Izabela

Użytkownicy
  • Zawartość

    366
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Izabela


  1. Ech... Dziękuję Szept. To jednak na szczęście mnie nie dotyczy, czuję się zdrowo w swoim związku :) . Ale fakt, wiele jest tego typu miłości... I aż przykro na to patrzeć. Ale jakoś zwykle to występuje u kobiety - narzeka, męczy się, a gdy próbuje się jej przegadać, to zaraz zaczyna wyznawać swą wielką i rozpaczliwą wręcz miłość... Prawda. Może kobiety same na siebie nieświadomie rzucają takie uroki mocnego zakochania. :) Hehe, ja raz tez byłam do bólu ślepa... Ech. Ciężka sprawa ta miłość.

    0

  2. TopGunie... Dziękuję za interpretację, jednak... Niesamowite jest to, że wbrew wszystkim horoskopom i wcześniejszym wyznacznikom na temat tego jaki powinien być facet urodzony w tej dacie, z moim facetem i jego sposobem bycia zupełnie się nie zgadza. Sama byłam zdezorientowana, czasami wydaje mi się, że ten człowiek powinien urodzić się kiedy indziej a COŚ lub KTOŚ się pomylił. Przede wszystkim mój mężczyzna nie ma nic wspólnego z maminsynkiem, wręcz niemalże odtrącił swoją matkę, odciął większość kontaktów, kocha ją i szanuje, jednak nie pozwala zupełnie wtrącać się jej w swoje życie. Ja owszem, jestem typowym zodiakalnym rakiem - on nie, on jest jakąś dziwną hybrydą - strasznie twardym człowiekiem, dzikim, nie lubiącym nazywać swoich uczuć i nienawidzącym się rozczulać. Podejście typowo optymistyczne ma do życia, twardo stąpa po ziemi, nie wierzy ani w bogów, ani we wszystko co duchowe. Wierzy, że mnie kocha, ale też nie potrafi wyjaśnić jak to jest. Jest też ciągle zapracowany, czasami niepokoję się tym... Bycie z nim jest dla mnie tak naturalne i proste jak oddychanie. Nie muszę się martwić, on martwi się za dwoje, ale też w jakiś taki łatwy sposób. Całkowicie przejął rolę mężczyzny, jest zdecydowany, pewny, zaradny, a ja przy nim czuję się czasami jak mała księżniczka...

    Powiedzcie, jak to jest, że w tym przypadku data urodzenia i to co za nią powinno stać nie zgadza się zupełnie? Dlaczego tak się stało?

    1

  3. To był równie intrygujący jak dziwny sen. Odczucia, które miałam w nim wówczas, zdarzyły mi się wcześniej tylko jeden raz. Było lato. W moim rodzinnym domu, który jest otoczony wielkim ogrodem, siedziałam w kuchni zupełnie naga, gdyż wyszłam dopiero z kąpieli i słuchałam radia. Podawali właśnie komunikat o zboczeńcu - psychopacie, który grasuje w naszych terenach, proszono by wieczorami zachowywać szczególną ostrożność. W jakiś sposób rozbawiła mnie ta informacja i wybiegłam przed dom by powiedzieć o tym mamie. W ręku trzymałam jednak bluzę i luźne spodnie, jakby od piżamy, miałam zamiar ubrać się. Moja mama uśmiechnięta podlewała kwiatki, tak jak zwykła robić w letnie popołudnia. Zaczęłam do niej mówić, jednak urwałam w połowie zdania, ponieważ w głębi ogrodu dobiegł nas dziwny dźwięk. Stanęłam i nasłuchiwałam. Mama zareagowała pierwsza - pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła za róg domu. Ja w tym momencie rozpoznałam w tym dźwięku śmiech. Był to bardzo zły, opętańczy śmiech szaleńca i... Zbliżał się. Ja zupełnie nagusia stanęłam jak wryta za ścianą, moja mama oparła się plecami o ścianę za kolejnym rogiem domu. Jej nie było widać w ogóle, mnie owszem. Nie byłam jednak w stanie się poruszyć, mimo, iż dawała mi znaki gestami, żebym schowała się tam gdzie ona. Stałam. Chory śmiech był coraz głośniejszy i usłyszałam po krótkiej chwili dudnienie kroków. Biegł w stronę naszego domu. Ja wciąż stałam sparaliżowana, przerażona, ale również czułam, że gdy się ruszę on mnie dostrzeże. Wbiegł na taras, zatrzymał się, nie widziałam go jeszcze, on mnie także. Zaczął odprawiać jakiś szalony taniec, spostrzegłam, że wymachiwał rękami, jego ruchy były nieskoordynowane, trochę jak u małpy. Spostrzegłam tylko fragmenty: rozrzucone ręce, zaciśnięte w pięści, kolana podnoszące się w podskokach i siwe, rozpuszczone włosy. Nie dostrzegł mnie jeszcze w chwili gdy sen się zakończył. Obudziłam się przerażona. Strach paraliżował mnie wciąż w łóżku. Przytuliłam się do swojego mężczyzny, ale wciąż się bałam. Myślałam o tym, czy drzwi są zamknięte, czy nikt nie wejdzie, czy nie zrobi mi krzywdy. We śnie byłam osłupiała z przerażenia. Zamiast uciekać - stałam... Dlaczego? Miałam poczucie Zła. Ono było przy mnie od strony chorego zboczeńca - psychopaty, czułam je.

    0