Mistyk

Użytkownicy
  • Zawartość

    4 280
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Mistyk

  1. Tak ,i z czasem rozwijając się duchowo ,odkryłem w sobie nadprzyrodzony dar Boski -Medium Spirytualnego .
  2. No mam tak samo
  3. Cieszę się ,miłego dnia życzę
  4. Świat wewnętrzny człowieka – czym on właściwie jest? UKRYTE MECHANIZMY: Myślę, że nie pomylę się zbyt wiele, jeśli postawię tezę, że współcześni ludzie żyją głównie wydarzeniami zewnętrznymi, natomiast pojęcie świata wewnętrznego człowieka traktują raczej jako ekstrawagancki dodatek erudycyjny. W dodatku mało konkretny, abstrakcyjny, a co za tym idzie dalej – bezużyteczny. Współczesny człowiek woli skupiać się na rzeczach namacalnych – na wydarzeniach zewnętrznych, które identyfikuje jako przyczynę swoich różnorodnych stanów psychicznych: jest smutny, ponieważ ktoś go odrzucił, wściekły, bo ktoś się z nim nie zgadza, zawiedziony, gdyż liczył na inny rozwój wydarzeń, etc. Myśląc w ten sposób można w zasadzie przeżyć całe życie, co z większym lub mniejszym powodzeniem czyni większość ludzi. Jednak wskutek takich modus operandi, otaczający nas świat tkwi w obserwowalnej dzisiaj formie. Narzuca ona postrzeganie dotykających nas zdarzeń, jako wypadkowych chaotycznych przypadków: czegoś nieprzewidywalnego, nieopanowanego – a co za tym idzie – niebezpiecznego. Powszechnie dostępna wiedza – niestety – pełna jest pustych frazesów, które wręcz utwierdzają ludzi w tym pogubieniu. Zdarzają się jednak wśród nas tacy Podróżnicy, którzy wskutek różnych scenariuszy życiowych zostają wręcz zmuszeni odkryć, że taka perspektywa patrzenia na rzeczywistość jest bardzo powierzchowna, a praktykowanie jej, na dłuższą metę prowadzi do różnego rodzaju życiowych katastrof. Jednak nie chodzi o to, by każdy odkrywał taką wiedzę samotnie, za każdym razem w wielkim cierpieniu od nowa. Rzecz w tym, by wreszcie włączyła się ona trwale do krwiobiegu świadomości potocznej – by stała się organiczna, naturalna i powszechna – by wreszcie wyparła puste frazesy gotowych, niedziałających „recept” na życie. Świat wewnętrzny człowieka – czym on właściwie jest? Chcąc w skuteczny sposób wytłumaczyć, do czego właściwie odnosi się powyższy termin, napotykamy pewne trudności. Świat wewnętrzny człowieka nadal bowiem zostaje pojęciem ze wszach miar abstrakcyjnym. Gdzie on jest zlokalizowany? Jak wygląda? Jak działa? Odruchowo wiążemy go z hasłami takimi jak wyobraźnia, twórczość, osobiste przemyślenia, którymi się nie dzielimy się z innymi ludźmi. Jednak w istocie jest to twór o wiele bardziej rozbudowany, o znacznie większym niż nam się wydaje, wpływie na zewnętrzne wydarzenia naszego życia. Tymczasem, by nie brnąć w małomówiące, naukowe wyjaśnienia, wyobraźmy sobie, że jest w nas taka przestrzeń, w której żyją różne postaci, funkcjonujące na podobnych zasadach, co komórki oraz mikroby występujące w naszym ciele fizycznym. Postaci te są analogiczne tych, które obserwujemy w życiu codziennym: mama, tata, sąsiad, szef – etc. Posiadają one swoje życie, swoją historię. Występują między nimi rozmaite relacje: kłótnie, napięcia, niesnaski – lecz również przyjaźnie czy miłości. W realny sposób przeżywają one swoje emocje i odczucia, wyrażające się w najrozmaitszych perypetiach oraz scenariuszach, w których uczestniczą. Wszystko to razem tworzy swoisty film, który formatem nie ustępuje największym hollywoodzkim produkcjom. świat wewnętrzny człowieka Wróćmy teraz do analizy: owe wewnętrzne postaci to oczywiście symbole pewnych sił psychicznych – ich obrazy (zdjęcia, kopie). Posiadają one swoje charakterystyczne cechy oraz atrybuty, dzięki którym możemy odróżnić jedne od drugich, czyli nadać im postać. Rodzaj relacji zachodzących między nimi: napięcie, harmonia, kłótnia, rozwód itd. to OGNISKA NASZYCH FAKTYCZNYCH STANÓW PSYCHICZNYCH. Zatem stan psychiczny jest tym, co istnieje pomiędzy owymi postaciami. Zazwyczaj jest tak, że większość z nich jest umiejscowiona w podświadomości ludzkiej, zepchnięta do cienia. Co to znaczy? Chodzi o to, że my, jako obserwator swojego wewnętrznego filmu, nie dostrzegamy jakiegoś istotnego wątku, w którym biorą udział nasze figury wewnętrzne. Taki nieuświadomiony wątek domaga się jednak tego, by być objętym przez strumień światła naszej świadomości. Dlatego – i tu pojawia się mała ekwilibrystyka, więc proszę o chwilę skupienia – ów wątek „przyciąga” do naszego zewnętrznego życia analogiczną względem swojego rdzenia sytuację, dzięki której mamy szansę go rozpoznać. Rdzeń każdego takiego wątku ma charakter emocjonalno – odczuciowy, dlatego działa on jak magnes, popychając nas w kierunku takich strumieni zdarzeń, dzięki którym będziemy mieli szansę go rozpoznać. Funkcjonuje tu zasada: podobne przyciąga podobne. Rozpoznanie takie przebiega więc poprzez proces wcielenia się w rolę którejś z postaci, biorącej udział w pominiętym wątku. Dlatego więc dopiero uczestnictwo w realnym wydarzeniu, które jest podobne do tego, jakie przeżywają postaci z naszego zagubionego, wewnętrznego fragmentu filmowego (np. wyrzucenie z pracy, zdrada męża, bądź też wygrana miliona złotych w totka), jest kluczem do „wpięcia się” w ogólną atmosferę, jaka w nim panuje. Czyli mówiąc prościej – dowiedzenie się o co właściwie chodzi. Z tego co powyższe można więc wysnuć wniosek, że WEWNĘTRZNY ŚWIAT CZŁOWIEKA ma o wiele większe znaczenie i wpływ na rzeczywistość, niż nam się wydaje. Nasza psychika emituje sygnały, które przyciągają nas do sytuacji, będących odbiciem naszych FAKTYCZNYCH STANÓW PSYCHICZNYCH, a nie wyobrażeń na ich temat. Zdarzenia takie identyfikujemy jako życiowe katastrofy – czemu trudno się dziwić, gdyż są zazwyczaj niezwykle obciążające i przytłaczające. Udział w nich daje jednak szansę na weryfikację i zmianę tego, co nie działa w naszym wewnętrznym świecie poprawnie i harmonijnie – takie jest prawdziwe przeznaczenie świata zewnętrznego. To odbicie naszego wnętrza, lustro, w którym możemy się przejrzeć – lustro zaskakująco dosłowne, a nie źródło naszego nieszczęścia oraz niedoli. Jednak jaka jest odruchowa reakcja większości ludzi na to, co widzi w zwierciadle wód swojego życia? Chce stłuc lustro! Jednym z tego przykładów są alegorycznie pojmowane Tabletki Przeciwbólowe, o których pisałam wcześniej w poście pod tym linkiem. Współcześnie identyfikujemy bowiem źródło swojego stanu psychicznego z tym, co dzieje się na zewnątrz, zamiast z tym, co przyciągnęło nas do takiego, a nie innego strumienia zdarzeń. Zazwyczaj nie umiemy powiązać dynamicznego układu sił, znajdujących się w naszym wewnętrznym świecie z obrazem, który objawia powierzchnia zwierciadła – czyli życie. W tym właśnie tkwi przyczyna naszego zagubienia oraz bycia niewolnikiem w gabinecie własnych cieni… Nie potrzeba więc chyba już dalej tłumaczyć, że zbicie lustra nie zmieni oryginału, które jest źródłem obrazu na jego powierzchni, prawda….? Seks – niszczy czy wyzwala? Opisz nam duchowe znaczenie energii seksu. Jak możemy wysubtelnić seks i uczynić go duchowym? Czy możliwe jest praktykowanie seksu, kochania się, jako medytacji, jako odskoczni ku wyższym poziomom świadomości? Nie ma czegoś takiego jak energia seksu. Energia jest jedna i ta sama. Seks jest jednym z jej ujść, jednym z jej kierunków, jednym z zastosowań tej energii. Energia życia jest jedna, a przejawiać się może w wielu kierunkach. Seks jest jednym z nich. Gdy energia życia staje się biologiczna, staje się energią seksu. Seks to tylko zastosowanie energii życia. Nie ma kwestii wysubtelnienia. Gdy energia życia płynie w innym kierunku, nie ma seksu. Ale to nie jest wysubtelnienie, jest to przemiana. Seks jest naturalnym, biologicznym przepływem energii życia i jej najniższym zastosowaniem. Jest to naturalne, bo życie bez niego nie może istnieć, i najniższe, bo jest on podstawą, nie szczytem. Gdy seks staje się totalnością, całe życie zostaje po prostu zmarnowane. Przypomina to położenie fundamentu i dalsze kładzenie fundamentu, bez budowania domu, dla którego ten fundament przeznaczono. Seks jest po prostu okazją do wyższej przemiany energii życia. Pod tym względem wszystko jest w porządku, ale gdy seks staje się wszystkim, gdy staje się jedynym ujściem dla energii życia, staje się destruktywny. Może on być tylko środkiem, nie celem. A środki mają sens tylko wtedy, gdy cele zostają osiągnięte. Gdy człowiek robi niewłaściwy użytek ze środka, cały cel ulega zniszczeniu. Gdy seks staje się centrum życia, jak to się stało, środki zamienia się w cele. Seks tworzy biologiczną podstawę istnienia, trwania życia. Jest środkiem – nie powinien stać się celem. Gdy seks staje się celem, ginie wymiar duchowy. A gdy seks staje się medytacyjny, kieruje się ku wymiarowi duchowemu. Staje się stopniem, odskocznią. Nie ma potrzeby wysubtelniania, gdyż energia jako taka nie jest ani seksualna, ani duchowa. Energia zawsze jest neutralna. Sama w sobie nie ma nazwy. Nazwa pochodzi od drzwi, przez które płynie. Ta nazwa nie jest nazwą energii, jest nazwą formy przyjmowanej przez energię. Gdy mówisz „energia seksualna” oznacza to energię, która płynie ujściem seksualnym, ujściem biologicznym. Gdy ta sama energia płynie ku boskości, jest energią duchową. Energia jako taka jest neutralna. Wyrażana biologicznie, jest seksem. Wyrażana emocjonalnie, może stać się miłością, może stać się nienawiścią, może stać się złością. Wyrażana intelektualnie, może stać się naukowa, może stać się literacka. Gdy porusza się przez ciało, staje się fizyczna. Gdy przemieszcza się przez umysł, staje się mentalna. Różnice nie są różnicami energii jako takiej, ale jej użytych przejawień. Stąd mówienie o „wysubtelnieniu energii seksu” nie ma podstawy. Kiedy nie korzysta się z ujścia seksu, energia znowu staje się czysta. Energia zawsze jest czysta. Gdy przejawia się drzwiami boskości, staje się duchowa, ale ta forma to tylko przejaw energii. Słowo „wysubtelnienie” wywołuje bardzo niewłaściwe skojarzenia. Wszystkie teorie wysubtelniania to teorie tłumienia. Zawsze, gdy mówisz „wysubtelnienie seksu” stajesz się mu przeciwny. Twoje potępienie zawiera się w samym słowie. https://zenforest.wordpress.com/2008/08/17/seks-niszczy-czy-wyzwala/
  5. Pięknie ,ja też jestem -samoukiem, z wieloletnim stażem praktycznym i teoretycznym dalekiego wschodu i zachodu ,ascetą ,jezuitą ,buddystą ,magiem ,wróżbitą ,okultystą ,mistykiem teologicznym, jasnowidzem ,metafizykiem ,astrofizykiem ,,parapsychologiem, ,mistrzem rei ki ,medium spirytualnym , ezoterykiem , uzdrowicielem duchowym /bio-ergo- terapeutą ,joginem , szamanem / psychologiem , i religioznawcą .a mam 52 lata Pozdrawiam, również
  6. Proszę bardzo ,pozdrawiam i miłej niedzieli życzę
  7. Może na Allegro .,albo innym internetowym, sklepie ezoterycznym .archetypowy tarot jest dobry ,archetypy ,.to z psychicznej głębi nieświadomości ,pod-osobowości ,.mandala duszy ,to medytacja swej osobowości ,.to auto-psychoterapia - Tarot archetypowy - książka + karty Manuela Klara Olszewska Wydawnictwo: Studio Astropsychologii Objetosc: 240 stron Oprawa: broszurowa ISBN: 9788373771604 https://www.dobre-ksiazki.com.pl/tarot-archetypowy-ksiazka-karty-p484052.html?utm_source=google&utm_medium=cpc_product&gclid=CjwKCAiAnsnjBRB6EiwATkM1XiFtHDcHmbTR_0JnHDKNzjMqXwAoVk0cmLBdPJFeEcx8bPEvm0HAYBoCcxAQAvD_BwE
  8. Witam serdecznie Konwalijko
  9. Mądrze napisałeś Alanie , dodam od siebie jako oświecony mistrz duchowy -Budda Maitreya -stań się jak woda przyjacielu ,a Bóg to twoja nad-świadoma ,transcendentna część umysłu ,duchowa /podświadoma głębia psychiczna ,Pozdrawiam
  10. Witaj Alanie
  11. Ja mam dar uzdrowiciela duchowego od dzieciństwa nawet na wielkie odległości ( dla energii czas i odległość nie istnieją ) ,jestem właśnie jak takie medium spirytualne ,przejmuję materiał energii chorobowej ,ludzkiej ,zew świata żywych i martwych (tzw. duchów ) na siebie ,odchorowując nieraz bardzo psychicznie /duchowo i fizycznie / materialnie ,potem muszę sobie pomóc ,a ty jak czujesz ludzką energię ?
  12. Sny odzwierciedlają twoją głębię psychiczną - podświadomość i nie-świadomość - Jungowskie archetypy. 7 SIERPNIA 2015 / FALKONIDAS Psychologia analityczna Junga definiuje archetypy jako podstawowe wrodzone psychologiczne struktury, pierwotne schematy fantazyjnych obrazów. Usytuowane w tak zwanej nieświadomości zbiorowej są bodźcami naszej wyobraźni. Archetypy są podstawą ludzkiej symboliki i wyrażają się w mitach, wierzeniach, marzeniach, literaturze i sztuce. Archetypy same w sobie nie są obrazami ale raczej schematami, psychologicznym tłem i możliwościami. Jung uważał, że archetypy posiadają cechy pozorne aniżeli bytowe, i nawet te tylko w ograniczonym znaczeniu. Pierwotny obraz uzyskuje swe znaczenie dopiero gdy przebije się do świadomości, i zostanie wypełniony treścią jej materialnych doświadczeń. Jung porównuje taki twór z procesem krystalizacji w którym jak wiemy temperatura powoduje kształtowanie się kryształu w roztworze, jednocześnie bez przyjmowania materialnej formy (prawdziwa definicja temperatury w dziełach Waltera Russella dop). Zatem tworzenie mitu jest procesem transformacji archetypów w obrazy, bezmyślne wypowiedzi nieświadomych psychicznych zdarzeń językiem obiektów zewnętrznego świata. Pomimo swojej pozorności i skrajnej powszechności, archetypy cechują się towarzystwem wysokiego ładunku emocjonalnego, oddają wrażenia, inspirują i urzekają kiedy stają się bardziej wyraziste, gdyż pochodzą z uniwersalnej i niezmiennej podstawy ludzkiej natury. Jung wierzył, że archetypy są niezależne od społeczności lub nawet całej rasy i są dziedziczone. Stworzył pojęcie zbiorowej nieświadomości by zdefiniować najgłębszy poziom nieświadomości przekraczającej granice jednostek, zbiorów, lub całego świata archetypów. Koncepcja archetypów sporządza zbiór niezmiennych archetypicznych struktur, które charakteryzują właściwości świata jako całości. Podczas dalszej lektury pojęcie archetypu jest użyte by wskazać najbardziej ogólny, podstawowy i uniwersalny pierwotny szkielet idei, który leży w podstawie wszystkich struktur w humanistycznych i naukowych obszarach. Nie istnieje żadna kompleksowa lista Jungowskich archetypów. Jung nie przedstawił formalnego systemu ale raczej dodawał archetypy na bazie hipotezy, iż jeden archetyp może wypływać z innego. Postaramy się wyróżnić najważniejsze Jungowskie archetypy i zgrupujemy je w sposób który ujawni związek pomiędzy nimi. Przyjrzyjmy się najpierw jak podstawowa tetrada wyłania się z całości. Neutralna całość rozdziela się na męskość i żeńskość – jest to podstawowa dychotomia. Druga dychotomia osiąga w gruncie lustrzane zakończenia binarnego podziału ponieważ odzwierciedla główne przeciwieństwa w każdej swojej części. Jako rezultat, każda z części, męska i żeńska, otrzymuje obraz przeciwnej części i siebie. Męski obraz sam w sobie jest aktywnością, podczas gdy jego obraz żeński to pasywność. Jako całość ta para daje całkowicie funkcyjną myśl rozwoju: aktyw PORUSZA pasyw. Z drugiej strony, żeński obraz jest potencjalnością, natomiast jej obraz męski jest realizmem. Ta para jako całość daje całkowicie strukturalny myśl rozwoju: potencjał RODZI rzeczywistość. Tetrada połączona ze swoim lustrzanym obrazem formuje strukturę, która przedstawia związek pomiędzy indywidualną a kolektywną nieświadomością. Anima i Animus, dwa najbardziej znane Jungowskie archetypy, wyraźnie rozdzielają psychologię mężczyzny i kobiety. W kontekście pierwotnej dychotomii, Anima przedstawia nieświadomą (żeńską) część duszy mężczyzny, natomiast Animus, reprezentuje nieświadomą (męską) część kobiecej duszy. Dzięki temu spostrzeżeniu możemy stworzyć dwa oddzielne układy, które grupują Jungowskie archetypy – jeden dla mężczyzny i jeden dla kobiety. Wpierw rozpatrzmy męską wersję tego schematu. Archetypem jaźni jest boski projekt człowieka wdrukowany w jego duszę. Jaźń „istnieje” poza czasem i przestrzenią i znajduje się ponad poziomem świadomości. W procesie samoidentyfikacji, który jest biologicznie manifestowany przez indywidualną płeć, jaźń jest podzielona na dwie części: Ego i Anima dla mężczyzn i Ego i Animus dla kobiet. Świadomość mężczyzny identyfikuje się z Ego: świadomość mężczyzny identyfikuje się z częścią Yang a Anima z częścią Ying duszy człowieka. To drugie pozostaje najczęściej nieświadome(ukryte). Mitologicznie, ten proces różnicowania jaźni w męskie i żeńskie części jest opisany w sympozjum Platona, gdzie pierwotne androgeny są dzielone na dwie części. Ego, jako zasada Yang, jest podzielona na aktyw (Bohater) i pasyw (Mędrzec). Anima z kolei, jest podzielona na potencjał (Wielka Matka) i rzeczywistość (Dziecko). Na tym poziomie jednostka wchodzi w interakcje ze środowiskiem społecznym i wybierając dla siebie jedną z czterech rol; zgodnie z preferencją, jednakże może się to zmienić w zależności od sytuacji. Musimy mieć na uwadze, że mężczyzna wybiera rolę ze wszystkich czterech możliwości, pomimo że męskie role Bohatera i Mędrca są bardziej społecznie i psychologicznie akceptowalne. Rozważamy ten zbiór czterech ról jako granicę pomiędzy kolektywną a indywidualną nieświadomością. Odchodząc od Ego i zanurzając się głębiej w zbiorowej nieświadomości, dochodzimy do archetypów Czarodzieja i Wróżki. Archetypiczna postać czarodzieja łączy cechy bohatera i mędrca, co może być możliwe poprzez częściową utratę indywidualności i rozkład w kolektywnej nieświadomości. Jednocześnie, będąc odbiciem indywidualnego Ego w przestrzeni kolektywnej nieświadomości, Czarodziej nabiera magicznych cech. Z perspektywy mężczyzny, archetyp wróżki jest mistyczną i przyciągającą figurą, która łączy cechy Dziecka i Wielkiej Matki. Wróżka jest odbiciem indywidualnej Animy w kolektywnej nieświadomości. Cień jest odzwierciedleniem archetypu jaźni w kolektywnej nieświadomości i oznacza poziom gdzie indywidualność zanika i manifestuje się jako indywidualny wkład do ustalania kolektywnej karmy. Żeńska wersja schematu. Kobieta w przeciwieństwie do mężczyzny, identyfikuje się z częścią Yin podstawowego podziału, więc Animus jest częścią Yang i jest zepchnięty do kobiecej indywidualnej nieświadomości. Poziomy socjalizacji są reprezentowane przez te same 4 archetypiczne figury, jednakże kobiece preferencje to Dziecko i Wielka Matka. Postać Wiedźmy jest odbiciem kobiecego Ego w nieświadomości. Będąc odbiciem kobiecego ego i łącząc cechy Dziecka i Wielkiej Matki, Wiedźma posiada magiczne moce, które pochodzą z kobiecej seksualnej energii jako amalgamat etycznych i estetycznych komponentów. W kobiecym postrzeganiu, postać Mefista łączy męskie cechy siły i umysłu. Archetypiczny obraz Cienia jest analogiczny jak w męskim schemacie. Rozważmy charakterystykę archetypów z obydwu schematów. Jaźń-Cień Para Jaźń i Cień to punkt startowy i końcowy w obu schematach. W pewnym sensie, Jaźń i Cień zawierają wszystkie pośrednie archetypy, jednakże nie są one identyczne względem siebie. Jaźń oznacza czystą indywidualność, podczas gdy Cień oznacza rozpływanie się indywidualności na kolektywną nieświadomość i jej stopniowy rozkład. Droga od Jaźni do Cienia oznacza przejście od jedności do całości. Jedność nie posiada żadnych części i jest niezróżnicowana, natomiast Całość jest wynikiem połączenia różnych części. Z perspektywy binarnego podziału, Jedność jest neutralna (n) i nie jest ani dodatnia ani ujemna, tymczasem Całość jest mediatorem (m) który łączy obydwa znaki. Oskar Wilde w „Portrecie Doriana Greya” daje przykład związku pomiędzy archetypem Jaźni a archetypem Cienia. Niezmienny wygląd Graya pokazuje wieczną naturę jaźni, natomiast portret jest jego cieniem i łączy w sobie karmiczne skutki jego działań. Zauważmy, że gdy Dorian jest odosobnionym indywiduum, jego obraz kulturowym zjawiskiem odnoszącym się do jego kolektywnej percepcji. Portret znajduje się w oddzielnym pokoju pod przykryciem, które symbolizuje unikanie bezpośredniego kontaktu pomiędzy Jaźnią a Cieniem: ich interakcje muszą być pośredniczone poprzez pośrednie poziomy. Inny przykład z literatury pokazujący parę Jaźń i Cień znajdujemy w dziele Roberta Louisa, „Dziwny przypadek Dr. Jekylla i Pana Hyde’a.” Aspołeczne zachowania Pana Hyde’a pokazują, że nie istnieje etyka na poziomie Cienia. Ostateczna przemiana Dr. Jekylla w Pana Hyde’a symbolizuje rozkład świadomości do postaci Cienia, co kończy się tragicznie. W „Cieniu” E. Schwartz, stosunek między Jaźnią a Cieniem jest ukazany przez bezpośredni konflikt – dosłownie stają naprzeciw siebie. Problem zaczyna się po tym jak Cień uzyskuje autonomię i władzę. Ursula Le Guin w „Czarnoksiężniku z Ziemiomorza” podkreśla naturę Cienia jako „nie z tego świata”: Cień prześladujący protagonistę kiedy wkracza on do świata zmarłych. Tetrada ról społecznych. Jak można zobaczyć na rysunku 2, tetrada ról społecznych kompletna w swojej budowie. Faktycznie główne cztery tryby ludzkich zachowań – postrzeganie, myślenie, odczuwanie i działanie – mogą być dopasowane do czterech ról społecznych. Zachowanie Dziecka skupia się na postrzeganiu, Mędrca na myśleniu, Wielkiej Matki na odczuwaniu a Bohatera na działaniu. Cztery tryby odpowiadają czterem wartościom kulturowym: piękno, prawda, dobro i siła. Rola Tryby zachowań Wartość Temperament Dziecko Postrzeganie Piękno Sangwinik Mędrzec Myślenie Prawda Flegmatyk Wielka Matka Odczuwanie Dobro Melancholik Bohater Akcja Siła Choleryk Można zauważyć pewne różnice pomiędzy męskimi i żeński społecznymi rolami: męskie role nastawione są na ekspansję, natomiast żeńskie poszukują harmonizacji. Warto wspomnieć, że archetypy na tym poziomie są realizowane nie tylko na poziomie oddzielnych jednostek ale także na poziomie instytucji, organizacji a nawet państw. Przedstawione schematy skutecznie wyczerpują wszystkie Jungowskie archetypy, dwaz nich tj. Persona i Kuglarz pojawiają się jako kompozyty – zawierające kilka archetypów. Schematy definiują strukturę i naturę związków pomiędzy archetypami. Komentarze i dopiski: Tetrada odpowiada tetragramowi YHWH , 4 kabalistycznym światom, 4 żywiołom oraz 4 kolorom w tarocie. Dodatkowo w Tarocie znajdujemy 4 archetypy ról społecznych tj. Bohater, Mędrzec, Dziecko oraz Wielka Matka, odpowiadają one 4 kartom wielkich arkanów: Rydwan, Pustelnik, Słońce oraz Cesarzowa. Bohater to Yod tetragramu i najwyższy z 4 kabalistycznych światów czyli Atziluth. Reprezentuje akcję i impuls do działania, odpowiada jemu żywioł ognia oraz buławy w tarocie. Pierwotna siła, i matryca najwyższego poziomu gdzie rodzą się archetypy. To także część duszy Chiah, czyli siła życia. Wielka Matka to Heh i drugi kabalistyczny świat Briah, świat kreacji i odpowiadająca mu częśc duszy Neshamah czyli intuicja. Kielichy czyli symbol formy, symbol kobiety jako łono wszechświata oraz symbol odczuwania (recepcji). Mędrzec to Vau i trzeci kabalistyczny świat, Yetzirah, świat formacji oraz Ruach czyli intelekt. Reprezentuje proces myślenia oraz mediacji pomiędzy ogniem a wodą. Miecze w Tarocie symbolizują intelekt jako nieprzejednane ostrze, które wykrawa świat i dzieli go na mniejsze podjednostki a potem analizuje je oddzielnie by dojść do prawdy. Jest to myślenie w trybie zachowań oraz analiza. W końcu Dziecko to końcowe Heh i ostatni świat, materialny i zwierzęca dusza. Jest to postrzeganie świata, doświadczanie piękna kreacji. Jungowski archetyp kuglarza, pojawia się w wielu kulturach jako hedonistyczny, nierzadko pół zwierzęcy magik posiadający wiedzę tajemną. To najczęściej patroni magii i rytuałów. W greckiej mitologii odpowiednikiem kuglarza jest Hermes w słowiańskiej byłby to bydlęcy Bóg magii Weles. Źródło: http://hermenes.com/Homepage/Jung_arch_en.html Inne odnośniki: http://schoolworkhelper.net/carl-jungs-archetype-the-trickster/
  13. MIŁOŚĆ BOSKA I LUDZKA Boska Miłość jest zupełnie odmienną wartością niż miłość człowieka. Ludzka miłość jest rozłożona na wielu, czasami jest bardzo zróżnicowana. A Boska Miłość jest jedna i taka sama dla wszystkich. Człowiek własną miłością potrafi komplikować i ograniczać wolność innej osoby. Bóg przez własną miłość czyni człowieka wolnym. U ludzi miłość jest bardzo osobowa, nieharmonijna i ślepa. Człowiek jest w swojej formie istotą ograniczoną, zmienną i skłonną do rożnych zachowań, i jego miłość też ma swój limit, nawet wtedy kiedy jest spontaniczna. Wyżej rozwinięty duchowo człowiek jest też ograniczony przez swoją indywidualną naturę, ponieważ miłość człowieka jest dualna jak on sam. Dopóki człowiek żyje jego miłość podlega tym prawom: podwójnej naturze człowieka. Miłość: 1. Przekazana przez Platona, określona słowem eros 2. i miłość, też według greckiego pojęcia agape między ludźmi. EROS Platona to miłość, która kocha to co uważa za warte miłości. Miłość emocjonalna, dla przyjemności, egocentryczna bo ciągle chodzi ci o samego siebie. Ale nie należy jej potępiać czy niszczyć. Też pochodzi od Boga i wiąże się z porządkiem natury. AGAPE jest miłością, która zstępuje ku człowiekowi i kocha to co nie jest warte miłości. Zstępuje z Nieba i kocha wszystkich bez miary. Każdego w ten sam sposób i nie ważne czy był jej wart. Agape to miłość bezinteresowna. U Boga nie trzeba zasłużyć sobie na Miłość. Nie musisz się Jemu przypodobać aby zechciał cię pokochać. Jesteś Jego dzieckiem. Miłość Boga jest kosmiczną eksplozją, jest spontaniczna i czysta, niemożliwa w swej formie do osiągnięcia przez istotę ludzką. Ten człowiek, który posiada "czyste serce" osiąga wyższy jej stopień. Ale nawet u ziemskich spirytualnych mistrzów nie dorównuje Boskiej formie. Mistrzowie osiągają wysoki stopień czystej miłości w momencie kiedy osiągają wysoki stopień zakotwiczenia się w siedmiu wymiarach świadomości. W chwili połączenia się z najwyższym planem taki człowiek jest niczym ziarno rzucone w urodzajną glebę i wówczas zaczyna wzrastać w piękne drzewo. Osiąga wysoką świadomość i wielkim prezentem dla niego jest "czysta miłość", którą otrzymuje z Wielkiego Źródła i przepełnia się nią jego serce. CZYSTA MIŁOŚĆ jest rodzajem przebudzenia i wzlotu człowieka w wyższe wymiary świadomości. Ten kto jest zdolny do wielkich poświęceń, jak matka kochająca wszystkie swoje dzieci jest zdolna poświęcić dla nich własne życie, ten rozwija w sobie Boskie Miłosierdzie i otwiera dla siebie Ocean Miłości. Człowiek w swej ziemskiej wędrówce musi przejść siedem planów, siedem potężnych poziomów świadomości. Każdy z nich jest charakterystyczny i wnosi w świadomość człowieka odpowiednią indywidualność. Każde przekroczenie granicy wyższej świadomości podnosi człowieka wartość, odrywa od ziemskich ograniczeń, otwiera wyższe zrozumienie, daje siłę w ciężkich chwilach, w groźnych doświadczeniach, jest podporą do dźwigania krzyża. Czwarty wymiar jest tym planem, w którym człowiek poprzez własne trudy i ciężkie chwile, poprzez własny krzyż zbliża się bardzo mocno do Boga. Już nie myśli dotychczasowymi pojęciami, szuka nowych dróg, nowych źródeł. Jeszcze ciągle wątpi i martwi się czy jego duchowa natura jest na tyle mocna, że nie upadnie? Zastanawia się czy uda mu się dotrzeć do końca własnej drogi? A kiedy przekracza piąty plan nagle spostrzega inny świat. Jego oczy widzą kolorowe barwy, klarują się jego myśli. Opuszcza go lęk, czuje się bezpieczny. W szóstym planie widzi świat, który pozostaje za nim już w zupełnie innych barwach. Ciągle żyje w materialnym otoczeniu, ale jego duch jest już spleciony mocno z Bogiem. Wzmaga się jego cierpienie ponieważ nadal nie może być jednością z Wielkim Boskim Źródłem. Siódmy plan i ostatnie doświadczenie, ostatni oddech, powoli następuje odłączenie od Ziemi i trwały związek z Bogiem. Człowiek osiąga swój najwyższy stan świadomości zwany, nirvikalpa - Świadomość Boga. W tym stanie człowieka miłość gwałtownie się poszerza, jego miłosierdzie i poświęcenie dla innych nie ma granic. Zrzuca jarzmo własnego życia, które już nie ma dla niego większego znaczenia. Podąża w miejsce bólu i cierpienia innych ludzi i otula ich rany Boską Czystą Miłością. Boska Miłość jest nieskończona, wielka i bezinteresowna, a dramat Boga polega na tym, że On nie może rozlać swojej miłości bez miary na wszystkich ludzi. Nieustannie co dzień wokół nich krąży i szuka otwartych serc. Miłość czysta i bezinteresowna jest darem ubogiego otrzymanym z rąk samego Boga. Miłość, która zstępuje z wysoka, rozlewa się w jego żyłach, przekazuje Chrystusa A Chrystus w nim zaczyna kochać innych. A imię Jego jest Agape i nie ważne kim jest ten drugi ładny czy brzydki Agape chce żyć w jego sercu. Miłość Boga bezinteresowna nie wyrażona w gestach czy spojrzeniach Agape zstępuje z nieba i zalewa ludzką duszę, którą bardzo kocha. https://www.vismaya-maitreya.pl/kryzys_ducha_milosc_boska_i_ludzka.html
  14. Kundalini to niebywale silna energia, porównywana do energii 1.000 Słońc, energia którą możemy pobudzić przez odpowiednie praktyki duchowe, umysłowe i fizyczne. Energia kundalini, nazywana jest energią węża, gdyż leży zwinięta na kształt spirali (węża) poniżej czakry podstawy (muladhara), w czakrze ognia (agni). Energia ta może zostać świadomie przebudzona i tym samym przyczynić się do doznania całkowitego błogostanu ducha, duszy i ciała. Energia kundalini nazywana jest przez parapsychologów energią spiritus psyche czyli energią duchowo – psychiczną, która określana jest i rozumiana jako energia ogólnej świadomości, energia, która przebywa w naszym ciele w stanie całkowitego uśpienia. Według joginów i parapsychologów, tę energię można obudzić poprzez praktyki i dyscypliny duchowe, umysłowe i fizyczne. Co ciekawe, mało kto wie, że może również nastąpić tzw. samoinicjacja energii kundalini, która nazywana jest w ezoterycy spontanicznym przebudzeniem. Dzięki takiemu przebudzeniu, można osiągnąć nowy stan świadomości, tożsamy ze stanem mistycznym oraz oświecenia. Zjawiska i odczucia jakie towarzyszą podczas aktywowaniu energii kundalini są bardzo zróżnicowane. Można rozróżnić wspólne, uniwersalne doznania. Są to miedzy innymi dość specyficzne fizyczne wrażenia i doznania jak lekki ból, wyostrzenie zmysłu wzroku, słuchu, węchu, wizje, zdolności parapsychiczne, słyszenie podprogowe, czy też ekstaza. Bardzo popularnym odczuciem jest ciepło, które rozgrzewa okolice czakr agni i muladhara. Te ostatnie odczucia są bardzo popularne w praktykach Kundalini Reiki, w szczególności podczas medytacji Kundalini Reiki II stopnia. Praktyki pobudzające energię kundalini Poprzez odpowiednie praktyki umysłowe, duchowe i fizyczne, możemy tę energię „rozwinąć” a następnie poprowadzić przez główny kanał energetyczny sushumna oraz ide i pingale, aż do całkowitego wyzwolenia przez czakry shunnya i sahasrara. Takie wyzwolenie kundalini, daje możliwość oswobodzenia się z więzów fizyczności oraz wkroczenia na właściwą ścieżkę duchowego rozwoju, w celu osiągnięcia pełnego oświecenia. Prawidłowe a tym samym naturalne wyzwolenie energii kundalini, daje wiele różnorakich korzyści. Zdarza się i tak, że duchowi praktycy, nie są w należyty sposób przygotowani do jej wyzwolenia. Brak przygotowania fizycznego oraz duchowego, naraża praktyka kundalini na liczne zagrożenia które są później ciężkie do zneutralizowania. Najczęstszymi negatywnymi skutkami nieprawidłowego pobudzania i pracy z kundalini są m.in. depresja, schizofrenia, opętania czy też choroby ciała duchowego i fizycznego ze śmiercią włącznie. Mając to na uwadze, każdy praktyk powinien podjąć szerokie kroki w dokładnym przygotowaniu się na przebudzenie energii. Dzięki temu, wszystkie doznania percepcji fizycznych i pozazmysłowych, które są naturalnym wynikiem przebudzenia i aktywacji energii kundalini, będą bezpieczne, prawdziwe i trwałe. Jak bezpiecznie pobudzić energię kundalini? System i inicjacje w Kundalini Reiki Zapewne zastanawiasz się w jaki sposób osiągnąć bezpieczne i trwałe pobudzenie energii kundalini. To pytanie zadawał sobie również mistrz Ole Gabrielsen. Aby odpowiedzieć na to pytanie, Ole poświęcił wiele miesięcy na liczne medytacje i praktyki duchowe. Podczas jednej z medytacji nad Reiki, Ole doznał tzw. samoinicjacja w kundalini. Dar ten zaowocował stworzeniem przez Gabrielsena systemu Kundalini Reiki (przeczytaj więcej o kundalini Reiki i o kursach które prowadzę). System ten w ciągu kilkunastu lat, stał się jednym z bardziej rozpowszechnionych systemów uzdrawiania i samorozwoju duchowego w Reiki. System ten daje możliwość skutecznego i bezpiecznego pobudzenia ognia kundalini oraz poprowadzenie go przez cały system energetyczny od czakry agni po czakrę sahastrara. System ten został opracowany w taki sposób, aby już po pierwszym dostrojeniu (inicjacji), którą przeprowadza nauczyciel, pobudzić siedlisko kundalini a następnie wznieść tę energię i rozprowadzić ją po całym systemie energetycznym. Ponadto, dzięki Kundalini Reiki, możemy pracować z mocnymi narzędziami do uzdrawiania, a wszystko to pod kuratelą boskiej energii Reiki. Świadectwem Prawdy Kundalini Reiki jest każdego dnia setka dojrzałych i smacznych owoców czyli akty duchowego i fizycznego uzdrowienia, które są świadectwem skuteczności tego systemu. Również na moich stronach możesz przeczytać świadectwa uzdrowienia Reiki moich pacjentów, które są jedyną miarą oceny skuteczności duchowego uzdrawiania i samego systemu Kundalini Reiki. Dar uzdrawiania dzięki energii kundalini Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że prawidłowe aktywowanie energii kundalini oraz jej późniejsze odpowiednie ukierunkowanie (zasada MAKIA), daje nam niesamowite, nowe możliwości samorozwoju duchowego. Jednym z darów kundalini, są zdolności parapsychiczne o których wspomniałem już wyżej a mówiąc konkretniej dar do uzdrawiania. Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej o systemie Kundalini Reiki, przejdź do kursy Kundalini Reiki. Na stronie tej, znajdziesz wszelkie niezbędne informacje o całym systemie Kundalini Reiki oraz o możliwości przejścia szkolenia. Chciałbym zaznaczyć, że prowadzę wyłącznie stacjonarne kursy Kundalini Reiki. Podczas trwania takiego kursu, wykonuje osobiste i personalne dostrojenia do energii kundalini. Więcej o zasadach dostrojenia – inicjacji w Kundalini Reiki, przeczytasz na stronie inicjacje w Kundalini Reiki – informacje. W wyjątkowych sytuacjach wykonuję również dostrojenia do Kundalini Reiki na odległość z wykładami i ćwiczeniami poprzez system e-konferencji Szkoły Zen Reiki w Polsce. https://www.piotrgorski.pl/kursy-kundalini-reiki-osobiscie/czym-jest-energia-kundalini/
  15. Nawzajem
  16. Tylko prawdziwy ,doświadczony bio-energoterapeuta .który doświadczył ataków psycho-energetycznych , wie przez co przeszedł i co przeżył ,taki ma powołanie by leczyć /uzdrawiać ,będzie prawdziwym mistrzem rei ki ,lub uzdrowicielem, duchowym ,Posłuchaj jak harmonizować czakry -
  17. czakry ,to energetyczny / duchowy ośrodek mistyczny naszej egzystencji ,,w ciele i niewidzialnej /spirytualnej wymiar wir ,ośrodek ,a materialnie ,fizjologicznie , biologicznie to emocje ,uczucia ,myśli ,czytaj jakie organy wewnętrzne szwankują i jakie psychiczne objawy na tym poziomie w ciele ,to odpowiednia czakra działa nieharmonijnie ,jak nic nie dolega psycho-fizycznie ,to znaczy wszystkie czakry działają harmonijnie ., to ideał ,nieraz jedna czakra podstawy latami może tylko być aktywna ,lub kilka czakr ,przeważnie 3 dolne ,pisaŁEM O CZWARTEJ ,CZAKRZE SERCA ,TO PROBLEMY Z SERCEM ,GRASICĄ , PŁUCAMI ,A PSYCHICZNE / DUCHOWE DOLEGLIWOŚCI DUSZY TO -STRACH ,LĘKI ,OBAWY ,ZŁOŚĆ ,NIENAWIŚĆ ,dopóki człowiek przechowuje te emocje ,nie osiągnie 4 czakry ,i nie osiągnie wyższego poziomu oświecenia ,gdzie przy idealnie zrównoważonej czakrze ,człowieka zalewa duch święty ,z doskonałą ,Boską Radością ,Prawdą ,Odwagą I Miłością
  18. Na pozór wszystko ich dzieli. Jezus przyszedł na świat w ubogiej rodzinie na głębokiej prowincji; jaka, po ludzku biorąc, mogła go czekać przyszłość? Książę Siddhartha, zwany też Gautamą i Siakjamunim (mędrcem z rodu Siakjów), urodził się ponad pięć wieków przed Chrystusem w rodzinie władców państewka na pograniczu Indii Północnych z Nepalem. Gdyby chciał, mógł być kolejnym władcą. Miał żonę i syna od wczesnej młodości. Ale, tak jak w Jezusie, musiał być w nim jakiś, tak byśmy dziś powiedzieli, niepokój egzystencjalny. To on sprawił, że życie zamożne, stabilne, ale skupione tylko na sobie i na własnej rodzinie, mu nie wystarczało. Przystanek współczucie Zło, które przyszły Budda dostrzegał wokół siebie, kazało mu szukać prawdy zdolnej uwolnić ludzi od cierpienia. Dlatego opuszcza ukradkiem pałac, porzuca rodzinę, ścina długie włosy, zdejmuje drogie szaty i klejnoty i w wieku 29 lat zaczyna radykalnie inne życie – wędrownego ascety. REKLAMA Jezus w tym samym mniej więcej wieku rozpoczyna wędrówkę po Galilei. Swoją prawdę wyraził językiem zrozumiałym dla współczesnych: jestem prawdą, drogą, życiem, jestem tym, kogo zbawcze przyjście zapowiada Biblia, kto we mnie uwierzy, będzie ocalony od zniszczenia po śmierci. Budda nie użyłby takiego języka. Mówił, że jest tylko tym, który wskazuje drogę wyzwolenia, a nie samym wyzwoleniem. A wkroczyć na tę drogę może każdy, każdy może zostać Buddą. Jest więc między oboma nauczycielami zasadnicza różnica: Budda nie uważał się za Boga ani nie odwoływał do idei Boga, bo w jego tradycji filozoficznej i religijnej ta idea nie istniała w rozumieniu zachodnim, monoteistycznym. Dlatego pierwotny buddyzm nazywamy raczej filozofią człowieka i rzeczywistości, a nie religią. Buddyzm rozwija się od ponad dwu tysięcy lat w wielu wydaniach, azjatyckich i zachodnich, nie miał nigdy centrali ani inkwizycji stojącej na straży dogmatów, za to miał od zarania praktyczne, racjonalne nastawienie, niechętne spekulacjom metafizycznym. Nie zabraniał jednak szerokim rzeszom czcić Buddy na zasadzie religijnej. Ludzie modlą się w pagodach do Buddy jak chrześcijanie w kościołach do Boga. Mnisi buddyjscy bez większych trudności są w stanie porozumieć się z chrześcijańskimi w sprawach życia w wyrzeczeniu i kontemplacji. To nie przypadek, że benedyktyni tak bardzo interesują się buddyjską medytacją i goszczą u siebie dalajlamę i innych przedstawicieli duchowości orientalnej. Wielki dwudziestowieczny filozof katolicki Romano Guardini dobrze wyczuł tę frapującą bliskość mimo wszelkich różnic. Pisał: Jednego tylko człowieka można by próbować zestawiać z Chrystusem – Buddę. Człowiek ten to wielka tajemnica. Jest wolny, ale nie wolnością Jezusa Chrystusa. Tego, co rozumie on przez Najwyższe Przebudzenie, nikt jeszcze nie zrozumiał ze stanowiska chrześcijańskiego. Nie zrozumiał może dlatego, że dopiero w naszych czasach zmienia się podejście do zagadki wielości religii. Dawniej widziano w tej wielości raczej zagrożenie niż zachętę do wzajemnego poznania się. Chrześcijaństwo uważało się za jedyną prawdziwą religię i patrzyło z góry na inne. Buddyzm uznano za postawę pesymizmu i bierności, wypraną z autentycznych wartości etycznych i duchowych. Kościelni krytycy buddyzmu nie dostrzegali lub pomijali milczeniem zbieżności nauk i postawy Jezusa i Buddy – przede wszystkim właśnie etycznej. Jeśli spojrzeć na nich obu okiem współczesnym, bez uprzedzeń, wydają się niemal duchowymi braćmi, a ich przesłania dopełniają się jak skrzydła jednego okna na świat ludzkich wartości. Tak widziane chrześcijaństwo to prawa osoby ludzkiej, ekumenizm, dialog międzyreligijny, budowana na miłości bliźniego pomoc humanitarna, natomiast buddyzm to swoboda duchowych poszukiwań, świadomość ekologiczna, wspólnota wszystkich istot żyjących, a nie tylko ludzi, odrzucenie przemocy jako zasady stosunków między jednostkami i narodami. W sumie – nie najgorszy program na ciężkie, kryzysowe czasy. Przystanek kuszenie Podobnie jak Jezus, Budda lubił się spotykać i rozmawiać nie tylko z wędrującymi wraz z nim uczniami, lecz także ze zwykłymi ludźmi, pod gołym niebem. Na ścieżce ascezy nie znalazł jednak tego, czego szukał i co kazało mu wyrzec się normalnego życia. Skrajnie wyczerpany umartwianiem się, opuszczony przez kilku ascetów, którzy mu wcześniej towarzyszyli, przyszły Budda skrzyżował nogi w pozycji lotosu pod świętym drzewem figowym w miejscowości Gaja (Bodhagaya) w ówczesnym północnym królestwie Magadhy, po którym wędrował, szukając, na razie bezskutecznie, duchowego oświecenia. Pogrążył się w medytacji na 49 dni i nocy. To kluczowy moment. (Pamiętamy 40 dni Jezusa na pustyni). 35-letni Gautama doznaje w efekcie oświecenia, bodhi, staje się Buddą, przebudzonym ze snu pozorów i złudzeń, mistrzem i nauczycielem prawdziwej wolności. Odkrywa, że droga do owej wolności jest drogą między skrajnościami, drogą środka, odrzucającą zarówno udręki ascezy, jak i hedonistyczne używanie życia. Obie te zabójcze skrajności są wynikiem fałszywego podejścia do rzeczywistości. Ale oświecenie nie przyszło bez walki. Gautama jest kuszony, by wstał spod rozłożystego figowca i przerwał medytację. Mara, indyjski szatan, bombarduje go złymi wieściami, podsuwa erotyczne wizje, napuszcza żywioły przyrody. Mara żąda dowodów, że Gautama nie jest szarlatanem, że nie szuka tylko rozgłosu. Lecz tak jak Jezus na pustyni, Gautama nie ulega kusicielowi. A świadczy za nim Ziemia, której Gautama dotknął dłonią atakowany przez Marę. – Ja jestem jego świadkiem – odzywa się Ziemia głosem gromu. Uderzająco podobną scenę znajdujemy w Ewangelii: – Tyś jest mój Syn umiłowany – odzywa się niebo na widok Jezusa wychodzącego z Jordanu, gdzie przyjął chrzest od Jana. I tak Koło Dharmy, powszechnego prawa życia i śmierci, poszło w ruch. Odtąd Budda będzie głosił cztery prawdy o cierpieniu i wyzwoleniu od cierpienia ludziom wszystkich stanów w kotlinie Gangesu, aż do śmierci w 80 roku życia. W XIX w. – kiedy zaczęto się na Zachodzie interesować buddyzmem, nie żeby go zwalczać, lecz poznać – przypomniano, że kontakty między chrześcijaństwem i buddyzmem istniały już w starożytności – imię Buddy wymienia już Klemens Aleksandryjski. W średniowieczu wielką popularność zdobyła legenda o Barlaamie i Jozafacie (Joazafie). Ten Jozafat to zniekształcone imię bodhisattva, oznaczające Buddę. Królewicz Jozafat nawraca się, wbrew woli ojca, na chrześcijaństwo pod wpływem pustelnika Barlaama. Po objęciu tronu ustanawia nową religię w swym królestwie, a kiedy się ugruntowała, abdykuje i sam zaczyna pełne umartwień życie pustelnika. Bohaterów tej legendy – a więc i Buddę! – uznano w XVI w. za świętych; Kościół wspominał ich 27 listopada. Legenda poszła w końcu w zapomnienie. Choć ochrzciła Buddę, co naturalnie nie musi się podobać buddystom, pokazuje, że Orient przyciągał uwagę świata chrześcijańskiego. Co gorliwsi orędownicy zbliżenia z buddyzmem spekulowali nawet, że Jezus, nim zaczął swą misję publiczną, wyprawił się do Indii i zgłębiał tam jej duchowe tajemnice (na co nie ma historycznych dowodów). Na Zachodzie jednak, często nawet w naszych czasach, powtarza się krzywdzące stereotypy, przedstawiające buddyzm jako odwrócenie się od świata i historii, obojętność na innych, skupienie się wyłącznie na swoim oświeceniu i wyzwoleniu. W takim wypaczonym ujęciu buddyści wychodzą na egoistów, za to chrześcijanie na altruistów, a buddyzm – na pseudoreligię pyszałków wierzących, że mogą o własnych siłach, bez pomocy Boga i Kościoła, dostąpić zbawienia. Podobnie niesprawiedliwe sądy można też spotkać o chrześcijaństwie po stronie buddyjskiej. I chrześcijaństwo, i buddyzm mają swych fundamentalistów i fanatyków. Na dodatek, po rozpadzie systemu kolonialnego, wielu Azjatom wydawało się, że ich kraje muszą się odwrócić od Zachodu (a więc i chrześcijaństwa), a oprzeć albo na buddyzmie, albo na adaptowanym marksizmie. XIV Dalajlama był zafascynowany komunizmem. Trzeba jednak pamiętać, jak bezmierna była azjatycka nędza i zacofanie, w tym w Tybecie i Chinach. Przystanek sprawiedliwość A przecież i buddyzm, i chrześcijaństwo u swych narodzin były ruchami reform społecznych. Miały tchnąć nowe życie w kostniejące systemy społeczno-religijne, w jakich się rozwijały. Jezus reformował religię żydowską, Budda – religię kapłanów braminów. Do obu ciągnęli ludzie z klas niższych; obaj byli zwalczani przez polityczno-religijny establishment, który widział w nich konkurentów do rządu dusz. Obaj wędrowni nauczyciele rozbudzali nadzieję na podniesienie z dna słabych i pogardzanych. Historia tak się potoczyła, że buddyzm rozszedł się ze swej północno-indyjskiej kolebki na cały świat, a w samych Indiach jest dziś wyznawany przez niewielką mniejszość. Podobnie ułożyły się losy chrześcijaństwa, które zostało wyparte z Ziemi Świętej, gdzie powstało. I tak jak przed wiekami, przyciąga tam głównie społecznie słabszych, czyli Palestyńczyków. A we współczesnych Indiach do buddyzmu garnęli się tamtejsi wykluczeni, tzw. niedotykalni, ludzie z najniższych kast społecznych. Ale też ludzie wykształceni, a nieakceptujący waśni islamu z hinduizmem czy wojującego nacjonalizmu i ksenofobii hinduistycznych fanatyków, o których znów, niestety, słyszymy przy okazji prześladowań indyjskich chrześcijan w stanie Orisa. Ceniony na Zachodzie indyjski pisarz Pankraj Mishra (rocznik 1969) wyznaje, że porywa go to nastawienie buddyzmu na niesienie pomocy ludziom niemogącym się odnaleźć w swoich czasach, bo stracili oparcie w dawnej wierze i dawnej wspólnocie. To przecież niezwykle aktualne w naszej ponowoczesnej epoce, kiedy tradycyjne sztywne pojęcie tożsamości przeżywa kryzys. Budda już 2,5 tys. lat temu pokazał, że podlegamy cierpieniom, bo żyjemy w fałszywych wyobrażeniach o sobie i świecie. Ale pokazał też, jak możemy się od tych wyobrażeń uwolnić, poznając mechanizm naszych uzależnień. Jednak Budda, według pisarza Mishry, to nie tylko radykalny psycholog i psychoterapeuta, lecz także nasz współczesny. Przestrzega przed ideologiami, które chcą nas zredukować do roli ołowianych żołnierzyków, walczących i umierających za taką czy inną świętą sprawę. Część współczesnych chrześcijan powie coś podobnego o Jezusie. Jego Ewangelia jest także drogą do wyzwolenia duchowego i społecznego. Chrześcijaństwo ma ciemne karty historii, ale ma też ogromne zasługi w budowaniu bardziej sprawiedliwego, bardziej otwartego systemu społecznego. U progu XXI w. twarzami chrześcijaństwa i buddyzmu są w mediach Benedykt XVI i XIV Dalajlama. Żadna inna globalna religia nie ma tak rozpoznawalnych i tak słuchanych (także krytycznie) przywódców. Buddyści i chrześcijanie wcale nie muszą wyciągać z tego wniosku, że mają się jednoczyć. Wielu z nich wręcz sobie tego nie życzy. Czują się dobrze w swych tradycyjnych duchowych tożsamościach. Dalajlama zachęca zresztą, by nie porzucać pochopnie tradycji, w której się wychowało. Zasłynął jednak słowami, że jeśli Bóg jest miłością, to i on, religijny przywódca buddyzmu tybetańskiego, wierzy w Boga. A na spotkanie w Indiach z chrześcijanami uprawiającymi medytację przyniósł malowidło przedstawiające Boże Narodzenie widziane oczami artysty Tybetańczyka: wół przypominał jaka, anioł zaś – bodhisattvę. Spotkanie zorganizowano w miejscu tzw. przebudzenia Buddy. Przystanek wolność Gest Dalajlamy oznaczał nie tylko to, że przebudzenie Buddy jest tak ważne dla buddystów jak Boże Narodzenie dla chrześcijan. Oznaczał także, że buddyzmowi łatwiej niż chrześcijaństwu przestawić się na język innych religii, bo dostrzega, że jest to język symboliczny, a nie najgłębsza treść doświadczenia duchowego. Dlatego buddystów mniej szokuje wyznanie słynnego współczesnego buddyjskiego mnicha z Wietnamu Thich Nhat Hahna, że dzielił Eucharystię z mnichem chrześcijaninem z USA. „Niektórzy buddyści byli wstrząśnięci – pisze w książce „Żywy Budda, Żywy Jezus” – wielu chrześcijan wyglądało na naprawdę przerażonych. Dla mnie życie to życie religijne. Nie widzę żadnego powodu, by spędzać całe życie, smakując tylko jeden gatunek owoców. My, istoty ludzkie, możemy być karmieni najlepszymi wartościami wielu tradycji” (przeł. Robert Bartołd). Wśród chrześcijan też znajdziemy takich duchowych harcowników, badających, jak daleko można posunąć się w dialogu z buddyzmem. Wciąż chyba najbardziej znany jest przykład amerykańskiego trapisty, pisarza i poety Tomasza Mertona (zm. 1968 r.). Podkreślał on, że buddyzm zabiega o wolność i niezależność człowieka od sił, które blokują mu dostęp do jego własnych zasobów ducha i psychiki. Ale im wyżej, tym sytuacja jest bardziej skomplikowana. Choć Jana Pawła II i XIV Dalajlamę łączyła głębsza duchowa znajomość, papież Wojtyła wywołał protesty buddystów wypowiedziami, że buddyzm jest ateistyczny (co brzmi dla wielu negatywnie), a chodzi w nim przede wszystkim o to, by „zobojętnieć na świat, który jest źródłem zła”. Kardynałowi Ratzingerowi zapamiętano z kolei, że nazwał zainteresowanie buddyzmem onanizmem umysłowym. I powtarzał, że dla katolicyzmu buddyzm jest większym zagrożeniem niż komunizm. Pytany o ocenę tych wypowiedzi, Dalajlama uznał je za smutny dowód niezrozumienia buddyzmu. Pochwalił za to postawę kardynała Arinze, wieloletniego watykańskiego ministra dialogu międzyreligijnego, który określił buddyzm i chrześcijaństwo jako wspólnoty przebaczenia i współczucia. W przewidywalnej przyszłości wspólnoty Buddy i Jezusa będą szły swoimi drogami. Jakaś sztuczna religia na bazie Ewangelii i Dharmy nie ma sensu. Zwłaszcza że większość buddystów i chrześcijan uważa, że ich wiara jest najlepsza. Dziś najwięcej, czego można oczekiwać, to postawa taka jak amerykańskiego Żyda, specjalisty od dialogu religii, prof. Harolda Kasimowa: „Czerpiąc z własnego doświadczenia spotkania z buddyzmem, muszę powiedzieć, że buddyzm wzbogacił moje rozumienie judaizmu i nauczył mnie bardziej cenić tradycję, w której wyrosłem. Choć potrafię głęboko pogrążyć się w buddyjskiej medytacji, to i tak przeżycie to zdecydowanie różni się od tego, czego doświadczam podczas nabożeństwa Jom Kippur. Kocham rodziców wielu z moich przyjaciół, ale nie są to moi rodzice. Wszystkie tradycje wydały licznych świętych, lecz nie wszyscy święci są tacy sami”. Oto dzisiejsza poprawność religijna: istnieje wiele dróg do prawdy i zbawienia, ale ja czuję się zespolony z moją, a tamte szanuję. Lecz czasy się zmieniają. Nie wiemy, czy za sto lub dwieście lat potrzeby i oczekiwania duchowe człowieka nie zmienią się tak bardzo, że credo Kasimowa już nie wystarczy. Wtedy może się pojawić coś zupełnie nowego – równie niespodzianie i rewolucyjnie, jak pojawili się w swoim czasie ci dwaj najwięksi dotąd wędrowcy egzystencjalnej prawdy o człowieku. Źródło : https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/276630,1,budda-i-jezus---co-ich-laczy.read
  19. Psychika a choroby - wpływ świadomości psychicznej na układ odpornościowy Choroby można jednak leczyć na odległość - to już wiadomo na pewno. Niestety, można je też na odległość wywoływać... Często dzieje się to za sprawą nowoczesnej techniki - jesteśmy podatni na sugestie płynące z telewizji i internetu. Psychika ma bowiem ogromny wpływ na zdrowie całego organizmu. W latach 80. XX wieku psycholodzy odkryli zjawisko „zaraźliwości samobójstw”. Najwyraźniej widoczne to było po samobójstwieMarilyn Monroe. Pod wpływem szumu medialnego, który wywołała jej tragiczna śmierć, odebrało sobie życie przynajmniej 198 osób, przeważnie młodych kobiet. Psychika a choroby: zaraźliwe samobójstwo Jak to jest możliwe, aby ktoś mógł się „zarazić” samobójstwem na odległość? W bezpośrednim kontakcie jest to jak najbardziej możliwe. Np. w rodzinach samobójców prawdopodobieństwo śmierci z własnej ręki kolejnych osób jest wyższe niż w innych rodzinach. Podobnie jest z samobójstwami w szkole – gdy jakiś uczeń podejmie próbę samobójczą, niektórzy jego rówieśnicy (zwłaszcza koledzy z klasy) także zaczną myśleć o samobójstwie. Niestety, myślami o śmierci można zarazić się też na odległość i niekiedy przyjmuje to rozmiary epidemii, jak po śmierci Marilyn Monroe. Rozprzestrzenianie się „wirusa śmierci” nie wymaga jednak bezpośredniego kontaktu między ludźmi, jak to ma miejsce w epidemii grypy. Tym, co przenosi „bakcyl samobójstwa”, są media. Badacze odkryli, że gdy czyjeś samobójstwo zostaje nagłośnione, liczba samobójstw wzrasta nawet dziesięciokrotnie w stosunku do „normy”. Im większy zasięg mediów i im dłużej temat jest poruszany, tym więcej zgonów. Dlaczego samobójstwo jest zaraźliwe? Zachowania sławnych ludzi traktujemy często jako model, „instrukcję” dla własnego postępowania. Poprzez obserwację uczymy się, jak „należy” reagować w przypadku życiowych trudności, nieszczęśliwej miłości, bankructwa itp. Dlatego gdy zabija się sławna osoba, wielu ludzi zaczyna rozważać samobójstwo jako dopuszczalny sposób poradzenia sobie z własnymi problemami. Psychika a choroby: zdrowiem też można się zarazić Na szczęście dzięki mechanizmom naśladowania można na odległość przekazywać także zdrowie. Badacze wykryli, że gdy żona prezydenta ujawni publicznie swoją chorobę – np. że cierpi na raka szyjki macicy – to gwałtownie rośnie liczba kobiet, które zgłaszają się na cytologiczne badania kontrolne. Media przyczyniają się więc nie tylko do modelowania chorych zachowań, ale także tych prozdrowotnych. Gazety, które czytamy, i programy telewizyjne, które oglądamy, mają swój udział w tym, jak będziemy traktować własne zdrowie, czy będziemy o siebie dbać, czy też np. podejmować ryzykowną i niebezpieczną aktywność. https://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/zdrowie-psychiczne/psychika-a-choroby-wplyw-swiadomosci-psychicznej-na-uklad-odpornosciow-aa-f9yQ-Xs84-Hjha.html