Paradoxa

Użytkownicy
  • Zawartość

    117
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Paradoxa


  1. Tu się zgodzę, zwłaszcza, jeśli traktować Hekate jako archetyp pewnej postawy i zachowań, a nie jako jednosć z tą akurat Boginią.

    Ale to moje zdanie.

    Szepcie, jedność z żadnym bóstwem nie jest zła pod warunkiem wszakże, że wiemy Z KIM zawieramy pakt.

    W przypadku trzech bogiń symbolizujących kobiecość (Kora, Demeter, Hekate) dwie pierwsze są gloryfikowane a ostatnia demonizowana. Jakież to judeochrześcijańskie :oklasky:

    A przecież Kora, dziewica(!) to nie kto inny jak Persefona, żona samego..... HADESA (w podziemiu) przez 3 miesiące w roku, a przez kolejne kilka miesięcy kochanka (na powierzchni) Adonisa (za zgodą tatusia Zeusa i mamusi Demeter).

    Demeter zaś, Pani urodzajów z żalu po stracie córki okryła pola żałobą. Przeklęła „łanów zieloną chwałę” i zasiewy zmarniały, i trzody nie miały świeżej karmy, i ludzi nawiedzał głód. W spiekocie wyschły rzeki i krynice, a z opustoszałych ołtarzy nie wznosił się ku bogom dym ofiar. Oczywiście dodatkowo zmroziła całą ziemię.

    *Czas na Hekate, ta "okrutnica" opiekowała się dziećmi Zeusa który po przejęciu władzy nie tylko nie pozbawił jej od dawien dawna posiadanych godności, ale czci ją najbardziej ze wszystkich bogiń i pod jej pieczę zwykł oddawać własne potomstwo. Jednocześnie Hekate patronuje trzem momentom w życiu człowieka - narodzinom, małżeństwu i śmierci - władając poniekąd losem ludzkim. Ma ona bowiem moc obdarowywania każdą rzeczą, o jaką zostanie poproszona. Jest tym samym boginią płodności, mityczną białą suką, która zrodziła pierwszą winorośl.

    Jest boginią lunarną, szczególnie w kontekście jednego ze swoich atrybutów - płonącej pochodni. Wzywana przez kobiety - manifestuje się jako Królowa Czarownic, Pani Magii i Wiedzy. Jej kult to także "via sinistra", eksploracja ciemnej strony natury, celebracja własnych instynktów, pragnień, ukrytego głęboko pierwiastka szaleństwa i dzikości. Jest Wielką Iluminacją - prowadzi po splątanych ścieżkach, pomagając przez Ciemności odnaleźć Doskonałość. Jest patronką nauk magicznych, dyscypliny, poświęcenia - darującą hojnie satysfakcję i upojenie.

    Jest także Panią Tartaru ale stanowi jednocześnie - w przeciwieństwie do Hadesa symbolizującego wyłącznie nieuchronność śmierci - nadzieję na odrodzenie i nowy początek.

    Hekate - co dziwne, jeśli uwzględnić charaktery zwykłe dla panteonu greckiego czy przedgreckiego - nie jest panią zazdrosną. Ani o swoje Kapłanki, ani o innych bogów. Sprawiając wrażenie skromniejszej od każdej z Olimpijek - jednocześnie kroczy nad nimi, posiadając więcej godności: Niebo, Morze, Ziemia i Podziemie - od wszystkich pozostałych. Staje się Początkiem i Końcem, Wielką Macierzą i Śmiercią, Przyczyną i Skutkiem, Prawem i Szaleństwem.

    Dla czarownicy - jest przede wszystkim Nauczycielką.

    Podział na bóstwa te złe (chtoniczne) i dobre (solarne) jest sztuczny, bowiem pojąć działanie boskie jest niepodobna a wszystkie znane mi bóstwa posiadają dwa oblicza.

    Reasumując;

    kobiety dążąc do wyimaginowanej doskonałości odrzucają połowę Kory, połowę Demeter i całą Hekate. Innymi słowy z jednej trzeciej wyekstrahowanej całości usiłują zostać super dziewicą i doskonałą matką w jednym. W słuszności tego przedsięwzięcia upewnia je tradycja patriarchatu i religia judeochrześcijańska.

    Ocknijcie się drogie panie i bądźcie całością miast wycinkiem oczekiwań chorych wizji nawiedzonych (mniejsza przez kogo/co) patriarchów.

    *Źródło:

    http://larhetta.blogspot.com/2010/11/hekate-ciemna-pani.html

    1

  2. ..... Wielokrotnie widziałam jak matka zjada część miotu by mieć pewność, że wykarmi resztę. Tak działa natura, tak działa instynkt. Od zawsze uważałam, że instynkt to to co w nas najbardziej kobiece, najsilniejsze.

    .......

    Dziękuję Ci miriano za te słowa, to właśnie chciałam powiedzieć pytając, czy aborcja jest naturalna. Otóż JEST, bowiem spotykana jest powszechnie w świecie nie tylko ludzkim ale także zwierzęcym. Tak samo porzucanie młodych. Załatwianie spraw przez łóżko także należy do "samiczej" natury. Kiedy stado przejmuje nowy samiec alfa w stadzie np lwów, goryli i innych...samiec ten zabija wszystkie młode będące ostatnim miotem poprzedniego przywódcy. Aby zapobiec rzezi samice często tak długo spółkują z nowym alfa, aż ten całkiem opadnie z sił i tym samym ratują życie swoim dzieciom.

    Tak długo jak my same będziemy się wzajem potępiać i udawać, że dzikość to coś nagannego tęskniąc za nią jednocześnie, tak długo nie wyjdziemy poza zaklęty krąg zaszczuwania naszej wspaniałej, kobiecej natury.

    Hekate to moc, potęga, bezwzględność, rozpasanie i.... wielka mądrość.

    Hekate to....MY, odrzucając ją wyrzekamy się siebie.

    Każda z nas ma prawo czerpać z darów Bogini zależnie od sytuacji życiowych. Jedna zostanie prostytutką inna w skrajnym przypadku dokona aborcji a kolejna zabije intruza, który zagroził jej stadu.

    Ważne jest aby tego nie oceniać. Przede wszystkim nie oceniajmy się źle same, wybaczmy sobie bo wszystko co się wydarza jest NATURALNE inaczej by się nie wydarzyło.

    PozP

    1

  3. Nie chodzi o to by wstawiac tam sobie co się chce. Cop do neutralności to uwierz ale sa bóstwa, które nie lubią reiki :) I nie dlatego, ze reiki jest zle tylko, że pochodzi z innej kultury. I nie lubią być z tym mieszane, co nie znaczy, że bronią komuś ze swych wyznawców. Po prostu nie lubią być mieszane z czymś, z czym się nie utożsamiają.

    Nie muszę Ci wierzyć (nauczyłam się nie wierzyć nikomu :oczko: ) ale jeśli chodzi o Boga-Ojca, to nawet Ty pisałaś, że Reiki to ta sama energia co prana, mana i duch święty.

    Skoro uznajemy, że Reiki to Światłość przenikająca wszechświat, to każda wiara ma po trosze coś z tym wspólnego. Świat jest pełen zbieżnych symboli widocznych na każdym kroku; w magii, sztuce, religii, wiarach, nauce ...itd.

    Nie widzę najmniejszego powodu, aby Reiki sztucznie izolować jako absolutnie neutralny "byt", zwłaszcza, że ja jako była katoliczka uważam, że jest to energia tożsama właśnie z Duchem Świętym i nie widzę powodu aby to ukrywać.

    PozP

    1

  4. Wybacz, ale tekst z tego linku podniósl mi odrobine ciśnienie.

    To ochłoń troszkę, bo niepotrzebnie się denerwujesz :)

    Jak po przeczytaniu czegoś takiego mogą się poczuć Buddyści, Taoiści, Poganie czy Ateiści (oraz inni niechrześcijanie), którzy kroczą drogą reiki?

    Ano zamiast Boga-Ojca wstawić sobie co/kogo tam chcą np. Absolut.

    Reiki, jest neutralne, nie pogryzie się z żadnym bóstwem ani religią. To metoda terapeutyczna. Przecież to właśnie Ty o tym wciąż przypominasz :oczko:

    Królicka walczy, aby wytłumaczyć to hierarchom swojej religii tylko tyle.

    Mogę wierzyć i wyznawać co chcę, Reiki z tym nie koliduje, jeżeli uznam, że światło Reiki pochodzi od Wielkiego Manitu i uważam go za Boga najwyższego, mam prawo rozumieć, że to właśnie jego łaska na mnie spływa.

    PozP

    0

  5. Co do obsesji, cóż wszystko co robimy niesie ze sobą ryzyka popadnięcia w obsesję, paranoje, czy jakiekolwiek inne zaburzenia psychiczne. ......

    O nie mój drogi, nie porównuj sigili ze wszystkim innym. Sigilizacja jest ukierunkowana na obsesję. Wprowadzasz do nieświadomości schemat, który musi zadziałać za wszelką cenę i jak najkrótszą drogą.

    Często za cenę zdrowia, rodziny, psychoz...itd.

    Jeśli wprowadzisz sobie "do systemu" rzecz, której nie jesteś w stanie sprostać, to Cię pragnienie/potrzeba/przymus zniszczy. Fajnie?

    PozP

    0

  6. Mówisz I Masz Paradokso :) Wolną Wolę Ma Jedynie Ten Kto Uczynił i Połączył -Nieświadomość,Podświadomość i Nadświadomość W Jedno I Uczynił Świadomą Jaźnią , Inaczej Oświeceniem Ciemności Psychicznych ,Ignorancji i Przesądów ,Nazbieranych Od Pokoleń Lub Przebudzeniem Duchowym.

    To jest ciekawe.

    Teoria jakoby Wolna Wola przynależna była tylko oświeconym jest dla mnie logiczną. Dopóki nieświadome kieruje naszym życiem rzutując na świadomość, trudno mówić o Wolnej Woli.

    PozP

    P.S.

    Mistyk nieświadomość = podświadomość :ostr: drugim słowem powinna być zapewne "świadomość"

    0

  7. ....... czy możliwe jest zawieranie takich paktów bez oddawania duszy? Czy to, że ofiarę stanowiła inna wartość mogło ocalić jego duszę?

    Oczywiście, ze jest możliwe. Powiem więcej, tylko głupcy i frajerzy proponują duszę w zamian za dobra doczesne :wysmiej:

    Własna duszę może ocalić TYLKO sam zainteresowany bez wzgledu na jej położenie, tyle tylko, ze im głębiej wpadł, tym trudniej będzie mu się wykaraskać.

    Dusza, jak wiemy to boski pierwiastek w nas, już paktowanie ze Złym/Demonami czy innymi istotami ciemności stanowi raczej o potępieniu i zaprzedaniu duszy.

    Nie wiesz z kim paktował, więc nie panikuj. Możliwe, że powierzył siebie jakiemuś bóstwu.

    Owszem, jest grupa ludzi, którymi się opiekuje- jego dzieci i przyjaciel. Tutaj nikt się nie zbliży, obroni, ochroni, zadba o wszystko. I o zwierzęta, tak, tutaj tak. Inni- z daleka! I nie ma co liczyć, że się pochyli.

    To akurat jest lekcja do przerobienia dla Ciebie, ludzie chronią i dbają o to na czym/kim im naprawdę zależy.

    Cynizm jest cechą ludzką.

    .. I ten jego sposób na życie- wieczny taniec na linie, ciągłe ryzyko i igranie ze śmiercią i na wszystko jedno wyjaśnienie- pamiętasz? Mam układ, nic mi się nie stanie.

    Jedni żyją "na krawędzi", inni w ciepłych kapciach przed telewizorem. Nie ma w tym niczego nadzwyczajnego a tym "układem" Cię po prostu zbywa, żebyś nie panikowała.

    Nie wiem... Właśnie, nie wiem, czym to jest, co na prawdę się stało? Dokąd to prowadzi? Co z duszą?

    Nie wiesz, bo to nie Twoja sprawa. To układ między nim a kimś tam.

    co to może oznaczać, dla ludzi, którzy są w zasięgu jego pragnień, działań?

    Dla osób trzecich może to znaczyć, żeby nauczyli się korzystać z własnej Wolnej Woli.

    Pozdrawiam

    P.

    1

  8. Jak wiesz Szepcie, ja inicjowana byłam u p.Królickiej 2 lata temu. Owszem w salce do inicjacji był wizerunek Chrystusa ale o żadnej modlitwie mowy nie było.

    Mistrzyni mówiła także i owszem o chrześcijaństwie, ale tylko pod tym kątem, ze Reiki się z nim nie kłóci, bowiem jest neutralne. Wydaje mi się wątpliwe, by aż tak ewoluowała, szerząc posłannictwo katolickie przez Reiki właśnie.

    Jest to natomiast osoba, która zna dobrze znaczenie medytacji i modlitwy chrześcijańskiej. P. Krystyna nigdy nie ukrywała, że jest praktykującą katoliczką i tak jak jej Mistrzyni siostra Mariusza, tak i ona nie widzi sprzeczności między byciem katolikiem i praktykowaniem Reiki, bowiem Reiki jest NEUTRALNE. Po inicjacji istnieje tylko jedno niebezpieczeństwo, że adept zobaczy świat (w tym swoją wiarę) takim jaki jest a wtedy mogą zacząć się niezłe jazdy :lol:

    Ja po inicjacji przejrzałam na oczy i radzę bardzo uważać ultrakatolikom, bo może się to zakończyć załamaniem nerwowym.

    Uważam,że moja mistrzyni w swoich artykułach doskonale punktuje KK ukazując zakłamanie jego hierarchów.

    Reiki nie jest sprzeczne z Biblią, niech wreszcie kler powie, że broni własnej d.upy a nie słowa bożego!

    PozP

    1

  9. Czemu odwracasz kota ogonem? Powinnaś raczej spytać co jest dobrego w oszukiwaniu ludzi, że jest praktyką chrześcijańską vel zgodną z chrześcijaństwem. Budowanie na kłamstwie ma przynieść dobre owoce?

    Jak czytam interpretacje faktów w/g Siloama, to mi normalnie kartofle w piwnicy gniją.

    Tak się składa że, Pani Królicka jest moją mistrzynią. Wszystko co mówi i jak mówi jest przejęte po siostrze Mariuszy. Obie panie były przyjaciółkami. To za namową siostry właśnie p. Królicka porzuciła swoją pracę i zajęła się Reiki. Także z siostry Mariuszy inicjatywy powstała szkoła Reiki, którą p. Królicka prowadzi do dziś!

    KK nie zakazał praktyki Reiki zakonnicy, tylko ona sama z tego zrezygnowała po szumie jaki zrobił się po wydaniu jej książki. Uznała, że "wydała z siebie" ok 30 Mistrzów (dokładnej liczby nie pamiętam) i oni "pociągną" dalej naukę Reiki.

    Ciągle jednak była w kontakcie z p. Królicką (nie wiem czy z innymi mistrzami też) i śledziła jej postępy aż do swojej śmierci. Sistra Mariusza NIGDY nie porzuciła ani nie wyparła się Reiki, bo nikt nawet o to nie zabiegał!

    PozP

    2

  10. Ciekawe jest ale wciąz wierzę w wolną wole i nawet jesli sie nie wtrącam w życie to jest to też moj wybór. Wybor niewtrącania się. :)

    W ten sposób to ja też mogę powiedzieć, że to że się drapie jak mnie swędzi, to też mój wybór, bo przecież mogę się nie drapać. Tylko czy rzeczywiście tak jest?

    Bardzo bym chciała, żeby odezwali się w tym temacie buddyści, byłoby ciekawie :)

    PozP

    0

  11. Ostatnio spotykam osoby, które zgadzają się z nauką Buddy mówiącą, że własne "JA" nie istnieje a oświeceniem jest zauważenie tego faktu.

    Jeśli nie ma "JA" to co jest?

    Otóż jest wszystko poza "ja", czyli;

    - ciało

    - świat materialny

    - doznania zmysłowe

    - myśli

    - emocje

    - etc

    Nie ma natomiast wolnej woli, bowiem świat jest przyczynowo-skutkowy.

    To nie my dokonujemy wyborów, tylko życie płynie. Sama od dziecka widzę wyraźnie, że im mniej się wtrącam w życie, tym lepiej mi ono wychodzi.

    Jakie ja zauważam skutki takiego postrzegania rzeczywistości?

    Jeśli nie ma "ja", czyli czegoś co nazywam sobą, to znikają/tracą moc; oczekiwania (moje i innych wobec mnie), żądze, poczucie zagrożenia, strach przed śmiercią....itd

    Sensem życia staje się........... samo życie, czyli droga a nie jakiś mglisty cel. Mogę żyć tu i teraz bez poczucia powinności - jakakolwiek by nie była.

    Z "ja" tworzymy twierdze warowne a jednak potrafi nas zranić byle drobiazg, bo narusza nasze terytorium. A człowiek przecież to plastyczna masa. Może nas zmienić wszystko nawet kolor ścian. Kiedy mamy poczucie "ja" czyli tożsamość tak bardzo hołubionej przez wielu (niczym pomnik Małego Powstańca mnie doprowadzającego do rozpaczy) wówczas hamujemy przepływ życia.

    Buddyzm odbierając nam nasze wyimaginowane "ja" daje nam ŻYCIE.

    Co Wy na to?

    PozP

    1

  12. .......

    to nie jest tak, że składam jak mi coś nie wychodzi, szukam winowajcy...tylko cały czas mi się sypie, nie poddaję się wstaje i wierzę że następnym razem będzie już tylko dobrze i znów to samo...i tak w kółko...taka kąpiel przyda się, nic nie zaszkodzi mam na dzieję, że z żadnych uroków to nie jest.

    Euforio piszesz do rzeczy. Zadam Ci tylko takie pytanie; czy zanim poznałaś tego mężczyznę Twoje relacje partnerskie były prawidłowe?

    Jeśli odpowiedź jest twierdząca, to szukaj koniecznie osoby, która pomoże Ci dokładnie sprawdzić czy nie masz założonej klątwy. Ja miałam niemal identyczny przypadek jak Twój. Wzgardzony kochanek i pasmo niepowodzeń trwające 4 lata!

    Byłam osamotniona w przekonaniu, że to klątwa. Wszyscy znajomi twierdzili, że mój brak sukcesów jest spowodowany nagłym moim lenistwem (O ZGROZO).

    Szukaj dziewczyno "speca" od uwalniania od tego świństwa.

    Na naszym forum jest ich kilka/kilku, wal śmiało choćby do Alchemika skoro się zaoferował :okok:

    Ja w przeciwieństwie do wielu z tego forum uważam, że jeśli coś nam się w życiu gwałtownie załamuje i trwa zbyt długo, bez wyraźnego powodu, to radziłabym koniecznie sprawdzić czy ktoś nas nie "obdarował prezentem". Takie jest moje doświadczenie w tej sprawie.

    PozP

    1

  13. Nie sądzę by rozwój duchowy i jego poziom miał tu znaczenie. Oczywiście osoby, które nad soba pracują, wyciiszają się itd łatwiej dostzregają światy subtelne. Są jednak takie osoby, które widzą bo po prostu widzą i nie ma tu znaczenia ich rozwoj.

    .....

    Hmm, ja nie znam ani jednej osoby, która widziałaby "bo widzi". Wszystkie, które widzą istoty wyższe (poza dziećmi i ofiarami traumy) pracują nad sobą duchowo.

    Aby poszerzyć moją wiedzę w temacie zapytałam także moich bliższych i dalszych znajomych, czy znają kogoś, kto nie pracuje nad sobą duchowo a widzi anioły. Odpowiedzieli, że poza kilkoma alkoholikami w zaawansowanym stadium to nikt.

    Szepcie, cóż pozostaje powiedzieć? Tych "widzących bo widzą" jest jeszcze mniej niż tych "widzących" bo się rozwijają :oczko:

    Ja rozumiem, że można zobaczyć spontanicznie duchy z astrala ale wydaje mi się że do wyższych światów duchowych trzeba się jednak dokopać lub dolecieć jak kto woli.

    PozP

    P.S.

    Ja wiem, że po tym poście odezwie się kilka osób, które stwierdzą, że znają ludzi spontanicznie widzących anioły i to nie jednego, zważcie tylko skąd osoby nieobeznane z bytami duchowymi mogą wiedzieć co tak naprawdę widza?

    0

  14. Ja ostatnio widuję się z duchami tarota. Nie wiem tylko jeszcze jak je sklasyfikować, dość powiedzieć, że jak na "demony" wydają się być całkiem przyjazne no i pomocne..... jak to demony :w00t:

    Ich natura wydaje mi się egregoryczna, ja w każdym razie tak je traktuję, ale to całkiem nowa znajomość i może się zmienić.

    PozP

    0

  15. Na szczęście wśród oceanu ludzi klepiących po próżnicy wyłania się coraz większa wyspa osób, które znają moc słów i

    dostrzegają ich znaczenie. Ja sama staram się dobierać tak swoich znajomych, żeby nie dręczyli mnie lawą błota wypływającą z ich ust.

    Niemożność opanowania myśli, potem słów, następnie czynów to udręka, którą sami sobie fundujemy.

    Być uważnym, to tak niewiele i wiele jednocześnie. Układajmy słowa w ornamenty, to naprawdę ważne.

    PozP

    3

  16. wg. zaś moich obserwacji, przyzywanie jednym się udaje, drugim nie,

    i nie jest to zależne od tak zwanego poznania ich natury ...

    ......

    W poście wcześniejszym napisałam, że rozwój prowadzi do poznania światów wyższych, czyli ich natury. Anioły należą do tych światów. Nie wierzę, że udane przywołanie jest niezależne od naszego rozwoju. Wręcz przeciwnie zależy ono od niego i to ściśle.

    poza tym, żeby poznać ich naturę trzeba je przyzwać ... prawda :)

    Nieprawda :) wystarczy jak wyżej.... rozwijać się samemu.

    bardziej to wiążę z linią przekazu, tj. jeśli ktoś dla nas woła, to potem my łatwiej możemy dla kogoś.

    Racja, tylko jeżeli ktoś dla nas woła, tzn że poprosiliśmy o to (innych możliwości tu nie chcę rozpatrywać) czyli rozwijamy się świadomie sami.

    Ja poprosiłam o pomoc w usunięciu złych naleciałości z wielu lat. Efektem tego był m.in. kontakt z moimi (i nie tylko) aniołami. Trudno więc powiedzieć, ze poznawałam ich naturę przez przywoływanie.

    PozP

    0

  17. W wypadku fylgii, która jest duchem opiekuńczym w wierzeniach germańskich... to jest to w zasadzie "zobaczyć i umrzeć" - dosłownie.

    I niech to będzie ostrzeżeniem, bo infantylne wyobrażenie o bytach wyższych może nas kosztować skórę.

    Jeśli ktoś myśli, że istoty ukażą nam się pod postacią jakiej oczekujemy to jest to wersja optymistyczna.

    Wersję pesymistyczną ale równie prawdopodobną przedstawił już Szerszeń.

    Ja ogólnie jestem przeciwna przyzywaniom kogo/czegokolwiek zanim nie poznamy tegoż natury.

    A osoba, która pyta "jak przyciągać anioły" ich natury nie pojęła w wystarczającym stopniu (wszak pojąć ją zupełnie jest niepodobna).

    PozP

    1