączność ze wspólnotą wiernych i odmawiasz sobie prawa do sakramentów, a ich przyjmowanie w takiej sytuacji jest świętokradztwem. Istnieje też możliwość, że masz na myśli innego boga albo własny myślokształt, który bogiem nazywasz - co wśród "chrześcijan" jest dosyć popularne... tym bardziej jesteś heretykiem/niekatolikiem/niechrześcijaninem. I wtedy powraca pytanie - po co było się bierzmować? Ech... oddawanie czci tworowi własnego umysłu, tak popularne wśród buntujących się wobec kościelnych zasad "chrześcijan" jest jakieś... chore... A do oceny, czy ktoś jest czy nie jest bez grzechu powołani są kapłani poprzez inicjację w święceniach kapłańskich, nie wierni to oceniają... Podobnie jak to, w co należy wierzyć i jakich praktyk czy działań należy się wystrzegać. To oni też przekazują wiernym, jaki jest Bóg, a jeśli ktoś się na to nie godzi - religii (powtarzam się, chyba dostanę czkawki) jest wiele - i każdy może znaleźć taką, do której wymogów będzie w stanie się dostosować, zamiast ją naginać i zmieniać dla własnej wygody i żeby unikać konfliktów moralnych. I nie ma tu znaczenia, jakimi ludźmi są poszczególni księża - nie obchodzi mnie, czy facet kładący mi gładź gipsową jest bijącym żonę pijakiem, jeżeli gładź kładzie perfekcyjnie... chociaż gdybym wiedziała, że rzeczywiście ją bija pewnie bym go do tej roboty nie wzięła... kapłan to też zawód, obejmujący pewne czynności rytualne i rozstrzyganie o różnych sprawach, do czego uprawnia go inicjacja, jakiej nie dostępuje przeciętny wyznawca. A to jakim jest człowiekiem niewiele ma do rzeczy, jeśli nie ufa się jakiemuś, idzie się do innego... Yyyy... może jednak zanim zaczniesz zastanawiać się nad pewnymi sprawami i zaczniesz ferować pewne sądy, to jednak nieco dojrzej?
  13. A jeśli chodzi o samodzielną dechrystianizację - mówi się, że fryzjera powinien strzyc inny fryzjer. Da się, ale jest bardzo trudno - właśnie ze względu na to przyblokowanie. O ile łatwo pozbyć się skutków rytualnego kanibalizmu w komunii, tak z chrztem i bierzmowaniem może być jednak trudniej - bo rzeczy przydatne do zdjęcia tych blokad mogą być właśnie przez nie... blokowane.
  14. Podejrzewam, że poddania się rozstrzygnięciu kościoła by odmówił... przecież wie lepiej niż kapłani :D
  15. O, wcześniej tego nie zauważyłam... Żywiołom w magii nie składa się pokłonu, wykorzystuje się w działaniu ich siłę... stosuje jako narzędzie. I wcale nie większość osób zajmujących się magią naturalną w jakikolwiek sposób się w ogóle do czterech żywiołów odnosi, ale o tym wątek był gdzie indziej. Jeśli Franciszek wielbił żywioły (czego w jego zachowanych pismach i poematach nie ma), to jedynie jako dzieło Boże, mające doprowadzić do bliższego poznania Boga. Podobnie było z jego czcią wobec natury - nie wielbił jej per se, ale jako dzieło Stwórcy, pokazujące jego moc... przypuszczam że za nazwanie ezoterykiem , a tym bardziej magiem, dałby komuś w pysk... chociaż nie, uważał się przecież za proch marny, raczej nadstawiłby drugi policzek...
  16. Nie jest tajemnicą, oczywiście. Byłam proszona o zdjęcie sakramentów przez kilka osób zajmujących się magią i... mistyką, ale niechrześcijańską. Czyli powiedzmy, że szeroko rozumianym kapłaństwem Natury. Na pewnym etapie swojego hm... (jak ja nie lubię tego slowa) "rozwoju" - swojej drogi, stwierdzali, że dalej już nic nie mogą. Po prostu blokada i już, nie widzą, nie czują... i nie potrafią się przełamać żeby podjąć się jakiegoś działania. "Zdjęcie" sakramentów okazywało się w takich sprawach skuteczne.
  17. ...jak najbardziej :D ale zwrócę uwagę na jeszcze jedno - w kwestii tematu. Wiele religii ma swoją warstwę ezoteryczną i egzoteryczną (akurat mojej to nie dotyczy, ale większość religii zinstytucjonalizowanych tak ma). Warstwa egzoteryczna - to życie według dyktowanych przez religię zasad, uczestnictwo w sakramentach i tak dalej. Warstwa ezoteryczna, to umożliwianie wiernym przeżywania misterium, sprawowanie sakramentów i ofiar, pośrednictwo między nimi a bóstwem, w dziedzinie zwłaszcza rytualnej, ale nie jedynie. I zajmowanie się czymś, co od biedy można określić jako kapłańska magia. W chrześcijaństwie dostęp do warstwy ezoterycznej tej religii mają tylko kapłani, autoryzowani poprzez inicjację udzielaną im w akcie święceń kapłańskich. Nie ma inaczej, nie ma że boli. Jeśli komuś się to nie podoba - religii na świecie jest mnóstwo, każdy znajdzie coś dla siebie..
  18. rastar - dobrze, może mylę Cię z kimś innym, kto zapytał o ból czoła, który pojawił się po tym, kiedy niedawno był bierzmowany. Jeśli to nie Ty, to wybacz. yyy... metodą naturalną? Jak flora i fauna?
  19. Dyskusja nie polega jedynie na wyrażaniu własnych poglądów, ale również na krytyce poglądów, z którymi dyskutanci się nie zgadzają, z podaniem odpowiednich argumentów. O ile istnienie czakr należy do kategorii Unverified Personal Gnosis, z którą trudno dyskutować, o tyle jeśli chodzi o sam temat "chrześcijaństwo a ezoteryka" argumenty zostały podane jak wół. Jeśli niedawno byłeś bierzmowany, podejrzewam wiek licealny... wiele się jeszcze o życiu musisz najwyraźniej nauczyć... także o zasadach prowadzenia dyskusji... O wpływie sakramentów na czakry powstał osobny wątek, jeśli dalej Cię ta sprawa intryguje, zajrzyj tam, póki co dyskusja się nie rozwija - i polecam tekst z Taraki: http://www.taraka.pl...id=zloddusz.htm
  20. Nie przyjmuję do wiadomości istnienia czakr, a zajmuję się sprawami, które są przez szeroki worek ezoteryki obecnie połykane, chociaż uważam, że z ezoteryką nie mają nic wspólnego. Co robię? Dyskutuję. Mamy wolność wyrażania poglądów zdaje się. "nie było też pytania o trzecie oko"?
  21. a dowiedź istnienia trzeciego oka najpierw... poza tym nie ma tu żadnej nagonki - jeśli widzi się wewnętrzną sprzeczność w czyichś postawach i wypowiedziach, można prosić o wyjaśnienie tej sprzeczności - co właśnie wyżej uczyniłam - choćby po to, żeby takie postawy zrozumieć.
  22. Temat o wpływie sakramentów na czakry został otwarty gdzie indziej - o tutaj: A ból czoła nie musi wiązać się wcale z wpływem bierzmowania na czakry, o ile takowe w ogóle istnieją. Może być zwykłą reakcją alergiczną na olej przy rytuale stosowany... A wyjaśnij no mi jedno - skoro nie uważasz się za chrześcijanina, to czemu poddałeś się obrzędowi bierzmowania? Bo tego nie rozumiem...
  23. ...Koralu, widzę, że nie dopuszczasz możliwości, że ktoś czytał nowy testament bez tłumaczenia, w greckim oryginale (bo faktycznie, hebrajskiego i aramejskiego nie znam, więc w starym opieram się na Biblii Tysiąclecia, polskim tłumaczeniu z przełomu lat 60 i 70 z oryginałów). Tłumaczenie tłumaczeniem, jeśli uważasz, że cytaty powinny być podawane w oryginałach, to się da zrobić... chociaż dopiero wtedy można byłoby dać sobie pole do manipulacji, o którą wielu z nas, ze mną na czele, posądzasz rastar - skoro nie jesteś, to czemu się unosisz? Temat dawno przestał dotyczyć Twoich osobistych postaw i stał się ogólny, nie związany z konkretnymi obecnymi tu osobami, ale z samym zjawiskiem i stosunkiem chrześcijan do ezoteryki tudzież tym, jaki jest stosunek do niej chrześcijańskich struktur i zasad religijnych. A jest jaki jest... Skoro przyznajesz, że chrześcijaninem nie jesteś, sprawa jest prosta - żadna z wypowiedzi w tym temacie, zwłaszcza krytykujących niektóre postawy i wskazujących na pewne mechanizmy nie dotyczy Ciebie - teraz masz to powiedziane wprost, jeśli chodzi o resztę - przedstawiamy swoje poglądy, dyskutując choćby z marcusem (bo dyskusja na te tematy z Koralem w sumie mija się z celem, co już i na kilku innych forach zostało dowiedzione) - i między sobą marcus - przede wszystkim nie ma żadnych historycznych dowodów na istnienie Jezusa z Nazaretu - Biblia nie jest źródłem historycznym, może być najwyżej traktowana jako materiał przyczynkowy. Istnieją dwie wzmianki kronikarskie - Józefa Flawiusza i Tacyta, jedna jest cytatem z drugiej - Flawiusz żył w bodaj w aleksandryjskiej diasporze, z daleka od miejsca wydarzeń, a Tacyt lubił koloryzować. A były to czasy, kiedy kronikarze dość szczegółowo opisywali świat, i na przykład istnienia Oktawiana Augusta czy Tyberiusza nie da się podważyć. Istnienie Jezusa zaś jest mocno dyskusyjne... A niektórzy z dyskutantów BYLI Twojego wyznania, ale wybierając uczciwość wobec siebie, od niego odeszli... niektórzy byli do tego stopnia, że byli np. w zakonach - chcąc poznać religię, z którą się identyfikowali możliwie najlepiej, bo uznają religijność za bardzo istotną składową życia, mającą na nie duży wpływ. Więc tym bardziej mają prawo oceniać pewne postawy, bo być może sami byli poddani kiedyś pewnym dylematom. I wyszli z tego z twarzą, dokonując wyborów pozwalających na życie w zgodzie z samymi sobą i brak jakichkolwiek konfliktów wewnętrznych, wybierając inne, właściwsze dla siebie drogi. Franciszek z Asyżu nie zajmował się ezoteryką. Był mistykiem - miedzy ezoteryką a mistyką różnic jest wiele. Wszystko czym się zajmował miało jedynie zbliżyć go do jego boga... takie podejście jest jak najbardziej przez katolicyzm dopuszczalne - jeśli chrześcijanin dąży do pełnego zjednoczenia ze swoim bóstwem... a czy wiemy czym jest magia? Niektórzy z obecnych zajmują się nią prawdopodobnie dłużej niż żyjesz na tym pięknym świecie...
  24. No otóż to właśnie, przecież ja jestem ta od wrzeciona a nie od różdżki i lóziowych sksidełek