Angeluss

Użytkownicy
  • Zawartość

    25
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Angeluss

  1. Przeczytałam uważnie i nadal uważam, że nie jest to błędny wniosek :-) Co do Orygenesa - napisałam, że nie wzbudzał wówczas "takich kontrowersji" (czyli aż do potępienia jego przekazu), a nie że nie wzbudzał żadnych. Wiem też, że w innym miejscu odżegnuje się od "głupiej wiary w reinkarnację" - ale od "głupiej wiary" ja tez się odżegnuję ;) W pewnym etapie swojego życia uważał preegzystencję dusz za fakt, że wpływa to na nasze obecne życie i to głosił.
  2. Istnieje również regresing niehipnotyczny i za pomocą tego narzędzia ludzie nie tylko uwalniają się od różnych traum, zaślepień itp. ale również część osób cofa się do poprzednich wcieleń. Wygląda też na to, ze współcześni Jezusowi nie wykluczali istnienia reinkarnacji. „Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?» A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków»” (Mt 16; 13-14) Jak to interpretują katolicy? Ba! Nawet sam Jezus mówił coś, co może być zinterpretowane jako potwierdzenie istnienia reinkarnacji (a przynajmniej wygląda, ze w ten sposób rozumieli to uczniowie) “Wtedy zapytali Go uczniowie: Czemu więc uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz? On odparł: Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał. Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.” (Mt 17; 10-13) Oczywiście znam argument o tym, ze Jan Chrzciciel był w "duchu Eliaszowym", a nie samym Eliaszem, lecz nie da się ukryć, iż współcześni Jezusowi Żydzi nie odrzucali tej koncepcji (choć w ogóle z koncepcją nieśmiertelnej duszy było w judaizmie różnie, w zależności od odłamu). Pojawia się ona m.in. w "Księdze Zohar" (datowanej na I/II-III w.). Jest obecna nie tylko w Kabale ale i w chasydyzmie. Koncepcja "gilgul" przewija się przez tradycję żydowską od wieków. Ciekawe, ze także w drugiej wielkiej religii, powstałej na gruncie tradycji judaistycznej - islamie - nie ma odrzucenia możliwości reinkarnacji (która występuje m.in. w sufizmie). Część "Ojców Kościoła" uznawała reinkarnację - i teoria ta została potępiona dopiero w VI wieku. Przykładowo: Św Klemens z Aleksandrii pisał “Istnieliśmy długo przed powstaniem świata; istnieliśmy w oczach Boga, gdyż jest naszym przeznaczeniem żyć w Nim. Jestesmy myślącymi stworzeniami Boskiego Slowa; dlatego też istnieliśmy od początku, gdyż na początku było Słowo (…) Nie po raz pierwszy okazuje On nam milosierdzie w naszych wedrówkach, On miał je dla nas od samego początku…” (”Egzorty do Pogan”) Św Grzegorz, biskup Nyssy uważał, że “Jest absolutnie konieczne, by dusza została uzdrowiona i oczyszczona, a jeśli nie nastąpi to w ciągu jednego życia na ziemi, to musi to zostać osiagnięte w przyszłych żywotach ziemskich” Także Orygenes (III w.), potępiony dopiero 300 lat po swojej śmierci (jakoś wcześniej nie wzbudzał takich kontrowersji) pisał: “Dusza nie ma ani początku ani końca (…) Przychodzi ona na ten świat wzmocniona sukcesami lub osłabiona porażkami w swym poprzednim życiu. Jej pozycja w tym świecie jako miejscu wyznaczonym do uzyskiwania honoru lub dyshonoru zdeterminowane jest jej poprzednimi zasługami lub winami. Jej uczynki w tym świecie wyznaczają jej miejsce w świecie, który następuje po obecnym…” (”De Principiis”) Czyli we wczesnym chrześcijaństwie owa koncepcja również występowała, ba, była nawet wcześniejsza od rozmaitych "dogmatów" - np.: od dogmatu o Trojcy Świętej, o współistotności Chrystusa z Bogiem Ojcem, o Marii, jako “Matce Boskiej” (Theotokos). Była starsza niż wiara w Niepokalane Poczęcie oraz Wniebowzięcie (nie mówiąc już o dogmatach na ich temat, bo są one wręcz tworami “historii najnowszej”, gdzie jeden z nich liczy sobie trochę tylko ponad pół wieku…), niż wiara i dogmat papieskiej nieomylności... a także starsza niż kanon Pisma Świętego. Zwalczanie Arianizmu, które zapoczątkowało późniejsze potępienie Orygenesa, było głównie na tle politycznym; Mało kto wie, ze słynny cesarz Konstantyn (ten od soboru w Nicei) ochrzczony został na łożu śmierci przez jednego z biskupów ariańskich, a jego następca, Konstancjusz również popierał ten odłam chrześcijaństwa. Dopiero jak zmarł ich protektor w 361 roku, przewagę znów zaczęła zdobywać opcja "antyariańska", aż w 381 cesarz Teodozjusz I uznał arianizm za herezję, co zapoczątkowało prześladowania jego zwolenników. Zatem bardziej splot polityczno-siłowy miał wpływ na to, ze obecnie w takim np.: katolicyzmie nie ma nurtu reinkarnacyjnego, niż cokolwiek innego. Co ciekawe, nawet św. Augustyn, choć w końcu odżegnał się od tej myśli, rozważał taką możliwość “Powiedz mi, Panie…powiedz, czy me dzieciństwo nastąpiło po innym moim wieku, co umarł przed nim? Czy był nim ten, który spędziłem w łonie matki? (…) a znowu cóż było przed owym życiem, O Boze, radości ma, czy byłem gdziekolwiek czy w jakimkolwiek ciele? Nie mam nikogo, ktoby mi to powiedział, ani ojca, ani matki, ani doświadczenia innych, ani też własnej mej pamięci.” (”Wyznania Św. Augustyna”) Nieobca zatem jest reinkarnacja chrześcijaństwu, rzekłabym nawet, ze wcale nie musi być sprzeczna z jego pierwotnymi przekazami.
  3. Przyznam, ze ta argumentacja jest po prostu niesamowita ;) Pamięć, zgadzające się elementy i szczegóły poprzedniego życia - oczywiście sprawka demona. Wszędzie dookoła demony, szczególnie we wszystkich rzeczach nie zgodnych z chrześcijańskich światopoglądem. Chyba bałabym się lodówkę otworzyć ;) A tak serio - masz błędne informacje - ochrzczone dzieci z chrześcijańskich rodzin tez miewają podobne wspomnienia, w wieku szczególnie między 2 a 3 rokiem życia mówią wiele ciekawych rzeczy w temacie reinkarnacji - i jestem przekonana, ze nie zmyślają ani nie kłamią. Są po prostu na takie coś za małe. Najciekawsze, ze uwagi w stylu: "Byłam już kiedyś duża i miałam dzieci." z dodatkiem "Babcia wtedy była mała" padają ot tak, samoistnie, niczym nie sprowokowane. I sama kilkakrotnie z podobnymi przypadkami się spotkałam. Dzieci były chrzczone :-)
  4. Winterstorm - też bym się uśmiechnęła o poćwiczenie na mnie. :-) Zaraz wyślę wiadomość na PW
  5. Dobry temat :-) Mnie też mdli od nadmiernego gadania słodkich słówek - a już w szczególności, kiedy są to tylko słowa, nic więcej, bo energia za tym idzie lepka, duszna i nieraz kontrolująca, w stylu: no zobacz, jak ja cię kocham, a ty co? ;) No i Miłość, ta trzeźwa i przytomna, a nie to, co czasem brane jest za miłość - nie oznacza cukrowej różowości - nieraz jest zdecydowana, zdejmuje łuski z oczu na temat samego siebie (co może czasem boleć), uczy i powoduje zmiany (co też niektórym kojarzy się nieprzyjemnie). Do tego jest bardzo skuteczna w rozpuszczaniu oporów i lęków, a tych "skarbów" czasem nasza podświadomość nie chce puszczać ;)
  6. Okej, jasne :-) Wzięłam to dość naturalnie do siebie, bo sama ostatnio tu o tym pisałam Co do tego jakie są anioły - chyba warto podkreślić, ze bardzo różne. Te, które poszły w górę, z całą pewnością mają wiedzę, możliwości i inne cechy, których obecnie nie potrafimy sobie wyobrazić. Te, które zeszły wiele, wiele pokoleń temu, pchane ciekawością, naiwnością, pewnymi zaślepieniami a następnie skołowane poczuciem winy - kiedyś miewały różne moce duchowe, lecz wielu się wyparły, a od ludzi i innych stworzeń nabywały właśnie takich cech - emocji, jak zazdrość, nienawiść itp. Dlatego można rzec, ze de facto to są ludzie, jedynie o innych czasem przekonaniach, obciążeniach, czasem możliwościach. Co nie czyni ich lepszymi, lecz innymi. To jak z talentami - jeden pięknie śpiewa, drugi cudownie rysuje - i żaden nie jest lepszy, ani gorszy wobec siebie, jak się w ten sposób przejawiają - są równie utalentowani, wykorzystują swoje możliwości i jest to w porządku :-)
  7. No i z tym się zgodzę Dla mnie ważne jest, by żyć coraz lepiej, coraz bardziej pogodzona ze sobą, z miejscem w którym się znajduję i z możliwościami, jakie mam tutaj. I to robię Jak już podkreśliłam - do pewnego tematu się wpisałam, bo wydawało mi się, ze można go rozszerzyć ;) Ale widać nie potrzebował tego :D
  8. hehe :-D Cokolwiek poplątałaś to wszystko, ale niech Ci będzie. Nie chce mi się już wyjaśniać, bo dokładnie to robiłam w innym wątku, tematycznym zresztą ;) Nie sadziłam też, ze z taką alergią się to spotka, skoro był założony temat ;-) Podkreślę tylko, że choć uznaję takie swoje pochodzenie, to wiem, ze teraz jestem człowiekiem i żyję po ludzku. A przynajmniej się staram, co mi coraz lepiej wychodzi. Bo w gruncie rzeczy długo zazdrościłam ludziom, ze tak dobrze czują się w materii. :D Parcie parciem ;) ale jeśli rozwiązuje to pewne problemy i wyjaśnia pewne sprawy, to ja nadal będę uważać, że taka wiedza niektórym ludziom może pomóc. A że moda jest, to już inna sprawa i nie mogę temu zaprzeczyć. Podobnie jak moda na modlenie się do Aniołów, zamiast bezpośrednio do Boga, co mnie dziwi i dziwiło zawsze. Albo różnorakie karty anielskie, takie, siakie i owakie :D Mam nadzieję, ze moda minie i od razu zrobi się spokojniej w tym temacie ;)
  9. Z miłości do samej siebie wybieram to, co najlepsze dla mnie. (z "Afirmacji")
  10. "Pustynna cisza" - bardzo ładnie napisane, naprawdę spodobało mi się. Dziękuję Życzę Ci takiego wyjazdu, niech się ziści jak najlepiej Spacery, przyroda - to też lubię i są wręcz niezastąpione.
  11. Ma niedługo powstać w końcu jasna i przejrzysta strona, na której będą informacje o regresingu. Właśnie trwa nad tym dyskusja ;) A na razie to pewnie możesz popatrzeć na artykuły Leszka Żądło np.: w ezosferze. Jak chcesz, mogę Ci jakieś podesłać i/lub sama coś powiedzieć na temat tej metody, stosuje ją od 6 lat. Oczywiście nie jako jedyną.
  12. Sesje regresingowe (rsr).
  13. Tak, tez uwielbiam dynamiczną medytację np.: w trakcie jazdy na rolkach, chodzenia po górach czy innych takich czynnościach. Ciesze się, ze tak Ci podeszło to sformułowanie "medytacja dynamiczna" - zapożyczyłam je od Osho.
  14. To prawda :-) to też zaliczam do kategorii omyłkowości tej metody. Dlatego ja jestem za rozpoznaniem własnym - i potem weryfikacja, nawet u kilku niezależnych osób - ale nie po chciejstwie (ach, chce być aniołem! to takie cool!) ;)), lecz po nieraz ciężkich i bolesnych emocjach, blokadach powiązanych z nie dadzącymi się wg mnie podrobić odczuciami i przekonaniami. Jeśli przeżyciom, jakie się przypominają w trakcie sesji lub samorzutnie, w medytacji itp., towarzyszą intensywne emocje, odczucia w ciele itp. to wtedy jest dużo większa szansa, ze te wspomnienia są prawdziwe. Powiem szczerze - też nie lubię określania się etykietką - ja jestem UNA a Ty UBA (i za tym idzie np.: domyślna energia - jesteś bardziej powalony ode mnie! Ja jestem ten dobry, bo pokrzywdzony;)) Dlatego sama nie przedstawiam się nikomu na starcie jako UNA z wzorcami UBA ;-) - no chyba ze się będzie dopytywał lub jesteśmy na jakiś wspólnych zajęciach i to samo wypływa z obu stron. Generalnie ważniejsze jest dla mnie, co człowiek sobą reprezentuje, niż czy jest z pochodzenia aniołem czy elfem czy "ludziem" ). Same kolory traktuję, jak już pisałam wcześniej, nie jako etykietki czy podziały, ale jako podpowiedzi z grupy wzorców. Sama wiem, ze mam "niebieskie" i "białe" obciążenia - bo to są obciążenia właśnie, do odpuszczenia - i sam fakt, że się przyznałam do tego przed sobą, pomógł mi ruszyć tematy związane z materią i z życiem wśród ludzi, które bardzo u mnie wcześniej kulały. Pierwotnie anioły nie miały oczywiście żadnego z tych rozróżniających je obecnie wzorców, nabyły ich w trakcie "schodzenia". To przyznanie się zresztą wcale gładko nie przebiegało - bo nawet jak zaczęły wychodzić mi elementy upadku świadomości, emocje z tym związane - to ja nie chciałam tego zaakceptować, nie chciałam być aniołem, uważałam, ze to bzdura na resorach i jaki zdrowo myślący człowiek w to uwierzy :-D Fakty w końcu jednak mnie przekonały - zarówno przeżycia w sesjach, jak i ulga po ich odpuszczeniu - oraz przełożenie się tego na realne, pozytywne zmiany w moim codziennym życiu. HA HA :-)) Zgadza się, jest takie ryzyko :-) i też znam takie miejsca, gdzie bycie aniołem to bardziej moda, niż fakt. Z moich obserwacji wynika, ze choć UA generalnie czują ulgę, kiedy zaakceptują fakt swego anielstwa, to wcześniej mogą się dość silnie przed tym bronić, mimo że podświadomie czują, ze coś w tym jest. Nie wszystkie oczywiście, ale rzadko przebiega to całkiem gładko, w stylu: Och, tak, zawsze wiedziałem, ze jestem Aniołem, ŁAAAŁ, ale za***iście ;-)
  15. Witajcie :-) Sorry, ze tak wparowałam do kilku tematów bez przywitania ;) :-)
  16. Ciekawy temat :-) A jakie znacie i stosujecie sposoby, by ułatwić sobie przejście przez te cięższe chwile zmian? Podzielcie się proszę, swoimi, myślę, że wszyscy możemy na tym skorzystać :-) Ja stosuję medytację, modlitwę, afirmacje/dekrety afirmacyjne, sesje rsr, EFT, czasem akting. Na burze zmian, burze emocji w samej sobie, lęki, opory działają te metody razem naprawdę skutecznie, jak dla mnie. Ułatwiają szybsze zrozumienie, uspokojenie, uwolnienie się od zaślepień - lęków, przekonań, blokad. I idzie za tym ugruntowanie - w pozytywnym nastawieniu, uzdrawianiu samooceny, w otwarciu i ufności.
  17. Miałam kilkadziesiąt razy, parę lat temu (przez okres jakiś 2 lat). Najpierw spontaniczne - w ogóle wtedy nie wiedziałam co to jest, znajoma mnie dopiero oświeciła, że to może być OOBE. Poczytałam sobie wtedy o tym i zaczęłam świadomie wywoływać ten stan. Ogólnie - klasyka - paraliż przysenny, hipnagogi, zgrzyty i szumy, plus "wyturliwanie" się z ciała. A potem najczęściej OOBE połączone z podróżą astralną. Później przestało mi się chcieć, chyba poczułam, ze nic więcej już z tego dla siebie nie wyciągnę i zaprzestałam.
  18. O, fajne podejście do tematu :-) Medytacja dynamiczna po prostu :-))) a przy tym , myślę, może ułatwić wykonywanie tych zajęć, nie zawsze obecnie lubianych.
  19. Pułapka ego czyha w bardzo wielu miejscach, nie tylko na "skrzydlatych" ;) Pycha czy poczucie wyższości może wywalić w bardzo różnych dziedzinach życia. I owszem - zdarza się, że wywala i UA, jak nagle znajdą przyczynę swojej wiecznej inności od ludzi, ale po to jest praca nad sobą i rozwój, by potrafić się na tym złapać, dojść przyczyn takiego stanu rzeczy (o ile to możliwe) i po prostu odpuścić (co jest możliwe zawsze, jak człek jest świadomy). "Kolory" to rzecz najmniej w tym przypadku ważna, nie bardzo rozumiem, czemu tak skupiasz na nich swoje komentarze. To tylko symboliczne określenie pakietu charakterystycznych wzorców. Nie oznacza to oczywiście, ze każdy np. "niebieski" anioł ma takie same, tak jak nie każdy ma takie same doświadczenia. Jak określić czy jest się aniołem i z jakimi wzorcami, co może ułatwić rozwój - w tym pogodzenie się z samym sobą, światem, Bogiem (bardzo ważne dla UA!) - ja znam dwa sposoby, choć pewnie jest ich więcej. Pierwszy, dłuższy, ale i bardziej pełny, lepszy moim zdaniem dla siebie samego i rozwoju - regularna praca ze sobą, swoimi emocjami, przekonaniami - w tym:. sesje rsr (później medytacje, afirmacje dla ugruntowania pozytywów). W trakcie sesji i pracy z emocjami, traumami, tym co rzeczywiście Ci wychodzi, co czujesz dogłębnie w sobie - mogą pojawić się elementy świadczące o "upadku świadomości" i wtedy istnieje przesłanka, że ma się pochodzenie z wyższych warstw - przyczynowych lub duchowych. Sposób drugi - szybszy, ale wg mnie nie zawsze pełny i czasem omylny - to podesłanie swojego zdjęcia komuś widzącemu/czującemu energie lub wprawnemu w wahadełkowaniu, i najlepiej znającemu charakterystyczne energie poszczególnych "rodzajów" aniołów. Czemu omylny? Bo choć pochodzenie anielskie trudno pomylić z pochodzeniem ludzkim, to wiele osób nakładało sobie różne nakładki - jedni, by bardziej się "uczłowieczyć", inni - by bardziej się "uduchowić"; Czasem powodem był strach przez rozpoznaniem i chęć ukrycia się, kiedy indziej chęć mamienia i robienia wrażenia "duchowymi energiami". Część osób ma też szeroki wachlarz doświadczeń/wzorców i ich nie daje się w takim badaniu w pełni i 100% pewnie określić. Najlepiej, jeśli wystąpią przesłanki w sposobie A, zastosować sposób B - wtedy zyskuje się najszerszy i najbardziej pewny obraz. A potem to już tylko wystarczy skupić się na osobistym rozwoju i poszerzaniu świadomości, z wiedzą ułatwiającą uwalnianie obciążeń, blokad czy błędnych przekonań, którym hołdujemy mniej lub bardziej świadomie.
  20. W jakimś stopniu wiedziały, ze będzie inaczej, ale nie uchroniło to ich wtedy przed szokiem. W kwestii prawa karmy się rozmijamy;), ale jak dla mnie, wiedza o działaniu intencji, o przyczynach naszych działań i ich skutkach jest pożyteczna i nie kłóci się w najmniejszym stopniu z doświadczeniem. :-) Skupiam się na swojej samoświadomości i własnym rozwoju, a wiedza o wzorcach anielskiego upadku świadomości po prostu pomaga mi w tym rozwoju. Szukanie i podłechtywanie ego, ze jest się różowym elfem ;) lub czerwonym aniołem, jest oczywiście zbędna, gdy szuka się tego tylko dlatego, żeby poczuć się lepszym i "mieć etykietkę" ;-) Napisałam w ogóle w tym wątku, bo temat brzmi "ucieleśnione anioły", zatem jedynie rozszerzyłam zagadnienie. Jednym się to może przydać do własnego rozwoju, innym nie, normalna sprawa.
  21. Wiadomo, ze jak ucieleśniony, to jest ludź :-) I że każda boska istota jest w takim samym stopniu ukochanym dzieckiem Boga, bez znaczenia, czy to Anioł czy Człowiek czy Kosmita;). Pisanie o sobie, jako aniele czy wiedza o tym, że przed ucieleśnieniem miało się taką drogę, jest jednak wg mnie ważna, z przyczyn dość oczywistych: - anioły inaczej funkcjonują w świecie i w materii, miewają z tym dużo więcej problemów niż ludzie z duszami ludzkimi, mają też często inne problemy i ograniczenia do przepracowania, by osiągnąć stan Oświecenia. Przyznanie się i poznanie przyczyn swojej inności, ułatwia aniołom życie na ziemi. Stąd przydatny jest tez podział na "kolory", po wzorcach - co nie oznacza wiecznego zaszufladkowania, lecz jedynie podpowiedzi w rozwoju. W ogóle tu nie ma roztrząsania kategorii lepszy / gorszy. Co do hierarchii, nadal twierdze, ze nie ma czegoś takiego. No chyba, ze to jedynie kwestia nomenklatury;) - bo że są istoty duchowe na różnym poziomie rozwoju i specjalizujące się nieraz w różnych obszarach działania - to się zgodzę. Wszystkie jednak są one sobie równe, nie ma hierarchicznego podziału na zależności, posłuszeństwo itp. I tak jak napisałeś - anioły mają wolną wolę. Niestety, nie jest prawdą, ze każdy z aniołów doskonale zdaje sobie sprawę z konsekwencji "zejścia" i wcielenia się - chciałabym, żeby tak było, ale tak nie było, niestety. Całe multum dusz anielskich zeszło w materię mając bardzo nieczyste intencje do niej, będąc zaślepionymi, oszołomionymi lub ciekawskimi, przy jednoczesnym zamknięciu się na wiedzę "z góry". A to później skutkowało szokiem, pomieszaniem, paniką, uważaniem materii za ciężką i brudną energetycznie, za więzienie, z którego nie można się wyzwolić, bo już się tu utknęło. Późniejsze konsekwencje takiego szoku odbijały się np.: w ich stosunku do ciała - oraz np.: rozwijaniu ruchów ascetycznych, zaprzeczaniu możliwości doświadczania czegoś dobrego na ziemi, bo nagroda i prawdziwe życie czeka dopiero w niebie; Było tez poczucie niegodności, obcości, niezrozumienia, mieszające się z pogardą dla materii - i wtedy też dla ludzi. Oczywiście to tylko niewielki ułamek różnorakich reakcji. Ogólnie - było to bardzo duże pomieszanie, powstałe właśnie dlatego, ze te anioły, schodząc w materię nie miały zielonego pojęcia, co je tam czeka, czego mogą się spodziewać, ba! nie znały wtedy nawet jeszcze prawa przyczyny i skutku. Piszę tu o tym, bo może komuś się ta wiedza do czegoś przyda. Napisałeś to bardzo pięknie i prawdziwie :-)
  22. Całkowicie się z Tobą zgodzę :-) bo ja tez uważam, ze po pierwsze - Bóg nie ma tronu, po drugie, anioły nie stoją wokół niego, a po trzecie - nie są posłańcami Boga, są po prostu istotami, które mają odmienną ewolucję. Zdecydowanie nawet twierdzę, ze wszelkie hierarchie anielskie nie są wymysłem Boga, lecz jedynie chcących sobie podnosić w ten sposób samoocenę aniołów w typie "białych".
  23. Mocno się mylisz :-) "Czerwone" anioły, to takie, które dobrze poczuły się w materii, wręcz ją pokochały, zeszły w nią, jeszcze przed pojawieniem się ludzi na ziemi. "Niebieskie" to takie, których pchała ciekawość i chęć doświadczania, jak najwięcej, by być "bardziej pełnymi". "Białe" to te, co postanowiły ratować te wcześniej "upadłe", niestety, same też przy tym oddzieliły się i zamknęły na Boga prawdziwego, zaczęły zatem propagować "powrót do Boga" przez pokutę, wypełnianie różnorakich misji, wiarę w to, ze Bóg musi wpierw wybaczyć, by w ogóle można było się znów na Niego otworzyć. Oczywiście wiele aniołów łączy w sobie np.: "niebieskie" i "białe" wzorce. A jak uchodzi z Ciebei energia i czujesz się zmęczony, a modlitwy nie przynoszą skutku - to możliwe, ze modlisz się do "sztucznego" Boga, do którego podłączenie zyskuje się hołdując wizji Boga karzącego, gniewnego, potępiającego, przed którym trzeba się ukorzyć, bo inaczej nie wybaczy. Oczywiście, ze każdy ma cząstkę absolutu w sobie i może być różną formą bez szkody dla siebie, o ile robi to w pełni świadomie. Kolory aniołów, to tylko takie oznaczenie, opis charakterystycznych wzorców nabytych w trakcie schodzenia w materię - w istocie wszystkie pochodzą z jednego źródła, którym jest Bóg. Niektóre anioły rzeczywiście miały tu już swoje zadania, schodząc na ziemię - część z nich miała jednak misje, dzięki którym wierzyły, ze do Boga powrócą. Sznuję Twoje odmienne zdanie, ja po prostu się dzielę doświadczeniami innych, m.in. tych, którzy mają wspomnienia "anielskiego upadku świadomości".
  24. Owszem, demony, strzygi itp. też się ucieleśniają. Część ucieleśnionych aniołów po zejściu w materię często przeżyła taki szok, że zagubiły się, często po pewnym czasie w ogóle wypierając z pamięci, że "są inne". Wydawało im się, ze dzięki temu nauczą się, jak żyć w materii, skoro już w niej utknęły. I nic, co ludzkie, nie było im obce. Ba! Im bardziej coś inne od tego, co dotychczas doświadczały (miłość), tym bardziej wydawało się atrakcyjne, tym większą ciekawość budziło. Doświadczanie ludzkie i ludzkich słabości nie czyni z nich jednak od razu "istot ciemności". Ogólnie pchała ich wiara w to, ze są "niepełne", że muszą się bardziej wyindywidualizować, by zyskać osobowość. Była to oczywiście wmówiona im bzdura przez "starsze istoty", które wcześniej oddzieliły się od Boga i żyły w pomieszaniu. Inna część aniołów, Ci, którzy np.: w ogóle nie poschodzili wtedy w materię, tylko poszli "w górę", to istoty, które mogą wspierać, być oświecone itp. - i te tutaj pewnie bardziej przystają do powszechnych wyobrażeń o aniołach. Tak w zarysie :-) Tekst o czerwonych był pisany z punktu "niebieskiego" anioła, stąd przebijające poczucie pokrzywdzenia na ich działanie. Tutaj jest zresztą cały zbiorek artykułów http://www.cudownyportal.pl/article_all.php?div=other⊂=artyk , także tych nowszych. Od czasu 2002 roku wiedza na temat "upadku świadomości" się pogłębiła. Są tez odpowiednie watki na forum, gdzie UA wpisują swoje wspomnienia.
  25. Jest nawet portal, na którym jest sporo Uczłowieczonych Aniołów, pierwotnie nazywanych Upadłymi Aniołami - ze względu na to, że części aniołów zejście w materię skojarzyło się jednak z upadkiem w niższą warstwę energetyczną. Nie były przygotowane na taki szok, jakiego wtedy zaznały, dlatego nazwały ten fakt "upadkiem". Artykuły na ten temat (to tylko przykłady, jest tego więcej) http://www.cudownyportal.pl/article.php?article_id=22 http://www.cudownyportal.pl/article.php?article_id=187 http://www.cudownyportal.pl/article.php?article_id=380 pozdrawiam