Hrefna

Użytkownicy
  • Zawartość

    545
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Hrefna


  1. Generalnie uważam, że ludzie zwracający się po pomoc magiczną nie myślą. Albo inaczej - ci, którzy proszą kogoś, kto się na tym zna o wykonanie działania dla nich - myślą. Po prostu idą po pomoc do fachowca. Tacy, którzy chcą znaleźć gotowy sposób na coś i samodzielnie go zastosować - nie myślą. To tak jakby samodzielnie, bez żadnego przygotowania naprawiali sobie w chałupie instalację gazową np. z rur aluminiowych, bo przeczytali gdzieś, jak ktoś sobie podłączył kuchenkę do rur miedzianych. A potem dziwią się, że wysadzili w powietrze mieszkanie i całą kamienicę.

    No sorry, ale ktoś, kto chce sam wykonać działanie magiczne, MUSI wiedzieć, na czym polega jego konstrukcja, co, jak i dlaczego. Znać przynajmniej podstawowe zasady. Zwłaszcza, że nie istnieją sposoby uniwersalne, każde działanie jest inne. Jeśli taki ktoś nie zamierza się w to zagłębiać, niech nie pyta, jak się to robi samemu, bo gotowiec i tak nie zadziała, tylko niech zapłaci za takie działanie fachowcowi. Bo NIE MA GOTOWYCH SPOSOBÓW DZIAŁAJĄCYCH ZAWSZE I DLA WSZYSTKICH, każdy jest konstruowany pod dany przypadek, w którym ma być zastosowany - a żeby coś skonstruować lub choćby na własne potrzeby przekształcić, trzeba przecież wiedzieć jak. Więc magia nie jest dla każdego i tylko kretyn będzie szukał gotowych sposobów zamiast zwrócić się o nie do kogoś, kto zna się na nich lepiej. A jeśli do kogoś się zwraca, to niech liczy się z ceną za usługę, tą namacalną i finansową, nie mówiąc o koszcie typu "coś za coś", jeśli działanie chce podjąć sam. Jak się daje buty do szewca, też mu się za "pomoc" płaci.

    Albo podejmuje się trud wieloletnich studiów nad choćby konstrukcją świata i rządzącymi nim mechanizmami, albo magii nie tyka...

    Nie chciałam płacić specjalistom za tworzenie designu swoich stron internetowych - zagryzłam zęby i nauczyłam się html, css, podstaw php, teraz uczę się programowania w Javie. Sama. Żeby umieć to zrobić sama. Od jakiegoś czasu już świadczę w tej dziedzinie odpłatne usługi. Szkoda mi było kasy na wywoływanie zdjęć, zagryzłam zęby, zainwestowałam w sprzęt i chemię i nauczyłam się to robić sama, począwszy od czarno-białych negatywów po kolorowe odbitki. Ile filmów zmarnowałam, to inna sprawa. Można? Można. Jeśli ma się cel, ma się odpowiednią ilość samozaparcia, jest się gotowym poświęcić czas i inne życiowe cele. Podobnie można zacząć zgłębiać konstrukcję świata, od drobniejszych działań magicznych przechodzić ku poważniejszym, uczyć się na własnym tyłku metodą prób i błędów (w kwestiach magicznych to chyba jedyny skuteczny sposób). Pierwszą i podstawową sprawą jest jednak świadomość, że nie ma gotowych i oczywistych sposobów, że dwie różne osoby nawet w takich samych okolicznościach, ten sam cel osiągną inaczej. Ale w tym celu trzeba mieć mózg, nie watę.

    I tu chyba leży problem - ludzie chcą coś zrobić sami, chcą gotowych sposobów. Darmowych oczywiście i pozbawionych jakichkolwiek poza założonym celem konsekwencji, materialnych i niematerialnych. A o zasadach działania nie chcą nawet myśleć. Postawa konsumpcyjna, sknerowska i nastawiona na łatwiznę, acz nieskuteczna. Przykładem takiej postawy z mojego życia byłoby - gdybym swoją pokruszoną kostkę chciała składać sama zamiast poddać się operacji dlatego, że gdzieś przeczytałam opis takiego zabiegu i u osoby, u której go zastosowano, zadziałał. W magii po prostu tak nie ma, to nie jest zabawa dla każdego, dokładnie tak samo jak to co Elza napisała o tarocie. Magia, jeśli ma być skuteczna jest dla czarownic i czarowników, ludzi, którzy poświęcili jej studiowaniu i zrozumieniu kawał życia kosztem innych jego sfer, innych celów i priorytetów... podobnie jak dobrą wróżbę postawi tylko dobrze wytrenowana wróżka, a nie ktoś, kto na pamięć wykuł znaczenia kart i ich miejsc w rozkładzie.

    Litoterapia zresztą jest dla mnie jedynie leczeniem zaburzeń psychicznych, zwłaszcza schizofrenii paranoidalnej litem, metodą zresztą przestarzałą; to, co oznacza to pojęcie w ezoteryce to tylko bajki o kolorowych kamyczkach, niech wierzą w nie głupcy bojący się lekarzy. Ewentualnie zestawem korespondencji i skojarzeń. Numerologia tylko wymysłami. Kilka osób robiło mi analizy numerologiczne i nie miało to kompletnie żadnego przełożenia na rzeczywistość... choć wyszły identycznie. Historii o wróżeniu mi nawet nie ma co opowiadać, to co wróżącym powychodziło na temat mojego życia (a z ciekawości uderzałam do uznanych fachowców) w odniesieniu do stanu faktycznego, to materiał na sitcom. Fakt, że nigdy nikt nie rzucał na mój temat runami albo ja nic o tym nie wiem... W każdym razie nikt kto potrafi run używać właściwie.

    Elzo, a z Twoim chłonnym umysłem i wrodzoną inteligencją, zamiast tracić potencjał na brednie ezoteryczne, jak choćby numerologia, czyli zajmować się rzeczami jak cała ezoteryka ogłupiającymi, mogłabyś zacząć coś studiować, jakiś interesujący Cię kierunek; przecież to można w dowolnym wieku, a środki na utrzymanie masz i o nie ani o pracę po studiach nie musisz się troszczyć... Rozwijać umysł zamiast go ezoteryką uwsteczniać. Bo bardzo widać, że chcesz się uczyć nowych rzeczy, lubisz to i dobrze Ci się udaje. Znajdź coś warościowszego od ezokupy, dobrze na tym wyjdziesz.

    Margaritas ante porcos, jak zwykle...

    0

  2. W ogóle cały ten coaching to jakiś wynalazek obecnych czasów wynikający chyba z zaniku normalnych międzyludzkich więzi i kontaktów. Przecież taki coach robi coś, co jest naturalnym działaniem przyjaciela, członka rodziny... W koszmarnych czasach przyszło nam żyć jeśli profesjonaliści przejmują rolę i "obowiązki" ludzi bliskich, czerpiąc z tego dochody... Zaczęło się od psychoanalityków, pojawili się coache... jeśli każdą sferę życia oddamy w ręce zawodowców, niedługo pojawią się specjaliści od słania łóżek i podcierania tyłków (zupełnie zdrowym podmiotom). I nikt nie będzie się dziwił, że idzie się do nich po radę/pomoc i słono za to płaci, zamiast złożyć papier i własne dupsko podetrzeć - no bo przecież oni od tego są i zrobią to lepiej.

    Patologią nie jest fakt, że ludzie wykorzystują takie nisze i czerpią z tego dochody... To dobrze, że znajdują dla siebie nisze ekonomiczne. Patologią dzisiejszych czasów jest to, że pozwalamy takim niszom powstać i płacimy za takie jak coaching czy psychoanaliza usługi... zamiast rozmawiać z przyjaciółmi i dzielić z nimi życie; zresztą za wróżby i podobne działania też.

    Spójrzmy wokół... Ludzie stają się całkowicie niesamodzielni, wolą za coś zapłacić, niż samemu wziąć się z własnym życiem za bary... Że co cwańsi wstrzelają się w takie nisze i korzystają na tym finansowo, to tylko na plus cwańszych. Niech tylko nie nazywają tego pomocą, a własnym sposobem na życie i zarabianie kasy - działalnością usługową. Ot, usługi ezoteryczne, choć zapotrzebowanie na nie kiepsko świadczy o podejściu do życia tych, którzy ich potrzebują.

    Świadczenie usług nie jest tożsame z pomaganiem. Należy jedno od drugiego zdecydowanie odróżnić. Pomaganie - powtórzę - jest bezinteresowne i zamiast czerpania jakichkolwiek korzyści wiąże się z angażowaniem własnych środków. Świadczenie usług zakłada dochód z ich świadczenia. Jeśli wezwany hydraulik dobrze naprawi mi spłuczkę, też mu wystawię świadectwo i napiszę, że mi bardzo pomógł, bo mi z niespłukiwanego kibla śmierdziało...

    Ezoteryczna działalność usługowa - jak najbardziej. Ezoteryczna pomoc też. Ale to nie to samo. Przyjaciołom pomogę magicznie za darmo i sama wiele na tym tracąc. Jednak jeśli robię to za kasę - nie pomagam a właśnie świadczę usługi. I nazywanie tego pomaganiem jest hipokryzją czystej wody.

    Więc Sosno, nie, nie szkodziłeś im. Ale też nie pomagałeś. Świadczyłeś/świadczysz dla nich usługi. Nazywajmy rzeczy po imieniu.

    0

  3. Mała poprawka. A nawet parę. Wiccańskie Beltane być może jest obchodzone 30.04. Beltane jako takie, niezawłaszczone przez ezookultystyczną pseudoreligię wypada w połowie czasu między wiosenną równonocą a letnim przesileniem, co w tym roku w naszej strefie czasowej będzie mieć miejsce 5 maja o 10.05.

    Co wiecej, w standardowym neopogańskim tzw. kole roku, świętem tryumfu światła nad ciemnością jest święto światła bądź świec, zwane Imbolc lub Oimelc, przypadające w połowie czasu między zimowym przesileniem a wiosenną równonocą, a zwyczajowo obchodzone 2 lutego. Beltane jest świętem przede wszystkm płodności, seksualności i radości z niej, czyli mówiąc eufemistycznie czynności zwykle o kilka miesięcy poprzedzających narodziny, świętem narodzin jest natomiast dzień powrotu słońca... Najwłaściwszym sposobem obchodzenia Beltane są zatem hm... radosne zajęcia w parach...

    0

  4. Podsumowując. Fizjologia normalnego zdrowego człowieka, od fizjologii innego normalnego zdrowego człowieka tej samej płci jest niemalże identyczna, a jeśli występują jakieś drobne różnice, to nie mają one znaczenia dla całego układu. Różnicę w fizjologii jest inna dla drugiej płci, lub kiedy są różnice w wieku, ale to tez tylko w pewnym obrębie. Poza tymi zmiennymi, można swobodnie zauważyć prawidłowości, które są uniwersalne dla każdego i na tej podstawie wyciągnąć pewne wnioski.

    Zaraz, zaraz. Albo ja czegoś nie rozumiem, albo Ty. Fizjologia "normalnego", "zdrowego" człowieka tej samej płci niejednokrotnie bardzo odbiega od fizjologii innego "normalnego", "zdrowego" człowieka. Przede wszystkim znalezienie człowieka kompletnie zdrowego w naszym środowisku jest niezwykle trudne, choćby z powodu epidemii, a właściwie pandemii nadciśnienia, spowodowanej bezrefleksyjnym dodawaniem do wszystkiego, co jest spożywane związków sodu. Natomiast (i tu zatrzymam się na tych elementach fizjologii, które najsilniej są z oddychaniem związane) rozumiem, że Ty zalecasz stosowanie tych samych technik oddechowych przez osoby np. o masie ciala 50 i 180 kg? Mających np. ciśnienie krwi na poziomie 90/60 i 180/120? O pulsie w normalnych warunkach 50 i 80? O poziomie hemoglobiny i hematokrytu powyżej (dość szerokiej) normy i poniżej niej? O znacznych różnicach w poziomie hemoglobiny glikowanej? O różnych stężeniach neuroprzekaników i różnym poziomie ich wychwytu? Z różnym rytmem naturalnego oddychania, dla tych, którzy nawykowo oddychają przeponowo i dla tych, którzy tego nie potrafią? I te metody oddechowe będą właściwe dla wszystkich tych osób? Ciekawe, co powiedzieliby na ten temat ich lekarze...

    Ja bym dla odmiany poprosiła o podanie owych ":starożytnych" źródeł, z których omawiana metoda czerpie. Ponieważ jakiekolwiek żródła pisane, poza może pieśnią Amergina, z szeroko pojętego Celticum, łącznie z Lebor Gabala i podobnymi, pochodzą dopiero z wczesnego średniowiecza, zatem obok starożytności nawet nie leżały. Ja jestem w stanie udowodnić ciągłość przekazu ustnego wśród licznych druidzkich rodzin celtyckich. Natomiast z żadnymi "technikami oddechowymi" w ich przekazie nie spotkałam się ani w żywym kontakcie, ani w korespondencji, w każdym razie z niczym takim, co miałoby korzenie wcześniejsze niż ezoteryczny boom z lat 50. XX wieku, kiedy to zaczęto bezrefleksyjnie do kultury i tradycji Zachodu włączać techniki wynikające z zupełnie innej wizji świata, pochodzące z dalekiego Wschodu...

    0

  5. A ja tak w odniesieniu do postu Lamy. Nieprawda, że dla katolickiego księdza Bóg jest realny i namacalny. Może dla 5-10% z nich. Dla pozostałych to nierealna idea, na której opiera się ich wykonywanie zawodu i z tej idei po prostu żyją...

    Podobnie z tą siłą wiary z poprzedzającego niniejszy postu Szepczącej. Dla WIĘKSZOŚCI katolików wiara to po prostu przyzwyczajenie, koncept, w którym wyrośli i nie odczuwają potrzeby namacalnego doświadczania czegokolwiek z tym konceptem związanego. Tak, jak piszą i Szepcząca i Lama, wiarę chrześcijańską odbiera zaledwie nikły procent zarówno wiernych katolickich, jak i ich kapłanów. Reszcie jakiekolwiek doznanie religijne nie jest potrzebne. Wystarczy fakt, że w coś tam wierzą, ale nawet nie zadają sobie trudu by tę wiarę przełożyć na własne, codzienne postępowanie i spodziewają sie raczej nagięcia doktryny do ich oczekiwań, zamiast własne życie nagiąć do jej wymogów, o co powinien starać się każdy prawdziwie wierzący, podpisujący się pod jakimś konkretnym systemem.

    Czyli jest jak mówicie, ale nie w większości wypadków, ale wręcz przeciwnie, w niewielkim ich procencie, raczej potwierdzającym regułę, że codzienność i większość działa odwrotnie.

    A jeszcze tak z ciekawości, Szepcie, który z elementów naszej duszy jest Twoim zdaniem cząstką Źródła? Mnie może najbardziej pasowałoby tutaj Hugr, ewentualnie Feorh...

    1

  6. Czy ktokolwiek z obecnych wierzy w to, że jakikolwiek opisany i wypróbowany przez kogoś innego rytuał będzie działał dla wszystkich? Naprawdę, sądziłam, że użytkownicy Ezodaru mają nieco więcej doświadczenia i rozsądku i są świadomi faktu, że jakiekolwiek działanie magiczne musi być zindywidualizowane i w każdym, najdrobniejszym szczególe zaplanowane "pod" osobę stosującą je i jej aktualną sytuację...

    Nie ma przepisów ogólnych i zawsze, dla wszystkich działających. Nie ma też takich rytuałów. Przynajmniej jeśli chodzi o "magię niską", do jakiej ten omawiany w niniejszym wątku się zalicza. Inaczej ma się rzecz z magią ceremonialną, ale w niej nie ma tego rodzaju rytuałów, obliczonych na zmiany w codziennym, materialnym życiu stosujących je osób... one obliczone są na spowodowanie zmian mentalnych lub kontakty z istotami niematerialnymi.

    W opisanym wyżej przypadku, symbolem obfitości równie dobrze jak ryż, może być kasza, piasek, zebrane w naczynie jednogroszówki... albo nawet kawałek mięsa, w którym wyhodowało się czerwie i teraz kłębią się w nim białe robaczki... podobnie ma się rzecz z wszystkimi innymi symbolami...

    3

  7. Jak dla mnie to kolejny ezoteryczny wymysł, jakich setki, jeśli nie tysiące. A odwołanie do gaelickiego poza użyciem dla większości Europejczyków egzotycznego języka nie ma najminejszego znaczenia. Podobnie jak sam program nie ma żadnego zakorzenienia w celtyckiej tradycji. W związku z czym wprowadza potencjalnego klienta w błąd.

    W dowolnej technice oddechowej można sobie używać słow nawet z jakiegoś ghańskiego narzecza, niczego to nie zmieni. Słowa przenoszą tylko znajdującą się pod nimi treść i nie mają żadnej innej mocy ani znaczenia. Istotniejsza jest sama technika oddychania - a takich można w sieci i nie tylko w sieci znaleźć multum. Ba, obserwując własny organizm i jego reakcje można właściwą dla siebie wypracować samodzielnie - bo w związku z fizjologicznymi róznicami między poszczególnymi ludźmi, żadna z nich nie będzie uniwersalna ani właściwa dla wszystkich. I nie ma potrzeby kupowania żadnych związanych z nimi programów.

    2

  8. Wszystko ok. Ale po pierwsze powyższy post jest reklamą, co jest zdaje się niezgodne z regulaminem Ezodaru (na linkowanej stronie nie widzę odnośnika do ninejszego forum), a po drugie - chciałabym, jako osoba swego czasu przez lata umocowana w tradycji celtyckiej - skoro nazwa pochodzi z irlandzkiego gaelic - zapytać, jaki sama technika ma związek z kulturą celtycką, z celtycką medytacją, kto jest jej twórcą i na jakich źródłach się opierał.

    0

  9. Głupie makabrycznie. Nawet jeśli nie weźmie się pod uwagę błędu merytorycznego z przedostatniego akapitu. Kościół katolicki nie bazuje na nauczaniu Piotra, ale na nauczaniu Pawła, który na samym wstępie chrześcijaństwo zhellenizował, choćby pozbywając się obrzezania, którego Piotr był gorącym zwolennikiem...

    Nawet osobie uważającej, że religia katolicka jest szkodliwa, gloryfikuje słabość i zmusza człowieka do działania wbrew naturze, więc życzyłaby jej szybkiego upadku, nie pozostaje nic innego niż wzruszyć ramionami, z niesmakiem. Tym bardziej, że Franciszek, zgodnie z jego własnymi wypowiedziami, zdecydowanie zamierza kontynuować linię programową poprzedników, mimo medialnej osobowości, przewyższającej pod tym względem nawet Wojtyłę, pozostając w kwestiach doktrynalnych betonem, który nie ugnie się pod populistycznymi żądaniami wiernych. Może zatem kościołowi przynieść sporo pożytku, zamiast populistycznie iść w ilość wyznawców, czego wielu wiernych zdaje się spodziewać, nie łagodząc stawianych im wymagań, a wręcz zaostrzając je, czyli stawiając na jakość wyznawców, nie masowość...

    0

  10. Ale to ich droga. Nikt nie dojrzeje za kogokolwiek innego. Czy forum ezoteryczne ma być protezą procesu dojrzewania? I miejscem, gdzie niedojrzałość uważa się za coś normalnego?

    Jeśli ktoś ma problem z samodyscypliną, to znaczy, że jest po prostu niedojrzały. Ale nikt i nic go życia nie nauczy poza nim samym...

    Zresztą... w dziwnym otoczeniu przebywasz, Pentotalu. 99% ludzi z problemem z samodyscypliną? To jak oni zdają matury, piszą magisterki, znajdują pracę, awansują? Kupują samochody, spłacają raty? W ogóle cokolwiek w życiu osiągają? Przypadkiem? Wśród mojego otoczenia z samodyscypliną problem ma może 2-5%. I bardzo się tego wstydzą, starając się tę wadę zwalczyć. Samodzielnie, bez żadnych poradników. Do rzeczy oczywistych zresztą dochodzi się w procesie dojrzewania przecież. Żadna forumowa pisanina tego procesu nie zastąpi. Ktoś w wyniku braku samodyscypliny zawali jedną, drugą, trzecią sprawę, dostanie od życia po zadzie, choćby pakując się w długi, to się i nauczy... innej metody nie ma.

    O szacunku można natomiast pisać wiele - przede wszystkim to, że nie należy się każdemu z założenia, ale trzeba na niego zasłużyć, ciężko zapracować i dowieść, że jest się wartym jego, a nie obojętności lub pogardy. Ale to pogląd niemodny, nieezoteryczny i niepoprawny politycznie.

    Chyba znowu po prostu moja starość daje o sobie znać. Jestem zdecydowanie z innego pokolenia niż Ty i myślący podobnie do Ciebie.

    1

  11. Do kogo jest adresowany powyższy post? Nie rozumiem go i jego celu. Przecież samodyscyplina chyba jest cechą charakteryzującą każdego dojrzałego człowieka? Więc post jest adresowany do dzieci? Tak samo zresztą jak każdego dojrzałego powinna charakteryzować odpowiedzialność za każdą własną decyzję, każde wypowiedziane słowo i najdrobniejszą uczynioną rzecz. W jakich czasach przyszło nam żyć, skoro ludzie potrzebują takich bieda-poradników jak ten powyżej, nie wiedzą tego wszystkiego co powiedziane wyżej instynktownie i bez niczyjej rady nie realizują na co dzień? Mnie takich rzeczy uczono na początku podstawówki - teraz nauczanie początkowe tego nie obejmuje?

    To może następny poradnikowy post powinien dotyczyć odpowiedzialności i ponoszenia konsekwencji własnych działań? Jak zakładać przedszkole to na całego... :/

    No chyba że to takie pisanie dla pisania - mam zresztą na to nadzieję. Tak jak wielu mówi żeby mówić, a nie po to, żeby coś komuś powiedzieć. A powtarzanie rzeczy oczywistych dla każdego (albo takich, które powinny nimi być) niczym więcej być nie może. Chyba że - jeszcze jedna możliwość - autor uważa, że ma do czynienia z bandą niedojrzałych smarkaczy. Jak zresztą wskazuje obserwacja, wiek nie zawsze jest niestety dojrzałości wykładnikiem. Więc kto wie...

    0

  12. Nie opisałeś snu. Przedstawiłeś tylko jeden z symboli, jakie się w nim pojawiły. Szukasz tu interpretatora snów czy jasnowidza? Taki sen bowiem może kompletnie nic nie oznaczać. Albo oznaczać nabicie sobie głowy ezoteryką i okultyzmem i nic poza tym. Opis snu powinien zawierać nie tylko pojawiający się w nim symbol, ale i ciąg wydarzeń sennych prowadzących do pojawienia się go i wszelkie emocje we śnie się pojawiające. Przede wszystkim emocje, bo w większości wypadków w snach podświadomość przepracowuje wyparte ze świadomości odczucia i uczucia. Tego rodzaju sen jest natomiast kompletnie bez znaczenia.

    Jedyne co można powiedzieć na podstawie powyższego opisu - to ewentualność uzależnienia od okultyzmu.

    Gwiazda prawdopodobnie pochodzi z któregoś ze średniowiecznych lub renesansowych falsyfikatów typu kluczy Salomona itp. I jest bardzo popularnym ezoterycznie symbolem.

    0

  13. Nie opisałeś snu. Przedstawiłeś tylko jeden z symboli, jakie się w nim pojawiły. Szukasz tu interpretatora snów czy jasnowidza? Taki sen bowiem może kompletnie nic nie oznaczać. Albo oznaczać nabicie sobie głowy ezoteryką i okultyzmem i nic poza tym. Opis snu powinien zawierać nie tylko pojawiający się w nim symbol, ale i ciąg wydarzeń sennych prowadzących do pojawienia się go i wszelkie emocje we śnie się pojawiające. Przede wszystkim emocje, bo w większości wypadków w snach podświadomość przepracowuje wyparte ze świadomości odczucia i uczucia. Tego rodzaju sen jest natomiast kompletnie bez znaczenia.

    Jedyne co można powiedzieć na podstawie powyższego opisu - to ewentualność uzależnienia od okultyzmu.

    Gwiazda prawdopodobnie pochodzi z któregoś ze średniowiecznych lub renesansowych falsyfikatów typu kluczy Salomona itp. I jest bardzo popularnym ezoterycznie symbolem.

    2

  14. Elastyczność nie jest w tym wypadku właściwym podejściem Religie prezentują rozmaite, często wzajemnie sprzeczne, wizje konstrukcji świata i jego sprzężenia z Zaświatami. Na coś konkretnego trzeba się zdecydować. Stąd zresztą bierze się wzmiankowane wcześniej zalecenie lektury sporej liczby prac religioznawczych, kulturoznawczych i antropologicznych. Jakiegoś wyboru trzeba dokonać. Bo bóg, którego opisujesz, to zdaje się - co wynika ze skrótowego opisu - ezoteryczny konstrukt zwany absolutem, zwyczajny myślotwór wielu ludzi, z realną istotą nic nie mający wspólnego.

    Być może niezbędne byłoby też zapoznanie się z podstawami ontologii... dawniej w filozofii zwanej metafizyką - czyli nauki o bycie jako takim... choćby po to, żeby zdecydować, co za boga uważasz.

    1

  15. Ponowię dwa pytania - czy obecnie jesteś osadzony w jakiejś religii, jesteś jej wyznawcą? Bo religie to również sposób widzenia i rozumienia świata, zwłaszcza jego "pozamaterialnej" składowej...

    I jaki jest CEL Twojego zainteresowania okultyzmem - co chcesz przez nie osiągnąć? Konkretnie? To naprawdę podstawowe pytania, na które musisz odpowiedzieć przede wszystkim sobie...

    Jeśli chodzi o Biblię i Koran - czyli tradycję judeochrześcijańsko-islamską - dla jej zrozumienia niezbędne byłoby też poczytanie midraszy, tafsir i tawil... abstrahując od pism rabinicznych i dzieł islamskich i chrześcijańskich mistyków... Czy w tej tradycji chcesz właśnie szukać?

    1

  16. Kaspian przecież nie pyta o wyjaśnienie tego snu. On testuje obecnych - wyraźnie dając to do zrozumienia:

    Zanim ktoś pokusi się o interpretację tego snu chciałbym zapytać biegłych w temacie ezoteryki, co dokładnie mi się przyśniło w tym śnie.

    A 12-ramienna gwiazda może równie dobrze być elementem flagi republiki Nauru, jak i którąś z grimuarycznych pieczęci. Albo internetową "badge".

    Podejrzewam, że żadnego snu w ogóle nie było, a jest tylko próba zaistnienia na forum i testowania wyobraźni jego użytkowników.

    1

  17. Konkrety, konkrety.

    Ciekawość i "sztuka dla sztuki" zdecydowanie nie są odpowiednim powodem do zajmowania się okultyzmem. Zwłaszcza, jeżeli ktoś nie potrafi wyraźnie skonkretyzować celu. To nie jest zabawa...

    A jeszcze z ciekawości zapytam - jakiego jesteś wyznania religijnego - o ile w ogóle jakiegoś?

    0

  18. Ale w jaki "ten świat"?

    Jakiś konkretny system ezoteryczny? Magiczny? Religijny?

    Czy po prostu w "ten świat" czyli świat realny - bo nie radzisz sobie z rzeczywistością?

    Bo wybacz, ale takie pytanie nic nie znaczy...

    0