saldek

Will - Erich Peuckert

1 post w tym temacie

peuckert.jpg

Will-Erich Peuckert (1895-1969) należał do niezwykłych postaci przyciąganych przez Góry Izerskie i Karkonosze. "[...] większego Ślązaka niż on nie spotkałem w całym swoim życiu" – tak rozpoczynał charakterystykę W.-E. Peuckerta z okazji sześćdziesiątej rocznicy jego urodzin Gerhart Pohl, wieloletni sekretarz Gerharta Hauptmanna.

Pohl dalej pisał: "Ten »kawał śląskiego huncwota«, Will-Erich Peuckert, urodzony w małej wiosce Garnczary [dziś część wsi Olszanica – przyp. P.W.], leżącej przy północno-zachodniej granicy powiatu złotoryjskiego na Śląsku, już jako dziecko i uczeń miał oczy i uszy szeroko otwarte – i tak jak kiedyś Martin Luter, »zaglądał ludowi w gębę«. I to się opłaciło. Albowiem na przedgórzu śląskich gór, pośród chłopskich osad Muszyny, Radziechowic, Okmian, Radziechowa, Olszanicy, Zagrodna i Jurkowa, niedaleko od charakterystycznych dla okolicy samotnych górskich stożków Grodźca i Ostrzycy [Proboszowickiej – przyp. red.]; w rejonie, w którym marzyciele i sekciarze wyrastali jak grzyby po deszczu i nie dawali się wytępić. Wśród nich prym wiedli dociekliwi i okrutnie prześladowani zwolennicy Schenckfelda [Daniel Caspar Schwenckfeld (1490-1561), śląski zwolennik reformacji, teolog i mistyk – przyp. P.W.], tam właśnie dorastał Will-Erich Peuckert, mający swoich chłopskich przodków. [Hoffbauer, s.133]

Po ukończeniu seminarium pedagogicznego w Bolesławcu w 1914 r. Peuckert został zmobilizowany do służby meteorologicznej w Luftwaffe. Ranny podczas działań I wojny światowej, przybył na rekonwalescencję do uzdrowiska w Świeradowie. Oczarowany Górami Izerskimi w latach 1916-1922 był młodszym nauczycielem w szkole podstawowej we wsi Wielka Izera (całkowicie zniszczonej przez Wojsko Polskie na początku lat pięćdziesiątych XX w.).

Ta górska osada była wyjątkowym miejscem, położona nad graniczną rzeką Izerą, z tradycją sięgającą początków XVII w. Lokacja Wielkiej Izery związana była z falą osadniczą, która napłynęła w Sudety Zachodnie podczas wojny 30-letniej. W tym okresie powstało wiele wsi i przysiółków lokowanych w górzystych, trudno dostępnych miejscach, których założycielami zazwyczaj byli uchodźcy religijni. Wieś znajdowała się w miejscu oddalonym od większych skupisk ludności, na Izerskiej Łące (840-880 m n.p.m.), w okolicy pełnej bogactw mineralnych. Panuje tu wyjątkowo surowy klimat, który nie sprzyjał podejmowaniu upraw rolnych. Powstanie samej osady mogło być powiązane z działalnością walońskich poszukiwaczy skarbów, minerałów i kamieni szlachetnych, którzy często odwiedzali te odludne strony. Być może związek z założeniem wsi mogli mieć również żołnierze – włoscy górnicy z armii Wallensteina. W początkach XX w. mieszkańcy tej osady zwykle zatrudniani byli przy robotach leśnych, a także zajmowali się przemytem.

W tym niezwykłym miejscu W.-E. Peuckert zainteresował się dziełami mistycznych myślicieli renesansowej Europy z kręgu Jacoba Böhme, Christiana Rosenkreuza, Mikołaja Kopernika, Angelusa Silesiusa, różokrzyżowcami, astrologią, alchemią, wiedzą hermetyczną, kultami tajemnymi, magią, zielarzami-laborantami, a także podaniami o dawnych walońskich poszukiwaczach skarbów i karkonoskim Duchu Gór. W Górach Izerskich W.-E. Peuckert odnalazł znaki walońskie, z których pierwsze zlokalizował w formacji skalnej Stary Zamek na obrzeżach Kobielowej Łąki. Kierując się zapiskami z ksiąg walońskich po dwuletnich poszukiwaniach w 1921 r. w Izerze i korytach okolicznych potoków znalazł niewielkie ilości złota. [Peuckert II, s. 234] Swoje poszukiwania opisał w wielu artykułach, a także w noweli "Berggold" ("Złoto gór"):

Potoki Gór Izerskich zawierają prawdziwe złoto. Niezbyt dużo, co oznacza, że po tygodniowych poszukiwaniach, uzyskałem zbiór równoważny wartości około 2-3 marek, ale wzbogacenie się nie było moim celem. Chodziło o to, aby dokładnie sprawdzić wszelkie stare zapiski [...].

W.-E. Peuckert był zaprzyjaźniony z braćmi Carlem i Gerhartem Hauptmann, wybitnymi śląskimi literatami, których zafascynował informacjami z zakresu wiedzy hermetycznej oraz przeszłości Gór Izerskich i Karkonoszy. Miejscem ich spotkań była między innymi znana izerska gospoda rodziny Schneider w osadzie Karlstal (dziś Orle), w której Gerhart Hauptmann umieścił akcję baśniowego dramatu "Und Pippa tanz...".

Po śmierci Carla Hauptmanna W.-E. Peuckert wraz z W. Sombartem i R. Breysigiem w 1923 r. zredagował i przygotował do druku zbiór jego wierszy. Dnia 23 czerwca 1925 r. na cmentarzu ewangelickim w Szklarskiej Porębie Dolnej nastąpiło uroczyste odsłonięcie wyjątkowego w kształcie, ceramicznego pomnika nagrobnego Carla Hauptmanna autorstwa Hansa i Marlene Poelzig. Na tej niecodziennej uroczystości, która zgromadziła przyjaciół i znajomych zmarłego, a także setki mieszkańców Gór Izerskich i Karkonoszy, obok Friedricha Castelle przemawiał też W.-E. Peuckert.

W 1927 r. W.-E.Peuckert wydał monografię "Die Rosenkreuzer" ("Różokrzyżowcy") poświęconą rycerskiemu Zakonowi Trupiej Czaszki. Był to zakon kontemplacyjny ufundowany w 1652 r. przez ks. Sylviusa Nimrod – pierwszego władcę Oleśnicy z dynastii wirtembersko-oleśnickiej. Książę Nimrod powołał na swój zamek jako nadwornego lekarza w 1649 r. śląskiego mistyka Johannesa Schefflera, zwanego jako Angelus Silesius. Nimrod był pod wpływem mistyków i śląskich różokrzyżowców, którzy mieli swój główny ośrodek w Ludwigsdorf (obecnie Bystre opodal Oleśnicy), będące majątkiem ich przywódcy Abrahama von Franckenberga. Rycerze i damy zakonu poświęcać się mieli religijnej kontemplacji w myśl średniowiecznej maksymy memento mori.

Urzeczony Śląskiem w wydanej w 1928 r. "Schlesische Volkskunde" ("Etnografia Śląska") W.-E. Peuckert pisał:

Mam opowiedzieć o Ślązakach i o śląskim ludzie, a sam przecież jestem Ślązakiem. Urodzonym w tym kraju, z nim związanym, zrośniętym z jego społecznością. Być może z tego powodu moje opowiadanie będzie fałszywe; nie będę potrafił widzieć tam, gdzie widzenie jest potrzebne, być może jednak w niektórych punktach będę umiał dostrzec więcej niż ktoś obcy... Nie wiem czy istnieje ktoś taki jak "Ślązak". Kiedy spoglądam wstecz i przypominam sobie ludzi, których w tym kraju spotkałem – nie potrafię w ogóle sprowadzić ich do wspólnego mianownika. W okolicach Grodźca, skąd pochodziła moja babcia, mieszkają ludzie o łagodnym i pogodnym usposobieniu: nie mówią niczego niepotrzebnie; ich święta i uroczystości przebiegają spokojnie. Nigdy też nie zatracają się całkowicie w bólu i smutku. Natomiast w moich ojczystych Okmianach, które leżą w połowie drogi między Bolesławcem a Chojnowem, ludzie są mrukliwymi mułami roboczymi, które nikogo nie skrzywdzą, ale też nikomu niczego dobrego nie życzą.

Ci z okolic Lubina często okazują hałaśliwą wesołość, obywa się jednak jeszcze bez nadmiernej gwałtowności. Ta z kolei cechuje na przykład rozrywki młodego społeczeństwa zamieszkującego wrocławskie przedmieścia, takie jak Brigittental lub Szczepin, gdzie przeradza się ona nawet w brutalność.

Podobnie jest też na Górnym Śląsku: ujawnia się tam agresywność, która sprawia, że ludzie są jednocześnie zmienni i rozdwojeni, dobroduszni i grubiańscy, weseli i podli.

Być może ta dwoistość jest w ogóle charakterystyczną cechą Ślązaka, ewangeliccy Ślązacy zarzucają to katolickim, a ci z kolei to samo ewangelickim... "Jestem jakby podwójny, możesz mi wierzyć" – przyznaje Gerhart Hauptmann, trafiając tym samym w sedno istoty i losu śląskiego człowieka. – "Każdy Ślązak jest podwójny..." [Hoffbauer, s.127-129]

Postać W.-E. Peuckerta tak charakteryzował Gerhart Pohl:

Na zewnątrz kawał belfra (powiedziałbym to o nim nawet bez bliższej znajomości), lecz o wiele mądrzejszy od większości z nich – kawał śląskiego huncwota silnie zakorzenionego w ojczystej ziemi, otoczonego zapachem legend, bajek i powiastek. Patrząc na niego można było doprawdy uwierzyć w pojawienie się nowego, przebiegłego wcielenia karkonoskiego Ducha Gór. A potem z pewnością przyszedłby mi do głowy Carl Hauptmann, który też takim był – z głębokim spojrzeniem dla Unio mystica, tylko poważniejszy i smutniejszy niż trzydziestoletni wówczas Will-Erich Peuckert. [Hoffbauer, s. 133]

Ten "kawał śląskiego huncwota" w 1928 r. obronił na Uniwersytecie Wrocławskim dysertacją doktorską zatytułowaną "Die Entwicklung Abrahams von Franckenberg bis zum Jahre 1641" ("Rozwój idei Abrahama von Franckenberg do roku 1641"), będącą szczegółową analizą zagadnień mistyki śląskiej. Abraham von Franckenberg był zwolennikiem myśli Jakuba Böhme, najwybitniejszego śląskiego mistyka doby renesansu, a także biografem oraz wydawcą jego pism.

Jeszcze w 1929 r. W.-E. Peuckert wydał obszerne studium zatytułowane "Walen und Wenediger" ("Walonowie i Wenecjanie") poświęcone walońskim poszukiwaczom skarbów, minerałów i kamieni szlachetnych, postaci Antoniego de Medici i wrocławskiej księdze walońskiej z 1456 r., rozwinięte i uzupełnione w kolejnym wydaniu z 1938 r. Analiza tekstu wrocławskiej księgi walońskiej pozwoliła na odtworzenie niektórych ze średniowiecznych tajemnic Gór Izerskich i Karkonoszy. Szczególnie interesujące są przypomniane przez W.-E. Peuckerta fragmenty dotyczące okolic Szklarskiej Poręby:

"Tak więc zapytaj w Jeleniej Górze o wieś, która się nazywa Piechowice, potem będzie Kopaniec. Idź dalej Drogą Górną, następnie w kierunku na Czarną Górę, dalej poprzez hutę szkła, tak dojdziesz do Białej Wody lub Białego Potoku, tutaj znajdziesz złota do wypłukania i ametystów ile tylko zapragniesz."

Opis ten znajduje potwierdzenie w topografii terenu i prowadzi przez tereny związane z występowaniem minerałów i hutnictwem szkła. W piechowickiej Cichej Dolinie znajdowała się najstarsza znana w Karkonoszach huta szkła, a okolice wsi poddane były eksploracji bogactw mineralnych. Kopaniec był do końca XVIII w. jednym z ważniejszych miejsc związanych z wydobyciem złota i kamieni szlachetnych w Górach Izerskich [Różański, s. 7, Waniek, s. 13-15]. Następnie droga prowadziła na Czarną Górę, przez którą można dojść do wzniesienia o nazwie Hutnicza Górka znajdującego się ponad stacją kolejową w Szklarskiej Porębie Górnej. Można tutaj było znaleźć resztki szkła pochodzące z huty datowanej na około 1450 r. [Rohkam, s. 20]. Tak przebiegała jedna z dawnych dróg łącząca Piechowice ze Szklarską Porębą będąca zaznaczona jeszcze około 1750 r. na pruskiej mapie sztabu generalnego. [Tichy, s. 73]. Na południowym stoku Hutniczej Górki płynie potok Bieleń, zwany też Białym Potokiem, często wzmiankowany jako jedno z miejsc Gór Izerskich, które obfituje w złoto i ametysty.

Następnie droga prowadziła przez Białą Dolinę, koło Czerwonych Skałek do grupy skalnej zwanej dziś Spławna nad rzeką Kamienną:

"Jeśli już tutaj na to miejsce przybędziesz, idź dużą drogą, następnie idź małą drogą, która prowadzi do Czarnej Góry. Tak dojdziesz do Białego Potoku. Jeśli pójdziesz trochę dalej, znajdziesz górę, którą przejdź, tutaj będziesz widział kamienny krzyż [...] zostaw to po prawej ręce na odległość strzału z kuszy, a dojdziesz do łąki i znajdziesz dla siebie dużo bogactw... Tak dojdziesz do jednego dużego kamienia, gdzie jest wykutych dużo form i znaków: mężczyzna, ręka." [ W.-E. Peuckert II,s. 230].

Podczas prac przy budowie linii kolejowej Piechowice – Szklarska Poręba – Tannwald prowadzonych na początku XX w. wysadzono fragment grupy skalnej Spławna. Na jednym z granitowych odprysków zachował się znak waloński przedstawiający pięciopalczastą dłoń, który przekazany został do Museum R.G.V. (Muzeum Towarzystwa Karkonoskiego) w Jeleniej Górze. [Peuckert I, s. 273].

W dolinie Kamiennej, na Przełęczy Szklarskiej oddzielającej Karkonosze od Gór Izerskich, w pobliżu wyrobiska torfowego zwanego Bagniskiem, rzeka gwałtownie zmienia bieg z północy ku zachodowi. Tutaj, w pobliżu Walońskiego Kamienia, znajduje się skalne rumowisko wymieniane w wielu zapiskach walońskich pod nazwą "widelec", przez którego szczeliny przebija się Kamienna. W.-E. Peuckert przypomniał tekst Antonio de Medici, który tak opisywał to miejsce:

"[...] tu znajdziesz widelec, którego zakończenie wskazuje na północ, dokonaj od widelca jeszcze dziewięć kroków, a natrafisz na strumyk [Ciekonek ? - przyp. P.W.], który płynie skryty pod mchem; połóż się na boku, to usłyszysz szum wody, podnieś warstwę mchu, a znajdziesz złoto wielkości monet, a także i mniejsze." [Peuckert II, s. 230]

W latach 1929-1932 W.-E. Peuckert został zatrudniony jako docent-wykładowca w Wyższej Szkole Pedagogicznej we Wrocławiu. Już w 1931 r. wydał kolejną pracę zatytułowaną "Volkskunde des Proletariats" ("Etnologia proletariatu"), która następnie została zakazana w hitlerowskiej III Rzeszy. W 1932 r. został uroczyście habilitowany na Uniwersytecie Wrocławskim, którego został jednym z najmłodszych profesorów. W.-E. Peuckert został uznawany za jednego z najwybitniejszych badaczy europejskich tradycji ludoznawczych, a szczególnie podań i baśni. Niechętny nazistom, dnia 13 mają 1935 r. z powodu "politycznej niepewności", W.-E. Peuckert został usunięty z Uniwersytetu Wrocławskiego. Wtedy też osiedlił się w niewielkiej, zagubionej wśród lasów i pagórków osadzie Leszczyna leżącej w jego rodzinnym powiecie złotoryjskim. Na drzwiach swojej wiejskiej chaty W.-E. Peuckert umieścił myśl Paracelsusa, znanego w Europie lekarza i filozofa doby renesansu:

Człowiek nie powinien należeć do nikogo, jeżeli może sam stanowić o sobie.

Cytat ten odzwierciedla krytyczny stosunek W.-E. Peuckerta do otaczającej go ówcześnie totalitarnej rzeczywistości. W tym czasie pisał:

Przez całe moje życie lubiłem się śmiać. Wydawało mi się bowiem, że wtedy wszystko idzie jakby o wiele łatwiej. Czasami jednak zdarzały się takie dni, kiedy wcale nie było mi do śmiechu. A gdy już chciałem się śmiać, wtedy inni uważali to za błazeństwo. [Hoffbauer, s. 147]

W Leszczynie W.-E. Peuckert poświęcił się pracy naukowej i literackiej W 1936 r. napisał dzieło "Pansophie", które poświęcił naukom tajemnym. Ta wyjątkowa praca, była rozwinięciem wcześniejszego studium "Von schwarzer und weißer Magie" ("O czarnej i białej magii"). W kolejnych latach powstały monografie braci Grimm (1936), Angelusa Silesiusa (1939), Paracelsusa (1941), Mikołaja Kopernika (1943) i Sebastiana Francke (1944). W licznych artykułach i publikacjach interesowały go przede wszystkim zwyczaje i obrzędy ludowe, rytuały czarnoksięskie, sabaty czarownic oraz kulty i wiedza tajemna. W tych latach wewnętrznej wolności autora powstają też powieści i liczne nowele, których akcja częstokroć rozgrywa się na Śląsku. W 1940 r. W.-E. Peuckert wydał (wznowiona w 1950 r.) najbardziej chyba popularną z książek "Schwarzer Adler unterem Silbermond – Biographie Schlesiens" ("Czarny orzeł pod srebrnym księżycem – Biografia Śląska"). Dokonał w niej malowniczego, literackiego opisu Śląska, pełnego odniesień do przeszłości, anegdot i opowieści. W 1942 r. Ministerstwo Kultury Rzeszy wydało dotkliwy zakaz recenzowania książek W.-E.Peuckerta.

W 1945 r. dla W.-E. Peuckerta dobiegły końca śląskie lata życia. O tych wydarzeniach pisał:

Nie chcę już nic więcej opowiadać o tych miesiącach, o tych latach. Coraz trudniej było się śmiać, a już szczególnie wtedy, gdy zimą 12 lutego 1945 r. musieliśmy uciekać przed Rosjanami wkraczającymi do Złotoryi i Wilkowa i przed bitwą, która miała się stoczyć o pierwsze szczyty naszego przedgórza. Miejscowość Trupień, położona w lesie na południe od Leszczyny, była szturmowana siedmiokrotnie; część starszych ludzi spłonęła w stodołach, inni zginęli przed górami, a my, moja żona i ja, przebiliśmy się wtedy do lasu, każde z jednym plecakiem, a w plecakach tkwił cały nasz dobytek: chleb, reszta pieczeni świątecznej i nędzny tłumoczek bielizny; za nami zostało wszystko: dom, gospodarstwo, meble i piętnaście tysięcy książek i manuskryptów. [Hoffbauer, s. 144-145]

Wiejski dom W.-E. Peuckerta zachował się do dziś (Leszczyna nr 26). Niestety nowy gospodarz najpierw przeniósł bibliotekę i archiwum na strych, a następnie w 1952 r. wywiózł je do pobliskiego lasu w obawie przed pożarem, który mogły zaprószyć dzieci.

Po powojennej W.-E. Peuckert tułaczce osiadł na uniwersytecie w Göttingen, kierując w latach 1946-1959 katedrą etnologii i historii duchowości. W 1948 r. założył czasopismo "Die Nachbarn" ("Sąsiedzi"), w którym zajmował się szeroko pojętą tematyką poznania etnologii i zbliżenia narodów europejskich.

Zabawny ślad jego zainteresowań przypomniał H. Waniek przytaczając informację podaną w książce K. Baschewitza "Czarownice. Dzieje procesów o czary", w której znajdujemy następujący opis:

[...] niedawno podjęto doświadczenia z maścią podaną przez Portę [G.B. Porta: "Magiae naturalis", Antwerpia 1560 - H.W.], przy czym pominięto, rzecz prosta, obrzydliwe i nieskuteczne składniki. Will-Erich Peuckert, profesor etnologii w Getyndze, natarł się maścią, po czym doznał wrażenia, że unosi się w powietrze, i że ktoś przemawia do niego z wysokości.

Był to przepis na tzw. maść czarownic, który pochodził jeszcze ze średniowiecza. Zgodnie z przekazami kobiety smarowały nią kij albo twarz i ciało, a potem unosiły się w powietrze. W maści znajdował się wyciąg z lulka czarnego, bielunia dziędzierzawy, tojadu, pokrzyku wilczej jagody i maku lekarskiego. Naukowiec opisał swoje wrażenia w następujący sposób:

Najpierw przed moim obliczem tańczyły straszliwie wykrzywione ludzkie twarze. Potem nagle doznałem uczucia, jakbym bardzo daleko leciał w powietrzu. W końcowej fazie zobaczyłem wreszcie obraz orgiastycznego święta z groteskowymi zmysłowymi ekscesami.

W ramach badań etnologicznych W.-E. Peuckert zbierał śląskie baśnie i legendy, wielokrotnie wydając je drukiem. Już w 1924 r. wydał "Schlesiesche Sagen" ("Legendy Śląskie"), które zawierały także podania łużyckie. Kolejno w 1926 r. powstały "Die Sagen vom Berggeist Rübezahl" ("Legendy o karkonoskim Duchu Gór") ilustrowane drzeworytami C. Lindnera z 1736 r. Egzemplarz tej cennej książki z odręczną dedykacją autora dla Monony Hauptmann, córki jego serdecznego przyjaciela Carla Hauptmanna, znajduje się w bibliotece Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze. W 1932 r. ukazał się zbiór około 300 bajek pod tytułem "Schlesiens deutsche Märchen" ("Niemieckie bajki Śląska"). Interesował się również podaniami irlandzkimi ("Irische Elfenmärchen", 1948) i saksońskimi ("Niedersächsische Sagen", Göttingen 1964).

Ostatnie lata życia W.-E. Peuckert spędził w osamotnieniu zamieszkując w wiejskiej chacie w Mühltal koło Darmstadt. Zmarł 25 października 1969 r. w Langen koło Offenbach.

Dziś postać W.-E. Peuckerta po latach powróciła w Góry Izerskie i Karkonosze za sprawą Gildii Przewodników Sudeckich, która obrała sobie tego niezwykłego doprawdy człowieka za patrona.

Za zgodą Przemka Wiatera - autora tekstu

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.