Amethyst

Intencje klienta vs. kompetencje terapeuty

7 postów w tym temacie

Intencje klienta vs. kompetencje terapeuty

Leszek Żądło

Jak rozkłada się odpowiedzialność za skutki terapii miedzy klienta i terapeutę?

Tu zdania są podzielone.

Klienci najczęściej uważają, że odpowiedzialność spoczywa na terapeucie, a jeśli terapia nie działa, to znaczy, że terapeuta okazał się niekompetentny. Wśród terapeutów panują różne przekonania. Od podzielania opinii klientów, po zwrócenie uwagi na to, że wszystko zależy od klienta, od jego intencji i otwartości.

Obecnie w modzie w naszym kraju są wskazania guru amerykańskiej psychologii z połowy XX wieku, Ericksona. Pisał on m in., że NIE MA OPORNYCH PACJENTÓW, SĄ TYLKO MAŁO ELASTYCZNI TERAPEUCI,

i zaraz po tym: PACJENT PONOSI ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA TERAPIĘ.

Z pozoru są to twierdzenia wykluczające się. Ale nie tylko z pozoru. Bo jednak oporni klienci się zdarzają, a winę usiłują zwalić na terapeutów. Są też mało elastyczni terapeuci, którzy usiłują zwalić winę na klientów. Ale bywają też oporni klienci, którzy trafiają na mało elastycznych terapeutów.

Na dodatek trzeba przyznać, że istnieje konflikt między terapeutą, który widzi, że klienta trzeba przekazać komuś innemu, bo jego zasób środków i możliwości został wyczerpany, a klientem, który nie chce zmieniać terapeuty, bo się do niego zdążył przyzwyczaić czy nawet przywiązać. Taka sytuacja jest bardzo źle oceniana przez klientów, którzy liczą na długotrwały kontrakt. Inaczej widzą to terapeuci. Niektórzy wręcz obsesyjnie boją się przywiązania klientów do nich. A tu trzeba wyczuć właściwy moment i rozstać się.

Wiele przypadków nieskutecznej terapii wynika z tego, że terapeuta wiedząc nawet, że nie pomoże danej osobie, spotyka się z nią, bo to dla niego źródło pieniędzy. Czasami nawet źródło dużych pieniędzy.

Ja osobiście kasuję klienta za usługi, które mu świadczę. „albowiem jest pracownik godzien zapłaty za pracę swoją”. Natomiast, kiedy widzę, że nasza współpraca nie ma sensu, wtedy odmawiam. Dwa razy zdarzyło mi się, że oddałem honorarium i zapowiedziałem, że klient ma mnie omijać szerokim łukiem. Kilka razy odmówiłem też wtedy, gdy za moją usługę proponowano mi horrendalne honorarium!

Efekt terapii zależy od kilku czynników. Przede wszystkim od intencji osoby uzdrawianej i kompetencji terapeuty. Osoba z kiepskimi intencjami do uzdrowienia na pewno trafi do niewłaściwego terapeuty. Będzie on albo niekompetentny, albo zbyt świadomy i wymagający jak na potrzeby uzdrawianego. A wtedy dogadać się nie sposób. Intencje dogrywają się. I dlatego efekt terapii jest, jaki jest.

Klient powinien rozstać się z terapeutą, kiedy go nie rozumie. Jeśli jednak rozumie, ale chwilowo nie widzi efektów, nie powinien postępować bezmyślnie kierując się odruchami czy podszeptami laików, tylko poczekać na efekty, dać sobie szansę.

Kiedy terapeuta powinien się rozstać z klientem?

Kiedy mam wrażenie, że „zrobiłem już wszystko, co się dało”, wówczas proponuję klientowi, żeby znalazł sobie kogoś innego. Kogo innego zalecam mu też, kiedy przychodzi do mnie z problemami, jakimi się nie zajmuję. Nie staram się być „Alfą i Omegą”. Jestem świadomy swojej specjalizacji i tego, czego sam chcę we współpracy z klientem. Stąd jasno określam zakres i granice moich usług.

Najczęściej – szczególnie na początku – odsyłam do egzorcysty, albo do specjalistów od terapii rodzinnej czy dziecięcej. Do bioenergoterapeutów odsyłam pary, które chcą zmienić polaryzację, by mieć dzieci. Ja osobiście uważam, że nie należy tego robić, bo to gwałcenie własnej psychiki i karmy. Ale nie odmawiam polecenia kogoś, kto może to zrobić, jeśli klient jest bardzo uparty. Często polecam homeopatię, mikrokinezyterapię czy inne metody, którymi się nie posługuję, a które mogą przynieść poprawę stanu zdrowia.

Zmianę uzdrowiciela / terapeuty proponuję przede wszystkim wtedy, kiedy klient ma nieczyste intencje wobec mnie, albo kiedy wyzwala we mnie negatywne emocje. A niektórzy mają w tym zakresie spory talent. Do momentu, kiedy moje możliwości pomocy wyczerpałyby się całkowicie, nie dałem jeszcze rady dojść, bo ufam Intuicji. Jednak potrafię zrezygnować ze współpracy, kiedy widzę, że klient doszedł do kresu swoich możliwości korzystania z mojej pomocy. A to się często zdarza.

Najtrudniejsi i najbardziej niechętni do współpracy są klienci, którzy uważają, że “nie mają w ogóle intencji”, albo że “mają wyłącznie czyste intencje”. Im przyznanie się do intencji kojarzy się wyłacznie z przyznaniem do winy. A tego by nie chcieli, żeby nie psuć swojego wizerunku we własnych oczach i nie nakręcić się w związku z tym w autoagresji. Dlatego to ta grupa klientów jest najbardziej niezadowolona ze skutecznych terapeutów. Ci klienci szukają terapeutów, których mogliby kontrolować i którym mogliby stawić skuteczny opór.

Oczywiście, jeśli terapeuta spodziewa się oporu, to najprawdopodobniej go napotka. Tym niemniej całkowicie nie wykluczam pracy z klientami, którzy stawiają opór. Dla niektórych z nich jest to jedyna szansa, żeby się od niego uwolnili.

Nie jestem zwolennikiem poglądu, że czegoś się nie da uzdrowić. Nie zabieram się jednak za zmianę genotypu, choć wiem, że są osoby, którym się to udaje.

Wymówki, że czegoś nie da się przepracować czy uzdrowić, wskazują faktycznie na to, że uzdrowiciel / terapeuta nie wie, co zrobić. Ale… popatrzmy na to z drugiej strony. Jeśli to jest wymówka uzdrawianej osoby, wtedy świadczy o tym, że ona wcale nie chce się uzdrowić.

No i wreszcie: jeśli klient trafia na nieskutecznych terapeutów, to świadczy o JEGO negatywnych intencjach do uzdrowienia.

Po pewnym wykładzie starszy pan oświadczył: „wszystkiego już próbowałem i nic mi nie pomaga”. Zadałem mu pytanie: „a z regresingu pan korzystał?”. Kiedy przyznał, że nie, zaproponowałem mu, żeby przyszedł na sesję. Oczywiście, nie skorzystał. Ale zapewne następnemu uzdrowicielowi przedstawiał tę samą wersję: „wszystkiego już próbowałem i nic mi nie pomaga”.

Przez kilka miesięcy pewien nieszczęśliwy człowiek nadawał mi do słuchawki, że wszystkiego już próbował, by uwolnić się od skutków manipulacji nieuczciwego uzdrowiciela, który rzucił na niego klątwy i zniewolił. Twierdził, że zapisał wiele zeszytów afirmacjami i… nic. Wreszcie po kilku telefonach przyznał, że jest coś, czego nie próbował, bo na samą myśl aż go skręcało. Nie próbował przebaczyć. Kiedy spróbował, po 2 tygodniach był wolny od klątw i szczęśliwy. Po raz pierwszy od kilku lat.

Szczególny przypadek nieuzdrawialnej osoby to ktoś, kto przychodzi na terapię, żeby udowodnić terapeucie, że nikt mu nie jest w stanie pomóc, nawet Bóg. W swoim życiu spotkałem przynajmniej 3 takie osoby. Kolejny ciekawy przykład intencji klienta to staranie się, by udowodnić, że KOLEJNY terapeuta nie jest wystarczająco kompetentny czy wystarczająco dobry, żeby mu pomóc. Nie wyobrażasz sobie, jak duże pieniądze ludzie są w stanie zapłacić za taką satysfakcję! Takich spotkałem kilku. Wszyscy uciekli ode mnie przerażeni, bo zaczęło działać. Poszli jednak dowartościowywać się do innych. Bo ich intencja brzmi: „mój przypadek jest tak wyjątkowo trudny” – znaczy, że „ja jestem tak wyjątkowy!”).

Osoby w depresji często chcą być wyjątkowe za cenę uruchomienia autoagresji. I to je w jakiś sposób dowartościowuje. Jeśli nie mogą być wybitne w twórczości, jeśli nie są wybitne w oczach swojej rodziny, czy przełożonych, to przynajmniej liczą na szczególny rodzaj wyróżnienia przez terapeutę, albo Boga. I terapeuta im potwierdza: „jesteś wyjątkowo trudny”, „wyjątkowo oporny” itd. „Czeka nas długa, bardzo długa praca” (znaczy, „nie opuszczę cię aż do uzdrowienia”, co klient chce rozumieć jako: „nie opuszczę cię aż do śmierci”)! Takie rozumienie celu terapii musi rodzić opór przed uzdrowieniem.

Opór klienta może być chwilowy, albo chroniczny. Podane wyżej przykłady mówią o chronicznym oporze klientów, który jest sednem i sensem ich udziału w terapii. A teraz przykład oporu chwilowego:

Pewna klientka miała problem z czerwienieniem się. Tłumaczyłem jej, że powinna to zaakceptować, dawałem afirmacje, ale ona tylko walczyła z sobą i ze swoją „wadą”. Trwało to jakieś pół roku, po czym przestała przychodzić na sesje, bo uznała, że nie działają. Po kolejnych kilku miesiącach pojawiła się radosna i szczęśliwa, że BEZ MOJEJ POMOCY, sama, odkryła, że należało wadę zaakceptować i teraz już problemu nie ma. Kiedy zrozumiała, że o to chodzi, wydało jej się to wielkim samodzielnym odkryciem. To znaczy, że pół roku nie słyszała w ogóle moich słów, nie zaglądała nawet do zaproponowanych afirmacji. A ja się tak starałem ….

Inna oporna klientka musiała wpaść pod samochód, żeby zacząć się zastanawiać nad swoimi intencjami. Wcześniej przychodziła udowadniać sobie i innym, że pozytywne myślenie nie może działać. No i przekonała się, jak działa myślenie negatywne. Bez tego wypadku nic by jej nie olśniło.

Są rożne cele terapii i różne granice odpowiedzialności terapeuty. Ja nie obiecuję, że 40 letnich klientów nauczę samodzielnie jeść zupkę łyżką. Dlatego twierdzę, że regresing nie jest terapią, tylko wspomaganiem autoterapii. A do autoterapii trzeba być dojrzałym i odpowiedzialnym za siebie i swoje wybory. Podobnie jest z harmonizacją półkul mózgowych czy usuwaniem węzłów karmicznych. Te metody byłyby zupełnie nieskuteczne w przypadku większości zwykłych klientów terapii. Dlatego granica mojej odpowiedzialności przebiega gdzie indziej niż granica odpowiedzialności kogoś, kto uczy podstaw zachowania osoby odmóżdżone w wyniku nadużywania narkotyków czy alkoholu. Do autoterapii trzeba być dojrzałym, zaś do terapii zawiązywania sznurówek, trzeba być bardzo niedojrzałym. Przyznaję, że znam bardzo mało sposobów, by uczyć tego, co zostało zaniedbane w przedszkolu. I wtedy polecałbym konsultacje u przedszkolanki.

Ja pokazuję otwarte drzwi, a klient może sobie wybrać miedzy wejściem w światło, a dalszymi próbami przechodzenia przez ścianę lub walenia głową w mur. Ma wolną wolę.

Mój klient nawet nie może liczyć na uzależnienie się od mojej wiedzy i znajomości sposobów. Musi dochodzić do wszystkiego sam (choć z moją pomocą), albo znaleźć kogoś, kto mu zastąpi rodziców bądź przedszkolankę.

Mogę zrozumieć, że terapeuta rezygnuje z prowadzenia terapii nie mogąc sobie poradzić z własnymi problemami. I to jest OK. Bo albo ta terapia jest nieskuteczna do końca, albo on ma kiepskie intencje do korzystania z niej. Mogę też zrozumieć, kiedy boi się uzależnienia albo widzi konieczność przerwania procesu uzależniania się. Trudno mi jednak zrozumieć, że są terapeuci, którzy robią „terapię” tylko dla pieniędzy.

Różni są terapeuci i rożni są ich klienci. Różnią się nie tylko kompetencjami ale i intencjami. A intencje mają to do siebie, że się dogrywają.

Na dodatek, w relacji klient – terapeuta, jest jeszcze coś, czego nie bierze się pod uwagę w psychologii akademickiej i w większości szkół terapeutycznych. Skuteczność terapii zależna jest również od relacji karmicznej między klientem a terapeutą.

W każdym razie, jeśli terapeuta ufa intuicji nie trzymając się sztywno instrukcji, wtedy może znacznie więcej. Jeśli czuje opór klienta lub rozdrażnienie z powodu postawy czy prowokacji klienta, wtedy powinien zakończyć współpracę niezależnie od tego, jak wielkie pieniądze mu się obiecuje.

Konkurencja istnieje na szczęście lub na nieszczęście klienta. Bo on mając kiepskie intencje na pewno trafi do kogoś kiepskiego. Jednak pocieszające jest to, że spotkawszy się z wiedzą na temat skutków własnych intencji, być może po wielu latach czy wcieleniach zrozumie, jak są one ważne. I dokąd zabrnął kierując się nieczystymi intencjami szukając coraz lepszych – w swoim mniemaniu – terapeutów.

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Zmianę uzdrowiciela / terapeuty proponuję przede wszystkim wtedy, kiedy klient ma nieczyste intencje wobec mnie, albo kiedy wyzwala we mnie negatywne emocje

niezle ziolko musi byc z wtedy z klienta...

ale chyba i terapeucie wtedy tez czegos brakuje jakby ...fachowosci?

fatalnie jest jak ktos przychodzi po pomoc tak naprawde wcale jej nie chcac

jesli wtedy nie uda sie mu otworzyc oczu to marna szansa na pomoc

mialam kiedys cwiczenie z hipnoterapii, takie baardzo wstepne

trzeba bylo druga osobe wprowadzic w leki trans,a bardziej nawet relaks, odprezenie i pytac, co widzi przed soba, gdzie jest

na podstawie obrazow klient prowadzony przez terapeute mial szanse rozwiazac swoje problemy, a przynajmniej je sobie uswiadomic - w czym tkwi sedno sprawy, i(ewentualnie) dalej - co mozna z tym zrobic

moj krolik doswiadczalny widzial przed soba wysoka gora i za zadne skarby nie chcial sie jej przyjrzec - obejsc dookola - owszem, posiedziec u podnoza w sloneczku przy piwie...

ale byl z tym absolutnie sam, wokol bylo nikogo

puls i oddech przyspieszal za kazdym razem, jak zaczynalam mowic o gorze, przyjrzeniu sie jej, czy tez probie wejscia (oddech normalnie w czasie lekkiego transu byl swobodny i troszke spowolniony)

niestety czasu bylo zbyt malo i tak utknelismy, jak to bywa na cwiczeniach

rola terapeuty jest pokazanie problemu i poprowadzenie ku rozwiazaniu

czasem jest to trudne, a czasem niewykonalne akurat taka metoda

Edytowane przez alathea
1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Kiedy terapeuta powinien się rozstać z klientem?

Kiedy mam wrażenie, że „zrobiłem już wszystko, co się dało”, wówczas proponuję klientowi, żeby znalazł sobie kogoś innego. Kogo innego zalecam mu też, kiedy przychodzi do mnie z problemami, jakimi się nie zajmuję. Nie staram się być „Alfą i Omegą”. Jestem świadomy swojej specjalizacji i tego, czego sam chcę we współpracy z klientem. Stąd jasno określam zakres i granice moich usług.

W moim przypadku kiedy czuje że klient się ode mnie zaczyna uzależniać, od pomocy, od rad, kiedy zaczyna "ciągnąć" energię która według niego daje mu siłę do działania ale sam nic nie zmienia w swoim postępowaniu. Mówię co widzę, czuję i czy dalej ma zamiar tak postępować czy zamierza być samodzielny

Zmianę uzdrowiciela / terapeuty proponuję przede wszystkim wtedy, kiedy klient ma nieczyste intencje wobec mnie, albo kiedy wyzwala we mnie negatywne emocje.
dokładnie !

Najtrudniejsi i najbardziej niechętni do współpracy są klienci, którzy uważają, że “nie mają w ogóle intencji”, albo że “mają wyłącznie czyste intencje”. Im przyznanie się do intencji kojarzy się wyłacznie z przyznaniem do winy. A tego by nie chcieli, żeby nie psuć swojego wizerunku we własnych oczach i nie nakręcić się w związku z tym w autoagresji. Dlatego to ta grupa klientów jest najbardziej niezadowolona ze skutecznych terapeutów. Ci klienci szukają terapeutów, których mogliby kontrolować i którym mogliby stawić skuteczny opór
100% prawdy

to już syzyfowa praca bo nie przebijesz się do osoby która sama siebie oszukuje a ta maska stała się nieodłącznym elementem samego siebie

Wymówki, że czegoś nie da się przepracować czy uzdrowić, wskazują faktycznie na to, że uzdrowiciel / terapeuta nie wie, co zrobić. Ale… popatrzmy na to z drugiej strony. Jeśli to jest wymówka uzdrawianej osoby, wtedy świadczy o tym, że ona wcale nie chce się uzdrowić.
wiele osób przychodzi bo to modne, albo poszukują szybkiej recepty na poprawę swojego życia, spróbowali już wizyty u wróżki, bioenergoterapeuty,to myślą że może reiki, albo kontakt z aniołami albo szamanizm i tak wędrują nie chcąc zrozumieć że praca nas sobą zaczyna się od wielkiego sprzątania swojej psychiki a jak ktoś nie jest na to gotowy to wszelkie uzdrawianie czy rozwój zacznie go przerastać.

Po pewnym wykładzie starszy pan oświadczył: „wszystkiego już próbowałem i nic mi nie pomaga”. Zadałem mu pytanie: „a z regresingu pan korzystał?”. Kiedy przyznał, że nie, zaproponowałem mu, żeby przyszedł na sesję. Oczywiście, nie skorzystał. Ale zapewne następnemu uzdrowicielowi przedstawiał tę samą wersję: „wszystkiego już próbowałem i nic mi nie pomaga”.
i o tym właśnie wcześniej napisałam, też miałam takie przypadki ale osób po 30tce, gdzie ktoś szukał ale nie do końca był pewny czego tak naprawdę chce, dlatego zawsze pytam taką osobę czy wie na co go czekam i jakie mogą być konsekwencje uzdrawiania

Mogę też zrozumieć, kiedy boi się uzależnienia albo widzi konieczność przerwania procesu uzależniania się. Trudno mi jednak zrozumieć, że są terapeuci, którzy robią „terapię” tylko dla pieniędzy.
też tego nie rozumiem

Dobrze że artykuły pana Leszka Żądło pojawiły się też na naszym forum :)

Dziękuję Amethyst.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

wiele osób przychodzi bo to modne, albo poszukują szybkiej recepty na poprawę swojego życia, spróbowali już wizyty u wróżki, bioenergoterapeuty,to myślą że może reiki, albo kontakt z aniołami albo szamanizm i tak wędrują nie chcąc zrozumieć że praca nas sobą zaczyna się od wielkiego sprzątania swojej psychiki a jak ktoś nie jest na to gotowy to wszelkie uzdrawianie czy rozwój zacznie go przerastać.

Skad ja to znam?

Pamietam jak byla u mnie pewna kobieta wydawaloby sie a paru spotkan ze swiadoma wielu spraw dotyczacych rozwoju, dostala dobre narzedzia do pracy nad soba i wskazowki co robic z nimi dalej i jakie dodatkowe metody zastosowac aby poradzic sobie z problemami z ktorymi przyszla.

I co? I niestety zamiast zajac sie sprzataniem wedlug podanych wskazowek wolala puszczac kupe pieniedzy na jakies kursy o aniolkach i chodzic do szarlatanow ktorzy obiecywali uwolnic ja od karmy bez jej zadnego zaangazowania w proces. I nie pisze tu o wezlach i krzyzach karmicznych tylko za przeproszeniem z pupki wzietych obietnicach wymazywania karmy z kroniki akaszy. Tak, ludzie sie nabieraja na takie bzdety.

Jeszcze pare razy usilowalem cos wytlumaczyc czy naprostowac na konkretna prace nad soba a nie mrzonki ale niestety trzeba bylo odpuscic i powiedziec zeby sie zglosila jak juz przerobi zadanie domowe ktore dostala.

Dobrze że artykuły pana Leszka Żądło pojawiły się też na naszym forum :)

Dziękuję Amethyst.

Alez prosze, postaram sie wynalezc jakies jeszcze jakies perelki Leszkowe i zamiescic.

Znam sie z nim osobiscie dlugo tak od lat 90 tch, i przyznam szczerze ze czlowiek caly czas ewoluuje i nie spoczywa na laurach.

Czasem bywa kontrowersyjny ale przynajmniej ciagle pozytywnie inspirujacy.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Amethyst to już prawie standard. Przychodzę, płacę i chcę efekt, ale praca własna? To za co płacę?

A potem terapeuta do pupki, albo metoda to bzdura.

Eh....

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Zmianę uzdrowiciela / terapeuty proponuję przede wszystkim wtedy, kiedy klient ma nieczyste intencje wobec mnie, albo kiedy wyzwala we mnie negatywne emocje

np. perfidnie kłamie na temat przyczyn swojego aktualnego stanu. Robi to spora część moich pacjentów; przy okazji robia to zwykle tak nieumiejętnie, że domyślenie się prawdy nie zajmuje sporo czasu.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Trzeba się liczyć z oznakami mitomanii : https://pl.wikipedia.org/wiki/Pseudologia

,wśród , Kientów /Pacjentow (  bo  co to za psycholog ,który nie radzi sobie z przeciw-przeniesieniem się podświadomych ,chorych treści - psychicznych i emocjonalnych =umysłowych ,które z pacienta ,przechodzą na terapeutę ,lekarza czy psycho-terapeutę ( projekcja kompleksów ) .

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.