3ris

Użytkownicy
  • Zawartość

    36
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez 3ris


  1. W pewnym miasteczku ludzie byli szczęśliwi i przyjaźnie nastawieni do siebie. Wszyscy dzielili się ciepłym i puchatym. Sąsiedzi żyli w zgodzie ze sobą, rodzice z dziećmi, nauczyciele z uczniami...

    Pewnego razu do miasteczka dotarła zła wiedźma, która sprzedawała zimne i kolczate. Niestety nikt nie chciał go kupować. Zaczęła więc wmawiać ludziom, że jeśli nadal będą rozdawać ciepłe i puchate szybko je stracą. Ludzie jej uwierzyli i głęboko pochowali ciepłe i puchate. Za to zimne i kolczate szybko się rozprzestrzeniło na całe miasteczko.

    Sąsiedzi przestali żyć ze sobą w zgodzie, rodzice z dziećmi, nauczyciele z uczniami również. Ludzie zamykali się w domach. Zapanowała złość i nienawiść.

    Aż pewnego dnia do miasteczka przeprowadziła się pewna kobieta. Nie wiedziała o tym co wiedźma naopowiadała ludziom. Sama rozdawała wszędzie ciepłe i puchate. Ludzie zobaczyli, że wcale jej tego nie ubywa. Wkrótce inni też zaczęli wyciągać z ukrycia ciepłe i puchate aby dzielić się z innymi.

    Mieszkańcy zrozumieli, że im bardziej dzielą się ciepłym i puchatym, tym więcej sami go mają. Wypędzili z miasteczka złą wiedźmę i znów zapanowała zgoda i szczęście..."

    0

  2. aj życie i śmierć, przywitanie i pożegnanie, szczęście i smutek itd. w końcu to samo... na poziomie umysłu dochodzi do rozdzielenia...

    dlaczego przy tej jednej skrajności tak często umysł się odzywa:(

    szczęścia Kasandro!

    i rozwiązania tego, co już jest rozwiązane...

    0

  3. Na dnie pewnej rzeki mieszkały przeróżne stworzenia. Każde z nich w inny sposób trzymało się kamieni lub roślinności, od urodzenia nauczone były opierać się mocnemu prądowi. Pewnego razu jedno z nich zakrzyknęło:

    "Ufam, że prąd wie dokąd podąża. Przestanę się trzymać i dam się mu ponieść. Trzymając się umrę z nudów."

    Reszta stworzeń zaczęła je wyśmiewać:

    "Zginiesz marnie, głupcze! Jak tylko przestaniesz się trzymać, prąd, w który tak wierzysz, rozbije cię o najbliższy kamień. To właśnie, a nie nuda, zabije cię."

    Mimo wszystko, śmiałek wziął głęboki oddech i puścił uchwyt. Prąd cisnął nim silnie o najbliższy kamień i dość mocno potłukł. Minęło trochę czasu, on nadal nie chciał się niczego łapać, a prąd delikatnie podniósł go z dna i poniósł w dół rzeki.

    W dole rzeki, napotkał istoty, którym był obcy. Zakrzyknęły one:

    "To cud! Stworzenie takie jak my, a potrafi latać! Zobaczcie Mesjasza, przybył by nas wszystkich zbawić!"

    A ten, którego przyniósł prąd powiedział:

    "Nie jestem Mesjaszem bardziej niż wy sami. Rzeka chce nas wszystkich ponieść wolno, wystarczy, że puścimy. Nasza prawdziwa praca, to ta podróż, ta przygoda."

    Jednak oni nadal krzyczeli "Zbawiciel!", trzymając się skał i tworząc legendy o Zbawc

    0

  4. Pewien amerykański biznesmen wybrał się do Meksyku. Będąc w

    wiosce na wybrzeżu, w małym porcie spotkał rybaka, który

    wrócił z ładunkiem bardzo dobrej jakości tuńczyka.

    Amerykanin zagadnął go:

    - Ile trwały twoje dzisiejsze połowy?

    - Och, niezbyt długo.

    - A co robisz z resztą czasu?

    - Śpię do późna, spędzam czas z moją żoną i dziećmi, chodzę

    na spacery, sączę wino i gram na gitarze z moimi amigos.

    Jestem bardzo zajętym człowiekiem, senor.

    - Słuchaj, jestem doświadczonym człowiekiem biznesu i radzę

    ci, żebyś zaczął łowić więcej ryb.

    - Po co mi więcej ryb?

    - Po to, żebyś zarabiał więcej pieniędzy.

    - A po co mi pieniądze, senor?

    - Żebyś mógł kupić większą łódź i łowić jeszcze więcej ryb.

    A z zysków mógłbyś kupić więcej łodzi i zatrudniać rybaków.

    Dzięki temu mógłbyś otworzyć przetwórnię ryb, kontrolując

    zarówno surowiec, jak i produkt, a potem przenieść się do

    Mexico City, a może nawet do Nowego Jorku. Byłbyś

    człowiekiem sukcesu!

    - Ile czasu by mi to zajęło?

    - Jakieś 10-15 lat.

    - Acha. To dość długo.

    - Posłuchaj, wtedy przychodzi najpiękniejszy moment.

    Sprzedajesz dobrze prosperującą firmę i zarabiasz miliony,

    miliony dolarów!

    - Miliony? A po co?

    - Po to, żebyś mógł się wyprowadzić do nadmorskiej wioski,

    by spać do późna, spokojnie spędzać czas ze swoją żoną i

    dziećmi, chodzić na spacery, sączyć wino i grać na gitarze

    ze swoimi amigos.

    0

  5. Pewien mistrz, jak to z mistrzami bywa, miał swojego ucznia.

    Uczeń bardzo często zadawał mu pytania dotyczące natury

    ludzkiej. Pewnego razu mistrz odpowiada mu tak:

    - Synu, wyobraź sobie, że w człowieku żyją dwa wilki. Wilki

    te, stworzenia silne i dynamiczne, nieustannie toczą ze sobą

    walkę. Jeden z nich żywi się tym, co dobre i jasne,

    pozytywnymi emocjami, życzliwością, miłością i radości,

    tańcem, przyjaźnią, prawdą. Drugi z nich żywi się tym, co

    ciemne, złością, agresją, bólem, żalem, zazdrością,

    nienawiścią, zaborczością.

    - Mistrzu, jeśli one ze sobą walczą, to któryś kiedyś wygra,

    prawda? Który? - zapytał uczeń.

    - Ten, którego będziesz lepiej karmić. - z uśmiechem odparł

    mistrz.

    0

  6. Mistrz przechadzał się pewnego po południa po lesie ze swoich uczniem i poprosił go żeby przyniósł mu wodę ze strumyka, który minęli parę kilometrów wcześniej.

    Uczeń wrócił po pewnym czasie i oznajmił, że nie mógł przynieść wody, ponieważ strumyk nie był tak klarowny jak wtedy, gdy tamtędy przechodzili . Był czymś okropnie zmętniony.

    Budda nalegał, aby wrócił i przyniósł mu z niego wodę. Po pewnym czasie uczeń wrócił z wodą i padł do jego stóp dziękując za przesłanie które dopiero co zrozumiał.

    Gdy tak siedział wystarczająco długo i czekał aż osad opadnie na dno strumienia pojął, że jest to metafora do naszego umysłu który miewa od czasu do czasu taki mętlikiem gdy o czymś myślimy. Dopiero wtedy, kiedy potrafimy odpowiednio się wyciszyć, zamęt opada i pojawia się krystalicznie czysta idea.

    0

  7. W pewnej mysiej dziurze mieszkała sobie mysz. Miała ona

    wielkie marzenie, pragnęła ogromnego kawałka sera.

    Wiedziała, że taki wspaniały, pyszny ser ją uszczęśliwi.

    Modliła się więc codziennie do Boga, prosząc o zesłanie

    sera. Wiedziała, że gdy wyobrazi sobie swoje pragnienie ze

    szczegółami, zwiększy się szansa na jego ziszczenie. Mysz

    wizualizowała zatem wielki kawał żółciutkiego, delikatnego i

    pożywnego sera.

    Któregoś dnia, mysz wychodząc rano ze swej dziury wpadła na

    wymarzoną porcję sera. Była ona tak ogromna, że mysz

    przecierała łapkami oczy ze zdumienia. A jednak. Wszechświat

    wysłuchał. Mysz najpierw obiegła i obwąchała swoje spełnione

    marzenie, a następnie wgryzła się w okrągłą serową pyszność.

    Jadła i jadła, aż obżarta padła bez sił.

    Następnego dnia mysz wiedziała już, że nie może jeść tak

    szybko i dużo. Delektowała się więc serem bez pośpiechu.

    Nagle, w którymś momencie, zauważyła dziurę. Przestraszyła

    się trochę, bo stwierdziła, że tam gdzie jest dziura, nie ma

    sera. Zaniepokojona ruszyła, by drążyć tunele w kawałku sera

    i zaczęła napotykać na kolejne dziury. Załamała mysie łapki

    i nerwowo przyglądała się kolejnym dziurom. I kolejnym.

    Pojawiły się w mysiej główce pytania - skąd te dziury?

    Dlaczego znalazły się akurat w moim kawałku sera? Dziury

    spędzały jej sen z powiek. Po kilku dniach nerwowej

    bieganiny padła wycieńczona w jednym z serowych tuneli i

    zdechła z głodu.

    0

  8. Był raz starzec, który miał syna jedynaka i konia. Pewnego

    dnia koń wyrwał się z zagrody i uciekł na wzgórza.

    - Uciekł ci koń? A to pech! - mówili sąsiedzi.

    - Czemu tak mówicie? - pytał stary. - Skąd wiecie, że to

    pech?

    I rzeczywiście, następnej nocy koń wrócił do zagrody, gdzie

    go zawsze karmiono i pojono, prowadząc ze sobą tuzin dzikich

    koni. Syn gospodarza zobaczył je, wymknął się bocznym

    wyjściem i zamknął bramę. Nagle mieli teraz trzynaście koni

    zamiast żadnego. Sąsiedzi usłyszeli dobrą wieść i pobiegli

    do gospodarza.

    - Trzynaście koni! Ale ty masz szczęście! On zaś odparł:

    - Skąd wiecie, czy to szczęście?

    Parę dni potem jego syn próbował ujeżdżać jednego z dzikich

    koni; został zrzucony i złamał nogę. Sąsiedzi znów przyszli

    wygłosić kolejny pochopny sąd:

    - Twój syn złamał nogę. To ci pech! Mądry gospodarz znów

    odrzekł:

    - Skąd wiecie, czy to pech?

    I rzeczywiście, niedługo potem w okolicy pojawił się dowódca

    wojskowy i zorganizowano pobór. Wszyscy sprawni młodzieńcy

    zostali wzięci do armii i wysłani na wojnę, z której nigdy

    nie wrócili. Zaś syn gospodarza ocalał, bo miał złamaną

    nogę.

    0

  9. "Gdzieś w jakimś nieodległym kraju, żył sobie ojciec z synem. Syn dorastał, stawał się coraz mężniejszy fizycznie a jego największym marzeniem było uzyskać wolność, wyjść z domu ojca. I tak właśnie syn, w chwili swoich 15 urodzin, wybrał się do ojca i mówi:

    - Tato, mam już 15 lat, potrzebuję wolności! Daj mi ją! - powiedział.

    - Wracaj do pokoju, jesteś za młody - odparł tata, a syn ze spuszczoną głową wrócił do pokoju.

    Gdy nadchodziły 18 urodziny syna, postanowił się on ponownie wybrać do ojca by powiedzieć mu, iż ponad wszystko pragnie wolności.

    - Tato, mam już 18 lat, jestem dorosły, daj mi wolność! Chcę się bawić, spotykać z przyjaciółmi, odkrywać! - domagał się syn.

    - Wracaj do pokoju, szczylu, jesteś za młody! - odparł stanowczo ojciec.

    I syn, zasmucony i zdenerwowany, wrócił do swojego pokoju. I tak mijały lata, aż syn osiągnął 21 rok życia i postanowił ponownie iść do ojca, prosić go o wolność.

    - Tato, mam 21 lat, mogą mnie wpuścić do każdego klubu, a Ty mnie nadal ograniczasz, jestem dorosły, daj mi wolność!

    - Wracaj do pokoju, jesteś za młody, nie zasługujesz na wolność! - odpowiedział ojciec.

    Syn ze spuszczoną głową wrócił do pokoju, a ojciec... zapłakał."

    0

  10. Pewna kobieta kupiła sobie dom, dom był cudowny i piękny, ale miał jedną wadę do jednego z pokoi nie dochodziło słońce.

    Dostęp ten był utrudniony przez wielki mur, który był tuż za oknem owego pokoju. Kobieta była bardzo szczęśliwą osobą ale gdy tylko wchodziła czy też choćby podchodziła do tego pokoju od razu traciła humor, robiła się nieszczęśliwa, przygnębiona, gdy zaś opuszczała owe miejsce lub też oddalała się od niego ponownie stawała się szczęśliwa i beztroska.

    Pewnego dnia powiedziała, że nie ma zamiaru więcej żyć w domu gdzie jest miejsce, w którym tak bardzo czuje się nieszczęśliwa. Postanowiła więc wziąć młotek i zburzyć mur. Gdy tylko to zrobiła słońce pojawiło się w pokoju, a kobieta przebywając w nim czy też obok niego czuła się tak samo szczęśliwie jak wszędzie.

    0

  11. Pewnego dnia, zachowujący się dumnie i lekceważąco młody człowiek przychodzi do filozofa i, uśmiechając się z wyższością, mówi: "O wielki Sokratesie, przyszedłem do ciebie po wiedzę".

    Sokrates przejrzał na tego płytkiego i próżnego młodego człowieka, poprowadził go na brzeg morza i wszedł z nim po pas do wody. Potem poprosił: "Powiedz mi jeszcze raz, czego pragniesz?".

    "Wiedzy" - odrzekł z uśmiechem młody człowiek.

    Sokrates złapał go za ramiona, wepchnął pod wodę i przytrzymał tam przez trzydzieści sekund. "A teraz czego pragniesz?".

    "Mądrości, wielki Sokratesie" - zacharczał młody człowiek.

    Filozof wepchnął go ponownie pod wodę. Kiedy go puścił, zapytał znowu: "Czego pragniesz?".

    "Wiedzy, o mądry i..." - udało się wyksztusić młodzieńcowi, zanim Sokrates przytrzymał go znowu pod wodą, tym razem jeszcze dłużej.

    "Czego pragniesz?" - zapytał stary człowiek, pozwalając mu się wynurzyć. Młody człowiek kaszlał i z trudem łapał oddech.

    "Powietrza!" - wrzasnął. - "Potrzebuję powietrza!".

    "Kiedy będziesz pragnął wiedzy tak bardzo, jak właśnie pragniesz powietrza, wtedy otrzymasz tę wiedzę" - oświadczył stary człowiek i wrócił na brzeg.

    0

  12. "Był mały chłopiec, który sprawiał przykrość swoim bliskim. Pewnego dnia jego dziadek powiedział mu, aby za każdym razem gdy kogoś skrzywdzi wbił jeden gwóźdź, który znajdował się za jego domem. Gdy już sie trochę tych gwoździ uzbierało, to dodał "A gdy osobę którą skrzywdziłeś, przeprosisz za to co zrobiłeś lub zrobisz dla niej dobry uczynek, to wyciągnij jeden gwóźdź z płotu". Po pewnym czasie w płocie nie było ani jednego wbitego gwoździa. Dziadek pochwalił chłopca i dodał "Popatrz teraz na płot. I zauważ, że pomimo iż wynagrodziłeś swoje krzywdy, to blizny pozostają"

    0

  13. Do mistrza przyszedł z pretensjami uczeń. Według niego nauczyciel jest zbyt liberalny w egzekwowaniu zdobywanej wiedzy. Nie używa kija, nie strofuje za błędy, nie wymaga postępów. A młody człowiek pragnie by doskonały i oświecony - i to szybko. Potrzebuje intensywniejszej nauki.

    Mistrz ze zrozumieniem kiwnął głową i powiedział, że w takim razie postara się intensywniej prowadzi młodzieńca do doskonałości. I poprosił go, by najpierw poszedł do lasu i przyniósł jeden "doskonały" liść.

    Legenda głosi, że uczeń nie wrócił do dzisiaj - przez cały czas szuka.

    Zbigniew Królicki "Bajki chińskie".

    "Nigdy nie trać cierpliwości - to jest ostatni klucz, który otwiera drzwi".

    Antoine de Saint-Exupéry

    0

  14. Dobrze znany mówca rozpoczął seminarium trzymając w ręku dwudziestodolarowy banknot. Do dwustu osób na sali skierował pytanie:

    - Kto chciałby dostać ten banknot?

    Ludzie zaczęli podnosić ręce. Spiker powiedział:

    - Mam zamiar dać ten banknot jednemu z was, ale najpierw pozwólcie, że coś zrobię... - i zaczął miąć banknot. Pokazał zgnieciony banknot i zapytał:

    - Kto w dalszym ciągu to chce?

    Ręce znowu się podniosły...

    - A gdybym zrobił to? - zapytał mówca.... i rzucił banknot na ziemię. Podeptał go butami i podniósł - był pomięty i brudny....

    - A teraz kto chce te pieniądze?

    Ręce podniosły się po raz trzeci!!!

    - Moi przyjaciele odebraliście bardzo cenną lekcję. Nie ma znaczenia co zrobiłem z tym banknotem, ciągle chcieliście go dostać, ponieważ nie zmniejszyłem jego wartości. To jest wciąż warte 20 $!!!

    Wiele razy w życiu jesteśmy powaleni na ziemię, zmięci i rzuceni w błoto przez decyzje, które kiedyś podjęliśmy i okoliczności, które stanęły nam na drodze. Czujemy się przez to mniej wartościowi. Ale to nie ma znaczenia, co się stało i co się jeszcze stanie...

    TY nigdy nie stracisz swojej wartości: brudny czy czysty, zmięty czy w dobrej formie, jesteś ciągle bezcenny dla tych, którzy Cię kochają.

    Wartość naszego życia nie wynika z tego, co robimy, ani nie zależy od tego, kogo znamy, lecz KIM JESTEŚMY!

    Jesteś wyjątkowy! Nigdy o tym nie zapomnij!

    0

  15. Dawno temu lasy były pełne wilków, ludzie bali się chodzić nocą do lasów, należały one do królów puszczy. Jedna z watah była szczególnie piękna, olbrzymie, silne wilki z piękną sierścią. Od lat to właśnie z tego rodu pochodził przywódca wszystkich wilków. Któregoś dnia tropiciele odnaleźli ślady ich kryjówki, nory pod głębokim korzeniem drzewa. Ludzie wrzucili do jamy pochodnie i czekali z wymierzonymi strzelbami. Gdy tylko wilki zaczęły wybiegać z nory, otworzyli ogień. Wilki rzuciły się na mężczyzn, starając się umożliwić ucieczkę samicom z małymi. Tylko jeden mały wilk przetrwał to polowanie. Uciekał głęboko w las, tak długo, aż ustały jakiekolwiek dźwięki i hałasy, biegł i biegł i biegł.

    Tego ranka pasło się nieopodal stado owiec. Kiedy jedna z nich przechadzała się rankiem po polanie zobaczyła maleńkie stworzenie śpiące w głębokiej trawie. Myślała, że to jedna z zagubionych owieczek, kiedy podeszła bliżej poczuła swąd dymu i zobaczyła ślady krwi na futrze wilka, małego wilka. Chciała zacząć beczeć, wszcząć alarm, ale wiedziała, że wtedy przyjdzie właściciel z psami. Patrzyła na maleńkiego wilka i postanowiła, że musi go uratować.

    Następnego ranka obudził się na polanie, bardzo daleko od swojego domu, pamiętał tylko dym i strzały i nie chciał tam wracać. Zobaczył nad sobą łagodne oczy owcy, która trzymała go bardzo blisko swojego ciała. Owca pracowała cały ranek i z pomocą innych owiec uszyły strój, w którym teraz ukryty był wilczek. On sam dziwnie się czuł, jakby miał inną skórę, ale czuł się bezpiecznie wśród nowej rodziny i nie zadawał wielu pytań. Każdej nocy kiedy wilk spał owca szyła mu nowy strój, który ukrywałby go.

    W ten sposób minęło wiele lat, wilk ukrywał się wśród owiec, nieświadomy swojej prawdziwej natury. Kiedy tylko psy lub ludzie zbliżali się do stada, owce otaczały szczelnie wilka, a on przywykł do ukrywania się, zgadzał się na to i sam ukrywał się najlepiej jak mógł. Wciąż pamiętał tamtą straszną noc, lecz z każdym dniem stawała się ona coraz bardziej mglista, a życie wśród owiec wygodne i bezpiecznie.

    Któregoś dnia wilk poszedł nad strumień napić się wody. Patrzył na zimne, przenikliwe oczy wystające zza owczej skóry i czuł, że coś wewnątrz niego się gotuje, lecz po chwili zmieszany odwracał wzrok i widział owczą skórę. "Jesteś tylko owcą" myślał. Kiedy tak stał nad wodą i patrzył, jeden z płatów owczej skóry zsunął się z jego pyska. Nagle w odbiciu zobaczył wilka, zaczął odpychać się od płytkiego dna łapami, chcąc uciekać. Pojawiła się za nim owca, przytuliła go i szybko naprawiła jego strój. "To tylko zły sen" mówiła. Wilk nie zasnął tej nocy, patrzył w księżyc w pełni i coś w nim wyło, obudziło się coś potężnego i za razem przerażało go to i fascynowało.

    Księżyc ukrył się za chmurami, wilk wyczuł znajomą woń. Owce zrobiły się niespokojne. Z lasu wybiegła wataha wilków, wyjąc i biegnąc w kierunku stada bezbronnych zwierząt. Wilk w owczej skórze również zawył i zaczął biec w kierunku watahy wilków. One stanęły jak osłupiałe. Wilk biegł i z każdym krokiem, owcza skóra pękała, aż wyswobodził się z niej całkowicie. Jego srebrna, królewska sierść lśniła w świetle księżyca. Stanął przed wilkami i powiedział "Odejdźcie stąd , to są moi przyjaciele". Na czoło watahy wyszedł największy z nich, czarny, stary wilk. "Twoi przyjaciele, przecież jesteś jednym z nas, my wilki zjadamy owce". "Tych owiec nie dostaniecie, one pomogły mi i opiekowały się mną, należy się im szacunek" odpowiedział. "Stoisz na mojej drodze, odejdź, albo poznasz moje kły. Srebrny wilk rzucił się na starego wilka. Walczyli długo i zajadle. Doświadczenie z młodością i właśnie co odkrytą mocą. I gdy ponownie zaświecił księżyc, srebrny wilk stał oparty łapami o starego wilka

    i wył do księżyca.

    "Teraz ty jesteś przywódcą, pokonałeś naszego lidera" powiedziały do niego wilki. "Więc uciekajmy stąd zanim przyjdą psy i zapolujmy na zwierzynę, która będzie dla nas prawdziwym wyzwaniem" odrzekł srebrny wilk. Kiedy biegły z powrotem w kierunku lasu, wilk odwrócił się w kierunku polany, gdzie zbite w krąg stały owce i wiedział, że ta która uratowała go, jest szczęśliwa, że odnalazł swoje przeznaczenie. Wysunął się na czoło watahy, srebrna sierść falowała pośród listowia, skąpana w świetle księżyca.

    0

  16. Profesor filozofii stanął przed swymi studentami i położył przed sobą kilka przedmiotów. Kiedy zaczęły się zajęcia, wziął spory słoik i wypełnił go po brzeg dużymi kamieniami. Potem zapytał studentów, czy ich zdaniem słój jest pełny, oni zaś potwierdzili.

    Wtedy profesor wziął pudełko żwiru, wsypał do słoika i lekko potrząsnął. Żwir oczywiście stoczył się w wolną przestrzeń między kamieniami. Profesor ponownie zapytał studentów, czy słoik jest pełny, a oni ze śmiechem przytaknęli.

    Profesor wziął pudełko piasku i wsypał go, potrząsając słojem. W ten sposób piasek wypełnił pozostałą jeszcze wolną przestrzeń.

    Profesor powiedział:

    - Chciałbym, byście wiedzieli, że ten słój jest jak Wasze życie. Kamienie - to ważne rzeczy w życiu: Wasza rodzina, Wasz partner, Wasze dzieci, Wasze zdrowie. Gdyby nie było wszystkiego innego, Wasze życie i tak byłoby wypełnione.

    Żwir - to inne, mniej ważne rzeczy: pieniądze, mieszkanie albo samochód.

    Piasek symbolizuje całkiem drobne rzeczy w życiu, w tym Waszą pracę.

    Jeśli nie włożymy kamieni jako pierwszych, później nie będzie to możliwe. Jeżeli najpierw napełnicie słój piaskiem, nie będzie już miejsca na żwir, a tym bardziej na kamienie.

    Tak jest też w życiu: Jeśli poświęcicie całą Waszą energię na drobne rzeczy, nie będziecie jej mieli na rzeczy istotne. Dlatego ważne jest, by zadać sobie pytanie: co stanowi kamienie w moim życiu? Następnie włożyć je jako pierwsze do słoja i dbać o nie. Zostanie Wam jeszcze dość czasu na inne sprawy.

    Zważajcie przede wszystkim na kamienie - one są tym, co się naprawdę liczy. Reszta to piasek.

    0

  17. "Pewnego dnia Rabbi rozmawiał z Panem o Niebie i Piekle.

    - Pokażę Ci piekło - powiedział Pan i zaprowadził rabbiego do pokoju, w którym stał wielki, okrągły stół. Siedzący wokół stołu ludzie byli zrozpaczeni i bliscy śmierci głodowej. Na środku stołu stał ogromny kocioł z gulaszem, który pachniał tak wspaniale, że rabbiemu pociekła ślinka. Każda z osób siedzących przy stole trzymała łyżkę z bardzo długa rączką. Chociaż długie łyżki sięgały akurat do kotła, ich rączki były dłuższe niż ramiona biesiadników - w rezultacie nikt nie mógł sięgnąć łyżką do ust i wszyscy byli głodni. Rabbi widział jak bardzo cierpieli.

    - Teraz pokażę Ci Niebo - powiedział Pan i weszli do innego pokoju, dokładnie takiego samego jak ten pierwszy. Był tam identyczny wielki, okrągły stół i identyczny kocioł z gulaszem. Ludzie, tak jak poprzednio, mieli takie same łyżki z długimi rączkami - ale tutaj wszyscy byli najedzeni, pulchni, śmiali się i rozmawiali. Rabbi nie mógł tego zrozumieć.

    - To proste, ale wymaga pewnej umiejętności - powiedział Pan. - W tym pokoju oni nauczyli się karmić siebie nawzajem.

    Piękna ta opowieść, prawda?

    Od razu skojarzyło mi się z wszelką współpracą pomiędzy ludźmi.

    I chyba rzeczywiście tak jest, że jeżeli będziemy myśleli tylko o sobie, to prędzej czy później czeka nas "piekło".

    Jestem w trakcie budowania profesjonalnego zespołu i mam nadzieję, że uda mi się zaszczepić tę wspaniałą ideę u każdej osoby, która ma zamiar ze mną współpracować w przyszłości.

    Czas pokaże na ile jest to możliwe.

    0

  18. Chłopiec patrzył, jak babcia pisze list. W pewnej chwili zapytał:

    - Piszesz o tym, co ci się przydarzyło? A może o mnie?

    Babcia przerwała pisanie, uśmiechnęła się i odpowiedziała:

    - To prawda, piszę o tobie, ale ważniejsze od tego, co piszę, jest ołówek, którym piszę. Chcę ci go dać, gdy dorośniesz.

    Chłopiec z zaciekawieniem spojrzał na ołówek, ale nie zauważył w nim nic szczegółnego.

    - Przeciez on niczym się nie różni od innych ołówków, które widziałem!

    - Wszystko zależy od tego, jak na niego spojrzysz. Wiąże się z nim pięć ważnych cech i jeśli je będziesz odpowiednio pielęgnował, zawsze będziesz w zgodzie ze światem.

    Pierwsza cecha: możesz dokonać wielkich rzeczy, ale nigdy nie zapominaj, że istnieje dłoń, która kieruje twoimi krokami. Ta dłoń to Bóg i to On prowadzi cię zgodnie ze swoją wolą.

    Druga cecha: czasem muszę przerwać pisanie i użyć temperówki. Ołówek trochę z tego powodu ucierpi, ale potem bedzie miał ostrzejszą koncówkę. Dlatego naucz się znosić cierpienie, bo dzięki niemu wyrośniesz na dobrego człowieka.

    Trzecia cecha: używając ołówka, zawsze możemy poprawić błąd za pomocą gumki. Zapamiętaj, że poprawianie nie jest niczym złym, przeciwnie, jest bardzo ważne, bo gwarantuje uczciwe postępowanie.

    Czwarta cecha: w ołówku nieważna jest drewniana otoczka, ale grafit w środku. Dlatego zawsze wsłuchuj się w to, co dzieje się w tobie.

    Wreszcie piąte cecha: ołówek zawsze pozostawia ślad. Pamiętaj, że wszystko, co uczynisz w życiu, zostawi jakiś ślad. Dlatego miej świadomość tego, co robisz.

    0

  19. Leżało dwóch mężczyzn w szpitalu. W jednym pokoju. Jeden z nich miał łóżko skierowane na okno, przez które mógł zobaczyć co się dzieje na zewnątrz. Drugi z nich niestety nie mógł tego widzieć. Mógł leżeć tylko w swoim łóżku i patrzeć w górę. Ten pierwszy opowiadał mu co się dzieje na zewnątrz szpitala. I tak mówił mu, jak pięknie tam jest, piękne drzewa, jezioro, bawiące się dzieci. Każdego dnia opowiadał mu o tych pięknych rzeczach.

    Pewnej nocy mężczyzna leżący przy oknie zaczął się dusić i nie mógł dosięgnąć przycisku za pomocą, którego wezwałby pielęgniarkę. Ten drugi to słysząc też nie przycisnął, chciał dostać jego łóżko i widzieć te wszystkie piękne rzeczy i krajobrazy. Z rana faktycznie dostał to łóżko, lecz gdy spojrzał za okno zobaczył tylko mur. Zapytał więc, gdzie jest to jezioro, te drzewa, te dzieci, o których mu sąsiad opowiadał. A pielęgniarka odpowiedziała mu tylko "Nadzieja nic nie kosztuje, proszę Pana"

    0

  20. Było to dawno, dawno temu, daleko stąd, na pewnej farmie. Któregoś dnia osioł farmera wpadł do głębokiej studni. Zwierze miało dużo szczęścia, bo przeżyło upadek bez jednego zadrapania. Studnia jednak była głęboka, a mężczyzna nie wiedział jak ma wydostać osiołka. Gdy farmer zastanawiał się, co zrobić, zwierzę żałośnie ryczało godzinami. Farmer zebrał najmądrzejszych ludzi z wioski i zapytał ich: Co robić?".

    Mędrcy nie znaleźli sposobu wydobycia osiołka, a ponieważ w studni było mało wody, a osiołek był już stary, polecili mężczyźnie zasypać studnię.

    W pierwszej chwili mężczyźnie trudno było pogodzić się ze stratą osiołka, ale skoro nie ma innego rozwiązania, to trudno, tak musi być.

    Mężczyzna wziął łopatę i zaczął zasypywać studnię. Gdy wrzucił dużą ilość ziemi, pomyślał, że już zasypał osiołka

    Gdy pochylił się nad studnią o mało nie wpadł do niej z wrażenia. Zobaczył, że osiołek jest cały na dnie i wesoło sobie tupie kopytkami.

    Pomyślał :Jak to możliwe? Tyle ziemi wsypałem do studni, a jego całego ciągle widać. Czyżby cud?".

    Wrzucając kolejną łopatę ziemi zajrzał do studni. Zobaczył jak ziemia spada na grzbiet osiołka. Ten strząsa ją z siebie. Ziemia spada na dno, a osiołek ją udeptuje i jest kilka milimetrów wyżej. Wrzucił drugą łopatę. Osiołek strzepał ziemię z grzbietu, udeptał ją nogami i znów był kilka milimetrów wyżej.

    Kilkadziesiąt łopat później, osiołek był już na wyciągnięcie ręki, a mężczyzna mógł go pogłaskać. Chwilę później osiołek z radością wyskoczył ze studni, a mężczyzna cieszył się, że udało mu się ocalić osiołka.

    Pytanie: Kto uratował osiołka? Mężczyzna?

    Nie. Osiołek sam się uratował, bo wiedział, że życie będzie zasypywać go śmieciami i problemami. Sposób, aby wydostać się z dołka, to otrząsnąć się i zrobić krok w górę. Każdy z naszych kłopotów to jeden stopień ku wolności...

    Jeśli słyszysz, że nie ma rozwiązania, to oznacza to, że rozwiązanie jest, tylko jeszcze nikt go nie wymyślił. Musisz zrobić to sam.

    0

  21. Ze wszystkich form komunikacji historie maja największy wpływ na nasz umysł. Jeśli opowiadając historię wpleciesz w nią informację, które chcesz, aby zostały zapamiętane przez słuchacza, zdolność ich przywołania jest wielokrotnie większa, niż w jakikolwiek innym przypadku.

    Metafory mogą być złożonymi historiami z wieloma poziomami znaczeń. Głębokie metafory organizują wzorce według, których doświadczamy naszego życia, zazwyczaj przyjmujemy je we wczesnym dzieciństwie. Mity osobiste są przykładem bardzo głębokich metafor.

    Metafory komunikują się w sposób niebezpośredni, mogą pobudzić umysł do poszukiwania znaczeń, sensu i aktywować pozostające w uśpieniu zasoby i potencjał człowieka. Metafora wywołuje rezonans w nieświadomości, tworząc potrzebne zmiany.

    Niestety czasem zdarza się, że niekorzystne metafory, które przyjmuje umysł nie są dla człowieka wspierające. Ograniczają ilość informacji, odzierają świat z jego złożoności i piękna i zmuszają do interpretowania siebie, innych ludzi, rzeczywistości według wzorców, które nie tylko nie pozwalają się rozwijać, ale wręcz niszczą człowieka. Istnieją również metafory, które choć nie są destrukcyjne, sprowadzają świat do jednego wymiaru, na przykład walki o uznanie. Niektóre metafory są źródłem braku wyborów w życiu.

    Możliwość odszyfrowania głębokich metafor, jako mitów którymi żyjemy pozwala na identyfikacje i sprawdzenia, czy historie, jakie budują nasze życie, są tym czym chcemy naprawdę żyć.

    Ojciec z synkiem byli na spacerze w górach. W pewnej chwili chłopiec potknął sie i upadł krzycząc:

    - AAhhhhhh!!!

    Ku swemu zdziwieniu, usłyszał glos w górach, który odpowiedział:

    - AAAhhhhhhhhhhh!!!

    Zdziwiony krzyknął:

    - Kim jesteś!?

    Otrzymał odpowiedź:

    - KIM JESTES?

    Rozzłoszczony krzyknął

    - Tchórz!

    Odpowiedz brzmiała:

    TCHÓRZ !

    Spojrzał na swojego ojca pytając:

    - O co tu chodzi tato?

    Ojciec śmiał sie mówiąc:

    - Posłuchaj uważnie - sam głośno krzyknął:

    - Podziwiam Cię! - a glos odpowiedział:

    "PODZIWIAM CIE!"

    Znowu krzyknął:

    - Jesteś najlepszy! - A glos odpowiedział: "Jesteś najlepszy!"

    Zaskoczony malec nic nie rozumiał. Wtedy to ojciec wyjaśnił:

    - Ludzie nazywają to ECHEM, lecz tak naprawdę to GLOS STWORZENIA Odpowiada Ci zawsze tym, co mówisz lub z siebie dajesz. Twoje życie jest po prostu odbiciem Twoich słów i czynów i zawsze otrzymujesz zwielokrotnione wynagrodzenie. Jeśli pragniesz otrzymać więcej miłości, daj ja wpierw! Jeśli pragniesz poprawić jakość swojego życia, zmień je. Życie zapłaci Ci zawsze tym, co w nie sam wniosłeś.

    0